książę Pamphili wyśmienitą barzo robotą i wielkim sumptem, bo wszytkie z kamienia wybornego różnego wystawione, kopuły zaś i sklepienia wszytkie złociste z wyśmienitą sztukaterą.
Niedaleko też a Porta Populi, naprzeciwko, kardynał Gastaldus erigit teraz de novo dwa kościoły obok sobie, eiusdem proportionis et figurae. Niesłychanie
piękne propter apparentiam urbis, bo skoro wjeżdżają, jako wszycy tą bromą ingrediuntur foristieri, zaraz in prima fronte te kościoły jako duo propugnacula apparent i niesłychanie się pięknie wydają.
Potym byłem w kościele Francuzów własnym, który tak dalece nie ma aparencji i splendoru intus, bo jest dawniejszy, ale w klasztorze primo byłem w aptece, kędy różne wyborne pokazowano
książę Pamphili wyśmienitą barzo robotą i wielkim sumptem, bo wszytkie z kamienia wybornego różnego wystawione, kopuły zaś i sklepienia wszytkie złociste z wyśmienitą sztukaterą.
Niedaleko też a Porta Populi, naprzeciwko, kardynał Gastaldus erigit teraz de novo dwa kościoły obok sobie, eiusdem proportionis et figurae. Niesłychanie
piękne propter apparentiam urbis, bo skoro wjeżdżają, jako wszycy tą bromą ingrediuntur foristieri, zaraz in prima fronte te kościoły jako duo propugnacula apparent i niesłychanie się pięknie wydają.
Potym byłem w kościele Francuzów własnym, który tak dalece nie ma apparencji i splendoru intus, bo jest dawniejszy, ale w klasztorze primo byłem w aptece, kędy różne wyborne pokazowano
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 207
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
przed bromą. Potym przyjeżdżają ci, którzy succedunt na wartę aequali ordine et numero, i ci locantur tamże. Tak iż cały plac pięknym porządkiem i szykiem, wszytko konni, z wielką aparencją okryją. Potym tamte szyldwachy mutant, ordynując oficerowie tych przybyłych, a tamtych dawnych zwodząc. Potym ci succedunt na owych miejsca i wjeżdżają suo ordine do pałacu. Tamci zaś do miasta po odprawionej swojej warcie wracają się piechota, zaś hoc ordine z chorągwiami rano o godzinie ósmej mutantur, co wielką pompę majestatowi czyni.
Dnia 31 Augusti. Byłem w zwierzyńcu królewskim, który jest przy pałacu zaraz. Gdzie różnych zwierząt copia, także też i ptastwa
przed bromą. Potym przyjeżdżają ci, którzy succedunt na wartę aequali ordine et numero, i ci locantur tamże. Tak iż cały plac pięknym porządkiem i szykiem, wszytko konni, z wielką aparencją okryją. Potym tamte szyldwachy mutant, ordynując oficerowie tych przybyłych, a tamtych dawnych zwodząc. Potym ci succedunt na owych miejsca i wjeżdżają suo ordine do pałacu. Tamci zaś do miasta po odprawionej swojej warcie wracają się piechota, zaś hoc ordine z chorągwiami rano o godzinie ósmej mutantur, co wielką pompę majestatowi czyni.
Dnia 31 Augusti. Byłem w zwierzyńcu królewskim, który jest przy pałacu zaraz. Gdzie różnych zwierząt copia, także też i ptastwa
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 300
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
odradza, jakoby na cały Rok rządu tego miał sobie życzyć. Bieg Słonecznych koni z wozem po niebie (wedle Poetów) barzo jest podobny biegowi koni ziemskich, które z wozem ciężkim przez górę jaką wysoka przyjeżdżać mają. Jako bowiem na górę długą, a barzo wysoką, konie chocia świeże, z pracą wielką i usiłowaniem wjeżdżają z wozem; tak też konie Słoneczne, chociaż świeże, ruszywszy się od niskiego kresu koła zwierzęcego: to jest, od pierwszego stopnia Kożorożcowego, przez całe pół roka bieżą ku gorze, aże do kresu najwyższego; to jest, do pierwszego stopnia Raka. Zaczym zda się to rozumowi ludzkiemu, że im ta droga ciężka
odradza, iakoby ná cáły Rok rządu tego miał sobie życzyć. Bieg Słonecznych koni z wozem po niebie (wedle Poetow) bárzo iest podobny biegowi koni ziemskich, ktore z wozem ćięszkim przez gorę iáką wysoka przyieżdżáć máią. Iáko bowiem ná gorę długą, á bárzo wysoką, konie choćia świeże, z pracą wielką y vśiłowániem wieżdżáią z wozem; tak też konie Słoneczne, choćiaż świeże, ruszywszy się od niskiego kresu kołá źwierzęcego: to iest, od pierwszego stopniá Kożorożcowego, przez cáłe puł roká bieżą ku gorze, áże do kresu naywyższego; to iest, do pierwszego stopnia Ráká. Záczym zda się to rozumowi ludzkiemu, że im tá droga ćięszka
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 55
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
2 Inwentarz zamku w Kaniowie z 1631 R. INWENTARZ SPISANY MIASTA KUNIEWA W ROKU PAŃSKIM 1631 MIESIĄCA APRILA 2 DNIA ZAMEK KUNIEWSKI
Baszta wielka, wysoka, nowa, przez którą do zamku wjeżdżają. W tej baszcie nad wrotami Świetliczka bez okien i pieca. Od tej Baszty wał wokoło, który nie jest dokończony; w którym dwie Baszcie drzewiane, ze drzwiami i wrzeciążami, jedna od Młynów, druga od Dołotcza, na biegunach i wrota na biegunach.
W tym zamku Kamienica murowana, do której wchodzący, do
2 Inwentarz zamku w Kaniowie z 1631 R. INWENTARZ SPISANY MIASTA KUNIEWA W ROKU PAŃSKIM 1631 MIESIĄCA APRILA 2 DNIA ZAMEK KUNIEWSKI
Baszta wielka, wysoka, nowa, przez którą do zamku wjeżdżają. W tej baszcie nad wrotami Świetliczka bez okien i pieca. Od tej Baszty wał wokoło, który nie jest dokończony; w którym dwie Baszcie drzewiane, ze drzwiami i wrzeciążami, jedna od Młynów, druga od Dołotcza, na biegunach i wrota na biegunach.
W tym zamku Kamienica murowana, do której wchodzący, do
Skrót tekstu: InwKunGęb
Strona: 18
Tytuł:
Inwentarz zamku w Kuniowie
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kuniów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1631
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1631
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
a goście się też zjeżdżają Z obudwu stron, w tym pierwszego swata, na oko ślepego, Kasztelanic posyła, żeby w kościele ślub był, mój ociec nie chce. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Ezop przed sobą wysyła, bym do kościoła przybyła. Mój ociec przeciwny temu, każe tu zjeżdżać samemu.
Gdy już w podwórze wjeżdżają, przyjmować go wychadzają, Aż on ni gąsior wygląda, z karety z okna pogląda. Ledwo ojcu się ukłoni; do inszych głowy nie skłoni. Tu za suknią pociągają, a ku mnie go popychają.
Jakieś było w ten czas, serce, i żal wspominać to jeszcze! Co za myśli twoje były, gdy
a goście się też zjeżdżają Z obudwu stron, w tym pierwszego swata, na oko ślepego, Kastelanic posyła, żeby w kościele ślub był, mój ociec nie chce. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Ezop przed sobą wysyła, bym do kościoła przybyła. Mój ociec przeciwny temu, każe tu zjeżdżać samemu.
Gdy już w podwórze wjeżdżają, przyjmować go wychadzają, Aż on ni gąsior wygląda, z karety z okna pogląda. Ledwo ojcu się ukłoni; do inszych głowy nie skłoni. Tu za suknią pociągają, a ku mnie go popychają.
Jakieś było w ten czas, serce, i żal wspominać to jeszcze! Co za myśli twoje były, gdy
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 12
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
Nam wiary dochowają i nie zaczną zwady? Tam skąd jadą pasterzów naszych wyganiają, A do nas na pasterstwo wilki posyłają. Niedawno prawy kościół Chrystusów gwałcili, W kapłana kłów śmiertelnych mało nie wrzazili, A tu ich jako wiernych przyjaciół czekamy, Wszytkie bramy dla wdzięcznych gości otwarzamy! Niech to nie ubezpiecza, że do kóz wjeżdżają, Przy kozach i owieczki niewinne łapają. Czujcie panowie, czujcie, a w czas zabiegajcie, Szarpać Pańskich owieczek wilkom nie dawajcie! Niech się iści co książę kiedyś prorokował, Gdy mu Bóg Wilno przyszłe przez sen ukazował: Widział pożarte wilki od jednego wilka, Z którego wychodziło strasznych głosów kilka. I wy w
Nam wiary dochowają i nie zaczną zwady? Tam skąd jadą pasterzów naszych wyganiają, A do nas na pasterstwo wilki posyłają. Niedawno prawy kościół Chrystusów gwałcili, W kapłana kłów śmiertelnych mało nie wrzazili, A tu ich jako wiernych przyjaciół czekamy, Wszytkie bramy dla wdzięcznych gości otwarzamy! Niech to nie ubezpiecza, że do kóz wjeżdżają, Przy kozach i owieczki niewinne łapają. Czujcie panowie, czujcie, a w czas zabiegajcie, Szarpać Pańskich owieczek wilkom nie dawajcie! Niech się iści co książę kiedyś prorokował, Gdy mu Bóg Wilno przyszłe przez sen ukazował: Widział pożarte wilki od jednego wilka, Z którego wychodziło strasznych głosów kilka. I wy w
Skrót tekstu: DolNowKontr
Strona: 320
Tytuł:
Nowiny ponowione
Autor:
Matyjasz Doliwski
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
kruszców/ i koni acz niewielkich/ jedwabiów piżma (a zwłaszcza ku Erginul) reubarbarum (a osobliwie około Succuir) jest też tam dosyć ludzi/ i miast wielkich i mocnych. Wiodą wielkie handle z Chiną/ i kupcy ich jeżdżą w Karawanach aż do Campion/ i do Succuir/ które miasta leżą tam/ gdzie wjeżdżają w tamto państwo. Tartaria. Wtóre księgi.
Succuir jest miasto wielkie/ i dobrze pobudowane z Włoska. Leży w równinie/ do której się zbiega barzo wiele wód/ które czynią tamten powiat jego urodzajny/ i żyzny na wszytko/ oprócz wina/ gdyż potrosze tam zimno. Pod imieniem Katajo/ udają się dziś Prowincje
kruszcow/ y koni ácz niewielkich/ iedwabiow piżmá (á zwłasczá ku Erginul) reubárbárum (á osobliwie około Succuir) iest też tám dosyć ludźi/ y miast wielkich y mocnych. Wiodą wielkie hándle z Chiną/ y kupcy ich ieżdżą w Káráwanách áż do Cámpion/ y do Succuir/ ktore miástá leżą tám/ gdźie wieżdżáią w támto páństwo. Tartaria. Wtore kśięgi.
Succuir iest miásto wielkie/ y dobrze pobudowáne z Włoská. Leży w rowninie/ do ktorey się zbiega bárzo wiele wod/ ktore czynią támten powiát iego vrodzáyny/ y żyzny ná wszytko/ oprocz winá/ gdyż potrosze tám źimno. Pod imieniem Cátáio/ vdáią się dźiś Prowinciae
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 169
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
sporządzone karania/ i nagrody. Niegodzi się tam nierządnicom mieszkać w murzech miejsckich/ żeby nie psowały uczciwości ludzi miejsckich. Nie pozwalają cudzoziemcom wjeżdżać w królestwo/ tylko Posłom. Kupcy/ którzy tam kupczą ziemi/ zbierają się pospolicie do kupy/ i uczynią jednego starszego/ którego nazowią Posłem/ i za takim fortelem tam wjeżdżają. Na morzu pozwalają/ żeby cudzoziemcy wysiadali na ich Insuły/ kędy domowi ludzie przychodzą kupować/ i przedawać. Bałwany chwalą za bogi: ale je w małym poważaniu mają. Rozsiali swoję Religią i obyczaje prawie po wszytkim wschodzie słońca: abowiem aż też i w Zeilan/ i w Koromandel używają ich języka/ który tam
sporządzone karánia/ y nagrody. Niegodźi się tám nierządnicom mieszkáć w murzech mieysckich/ żeby nie psowáły vczćiwośći ludźi mieysckich. Nie pozwaláią cudzoźiemcom wieżdżáć w krolestwo/ tylko Posłom. Kupcy/ ktorzy tám kupczą źiemi/ zbieráią się pospolićie do kupy/ y vczynią iednego stárszego/ ktoreg^o^ názowią Posłem/ y zá tákim fortelem tám wieżdżáią. Ná morzu pozwaláią/ żeby cudzoźiemcy wyśiadáli ná ich Insuły/ kędy domowi ludźie przychodzą kupowáć/ y przedáwáć. Báłwany chwalą żá bogi: ále ie w máłym poważániu máią. Rozśiali swoię Religią y obyczáie práwie po wszytkim wschodźie słońcá: ábowiem áż też y w Zeilan/ y w Koromándel vżywáią ich ięzyká/ ktory tám
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 172
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
ma na prawej stronie jeden wielki zamek nad Farem/ i drugi mniejszy po lewej/ na jednej skale/ rzeczony od Strabona Antyrodo: miedzy obiema temi jest port/ na wiezdzie swym szeroki na 250 sążni około: ale niebezpieczny dla wiela kamieni i zawad/ które są i pod wodą i na wierzchu/ dla których nie wjeżdżają ani wyjeżdżają z niego tylko we dnie. Oprócz tego ku zachodowi/ jest tam drugi port prawie dobry z jednym zameczkiem abo Arzeną/ do którego nie mogą wjeżdżać tylko Mahometani. Czynią okazałe to miasto mury dwoiste/ przekopy/ wieże gęste z kamienia kwadrowego. lecz miasto samo daleką ma proporcią od imienia swego/ bo tam
ma ná práwey stronie ieden wielki zamek nád Fárem/ y drugi mnieyszy po lewey/ ná iedney skále/ rzeczony od Straboná Antirodo: miedzy obiemá temi iest port/ ná wiezdźie swym szeroki ná 250 sążni około: ále niebespieczny dla wiela kámieni y zawad/ ktore są y pod wodą y ná wierzchu/ dla ktorych nie wieżdżáią áni wyieżdżáią z niego tylko we dnie. Oprocz tego ku zachodowi/ iest tám drugi port práwie dobry z iednym zameczkiem ábo Arzeną/ do ktorego nie mogą wieżdżáć tylko Máhumetani. Czynią okazáłe to miásto mury dwoiste/ przekopy/ wieże gęste z kámieniá kwadrowego. lecz miásto sámo dáleką ma proporcią od imieniá swego/ bo tám
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 216
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
przywiązawszy/ puszczają wolno/ który nie mieszkając do stołu Admirałowego leci/ on kartę odwiązawszy/ co się na morzu dzieje/ i kto przyjeżdża czyta. Tymże sposobem/ jeśliby jeszcze/ jawiła się jaka potrzeba/ drugiego i trzeciego z kartką puszczają/ dla czego Admirał/ pierwej dobrze wie o okrętach/ niż do portu wjeżdżają. Twierdzą i to/ że ma takowe gołębie/ które aż do Kairu/ kiedy gwałtowna jaka potrzeba ukazuje/ z kartką do Sułtana posyła. Nakoniec jeśli śpiegirze nic nie mogą wybaczyć/ i otym mu przez gołębie oznajmują/ który do nich naw dostatek wyprawuje/ i każe/ te co jadą/ imać/
przywiązawszy/ pusczáią wolno/ ktory nie mieszkáiąc do stołu Admirałowe^o^ leći/ on kártę odwiązawszy/ co sie ná morzu dźieie/ y kto przyieżdża czyta. Tymże sposobem/ iesliby iescze/ iáwiłá sie iáka potrzebá/ drugiego y trzećiego z kártką pusczáią/ dla czego Admirał/ pierwey dobrze wie o okrętách/ niż do portu wieżdżáią. Twierdzą y to/ że ma tákowe gołębie/ ktore áż do Káiru/ kiedy gwałtowna iáka potrzebá ukázuie/ z kártką do Sułtaná posyła. Nákoniec iesli śpiegirze nic nie mogą wybáczyć/ y otym mu przez gołębie oznáymuią/ ktory do nich naw dostátek wypráwuie/ y káże/ te co iádą/ imáć/
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 82
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610