rozdwojony żalem jest głęboko, Jedno w papierze, drugie we łzach oko, I ręka w służbie takiej obumiera, Jedna rym pisze, druga łzy ociera.
Pogodne niebo było, Febus uzłocony Udzielał światła swego na oba tryjony; Spędził z powietrza chmury, a firmament cały Złote na dnie błękitnym blaski farbowały. Żaden wietrzyk nie wionął, tylko co kwiatkami Ziemię przed siedzącymi Zefir niebianami Potrząsał, których w tak czas wdzięczny bankietowy Przestrony w kupę zebrał pałac Uranowy. Tam złożywszy powagę i sceptry na stronę, Wdziawszy każdy na głowę bluszczową koronę,
I żartom, i uciechom wodze wypuścili I uciesznymi bankiet gadkami słodzili. Tam Minerwa panieńskiej niemało złożyła Surowości i igrać
rozdwojony żalem jest głęboko, Jedno w papierze, drugie we łzach oko, I ręka w służbie takiej obumiera, Jedna rym pisze, druga łzy ociera.
Pogodne niebo było, Febus uzłocony Udzielał światła swego na oba tryjony; Spędził z powietrza chmury, a firmament cały Złote na dnie błękitnym blaski farbowały. Żaden wietrzyk nie wionął, tylko co kwiatkami Ziemię przed siedzącymi Zefir niebianami Potrząsał, których w tak czas wdzięczny bankietowy Przestrony w kupę zebrał pałac Uranowy. Tam złożywszy powagę i sceptry na stronę, Wdziawszy każdy na głowę bluszczową koronę,
I żartom, i uciechom wodze wypuścili I uciesznymi bankiet gadkami słodzili. Tam Minerwa panieńskiej niemało złożyła Surowości i igrać
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 127
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ś i ty przyszedłszy ku takiej ozdobie, Którą oprócz samemu powinieneś sobie, Sceną był tej próżności; skądeś różnem niebem I z pól krwawych Marsowych żelaznym się chlebem Bawić począł do Inflant, przeciw Karolowi, W znacznych pocztach stawając swemu Zygmuntowi, A potem i do Moskwy, znowu odmieniwszy Cerę inszą, jakiby wionął wiatr życzliwszy Rzeczom swym doświadczając, od bębnów i wojny, Udałeś się wnet potem na dwór pański strojny. Gdzie depcąc śliskie one czas niemały progi, Jednak nigdy statecznej nie uniósłeś nogi Po tamtych alabastrach, ani ułaszone, Z toru cnoty mogły zwieść Chimery cię one. Cóż? gdy i tu tylko czas kosztowny strawiwszy
ś i ty przyszedłszy ku takiej ozdobie, Którą oprócz samemu powinieneś sobie, Sceną był tej próżności; zkądeś różnem niebem I z pól krwawych Marsowych żelaznym się chlebem Bawić począł do Inflant, przeciw Karolowi, W znacznych pocztach stawając swemu Zygmuntowi, A potem i do Moskwy, znowu odmieniwszy Cerę inszą, jakiby wionął wiatr życzliwszy Rzeczom swym doświadczając, od bębnów i wojny, Udałeś się wnet potem na dwór pański strojny. Gdzie depcąc śliskie one czas niemały progi, Jednak nigdy statecznej nie uniósłeś nogi Po tamtych alabastrach, ani ułaszone, Z toru cnoty mogły zwieść Chimery cię one. Cóż? gdy i tu tylko czas kosztowny strawiwszy
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 115
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
pożarł jako słomę. 8. A tchnieniem nozdrzy twoich/ zebrały się wody/: stanęły jako kupa ciekące wody/ zsiadły się otchłani w pojśród morza. 9. Mówił nieprzyjaciel: Będę gonił/ dogonię/ będę dzielił łupy/ nasyci się ich dusza moja/ dobędę miecza mego/ wygładzi je ręka moja. 10. Wionąłeś wiatrem twym/ okryło je Morze/ połknieni są jako ołów w wodach gwałtownych. 11. Któż podobien tobie miedzy Bogami PANIE? któż jako ty wielmożny w świętobliwości/ straszliwy w chwale/ czyniący cuda? 12. Wyciągnąłeś prawicę twoję/ pożarła je ziemia? 13. Prowadzisz w miłosierdziu twojem ten lud któryś odkupił
pożárł jáko słomę. 8. A tchnieniem nozdrzy twojich/ zebráły śię wody/: stánęły jáko kupá ćiekące wody/ zśiádły śię otchłáni w pojśrod morzá. 9. Mowił nieprzyjáćiel: Będę gonił/ dogonię/ będę dźielił łupy/ násyći śię ich duszá mojá/ dobędę mieczá mego/ wygłádźi je ręká mojá. 10. Wionąłeś wiátrem twym/ okryło je Morze/ połknieni są jáko ołow w wodách gwáłtownych. 11. Ktoż podobien tobie miedzy Bogámi PANIE? ktoż jáko ty wielmożny w świętobliwośći/ strászliwy w chwale/ czyniący cudá? 12. Wyćiągnąłeś práwicę twoję/ pożárłá je źiemiá? 13. Prowádźisz w miłośierdźiu twojem ten lud ktoryś odkupił
Skrót tekstu: BG_Wj
Strona: 71
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Wyjścia
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
, Jakimkolwiek nas fortuna aspektem, Złym li, dobrym li, z sfery swojej zruci, Jako nie buja, tak też ani smuci: Zawsze zielony z bukszpanem i z jodłą. Ów zaś, który ma fantazyją podłą, Pojrzy-li szczęsnym fortuna kwadratem, Jako tulipan rozwija się kwiatem; Nazajutrz, jeśli przeciwny wiatr wionął, Spadł kwiat z tulipu, list na lipie spłonął. Ale co komu natura przyniesie, Trudno przetworzyć, i w domu, i w lesie. 154. TATAR Z NIEMCEM
Porwał Tatar w pogoni Niemca za perukę. Widząc potem, że mu to uczynił na sztukę, Bo się chyżo tymczasem od niego odsączą, Oszukany
, Jakimkolwiek nas fortuna aspektem, Złym li, dobrym li, z sfery swojej zruci, Jako nie buja, tak też ani smuci: Zawsze zielony z bukszpanem i z jodłą. Ów zaś, który ma fantazyją podłą, Pojźry-li szczęsnym fortuna kwadratem, Jako tulipan rozwija się kwiatem; Nazajutrz, jeśli przeciwny wiatr wionął, Spadł kwiat z tulipu, list na lipie spłonął. Ale co komu natura przyniesie, Trudno przetworzyć, i w domu, i w lesie. 154. TATAR Z NIEMCEM
Porwał Tatar w pogoni Niemca za perukę. Widząc potem, że mu to uczynił na sztukę, Bo się chyżo tymczasem od niego odsączą, Oszukany
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 611
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Gdyżby nie przystało Mi inaczej/ bo Matkę dawno twoję znając/ I z nią jako rodzoną siostrą się kochając/ Czego znaczny dokument/ kiedy umierała/ Ze mi jeszcze dziecinę z rąk cię swych oddała: Zaczym jako radabym żywot dała za cię/ Tak wzajem nie życzyłam/ żeby kiedy na cię Zły wiatr wionął; Słyszę to; widzę na oko/ Jako sława o tobie wzięła się szeroko/ Iże wszyscy cię chwalą. Z czego się nie mogę/ Wierz mi/ i ja nakochać. Lecz to na przestrogę Dawszy tylko/ barzo się rzeczy jednej boję/ Żeby Wenus za jako sobie wzgardę swoję Tego nie poczytała; gdy się
. Gdyżby nie przystało Mi ináczey/ bo Mátkę dawno twoię znáiąc/ Y z nią iáko rodzoną siostrą się kocháiąc/ Czego znáczny dokument/ kiedy vmieráłá/ Ze mi ieszcze dziecinę z rąk cię swych oddáłá: Záczym iáko rádábym żywot dáłá za cię/ Ták wzáiem nie życzyłám/ żeby kiedy ná cie Zły wiatr wionął; Słyszę to; widzę ná oko/ Iáko sławá o tobie wzięłá się szeroko/ Iże wszyscy cię chwalą. Z czego się nie mogę/ Wierz mi/ y ia nákocháć. Lecz to ná przestrogę Dawszy tylko/ bárzo się rzeczy iedney boię/ Zeby Wenus zá iáko sobie wzgárdę swoię Tego nie poczytáłá; gdy się
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 13
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
na okręt wsiedli Kawalerowie, a żal długi wiedli. Panny zaś batem do dom powracają, Na swych kochanków coraz wyglądają. Tam ich myśl, serce i oko skazuje, Kędy swój miłość majestat buduje. A my na ich żal sporo popływamy I Hyl miasteczko bokiem omijamy. Tam nam wiatr skoczył nieżyczliwy w oko, Skrzydłami wionął na żagle szeroko, Że — cośmy siedm mil byli zabieżeli — Znowuśmy nazad pode Gdańsk pierzchneli, Stamtąd zaś znowu wężykiem kręcimy, Na upór z wiatrem do koła chodzimy. Więc znowu z pracą pod Hyl przypadamy, Lecz i drugi raz pod Gdańsk upadamy. Czyli bóg morski jaki z nas śmiech stroi?
na okręt wsiedli Kawalerowie, a żal długi wiedli. Panny zaś batem do dom powracają, Na swych kochanków coraz wyglądają. Tam ich myśl, serce i oko skazuje, Kędy swój miłość majestat buduje. A my na ich żal sporo popływamy I Hyl miasteczko bokiem omijamy. Tam nam wiatr skoczył nieżyczliwy w oko, Skrzydłami wionął na żagle szeroko, Że — cośmy siedm mil byli zabieżeli — Znowuśmy nazad pode Gdańsk pierzchneli, Stamtąd zaś znowu wężykiem kręcimy, Na upór z wiatrem do koła chodzimy. Więc znowu z pracą pod Hyl przypadamy, Lecz i drugi raz pod Gdańsk upadamy. Czyli bóg morski jaki z nas śmiech stroi?
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 43
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
między Brysakiem/ i Frejburgiem jedna trędowata białagłowa/ która już od dwu lat umarła/ przypadek swój przed wielą ludzi zwykła była powiedać/ iż trąd ten miała dla poswarku z jedną bia- łągłową: gdy abowiem w nocy przed dom dla pewnej sprawy wyszła/ wietrzyk jakiś ciepły od domu onej białejgłowy która przećwko mieszkała/ na nią wionął/ za którym wiatrem powiedała że ją zaraz trąd opanował. W tymże Biskupstwie/ gdy czarownicę siepacz/ abo kacik na stos drew dla spalenia od ziemie podnosił/ rzekła mu czarownica: dam ci zapłate/ i tak chuchnąwszy na jego twarz/ zaraz go sprosny trąd po wszytkim ciele poanował/ dla którego prędko potym umarł
między Brysakiem/ y Freyburgiem iedná trędowáta białagłowá/ ktora iuż od dwu lat vmárłá/ przypadek swoy przed wielą ludźi zwykłá byłá powiedać/ iż trąd ten miáłá dla poswarku z iedną bia- łągłową: gdy ábowiem w nocy przed dom dla pewney spráwy wyszłá/ wietrzyk iákiś ciepły od domu oney białeygłowy ktora przećwko mieszkáłá/ ná nię wionął/ zá ktorym wiátrem powiedáłá że ią záraz trąd opánował. W tymże Biskupstwie/ gdy czárownicę siepácż/ ábo kácik ná stos drew dla spalenia od żiemie podnośił/ rzekłá mu czárownicá: dam ci zapłáte/ y ták chuchnąwszy ná iego twarz/ záraz go sprosny trąd po wszytkim ciele poánował/ dla ktorego prędko potym vmárł
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 133
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
go można cichym Hipokrytą, Który nieszumiąc prędzej zabić zdoła, Jak ten, co świszcze, hałasuje, woła. Cieszy wzrok ludzki, kwiat na szczepiach w sadzie, Ze je natura oblała śmietaną, Każdy nadzieję pewną wzysku kładzie, Wiele mieć może fruktów, gdy przystaną, Alić wiatr chytry, jak z południa wionął, Białość uwędził, kwiat młody ozionął.
Ze owo miękkie, delikatne liście, Ledwie co z pączka na świat się dobyło, Już nim po ziemi miota oczywiście, Pojąć nie może czym jest, i czym było, Bo jak bez czasu uschło i opadło, Czemu zniszczało, czy można by zgadło. Jeźli pozwoli w
go można ćichym Hipokrytą, Ktory nieszumiąc prędzey zabic zdoła, Jak ten, co świszcze, cháłasuie, woła. Cieszy wzrok ludzki, kwiat ná szczepiach w sadzie, Ze ie nátura oblałá śmietaną, Każdy nádzieię pewną wzysku kłádzie, Wiele mieć moźe fruktow, gdy przystáną, Alić wiatr chytry, iák z południa wionął, Białość uwędził, kwiat młody ozionął.
Ze owo miękkie, delikatne liście, Ledwie co z pączka ná świat się dobyło, Już nim po ziemi miota oczywiście, Poiąć nie może czym iest, y czym było, Bo iák bez czasu uschło y opádło, Czemu zniszczało, czy można by zgádło. Jeźli pozwoli w
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 151
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
więcej było ochoty do dźwigania. Droższa zapłata czeka każdego/ który co dźwiga cięższego. VII. GOdnacby tego ozdoba nieba i ziemie/ aby w tej stajni wszelakich wczasów zażywała. Nie tylko dachy pokryćby trzeba/ ale też i wszytkie dziury pozasłaniać/ aby Dzieciątko niewczasu nie cierpiało/ żeby namniejszy zły wiatr na nią nie wionął/ a mniej żeby na nie grady spadały/ abo też ono zlał deszcz z obłoków spadający. Subtelne Dziecię/ jakby mu na twarz śliczną co spadło/ wzięłoby skazę ozdoby/ idzie o oczki/ aby nie wzięły urazy. Choćbyśmy z nieba perłami to Dziecię chcieli obsypować/ tedyby i te ostróżnie trzeba spuszczać
więcey było ochoty do dźwigánia. Droższa zapłátá czeka káżdego/ ktory co dźwiga ćięższego. VII. GOdnácby tego ozdobá niebá y źiemie/ aby w tey stáyni wszelákich wczasow záżywáłá. Nie tylko dachy pokryćby trzebá/ ale też y wszytkie dźiury pozasłániáć/ áby Dziećiątko niewczásu nie ćierpiáło/ żeby namnieyszy zły wiátr ná nię nie wionął/ á mniey żeby ná nie grady spadáły/ abo też ono zlał deszcz z obłokow spadáiący. Subtelne Dźiećię/ iákby mu ná twarz śliczną co spádło/ wźięłoby skázę ozdoby/ idźie o oczki/ áby nie wźięły vrázy. Choćbyśmy z niebá perłámi to Dźiećię chćieli obsypowáć/ tedyby y te ostrożnie trzebá spuszczáć
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 401
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
tym/ już milej w odartej stajni przebywała/ im były gęstsze wiatry które potężnie na nie biły/ niechcąc się przenieść do gospody/ luboby onę było ofiarowano. Tak Duszo/ Dziecię stateczne na nie- wczasy. Ty jakoś stała w niewczasach? O jako wszelkich zażywasz sposobów/ aby zły wiatrek na cię nie wionął; a lata nie takie twoje jakie Dzieciny/ i nie tak wierę subtelne ciało/ lubo źmiękczone wymyślnemi pieszczotami i wygodami. Gdybyś setną cześć Dziecięciu Jezusowi uczyniła co czynisz sobie/ o jakbyś wiele w niebiesiech za to pieszczot zastała. Odziejesz jeśli szmatą JEZUSA/ weźmiesz ze złota w niebiesiech szatę. Ogrzejesz jeśli tu
tym/ iuż miley w odartey stáyni przebywáłá/ im były gęstsze wiátry ktore potężnie ná nie biły/ niechcąc się przenieść do gospody/ luboby onę było ofiárowano. Ták Duszo/ Dźiećię státeczne ná nie- wczasy. Ty iákoś stałá w niewczásach? O iako wszelkich záżywasz sposobow/ áby zły wiátrek ná ćię nie wionął; á láta nie tákie twoie iakie Dźiećiny/ y nie ták wierę subtelne ćiało/ lubo źmiękczone wymyślnemi pieszczotámi y wygodámi. Gdybyś setną cześć Dźiećięćiu Iezusowi vczyniłá co czynisz sobie/ o iákbyś wiele w niebieśiech zá to pieszczot zástáłá. Odźieiesz ieśli szmátą IEZVSA/ weźmiesz ze złota w niebieśiech szátę. Ogrzeiesz ieśli tu
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 458
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636