Choć ci też Amazonki, gdzieś od słońca wschodu, Jadą do Aleksandra dla poczęcia płodu). Więc gdy miłość żadnego nie zna przywileju, Do twojego ogiera, mój drogi Andrzeju, Czyś go kupił, czy z Turki w okazji zdobył, Posyłam parę próżnych, domarodnych kobył, Które chociaż przez zimę płonę gryzły wiszę, Niech się, co doma może, przed gośćmi popisze. A ja, cokolwiek będzie, lub źrebce, lub klacze, Do twoich, mój kochany bracie, usług znaczę. 134 (F). MARZEC
O, jakie bezpieczeństwo, zgrzybiałego starca Pytać, jeśli zapustem nie zajemy marca! A ono by podobniej tobie
Choć ci też Amazonki, gdzieś od słońca wschodu, Jadą do Aleksandra dla poczęcia płodu). Więc gdy miłość żadnego nie zna przywileju, Do twojego ogiera, mój drogi Andrzeju, Czyś go kupił, czy z Turki w okazyjej zdobył, Posyłam parę próżnych, domarodnych kobył, Które chociaż przez zimę płonę gryzły wiszę, Niech się, co doma może, przed gośćmi popisze. A ja, cokolwiek będzie, lub źrebce, lub klacze, Do twoich, mój kochany bracie, usług znaczę. 134 (F). MARZEC
O, jakie bezpieczeństwo, zgrzybiałego starca Pytać, jeśli zapustem nie zajemy marca! A ono by podobniej tobie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 66
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
: „Otóż!” Nierychło erroru Postrzegszy król: „Goń — głosem — kto cnotliwy — rzecze. — Już nie dbam o zająca, on niech nie uciecze.” Tedy się wszyscy jakby suniem za odyńcem; Lecz ten, dopadszy lasu, zaraz skręci młyńcem. Puścił konia, a sam, gdzieś wpadszy między wiszę, Na niedostępnym bagnie w dziury się skrył mysze. Więc i król okazją takiej krotofili Łeb on z sobą łowczemu wziąć każe kobyli; Na który kiedy jako na śledziową główkę Piją, aż ów pieniądze niesie i wymówkę, Prosząc o odpuszczenie tak wielkiego grzechu. Wziął oboje, wypiwszy garniec wina, z śmiechu. 178 (
: „Otóż!” Nierychło erroru Postrzegszy król: „Goń — głosem — kto cnotliwy — rzecze. — Już nie dbam o zająca, on niech nie uciecze.” Tedy się wszyscy jakby suniem za odyńcem; Lecz ten, dopadszy lasu, zaraz skręci młyńcem. Puścił konia, a sam, gdzieś wpadszy między wiszę, Na niedostępnym bagnie w dziury się skrył mysze. Więc i król okazyją takiej krotofili Łeb on z sobą łowczemu wziąć każe kobyli; Na który kiedy jako na śledziową główkę Piją, aż ów pieniądze niesie i wymówkę, Prosząc o odpuszczenie tak wielkiego grzechu. Wziął oboje, wypiwszy garniec wina, z śmiechu. 178 (
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 278
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, i strona podziemna Ze mając oczu tysiąc, jestem ślepa, ciemna. Z Sierpem, lub z *kołem Światu do usług przybywam. Ródzę wszem odpoczynek, Złodziejów pokrywam. O Enigmatach albo Zegadkach
Jest to Noc opisana, w której Miesiąc, i gwiazd mnóstwo świeci.
Dwudziesta czwarta Zagadka.
Nicem nie winien, wiszę; gdzie drugich zwoływam, Choć mię tam ciągną sznurem, tam nigdy nie bywam. Serce się tłucze we mnie: a to mię nie boli, Puls mój burze poczuwszy, ustają powoli.
Znaczy się tu Dzwon Kościelny. Dwudziesta piąta Zagadka.
Dom mną głośny, bezpieczny, mną się Pan pochlubi Bom mu jest wiernym
, y strona podziemna Ze maiąc oczu tysiąc, iestem ślepa, ciemna. Z Sierpem, lub z *kołem Swiatu do usług przybywam. Rodzę wszem odpoczynek, Złodzieiow pokrywam. O Enigmatach albo Zegadkach
Iest to Noc opisana, w ktorey Miesiąc, y gwiazd mnostwo świeci.
Dwudziesta czwarta Zagadka.
Nicem nie winien, wiszę; gdzie drugich zwoływam, Choć mię tam ciągną sznurem, tam nigdy nie bywam. Serce się tłucze we mnie: a to mię nie boli, Puls moy burze poczuwszy, ustaią powoli.
Znaczy się tu Dzwon Kościelny. Dwudziesta piąta Zagadka.
Dom mną głośny, bespieczny, mną się Pan pochlubi Bom mu iest wiernym
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1205
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
pierwsza Zagadka.
Jem nad miarę i piję, mam codzień Zapusty, W ten czas mię śmierć zaskoczy, gdy zbyt będę tłusty. Zagadka ta, znaczy Wieprza ukarmionego
Trzydziesta druga Zagadka
Ja sam niewiem co gadam, rozumie mię drugi. Z Cudzich Krajów wychodzę, dobrym do posługi, To leżę, to też wiszę, burczą mi wnętrzności: Wszystkie czasy ogłasam, nie zmogę Wieczności. Ciągnie mię na torturze co dzień, Pan lub sługa, A w tym rygorze jestem dobrym nie do długa.
Znaczy się Zegar często idący do reparacyj. Trzydziesta Trzecia Zagadka.
Kto strawą, a ja wiatrem moję członki pasę; Co kolorów na mnie
pierwsza Zagadka.
Iem nad miarę y piię, mam codzień Zapusty, W ten czas mię śmierć zaskoczy, gdy zbyt będę tłusty. Zagadka ta, znáczy Wieprza ukarmionego
Trzydziesta druga Zagadka
Ia sam niewiem co gadam, rozumie mię drugi. Z Cudźych Kraiow wychodzę, dobrym do posługi, To leżę, to też wiszę, burczą mi wnętrzności: Wszystkie czasy ogłasam, nie zmogę Wieczności. Ciągnie mię na torturze co dzień, Pan lub sługa, A w tym rygorze iestem dobrym nie do długa.
Znaczy się Zegar często idący do reparacyi. Trzydziesta Trzecia Zagadka.
Kto strawą, a ia wiatrem moię członki pasę; Co kolorow na mnie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1206
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
jajach. KORWIN
(kruk) 28. KOMPLEMENT DO DAMY HERBU KORWIN
Oczy jeść lubią krucy, oczyma się cieszą Najwięcej, co widzimy, gdy złoczyńcę wiesza; Czego i wszyscy inszy wizerunkiem trupi,
Którym kruk naprzód oczy, potem serce łupi. Nie kopię cudzych komór, jak inszy złodzieje, Nie kradnę, a wżdy wiszę, wiszę z twej nadzieje. Bierzesz oczy żywemu, mając w herbie kruka: Nie dosyć mu na oczach, serca jeszcze szuka. Już go znalazł, już kluje przez kości, przez szpiki; Dam miłości z równymi gardło niewolniki. Wieszże co, zacna damo, chceszli mieć mię cało, Wzięłaś mi
jajach. KORWIN
(kruk) 28. KOMPLEMENT DO DAMY HERBU KORWIN
Oczy jeść lubią krucy, oczyma się cieszą Najwięcej, co widzimy, gdy złoczyńcę wiesza; Czego i wszyscy inszy wizerunkiem trupi,
Którym kruk naprzód oczy, potem serce łupi. Nie kopię cudzych komór, jak inszy złodzieje, Nie kradnę, a wżdy wiszę, wiszę z twej nadzieje. Bierzesz oczy żywemu, mając w herbie kruka: Nie dosyć mu na oczach, serca jeszcze szuka. Już go znalazł, już kluje przez kości, przez szpiki; Dam miłości z równymi gardło niewolniki. Wieszże co, zacna damo, chceszli mieć mię cało, Wzięłaś mi
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 406
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
KORWIN
(kruk) 28. KOMPLEMENT DO DAMY HERBU KORWIN
Oczy jeść lubią krucy, oczyma się cieszą Najwięcej, co widzimy, gdy złoczyńcę wiesza; Czego i wszyscy inszy wizerunkiem trupi,
Którym kruk naprzód oczy, potem serce łupi. Nie kopię cudzych komór, jak inszy złodzieje, Nie kradnę, a wżdy wiszę, wiszę z twej nadzieje. Bierzesz oczy żywemu, mając w herbie kruka: Nie dosyć mu na oczach, serca jeszcze szuka. Już go znalazł, już kluje przez kości, przez szpiki; Dam miłości z równymi gardło niewolniki. Wieszże co, zacna damo, chceszli mieć mię cało, Wzięłaś mi oczy z
KORWIN
(kruk) 28. KOMPLEMENT DO DAMY HERBU KORWIN
Oczy jeść lubią krucy, oczyma się cieszą Najwięcej, co widzimy, gdy złoczyńcę wiesza; Czego i wszyscy inszy wizerunkiem trupi,
Którym kruk naprzód oczy, potem serce łupi. Nie kopię cudzych komór, jak inszy złodzieje, Nie kradnę, a wżdy wiszę, wiszę z twej nadzieje. Bierzesz oczy żywemu, mając w herbie kruka: Nie dosyć mu na oczach, serca jeszcze szuka. Już go znalazł, już kluje przez kości, przez szpiki; Dam miłości z równymi gardło niewolniki. Wieszże co, zacna damo, chceszli mieć mię cało, Wzięłaś mi oczy z
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 406
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Którego gdy ujrzał zaraz poznał/ ale się zląkł i wezdrżał. Któremu rzekł umarły. Stój nie bój się/ abowiem dla ciebiem przyszedł abymci powiedział skądby przyszedł/ i częgo szukał: Odpowiedział. W ciężkich barzo mękach jestem dla grzechu onego tylko którym ztobą popełnił. Abowiem ognisty łańcuch biodra moje przepasał/ na którym wiszę w mękach. Spowiedź ona którąsmy czynili wzajem/ nic nie opmogła/ bo nic nie ważyła. Abym był konając jakokolwiek tego grzechu na spowiedzi nie wyraził/ iweczniebym był potępiony Któremu gdy młodzieniec rzekł. I możesz co być uczyniono coby wam pomogło. Odpowiedział. Jeśli się ty szczyrze i zupenoe grzechu naszego wyspowiadasz/
Ktorego gdy vyrzał záraz poznał/ ále sie zlękł y wezdrżał. Ktoremu rzekł vmarły. Stoy nie boy sie/ abowiem dla ćiebiem przyszedł ábymći powiedźiał skądby przyszedł/ y cżęgo szukał: Odpowiedźiał. W ćiężkich bárzo mękách iestem dla grzechu onego tylko ktorym ztobą popełnił. Abowiem ognisty łancuch biodrá moie przepasał/ ná ktorym wiszę w mękách. Spowiedź oná ktorąsmy czynili wzaiem/ nic nie opmogłá/ bo nic nie ważyłá. Abym był konáiąc iakokolwiek tego grzechu ná spowiedźi nie wyraźił/ iweczniebym był potępiony Ktoremu gdy młodźieniec rzekł. Y możesz co bydz vczyniono coby wam pomogło. Odpowiedźiał. Iesli sie ty sczyrze y zupenoe grzechu naszego wyspowiádasz/
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 131
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Poszły za mąż o jednym weselu obiedwie. W rok potem do owego przyjadę czy we dwie; Pytam, jako li mu się elekcja zdarzy. Aż on, rzewne łzy chustką ocierając z twarzy: „Prawieć mi się zdarzyła; nie chciałem na dębie, Jakoś mi mój kochany radził dziewosłębie, Aż ja wiszę na gorzkiej, nieszczęsny człek, wierzbie. Zła i głupia nieplaga, bo i teraz w świerzbie: Koszule, aż ją zedrze, nie zdejmie ze grzbietu; Siekierą by nie przeciął zasranego betu; Swarliwa, zwłaszcza gdy się gorzałki ożłopie, Niegodna starszej siostrze wody podać kropie. Czeladzi trudno chować: jednym się zaleca,
Poszły za mąż o jednym weselu obiedwie. W rok potem do owego przyjadę czy we dwie; Pytam, jako li mu się elekcyja zdarzy. Aż on, rzewne łzy chustką ocierając z twarzy: „Prawieć mi się zdarzyła; nie chciałem na dębie, Jakoś mi mój kochany radził dziewosłębie, Aż ja wiszę na gorzkiej, nieszczęsny człek, wierzbie. Zła i głupia nieplaga, bo i teraz w świerzbie: Koszule, aż ją zedrze, nie zdejmie ze grzbietu; Siekierą by nie przeciął zasranego betu; Swarliwa, zwłaszcza gdy się gorzałki ożłopie, Niegodna starszej siestrze wody podać kropie. Czeladzi trudno chować: jednym się zaleca,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 280
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987