: boimy się tam bluźnierstwa/ gdzie go nie najdujemy. Nie słuchamy ich/ jako oni swoje wyznanie objaśniają/ ale coś swoje zmyślamy/ i im calamniosè za ich własne zadajemy: skąd miedzy nami niesworność i nienawiść: i wszytko nasze/ doczesne i wieczne dobro poszło na wywrot. Nie jest to rzecz dobrego człowieka/ winić bliźniego w tym/ wczym on nie jest winny. Równie i obwinionego sprawoty niesłuchać/ ale toż a toż nań wkładać/ kłamstwa i potwarzy jest postępek. Apologia Iż Rzymska Cerkiew żadną Herezyją nie jest zmazana.
DAjąc tedy to my przed oczyma/ i w pewnej wiadomości/ że Rzymska Cerkiew żadną Herezją nie
: boimy sie tám bluźnierstwá/ gdźie go nie náyduiemy. Nie słuchamy ich/ iáko oni swoie wyznánie obiáśniáią/ ále coś swoie zmyślamy/ y im calamniosè zá ich własne zadáiemy: zkąd miedzy námi niesworność y nienawiść: y wszytko násze/ doczesne y wiecżne dobro poszło ná wywrot. Nie iest to rzecż dobrego człowieká/ winić bliźniego w tym/ wczym on nie iest winny. Rownie y obwinionego spráwoty niesłucháć/ ále toż á toż nań wkłádáć/ kłamstwá y potwarzy iest postępek. Apologia Iż Rzymska Cerkiew żadną Haerezyią nie iest zmázána.
DAiąc tedy to my przed oczymá/ y w pewney wiádomośći/ że Rzymska Cerkiew żadną Haerezyą nie
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 117
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
dobrze: chociaż on bardzo grzeczny, Że u ciebie toż skóra, co i ja.
Nie mam za złe, że za tobą chodzi, Że swym wzrokiem w twoje oczy godzi: Każdy człowiek miałby to słusznie czynić, Obu nas w tym zgodnych będziesz miała; Że cię kocha, nie mogę go w tym winić, Byłeś go z osobna nie kochała. PIEŚŃ
Niech się świat mieni, niech się mienią czasy, Niech pogodę ściga niepogoda, Niech ziemia co rok trawę, liście lasy Odmieniają, niech się goni woda — Ja wiecznie bez odmian, wziąwszy z statkiem przymierze, Chcę u ślicznych nóg leżeć Kazimierze.
Był ten czas
dobrze: chociaż on bardzo grzeczny, Że u ciebie toż skóra, co i ja.
Nie mam za złe, że za tobą chodzi, Że swym wzrokiem w twoje oczy godzi: Każdy człowiek miałby to słusznie czynić, Obu nas w tym zgodnych będziesz miała; Że cię kocha, nie mogę go w tym winić, Byłeś go z osobna nie kochała. PIEŚŃ
Niech się świat mieni, niech się mienią czasy, Niech pogodę ściga niepogoda, Niech ziemia co rok trawę, liście lasy Odmieniają, niech się goni woda — Ja wiecznie bez odmian, wziąwszy z statkiem przymierze, Chcę u ślicznych nóg leżeć Kazimierze.
Był ten czas
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 302
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wrócą siły, Chodź ze świeczką, duszko miły! Ten browar to piwo warzy: Kto dmucha, ten się nie sparzy; A choć ci też wstanie pipa, Nie bywaj mi u Filipa!” NADGROBEK KUSIOWI
Kuś umarł, kpy w sieroctwie. A cóż będą czynić I któregoż o tę śmierć z bogów będą winić? Parki nielitościwe, okrutne boginie, Czy nie wiecie, że z kusiem oraz i świat ginie? Mogłyście go, zwyczajem Starego Zakonu, Obrzezać, ciemnego nań nie przywodząc skonu; Mogłyście świata taką nie smęcić żałobą, Nie śmiertelną, choć ciężką, złożyć go chorobą: Albo weszkami wyssać, albo skrzywić
wrócą siły, Chodź ze świeczką, duszko miły! Ten browar to piwo warzy: Kto dmucha, ten się nie sparzy; A choć ci też wstanie pipa, Nie bywaj mi u Filipa!” NADGROBEK KUSIOWI
Kuś umarł, kpy w sieroctwie. A cóż będą czynić I któregoż o tę śmierć z bogów będą winić? Parki nielutościwe, okrutne boginie, Czy nie wiecie, że z kusiem oraz i świat ginie? Mogłyście go, zwyczajem Starego Zakonu, Obrzezać, ciemnego nań nie przywodząc skonu; Mogłyście świata taką nie smęcić żałobą, Nie śmiertelną, choć ciężką, złożyć go chorobą: Albo weszkami wyssać, albo skrzywić
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 313
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, Już się pod ziemię z żaluzyją schronił.
Wenus się rozśmiała, Sposób pokazała; Zażyjmyż ochłody Według nowej mody.
Resp.: Co to za moda, powiedzże, kochany, Z dawna przy mężu za męża obrany! Jam jest gotowa wszytko to uczynić; Nie chciej mię darmo, dawny mężu, winić!
Lecz że co świat widzi, Noc sobie ohydzi, Jednak dla miłego Jak nie czynić czego?
Kwest.: Moda nastała poprzedzać wesele, Umie to Wenus i jest tego wiele; Kto chce, wszytkiego dokazywać może, A komuż wadzi nasze skryte łoże?
Od tego noc mamy, Przecz na ślub czekamy? Wszędzie
, Już się pod ziemię z żaluzyją schronił.
Wenus się rozśmiała, Sposób pokazała; Zażyjmyż ochłody Według nowej mody.
Resp.: Co to za moda, powiedzże, kochany, Z dawna przy mężu za męża obrany! Jam jest gotowa wszytko to uczynić; Nie chciej mię darmo, dawny mężu, winić!
Lecz że co świat widzi, Noc sobie ohydzi, Jednak dla miłego Jak nie czynić czego?
Kwest.: Moda nastała poprzedzać wesele, Umie to Wenus i jest tego wiele; Kto chce, wszytkiego dokazywać może, A komuż wadzi nasze skryte łoże?
Od tego noc mamy, Przecz na ślub czekamy? Wszędzie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 337
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
się mu sprzeciwić/ Będziesz miał z nim co czynić. Już na mycie/ na moście/ By nauczciwsze goście. To Żydzięta szarpają/ Takie wolności mają. Już ich pełne ulice/ I w Rynku kamienice. Na przedniejsze ich domy? Ba i nalepsze kramy? Cóż mamy z nimi czynić/ Ja ich nie mogę winić. Za pieniądze dostają/ Co chcą to otrzymają. Kiedy w Bochni mieszkali/ Niechcę wspominać dalej. Przyszło im wyniść z żalem/ Właśnie jak z Jeruzalem: Próżno: pieniędzy trzeba/ By znowu stąpił z nieba. Nie trzebaby Judasza/ Byłby wnet u Annasza. Jak też na Sądzie siedzie/ Bóg
się mu sprzećiwić/ Będźiesz miał z nim co czynić. Iuż ná myćie/ ná mośćie/ By nauczćiwsze gośćie. To Zydźiętá szárpáią/ Tákie wolnośći máią. Iuż ich pełne vlice/ Y w Rynku kámienice. Na przednieysze ich domy? Bá y nalepsze kramy? Coż mamy z nimi czynić/ Ia ich nie mogę winić. Zá pieniądze dostáią/ Co chcą to otrzymáią. Kiedy w Bochni mieszkáli/ Niechcę wspomináć dáley. Przyszło im wyniśdź z żalem/ Właśnie iák z Ieruzalem: Prozno: pieniędzy trzebá/ By znowu sstąpił z niebá. Nie trzebáby Iudaszá/ Byłby wnet v Annaszá. Iák też ná Sądźie śiedźie/ Bog
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: Cv
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
żyję; Czy będzie równe szczęście dla Corek, ty żwawie Wzgardziłeś niemi, przez co szwankowali w sławie. Arystydes; Przyznam się moja Zono, i ja sam żałuję, Myśl zbłąkana po różnych stronach lawiruje, Nie widzę im podobnych, ale cóż mam czynić? Czy siebie? czy złe szczęście? czy fortunę winić. Widzisz, żem ich przed Królem udał bez przyczyny, I musiałem odmówić z własnej mojej winy, Niechcąc być podejzrzanym, że się z niemi łączę, Przetom sam się uwikłał w złych Praktyk opończę. Lecz już próżno straconej chwili powetować, Jawnie się śmiać, a skrycie wolno pożałować. SCENA IV
żyię; Czy będźie rowne szczęście dla Corek, ty żwawie Wzgardźiłeś niemi, przez co szwankowali w sławie. Arystydes; Przyznam się moia Zono, y ia sam żałuię, Myśl zbłąkana po rożnych stronach lawiruie, Nie widzę im podobnych, ale coż mam czynić? Czy siebie? czy złe szczęśćie? czy fortunę winić. Widźisz, żem ich przed Krolem udał bez przyczyny, Y musiałem odmowić z własney moiey winy, Niechcąc bydź podeyzrzanym, że się z niemi łączę, Przetom sam się uwikłał w złych Praktyk opończę. Lecz iuż prożno straconey chwili powetować, Iawnie się śmiać, á skrycie wolno pożałować. SCENA IV
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: G2v
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Bo słowam jeszcze nie dała - a tu pierścień braćbym miała? Leć widzę, że się turbuje, za to ręczy i ślubuje, Że ten sekret trzymać będzie, nikt o tym wiedzieć nie będzie. Wzbraniam się długo.
„Wolnoć też z tym, co chcesz, czynić! jużbym i ja nie mógł winić, Jako losy padną tego, co Bóg da do serca twego. Teraz, żebyś wyświadczyła, w niezabudesz nie gardziła, I będziesz konserwowała sługę, coś rany zadała”. Już mi daje na wolą, co chcieć czynić, byle pierścień wziąć.
Jużem musiała pozwolić, abo nie umiał zniewolić? Więcżem
Bo słowam jeszcze nie dała - a tu pierścień braćbym miała? Leć widzę, że się turbuje, za to ręczy i ślubuje, Że ten sekret trzymać będzie, nikt o tym wiedzieć nie będzie. Wzbraniam się długo.
„Wolnoć też z tym, co chcesz, czynić! jużbym i ja nie mógł winić, Jako losy padną tego, co Bóg da do serca twego. Teraz, żebyś wyświadczyła, w niezabudesz nie gardziła, I będziesz konserwowała sługę, coś rany zadała”. Już mi daje na wolą, co chcieć czynić, byle pierścień wziąć.
Jużem musiała pozwolić, abo nie umiał zniewolić? Więcżem
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 146
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
i w wypogodzono Chwilę, życzliwe żaglom ściele łono. 48. Nie taką w sercu moim alternatę Uznawam, zawsze srogich nawałnością Burzy się żalów; i pierwszej utratę Wolności, nową nie płaci wolnością. Tak nad Neptuna burzliwego Państwo, Cięższe daleko Wenery tyraństwo. 49. Lib. Daleko słuszniej mnieby należało, Takowemu miłość winić narzekaniem. Twemu co się raz sercu podobało; Wspolnym ci afekt nagradza kochaniem. Bo pewnie pierwsze ku Teonie chęci, W statecznej chowa Faeton pamięci. 50. Teo. Prawda że póki u Rodzica mego, W jednej się zemną kompanij bawił: Nie było czasu momentu takiego, Aby w afekcie odmiennym się stawił. Lecz
y w wypogodzono Chwilę, życzliwe żaglom śćiele łono. 48. Nie táką w sercu moim álternatę Vznawam, záwsze srogich nawáłnośćią Burzy sie żalow; y pierwszey utrátę Wolnośći, nową nie płáći wolnośćią. Ták nád Neptuná burzliwego Páństwo, Cięższe dáleko Wenery tyráństwo. 49. Lib. Dáleko słuszniey mnieby należáło, Tákowemu miłość winić nárzekániem. Twemu co się raz sercu podobáło; Wspolnym ći áffekt nágradza kochániem. Bo pewnie pierwsze ku Teonie chęći, W státeczney chowa Fáeton pámięći. 50. Teo. Prawdá że poki u Rodźicá mego, W iedney sie zemną kompánij báwił: Nie było czásu momentu tákiego, Aby w áffekćie odmiennym sie stáwił. Lecz
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 75
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
, który o niej wiedział. Wczora ku wieczorowi napidzi-em się poszedł, Powiadam ci prawdziwie, żem do niej nie doszedł. Aliścim zmylił drogę, było już w pół nocy, Wtym jakiś człowiek jasny zabieżał mi w oczy. Jam od wielkiego strachu nie wiedział co czynić, Czyli siebie samego, czyli Janka winić, Aleć potym troszeckę strach mnie on opuścił, Rozumiałem, że się Bóg z wysokości spuścił. Lec to był jamioł Boży i posłaniec z nieba, Powiadając, którego nam grzesnym potrzeba, Narodził się w Betlejem, mieście lada jakim, Będąc Królem i Panem wszego świata takim. Bie, tylkom się obejźrzał
, który o niej wiedział. Wczora ku wieczorowi napidzi-em się poszedł, Powiadam ci prawdziwie, żem do niej nie doszedł. Aliścim zmylił drogę, było już w pół nocy, Wtym jakiś człowiek jasny zabieżał mi w oczy. Jam od wielkiego strachu nie wiedział co czynić, Czyli siebie samego, czyli Janka winić, Aleć potym troszeckę strach mnie on opuścił, Rozumiałem, że się Bóg z wysokości spuścił. Lec to był jamioł Boży i posłaniec z nieba, Powiadając, którego nam grzesnym potrzeba, Narodził się w Betlejem, mieście leda jakim, Będąc Królem i Panem wszego świata takim. Bie, tylkom się obejźrzał
Skrót tekstu: PasOkoń
Strona: 211
Tytuł:
Pasterze
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
mając, kiedy nas żegnała Obłapiając nas miłemi rękami, Na cię patrzała pilno źrzenicami Mówiąc, aby cię równo oglądała Ze mną, jako cię ze mną pożegnała. Nie pomnisz tego? Jak widzę o miłych Rodziców miłość nie dbasz nic sędziwych A mnie nieznośny chłopot chcesz uczynić, Bo mnie — nie kogo — za cię będą winić. Wiedz tedy o tym, iż im śmiercią będziesz I swoją wolą w grobie ich pogrzebiesz.” To rzekłszy zamilkł. A ów rozrzewniony, Jak kwiat różany będąc zawstydzony, Rzecze ku niemu: „Jeszcze u mej Matki, Która nas mlekiem karmiła swe dziatki, Wespół z pokarmem wyssałem kochanie Ku mym rodzicom,
mając, kiedy nas żegnała Obłapiając nas miłemi rękami, Na cię patrzała pilno źrzenicami Mówiąc, aby cię równo oglądała Ze mną, jako cię ze mną pożegnała. Nie pomnisz tego? Jak widzę o miłych Rodziców miłość nie dbasz nic sędziwych A mnie nieznośny chłopot chcesz uczynić, Bo mnie — nie kogo — za cię będą winić. Wiedz tedy o tym, iż im śmiercią będziesz I swoją wolą w grobie ich pogrzebiesz.” To rzekłszy zamilkł. A ów rozrzewniony, Jak kwiat różany będąc zawstydzony, Rzecze ku niemu: „Jeszcze u mej Matki, Która nas mlekiem karmiła swe dziatki, Wespół z pokarmem wyssałem kochanie Ku mym rodzicom,
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 98
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971