CZWARTY.
Już pan w drodze, już koronne wojska się ściągają, Chorągwie rozwijają. Bębny grzmią, uderzą w trąby, w taniec Mars z Belloną, Lekkim sagiem ściągnioną. Czeka Radziwiłł w opale z pułki litewskiemi W siewierskiej już ziemi. Wyglądają oblężeńcy, jako w wiecznej cieni Aloide zamknieni. Jako ku słońcu wzdychają i wiosennej trawie, W błotach przykrych żórawie. Tedy pobudzone sercem i ochotą nową Członki wszystkie za głową. Skąd podnosi się Karpatus, gdzie Warta się łączy, Gdzie Bug i Dniestr rączy, Zewsząd wybór. Orsza obóz pierwszy zatoczyła, Orsza tak szczęśliwa była, Gdzie z ust kanclerza wielkiego wylały się one Żródła błogosławione. Jedziesz sarmacki
CZWARTY.
Już pan w drodze, już koronne wojska się ściągają, Chorągwie rozwijają. Bębny grzmią, uderzą w trąby, w taniec Mars z Belloną, Lekkim sagiem ściągnioną. Czeka Radziwiłł w opale z pułki litewskiemi W siewierskiej już ziemi. Wyglądają oblężeńcy, jako w wiecznej cieni Aloide zamknieni. Jako ku słońcu wzdychają i wiosennej trawie, W błotach przykrych żórawie. Tedy pobudzone sercem i ochotą nową Członki wszystkie za głową. Zkąd podnosi się Karpatus, gdzie Warta się łączy, Gdzie Bug i Dniestr rączy, Zewsząd wybór. Orsza obóz pierwszy zatoczyła, Orsza tak szczęśliwa była, Gdzie z ust kanclerza wielkiego wylały się one Żródła błogosławione. Jedziesz sarmacki
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 8
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
niedługo bawiąc, a w częstych trwogach będąc, po różnych nocnych i dziennych marszach stanęliśmy w Sidrze i tam, sprowadziwszy z ekonomii grodzieńskiej, po które i ja do klucza kwaszowskiego komenderowany byłem, prowianty, niedziel ze trzy zabawiliśmy. Tam już z piechoty brzeskiej, ustawicznymi nocnymi i dziennymi marszami, ile pod wiosenne roztoki, znużonej i przez zostających się chorych umniejszonej, jeszcze 60 ludzi Paszkowski, strażnik polny, wziął na luźne konie do swego pułku, a tak, równo z innymi oficerami, wolunterem zostałem.
Potem z Sidry ruszyliśmy się do Lipska, dokąd przyszedł z dywizją swoją Potocki, wojewoda wołyński, z szwagrem swoim
niedługo bawiąc, a w częstych trwogach będąc, po różnych nocnych i dziennych marszach stanęliśmy w Sidrze i tam, sprowadziwszy z ekonomii grodzieńskiej, po które i ja do klucza kwaszowskiego komenderowany byłem, prowianty, niedziel ze trzy zabawiliśmy. Tam już z piechoty brzeskiej, ustawicznymi nocnymi i dziennymi marszami, ile pod wiosenne roztoki, znużonej i przez zostających się chorych umniejszonej, jeszcze 60 ludzi Paszkowski, strażnik polny, wziął na luźne konie do swego pułku, a tak, równo z innymi oficerami, wolunterem zostałem.
Potem z Sidry ruszyliśmy się do Lipska, dokąd przyszedł z dywizją swoją Potocki, wojewoda wołyński, z szwagrem swoim
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 99
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
przypadki swymi ciśnie się do niego,
Munsztuk cierpliwość i ponosy ciche Na losy liche.
Przeto kto mężem, niech się męsko stawi, A w sercu żalu daremnie nie bawi. Wszystkim spać przyjdzie nad letejskim brzegiem Wiecznym noclegiem. AD VIOLAM
Aurora veris, punices recens.. (Lib. IV, 17)
Gończe wiosenny, mi[...] o woniejących Kwiatków panicze, do podobających Bogu się skroni Przeczystej Dziewicy Pójdziesz, fijolku, w dar Bogarodzicy.
Ciebie na czoło poświęcam, któremu Świat czołem bije, rozumiem, twojemu Szczęściu i złoto, i drogie kamienie Zajrzeć już będą, że w tej będziesz cenie.
Ty z ziemskich swoje przeniesiesz siedlisko Różańców,
przypadki swymi ciśnie się do niego,
Munsztuk cierpliwość i ponosy ciche Na losy liche.
Przeto kto mężem, niech się męsko stawi, A w sercu żalu daremnie nie bawi. Wszystkim spać przyjdzie nad letejskim brzegiem Wiecznym noclegiem. AD VIOLAM
Aurora veris, punices recens.. (Lib. IV, 17)
Gończe wiosenny, mi[...] o woniejących Kwiatków panicze, do podobających Bogu się skroni Przeczystej Dziewicy Pójdziesz, fijolku, w dar Bogarodzicy.
Ciebie na czoło poświęcam, któremu Świat czołem bije, rozumiem, twojemu Szczęściu i złoto, i drogie kamienie Zajrzeć już będą, że w tej będziesz cenie.
Ty z ziemskich swoje przeniesiesz siedlisko Różańców,
Skrót tekstu: SarbGawWierBar_I
Strona: 458
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Maciej Kazimierz Sarbiewski
Tłumacz:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
i w Śląsku Górnym; te wszystkie zboża, które kwitnąć będą na koniec czerwca, zarazi. Grady w tym miesiącu i nawałnice zboża popsują. Od dnia 14 lipca, a bardziej jeszcze od 23 tegoż pożary ogniste panować będą.
1734. Nie widzę nic złego, tylko gdzieniegdzie jeszcze przymrozki, jednak wszystkie wczesne i wiosenne frukta zarazi i w zbożu Syriusz śnieć zrobi. W lutym i marcu ognie częste. Czerwiec i lipiec do tego skłonny. Od połowy września aż do wpół października także.
1735. Wrzesień cały i październik dżdżysty, zimny, mokry, pochmurny, pomieszany. Ostrożnie na wiosnę płyńcie statkami, żeby was wielu nie potonęło.
i w Śląsku Górnym; te wszystkie zboża, które kwitnąć będą na koniec czerwca, zarazi. Grady w tym miesiącu i nawałnice zboża popsują. Od dnia 14 lipca, a bardziej jeszcze od 23 tegoż pożary ogniste panować będą.
1734. Nie widzę nic złego, tylko gdzieniegdzie jeszcze przymrozki, jednak wszystkie wczesne i wiosenne frukta zarazi i w zbożu Syriusz śnieć zrobi. W lutym i marcu ognie częste. Czerwiec i lipiec do tego skłonny. Od połowy września aż do wpół października także.
1735. Wrzesień cały i październik dżdżysty, zimny, mokry, pochmurny, pomieszany. Ostrożnie na wiosnę płyńcie statkami, żeby was wielu nie potonęło.
Skrót tekstu: DuńKal1731Rzecz
Strona: 6
Tytuł:
Praktyka gospodarska każdemu potrzebna
Autor:
Stanisław Duńczewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1731 a 1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1740
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
rodzona matka twa powieda, Chciej się jej tylko spytać Alcymeda: To i Ociec twój wiekiem zgięty, który Z Kolchickiej strony nie życzy mieć cory. Od Tatarskiego niechaj ona Donu, Do małżeńskiego szuka męża stonu, I gdzie granica Fasydy ojczystej, Tam niech w przyjaźni żyje wiekuistej. Płochy Jazonie, i niestateczniejszy Nad wiatr wiosenny, i nad liście lżejszy; Czemuż twe słowa tak na nice idą, Ze ich dotrzymać nie chcesz z mą ohydą? Stądeś odjechał mężem moim? czemu Nie wracasz moim nazad podawnemu? Niech jakom była, gdyś stąd ruszał, żoną, Tak za powrotem, wzajem niezmirzjoną. A Królewskieli uwodzą cię
rodzona mátká twa powieda, Chćiey się iey tylko spytáć Alcymedá: To y Oćiec twoy wiekiem zgięty, ktory Z Kolchickiey strony nie życzy mieć cory. Od Tátárskiego niechay oná Donu, Do małżeńskiego szuka mężá stonu, Y gdźie gránicá Fásydy oyczystey, Tám niech w przyiáźni żyie wiekuistey. Płochy Iázonie, y niestátecznieyszy Nád wiátr wiosenny, y nád liśćie lżeyszy; Czemuż twe słowá ták ná nice idą, Ze ich dotrzymáć nie chcesz z mą ohydą? Ztądeś odiecháł mężem moim? czemu Nie wracasz moim názad podawnemu? Niech iákom byłá, gdyś ztąd ruszał, żoną, Ták zá powrotem, wzáiem niezmirźioną. A Krolewskieli uwodzą ćię
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 78
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
, Gdzieś mię na zdradnym porzucił noclegu, I z kąd twój Okręt uszedł potajemnie, Nie mając w drodze towarzyszki ze mnie. Gdzie mię i sen mój nieszczęśliwy zdradził, I ty coś mię tam z sobą zaprowadził, Wierutny zdrajco; a nie Tezeuszu, Słuchaj, co niesie list do twoich uszu. Czas był wiosenny, gdy z pod szklanych lodów, Przegląda ziemia pełna wód i bordów, A rozwinione w liściu swoim krzaki, Na gniazdach kryją lęgące się ptaki. Ocknąwszy ze snu, który mię rozmarzy, Ustam całować twojej chciała twarzy, I ręką, jeśli wedle mię się rusza, Mile ku sobie przymknąć Tezeusza. Aż ciebie nie
, Gdźieś mię ná zdrádnym porzućił noclegu, Y z kąd twoy Okręt uszedł potáiemnie, Nie máiąc w drodze towárzyszki ze mnie. Gdźie mię y sen moy nieszczęśliwy zdrádźił, Y ty coś mię tám z sobą záprowadźił, Wierutny zdrayco; á nie Tezeuszu, Słuchay, co nieśie list do twoich uszu. Czás był wiosenny, gdy z pod szklánych lodow, Przegląda źiemiá pełna wod y bordow, A rozwinione w liśćiu swoim krzaki, Ná gniazdách kryią lęgące sie ptaki. Ocknąwszy ze snu, ktory mię rozmárzy, Vstám cáłowáć twoiey chćiáłá twarzy, Y ręką, ieśli wedle mię się rusza, Mile ku sobie przymknąć Tezeuszá. Aż ćiebie nie
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 128
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
by na zbiegu niebo zasmucić/ i przykrą influencją ziemi się oprzykrzyć/ zpoczątku jednak się spodziewam żyznej/ mokrością i suchością przemieszanej pogody. Ostatek/ od 20 (10) Maja/ aże do 20. (10) Czerwca/ dobrą otuchę daje/ który też/ jako się nie inaczej spodziewam/ wdzięczną i sposobną Wiosenną pogodą świat nabawi/ chybacoby się na ostatku przytrafić mogło/ gdzie chłodnych nocy poranków oczekawam/ więcciby też i na niektórych miejscach szkodliwa mokrość się snadno Zjawić mogła/ gdyby tylko Bóg z inszej strony inne niewczasy łaskawie oddalić raczył! Nasienie rozmaitych wad/ które zimie jest wysiane/ teraz już zazielenieje i zakwitnie/ i niejednemu/
by ná zbiegu niebo zásmućić/ y przykrą influencyą źiemi śię oprzykrzyć/ zpoczątku iednák śię spodźiewam żyzney/ mokrośćią y suchośćią przemieszáney pogody. Ostátek/ od 20 (10) Maiá/ áże do 20. (10) Czerwcá/ dobrą otuchę dáie/ ktory tesz/ iáko śię nie ináczey spodźiewam/ wdzięczną y sposobną Wiosenną pogodą świát nábáwi/ chybácoby śię ná ostátku przytráfić mogło/ gdźie chłodnych nocy poránków oczekawam/ więcćiby też y ná niektorych mieyscách szkodliwa mokrość śię snádno ziáwić mogłá/ gdyby tylko Bog z inszey strony inne niewczásy łáskáwie oddalić ráczył! Naśienie rozmáitych wad/ ktore źimie iest wyśiane/ teraz iuż záźielenieie y zákwitnie/ y nieiednemu/
Skrót tekstu: FurUważ
Strona: F
Tytuł:
Astrophiczne uważanie o ułożeniu powietrza
Autor:
Stefan Furman
Drukarnia:
Dawid Frydrych Rhetiusz
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
Nów Czerwca/ który 26. (16) dnia prżypada około południa w 2. stop. ziemnego Byka/ pokazuje się ku ostatkowi nieprzyjemnym/ a jakoby wiatr z chmurami chciał wzbudzić/ i mógłby też z mokrością polatujące grady/ i zimne deszcze/ placmi spuścić/ oprócz tego spodziewam się jak nawięcej żyznej nienagorszej pogody wiosennej. na wielu miejscach barzo nieforemnie wygłąda! A może ta zaczętą igra dziwny koniec wziąć! Niepokuszaj się na Lwa/ abowiem zaostrza żębów i pazurów. Powieść, coby się przy takowym nieba ułożeniu, na powietrzu i na ziemi względem pogody i innych rzeczy, za wołą Bożą, przydać mogło. w Czerwiu.
Now Czerwcá/ ktory 26. (16) dniá prżypada około południá w 2. stop. źiemnego Byká/ pokázuie śię ku ostátkowi nieprzyiemnym/ á iákoby wiátr z chmurámi chćiáł wzbudźić/ y mogłby tesz z mokrośćią polátuiące grády/ y źimne deszcze/ plácmi spuśćić/ oprocz tego spodźiewam śię iák nawięcey żyzney nienagorszey pogody wiosenney. ná wielu mieyscách bárzo nieforemnie wygłąda! A może tá záczętą igrá dźiwny koniec wźiąć! Niepokuszay śię ná Lwá/ ábowiem záostrza żębow y pázurow. Powieść, coby śię przy tákowym niebá ułożeniu, ná powietrzu y ná źiemi względem pogody y innych rzeczy, zá wołą Boźą, przydáć mogło. w Czerwiu.
Skrót tekstu: FurUważ
Strona: F3
Tytuł:
Astrophiczne uważanie o ułożeniu powietrza
Autor:
Stefan Furman
Drukarnia:
Dawid Frydrych Rhetiusz
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
szczepione w pniaczek niski, to jest w odziomek. Przesadzone bywają w Jesieni, zostawiwszy tyle gałązek ile korzonków mają. Kwiat pierwszego Roku obrywają z nich.
5. Wiśnie i Trześnie czarne: Lubią także miejsce pomiernie tłuste. Takimże sposobem jako i Wiśnie białe krzewią się i rosną. Przesadzanie im Jesienne pomaga: lecz Wiosenne za ledwo kiedy udaje się.
6. Figowe Drzewa: Potrzebują dobrej ziemi i tłustej. Ródzą się i krzewią przez wynikające z korzenia gałązki. Pomaga im gnój Ptaszy, osobliwie kurzy, w Lecie często ich skrapiać należy.
7. Pigwy potrzebują pomiernej i letkiej ziemi, którą często rozkopywać trzeba; osobliwie gdy się na
szczepione w pniaczek niski, to iest w odźiomek. Przesádzone bywaią w Jeśieni, zostáwiwszy tyle gáłązek ile korzonkow máią. Kwiát pierwszego Roku obrywáią z nich.
5. Wiśnie y Trześnie czarne: Lubią tákże mieysce pomiernie tłuste. Tákimże sposobem iáko y Wiśnie białe krzewią się y rosną. Przesadzánie im Jeśienne pomaga: lecz Wiosenne zá ledwo kiedy udáie się.
6. Figowe Drzewa: Potrzebuią dobrey źiemi y tłustey. Rodzą się y krzewią przez wynikáiące z korzenia gáłązki. Pomaga im gnoy Ptaszy, osobliwie kurzy, w Lećie często ich skrapiáć należy.
7. Pigwy potrzebuią pomierney y letkiey źięmi, ktorą często rozkopywáć trzebá; osobliwie gdy się ná
Skrót tekstu: DuńKal
Strona: F
Tytuł:
Kalendarz polski i ruski na rok pański 1741
Autor:
Stanisław Duńczewski
Drukarnia:
Paweł Józef Golczewski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Tematyka:
astrologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1741
Data wydania (nie wcześniej niż):
1741
Data wydania (nie później niż):
1741
zostawał Bohon, pułkownik bracławski, w kilka tysięcy samopalnika dobrego. Tego gdy szturmem dobyć usiłuje, o blisko następujących posiłkach kozackich w niemałej kupie zebranych dowiaduje się, a tak bez armaty i piechot będąc, a nieco tez ochotne towarzystwo mając do szturmu, miasteczko z gruntu spaliwszy, od zamku ustąpić musiał. Więc że niepogody wiosenne i rezolucja a zatym rozlanie rzek następowało, rad nie rad na Wołyń i Podole wojsko pomknął i tam na granicy pod Słuczą i dziedzicznym dobrom (złym zwyczajem) nie folgując, wojsko na konsystencyje rozłożył.
W tym terminie czasu car moskiewski Aleksy posła swego do króla wyprawuje, uprzątnąwszy sobie okazją ujęcia przez pewne osoby sobie należytych
zostawał Bohon, pułkownik bracławski, w kilka tysięcy samopalnika dobrego. Tego gdy szturmem dobyć usiłuje, o blisko następujących posiłkach kozackich w niemałej kupie zebranych dowiaduje się, a tak bez armaty i piechot będąc, a nieco tez ochotne towarzystwo mając do szturmu, miasteczko z gruntu spaliwszy, od zamku ustąpić musiał. Więc że niepogody wiosenne i rezolucyja a zatym rozlanie rzek następowało, rad nie rad na Wołyń i Podole wojsko pomknął i tam na granicy pod Słuczą i dziedzicznym dobrom (złym zwyczajem) nie folgując, wojsko na konsystencyje rozłożył.
W tym terminie czasu car moskiewski Aleksy posła swego do króla wyprawuje, uprzątnąwszy sobie okazyją ujęcia przez pewne osoby sobie należytych
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 104
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000