/ i korony w niebie większej; tak wiele skromnie i pokornie cierpiał/ myśląc o twoich tylko boleściach i doległościach) w przeciwnościach twych mruczęc/ narzekając / przeklinając/ i już tych/ już owych/ a nie twoję raczej krnąbrńość/ niecierpliwość etc. siebie samego nieznając/ tudzież niedostatek miłości/ przeciwko mnie wzajemnej winując. Przeto radzić jednym słowem/ jeżeli chcesz lekarstwa naskuteczniejszego/ we wszytkich utrapieniach i dolegliwościach twoich dostąpić; przypomninaj iruminuj pilnie w sercu swym/ com ja myślił/ gdym też w tak okrutnych ciała i dusze mojej mękach milczał/ o czym Ewangelista mój. A JEzus milczał. O tych co milczą mówicie pospolicie
/ y korony w niebie większey; ták wiele skromnie y pokornie ćierpiáł/ myśląc o twoich tylko boleśćiách y doległośćiach) w przećiwnośćiach twych mruczęc/ narzekáiąc / przeklinaiąc/ y iuż tych/ iuz owych/ á nie twoię ráczey krnąbrńość/ niećierpliwość etc. śiebie sámego nieznáiąc/ tudźiesz niedostatek miłośći/ przećiwko mnie wzáiemney winuiąc. Przeto radzić iednym słowem/ ieżeli chcesz lekárstwá naskutecznieyszego/ we wszytkich vtrápieniach y dolegliwośćiach twoich dostąpić; przypomnináy yruminuy pilnie w sercu swym/ com ia myslił/ gdym też w ták okrutnych ćiáłá y dusze moiey mękách milczał/ o czym Ewangelistá moy. A IEzus milczał. O tych co milczą mowićie pospolićie
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 171
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
szturmowali kila godzin/ ale musieli odstąpić z szkodą swą: a widząc rezolucją naszę/ której przełomić nie ufali sobie/ mając za sobą więtsze posiłki których co godzina spodziewali się/ aby nas tym czasem nie upuścili/ posłał do Jego M. Pana Kanclerza Gałga/ żałując rzkomo że się obu stron krew rycerska rozlewa/ i winując P. Krzysztofa Drużbica/ Relatia prawdziwa
że on nie dobrze zdanie jego I. M. Panu Kanclerzowi powiadał/ ale żeby go znowu do niego posłano/ a on mu wyrazliwie powie/ że pokoj miedzy Wojski zaraz stanie. Widzieli to dobrze Ich M. PP. Hetmani stratagema Pogańskie/ ale jednak dla ukontentowania wojskowego
szturmowáli kilá godzin/ ále muśieli odstąpić z szkodą swą: á widząc rezolucyą nászę/ ktorey przełomić nie vfáli sobie/ máiąc zá sobą więtsze pośiłki ktorych co godziná spodziewáli się/ áby nas tym czásem nie vpuśćili/ posłał do Iego M. Páná Kánclerzá Gáłgá/ żáłuiąc rzkomo że sie obu stron krew rycerska rozlewa/ y winuiąc P. Krysztophá Drużbicá/ Relátia prawdziwa
że on nie dobrze zdánie iego I. M. Pánu Kánclerzowi powiádał/ ále żeby go znowu do niego posłano/ á on mu wyrázliwie powie/ że pokoy miedzy Woyski záraz stánie. Widzieli to dobrze Ich M. PP. Hetmáni stratagema Pogáńskie/ ále iednák dla vkontentowánia woyskowego
Skrót tekstu: SzembRelWej
Strona: B2
Tytuł:
Relacja prawdziwa o weszciu wojska polskiego do Wołoch
Autor:
Teofil Szemberg
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
powaga pierwszych chanów ginie. Obadwaj ludzi straconych z żałobą w marsowym sobie rachują terminie. “Coś więcej o nas cesarz trzymał – rzeką – wyprawując nas w drogę tak daleką.”
126 Więc jako bywa, kiedy się nie darzą rzeczy już dawno ułożone w głowie, przy onej radzie z sobą się poswarzą, jeden drugiego winując, wodzowie. W skok się nazajutrz koszami rozparzą, basza w bok szedł, chan został przy Zborowie. Gdzie okiem rzucą albo podjazd wyślą, darmo; i już nic o Lwowie nie myślą.
127 Toż chan, jako się zwykł przed Turki sadzić, z takiem mandatem śle Adzigiereja, żeby się kusieł o
powaga pierwszych chanów ginie. Obadwaj ludzi straconych z żałobą w marsowym sobie rachują terminie. “Coś więcej o nas cesarz trzymał – rzeką – wyprawując nas w drogę tak daleką.”
126 Więc jako bywa, kiedy się nie darzą rzeczy już dawno ułożone w głowie, przy onej radzie z sobą się poswarzą, jeden drugiego winując, wodzowie. W skok się nazajutrz koszami rozparzą, basza w bok szedł, chan został przy Zborowie. Gdzie okiem rzucą albo podjazd wyślą, darmo; i już nic o Lwowie nie myślą.
127 Toż chan, jako się zwykł przed Turki sadzić, z takiem mandatem śle Adzigiereja, żeby się kusieł o
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 49
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996