, żadną żywą miarą Nie pojmie żony, tylko żeby miała parą. Już lat mija czterdzieści; choć go sobie życzy Każda, ale cóż, jednę, żadna dwu nie liczy. Niedaleki mu sąsiad miał grzeczną dziewczynę. Ta zrozumiawszy jego bezżeństwa przyczynę,
Śle babę (bo gdzie, mówią, diabeł nie poradzi, I wjedzie, i nawróci, o słup nie zawadzi), Że umyślnie dla niego chodziła do Padwie, Że za sprawą doktorów owych rzeczy ma dwie; Na co gdy przez siwy włos i wygniłe zęby Przysięgła baba, ślei ów zaraz w dziewosłęby. Ani ociec ubogi drożył się też wiele, Dał córkę bez posagu i sprawił wesele
, żadną żywą miarą Nie pojmie żony, tylko żeby miała parą. Już lat mija czterdzieści; choć go sobie życzy Każda, ale cóż, jednę, żadna dwu nie liczy. Niedaleki mu sąsiad miał grzeczną dziewczynę. Ta zrozumiawszy jego bezżeństwa przyczynę,
Śle babę (bo gdzie, mówią, diaboł nie poradzi, I wjedzie, i nawróci, o słup nie zawadzi), Że umyślnie dla niego chodziła do Padwie, Że za sprawą doktorów owych rzeczy ma dwie; Na co gdy przez siwy włos i wygniłe zęby Przysięgła baba, ślei ów zaraz w dziewosłęby. Ani ociec ubogi drożył się też wiele, Dał córkę bez posagu i sprawił wesele
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 358
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, że go masz całować, Dlatego się uciera i szoruje zęby. Godna twarzy serweta, a twarz waszej gęby.” 405. NAZBYT ŁASKI
W pole czy w drogę jadąc starosta z Rabsztyna. Widzi, że chusty pierze nieżadna dziewczyna, Wysoko ukasana: i koń pragnął wody, Lecz i sam potrzebował podobno wygody. Wjedzie zatem do strugi, a gdy go Wenera Ruszy, dobędzie z mieszka twardego talera I ukazawszy dziewce: „Dam ci — rzecze — a ty Podnieś wyżej koszule.” Wnet doszły traktaty. Obaczywszy, czego chciał, dziękuje; wraz piętą Trąci konia i w drogę jedzie przedsięwziętą. Jeszcze jej nie odjechał na całe stajanie
, że go masz całować, Dlatego się uciera i szoruje zęby. Godna twarzy serweta, a twarz waszej gęby.” 405. NAZBYT ŁASKI
W pole czy w drogę jadąc starosta z Rabsztyna. Widzi, że chusty pierze nieżadna dziewczyna, Wysoko ukasana: i koń pragnął wody, Lecz i sam potrzebował podobno wygody. Wjedzie zatem do strugi, a gdy go Wenera Ruszy, dobędzie z mieszka twardego talera I ukazawszy dziewce: „Dam ci — rzecze — a ty Podnieś wyżej koszule.” Wnet doszły traktaty. Obaczywszy, czego chciał, dziękuje; wraz piętą Trąci konia i w drogę jedzie przedsięwziętą. Jeszcze jej nie odjechał na całe stajanie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 360
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
około zaś bagniska trudne barzo do przebycia. Tam obiad zjadszy pocztą biegłem do Calais, mil 7, gdzie stanąłem o godzinie trzeciej po południu. Calais
Miasto wielkie i piękne, nie mniej też ludne haniebnie, obronne, które jeszcze i teraz fortyfikują; o milę cytadellę wielkim sumptem exstruunt. Do miasta tedy nim wjedzie, fos pięć z potężnemi wałami i murem, w których rzeki potężne idą około miast, brom z mostami zdejmowanemi, tyleż praesidium, żołnierza kilka tysięcy, ponieważ miasto graniczne i portowe; z drugiej zaś strony morze alluit brzegi miasta, napełnione różnemi okrętami. To miasto jest już ostatnie francuskie.
Skąd morzem wsiadszy na
około zaś bagniska trudne barzo do przebycia. Tam obiad zjadszy pocztą biegłem do Calais, mil 7, gdzie stanąłem o godzinie trzeciej po południu. Calais
Miasto wielkie i piękne, nie mniej też ludne haniebnie, obronne, które jeszcze i teraz fortyfikują; o milę cytadellę wielkim sumptem exstruunt. Do miasta tedy nim wjedzie, fos pięć z potężnemi wałami i murem, w których rzeki potężne idą około miast, brom z mostami zdejmowanemi, tyleż praesidium, żołnierza kilka tysięcy, ponieważ miasto graniczne i portowe; z drugiej zaś strony morze alluit brzegi miasta, napełnione różnemi okrętami. To miasto jest już ostatnie francuskie.
Skąd morzem wsiadszy na
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 298
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
zwycięstwa dostaną:
To złoto i srebro pańskie, Pociechy wielkie hetmańskie! Dwór Ich Mciów PP. Boglewskich na Przedm. Krak.
Wedle pana krakowskiego Jest dwór pana Boglewskiego, Lub miejsce w nim jest niewielkie. Dla niego wygody wszelkie, Gdy przyjedzie do Warszawy, Mając swoje pilne sprawy. Wielka to jest: do swojego Wjedzie, a nie do cudzego! Dwór J.M.P. Gostomskiego, Wojewodzica Kaliskiego.
Powyżej pan wojewodzic Gostomski na swoim dziedzic; I tam, jak pieścidło, rzeczy, W pięknym miejscu, wszystko grzeczy. Dwór J.M.P. Czarneckiego, Burgrabie Krakowskiego.
Powiedzą mi piękne rzeczy, Że w
zwycięstwa dostaną:
To złoto i srebro pańskie, Pociechy wielkie hetmańskie! Dwór Ich Mciów PP. Boglewskich na Przedm. Krak.
Wedle pana krakowskiego Jest dwór pana Boglewskiego, Lub miejsce w nim jest niewielkie. Dla niego wygody wszelkie, Gdy przyjedzie do Warszawy, Mając swoje pilne sprawy. Wielka to jest: do swojego Wjedzie, a nie do cudzego! Dwór J.M.P. Gostomskiego, Wojewodzica Kaliskiego.
Powyżej pan wojewodzic Gostomski na swoim dziedzic; I tam, jak pieścidło, rzeczy, W pięknym miejscu, wszystko grzeczy. Dwór J.M.P. Czarneckiego, Burgrabie Krakowskiego.
Powiedzą mi piękne rzeczy, Że w
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 61
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
dekret uniwersalny będzie, o którym, doma siedząc, wiedzieć nie będziesz, a choćbyć o nim i wiedział, że osoba mianowana będzie, rzeczesz: „Nihil ad me”. Dopiero się dowiesz, kiedy dobra twoje konfiskowane a drugiemu oddane będą, który cię tanquam perduellem pozywać nie będzie, ale w dobra twoje wjedzie i zdrowia twego szukać i o nie się starać nie przestanie: tyraństwo prawe nastąpi. Ci też, którzy z urzędów swych niższymi nie są, niech się nie ubezpieczają, bo ten uniwersał in vim decreti nie in parte, ale in toto ma być egzekwowany. Ze teraz ich cierpią, nie trzeba się dziwować: folgując
dekret uniwersalny będzie, o którym, doma siedząc, wiedzieć nie będziesz, a choćbyć o nim i wiedział, że osoba mianowana będzie, rzeczesz: „Nihil ad me”. Dopiero się dowiesz, kiedy dobra twoje konfiskowane a drugiemu oddane będą, który cię tanquam perduellem pozywać nie będzie, ale w dobra twoje wjedzie i zdrowia twego szukać i o nie się starać nie przestanie: tyraństwo prawe nastąpi. Ci też, którzy z urzędów swych niższymi nie są, niech się nie ubezpieczają, bo ten uniwersał in vim decreti nie in parte, ale in toto ma być egzekwowany. Ze teraz ich cierpią, nie trzeba się dziwować: folgując
Skrót tekstu: WizPostCz_III
Strona: 405
Tytuł:
Wizerunk postępku z rokoszany
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1607 a 1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
więźniem kształtnej zostawszy urody. Ale zaż mej zapomnieć niewdzięcznik miłości, Zaż takiej nabawić mię będzie chciał żałości?” Tak myśląc ustawicznie, bladła i wzdychała, Dnia, którego się stawić obiecał, czekała. PIEŚŃ XXX.
XC.
Czeka najutrapieńsza dziewka i trwa w błędzie, Aż tem czasem na Jasną Rynald Górę wjedzie, Rynald, co wszystkę bracią przechodzi dzielnością, Nie pierworodztwa, nie lat dojrzałych zacnością, Rynald, co męstwa swego sławnemi dziełami Świeci, jak złote w pół dnia słońce promieniami. Już dziewięć bił, do zamku gdy wjechał swojego, A z czeladzi chłopczyka miał tylko jednego.
XCI.
Jego przyjazdu własna ta przyczyna była
więźniem kształtnej zostawszy urody. Ale zaż mej zapomnieć niewdzięcznik miłości, Zaż takiej nabawić mię będzie chciał żałości?” Tak myśląc ustawicznie, bladła i wzdychała, Dnia, którego się stawić obiecał, czekała. PIEŚŃ XXX.
XC.
Czeka najutrapieńsza dziewka i trwa w błędzie, Aż tem czasem na Jasną Rynald Górę wjedzie, Rynald, co wszystkę bracią przechodzi dzielnością, Nie pierworodztwa, nie lat dojrzałych zacnością, Rynald, co męstwa swego sławnemi dziełami Świeci, jak złote w pół dnia słońce promieniami. Już dziewięć bił, do zamku gdy wjechał swojego, A z czeladzi chłopczyka miał tylko jednego.
XCI.
Jego przyjazdu własna ta przyczyna była
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 426
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
kark murze z Krymu, Odda Chodkiewiczowi; ten nim do Chocimu Na więzienie odesłan, hetmanów w tym sprawi, Że się najpierwszym Osman kawałkiem udawi (Tak się w nieokróconym sam zaklął uporze), Jeżeli go nie w polskim ukusi taborze, I nie pierwej po tym się uspokoi poście, Aż tam koniem po trupów naszych wjedzie moście. Aleć mężni Polacy dobrze sobie wróżą, Że trupa na pogany głowami położą; Nastrzelali Tatarów, języków nawiedli. A już czwarta z południa, wszyscy się najedli, Sam tylko Osman na czczo, bo, jako się rzekło, Wprzód niż jeść, wszytkich nas miał zbić i wegnać w piekło, Więc do
kark murze z Krymu, Odda Chodkiewiczowi; ten nim do Chocimu Na więzienie odesłan, hetmanów w tym sprawi, Że się najpierwszym Osman kawałkiem udawi (Tak się w nieokróconym sam zaklął uporze), Jeżeli go nie w polskim ukusi taborze, I nie pierwej po tym się uspokoi poście, Aż tam koniem po trupów naszych wjedzie moście. Aleć mężni Polacy dobrze sobie wróżą, Że trupa na pogany głowami położą; Nastrzelali Tatarów, języków nawiedli. A już czwarta z południa, wszyscy się najedli, Sam tylko Osman na czczo, bo, jako się rzekło, Wprzód niż jeść, wszytkich nas miał zbić i wegnać w piekło, Więc do
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 136
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Chleb jego jedząc gębą? uchowaj mię, Boże! Jam żartował, ty zaraz, kurwo, do paskudy!” A w tym go patołęczą przeparzy przez udy. Pan w nogi, sługa za nim chyżo się obraca, Raz po boku, drugi raz po plecach go maca. Kiedy tak aż do samej wjedzie na nim sieni, Ten się nieborak po pas uszarga, upieni, Że sapiąc z gołą pałką, pozrucawszy z siebie Owe chusty, jakoby w zginionej potrzebie, Wpadnie do żony, która od śmiechu się puka, Że błazna wierzącego tak kształtnie oszuka. Toż choć dyszy, chociaż mu jeszcze w gardle słono: „
Chleb jego jedząc gębą? uchowaj mię, Boże! Jam żartował, ty zaraz, kurwo, do paskudy!” A w tym go patołęczą przeparzy przez udy. Pan w nogi, sługa za nim chyżo się obraca, Raz po boku, drugi raz po plecach go maca. Kiedy tak aż do samej wjedzie na nim sieni, Ten się nieborak po pas uszarga, upieni, Że sapiąc z gołą pałką, pozrucawszy z siebie Owe chusty, jakoby w zginionej potrzebie, Wpadnie do żony, która od śmiechu się puka, Że błazna wierzącego tak kształtnie oszuka. Toż choć dyszy, chociaż mu jeszcze w gardle słono: „
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 293
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dziwne foremne sztuki/ lepiej tam podźmy. Niedbam ja o te fraszki/ wole się taniecznikowi przypatrzyć który umie piękne misterne włoskie tańce/ i skoki misterne. Byście wiedzieli/ co ja wiem/ dalibyście temu wszystkiemu pokoj/ a szlibyście ze mną. Cóż tedy wiesz? Teraz tu Książę wjedzie ze trzema sty koni. Tam będą zacne igrzyska rycerskie/ turnieje i gonitwy/ tam będą zbijać/ do pierścionka gonić/ na ostre gonić/ niedźwiedzie szczwać/ i tym podobne rzeczy odprawować/ tam ja pójdę. Ale tam nie każdego wpuszczą. Umiem ja w to potrafić? Mam ja znajomego/ dobre zachowanie przy dworze
dźiwne foremne sztuki/ lepiey tám podźmy. Niedbam ja o te frászki/ wole się taniecżnikowi przypátrzyć ktory umie piękne misterne włoskie táńce/ y skoki misterne. Byśćie wiedźieli/ co ja wiem/ dalibyśćie temu wszystkiemu pokoy/ á szlibyśćie ze mną. Coż tedy wiesz? Teraz tu Kśiążę wjedźie ze trzemá sty koni. Tam będą zacne igrzyská rycerskie/ turnieje y gonitwy/ tám będą zbijáć/ do pierśćionka gonić/ ná ostre gonić/ niedźwiedźie szcżwać/ y tym podobne rzecży odpráwowáć/ tám ja poydę. Ale tám nie káżdego wpuszcżą. Vmiem ja w to potráfić? Mam ja znájomego/ dobre záchowánie przy dworze
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 58v
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612