życie cale prywatne i w domu zakopane prowadzą, którzy mają się pomiernie dobrze i którzy są tym małym, co mają, kontenci; lecz tacy zbyt się rzadko znajdują, którzy by nic się nie spodziewali i o nic nie desperowali u Dworu. Ci zaś, którzy o jego starają się łaskę, koniecznie jakąś na siebie wkładają niewolą. Co tak prawda jest, że od dworskich te słowa często słyszeć się dają:
„Ten, który prosi o co lub łaskę jaką otrzymuje, jest niewdzięcznik, jeżeli całymi siłami nie bierze partii Dworu nad party ją Rzpltej; ten, który o nic nie prosi i nic ode Dworu nie bierze, niech gada
życie cale prywatne i w domu zakopane prowadzą, którzy mają się pomiernie dobrze i którzy są tym małym, co mają, kontenci; lecz tacy zbyt się rzadko znajdują, którzy by nic się nie spodziewali i o nic nie desperowali u Dworu. Ci zaś, którzy o jego starają się łaskę, koniecznie jakąś na siebie wkładają niewolą. Co tak prawda jest, że od dworskich te słowa często słyszeć się dają:
„Ten, który prosi o co lub łaskę jaką otrzymuje, jest niewdzięcznik, jeżeli całymi siłami nie bierze partyi Dworu nad party ją Rzpltej; ten, który o nic nie prosi i nic ode Dworu nie bierze, niech gada
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 261
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
, subministrując, za które słodkie mleko, na gorzką śmierć dekretowana. Wiele takich Podole, Ukraina, Ruś, a najbardziej Wołoszczyzna ma wydojnic. Czarownik dobrej może zaszkodzić sławie, jako jednemu Księdzu miasto Brewiarza pod pachę włożył tajstrę kart do gry służących, o co był cenzurowany z pociechą czarta. Czasem na podczciwych grzechu nieczystego wkładają czarownicy kalumnią, lubo rzadko takiej rzeczy pozwala im Pan BÓG, dla ciężkiej mogącej wyniknąć hańby, i konsekwencyj. W Krakowie zacna Osoba wzgardziwszy konkurentem wstąpiła do Klasztoru; gdy się zabiera do Profesyj, konkurent sprawił to przez czary, iż się pokazała brzemienną, czysta będąc. Ksiądz Modestus Wiśniowski Reformat pobożny, przy spowiedzi
, subministruiąc, za ktore słodkie mleko, na gorźką smierć dekretowana. Wiele takich Podole, Ukraina, Ruś, á naybardziey Wołoszczyzna ma wydoynic. Czarownik dobrey może zaszkodzić sławie, iako iednemu Xiędzu miasto Brewiarza pod pachę włożył taystrę kart do gry służących, o co był censurowany z pociechą czarta. Czasem na podczciwych grzechu nieczystego wkładaią czarownicy kalumnią, lubo rzadko takiey rzeczy pozwala im Pan BOG, dla ciężkiey mogącey wyniknąć hańby, y konsekwencyi. W Krakowie zacna Osoba wzgardziwszy konkurrentem wstąpiła do Klasztoru; gdy się zábiera do Professyi, konkurrent sprawił to przez czary, iż się pokazała brzemienną, czysta będąc. Xiądz Modestus Wiśniowski Reformat pobożny, przy spowiedzi
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 240
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
w niewoli Tureckiej jęzących; uczeńsi i od Moskalów: Bessarion Metropolita Niceński, Izydor Metropolita Kijowski, oba Kardynałami wtedy kreowani, a przed niemi Józef Patriarcha Carogrodzki, i innych wielu. Gdzie żaden od Łacinników nie jest przymuszany Grek, bo Concilia sine armis zawsze składali Ojcowie Święci, ani głodem byli do tego stymulowani, jako wkładają zawzięci Grecy na Łacinników. Co inszego, żeby Łacinnicy byli wpadli z wojskiem do Grecyj, tam Sobór złożyli pod potencją; ale to Grecy sami o ten Sobór prosili, do Włoch się zjeżdżali, a jakże są przymuszeni? Owszem wszelką ludzkością i wspaniałością serca Eugeniusz IV Papież ich traktował; kiedy Koronę Papieską zastawił za 40
w niewoli Tureckiey ięzących; uczeńsi y od Moskalow: Bessarion Metropolita Niceński, Izydor Metropolita Kiiowski, oba Kardynałami wtedy kreowani, á przed niemi Iozef Patryarcha Carogrodzki, y innych wielu. Gdzie żaden od Łacinnikow nie iest przymuszany Grek, bo Concilia sine armis zawsze składali Oycowie Swięci, ani głodem byli do tego stymulowani, iako wkładaią zawzięci Grecy na Łacinnikow. Co inszego, żeby Łacinnicy byli wpadli z woyskiem do Grecyi, tam Sobor złożyli pod potencyą; ale to Grecy sami o ten Sobor prosili, do Włoch się zieżdzali, á iakże są przymuszeni? Owszem wszelką ludzkością y wspaniałością serca Eugeniusz IV Papież ich traktował; kiedy Koronę Papieską zastawił za 40
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 25a
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
ją niewinnie rozlewać i na siebie ściągać, jak ściągnoł Kaim zabiwszy Abla. I choć nie jedna nam takowa między Chrześcijany dowiedziona akcja, i Obiekcja, tedy to sami źli Chrześcijanie zrobili, ze złości ku nam, albo sobie, chcąc z tego jaki zysk uczynić doczesny, albo żydzi ochrzciwszy się, tę na nas napasć wkładają, i bają to na nas fałszywie przed Chrześcijany. My cienia swego bojemy się jako wygnańcy i Lud bez serca, zacoż byśmy się na tak strzaszną odważyli akcją? za którą wielu cwiertowano, ścinano, palono, summy wielkie brano? aco najwięksa, że nam tej Krwie nigdy niepotrzeba, chybaby (jak
ią niewinnie rozlewáć y na siebie ściągać, iák ściągnoł Kaim zabiwszy Abla. I choć nie iedna nam takowa między Chrześciany dowiedziona akcya, y Obiekcya, tedy to sami zli Chrześcianie zrobili, ze złosci ku nam, albo sobie, chcąc z tego iaki zysk uczynic doczesny, albo żydzi ochrzciwszy się, tę na nas napasć wkładaią, y baią to na nas fałszywie przed Chrześciány. My cienia swego boiemy się iako wygnańcy y Lud bez serca, zacoż byśmy się na tak strzaszną odważyli akcyą? za ktorą wielu cwiertowano, ścinano, palono, summy wielkie brano? aco naywięksa, że nam tey Krwie nigdy niepotrzeba, chybaby (iak
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 385
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
nazwisko moje Swej wolej przypisują lżąc świetne pokoje Szkaradnemi postępki. Złości na mię kładą Udając to jakbym w nich im miała być radą. I tak roście mniemanie u świata wszytkiego/ Ze ja Wolność otwieram drzwi do grzechu złego. Wczym też krzywdę odnoszę w sławie mię szarpają/. Zbrodnie swoje szkarade na mój kark wkładają. Przeto abym uść mogła takiej hańby srogiej/ Bym znieść mogła mnienanie/ zostać w sławie drogiej. Pokażę/ że cnoty me w tym się obierają/ Co Bogom także ludziom potrzebnego znają. Szkaradość grzechu tępią strzegą pobożności/ W której mnie pilno wprawiał Ociec od młodości. Którego tu spomionę bym to pokazała
názwisko moie Swey woley przypisuią lżąc świetne pokoie Szkárádnemi postępki. Zlośći ná mię kłádą Vdáiąc to iákbym w nich im miáłá być rádą. Y ták roście mniemánie v świátá wszytkiego/ Ze ia WOLNOSC otwieram drzwi do grzechu złego. Wczym też krzywdę odnoszę w sławie mię szárpáią/. Zbrodnie swoie szkáráde ná moy kárk wkłádáią. Przeto ábym vść mogłá tákiey hánby srogiey/ Bym znieść mogłá mnienánie/ zostáć w sławie drogiey. Pokażę/ że cnoty me w tym sie obieráią/ Co Bogom tákże ludźiom potrzebnego znáią. Szkárádość grzechu tępią strzegą pobożnosći/ W ktorey mnie pilno wpráwiał Oćiec od młodośći. Ktorego tu spomionę bym to pokazáłá
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: B3
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
. na naszę powinność opatrowania i nagród ludzi zasłużonych, dla czego samego potym przyszłoby nam ustawnie poborować.
Piąta, że w uniwersale dołożono przecie cła od zboża u Fordana, które że już nigdy więcej uchwalone być nie miało, obietnice za powszechnemi województw instancjami zachodzieły. Więc rzkomo nas szlachty ochraniają a na kupce to do wkładają, a kupiec to zaś z szlachcica weźmie.
Szósta, że ten pobór subtelnie a właśnie po czesku śróbują, bo acz sejmik rzkomo dla namowy o tym uchwalono (o którymeśmy wprawdzie wiedzieć nie chcieli, ani się nań stawili), ale już wprzód, choć jeszcze konsensu nań nie było, jako na
. na naszę powinność opatrowania i nagród ludzi zasłużonych, dla czego samego potym przyszłoby nam ustawnie poborować.
Piąta, że w uniwersale dołożono przecie cła od zboża u Fordana, które że już nigdy więcej uchwalone być nie miało, obietnice za powszechnemi województw instancyjami zachodzieły. Więc rzkomo nas szlachty ochraniają a na kupce to do wkładają, a kupiec to zaś z ślachcica weźmie.
Szósta, że ten pobór subtelnie a właśnie po czesku szrobują, bo acz sejmik rzkomo dla namowy o tym uchwalono (o którymeśmy wprawdzie wiedzieć nie chcieli, ani się nań stawili), ale już wprzód, choć jeszcze konsensu nań nie było, jako na
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 375
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
jednego który się czasu mego przytafił/ z niego bowiem daje się znać/ jako pokora jest potrzebna i cierpliwość Zakonnikom/ i jako Bóg surowie karze tych którzy jego Boskiego majestatu zapomniawszy/ i Zakonu którym się szczycą/ dawają się unosić popędliwościam nieporządnym/ i jako zastawia się za te/ którzy swoje krzywdy i zemszczenia nań wkładają.
W jednym przedniejszym narodzie Peruańskim/ niektórzy z naszych Ojców kazał w znacznej gromadzie ludzi z pochwałą. temu na wzgardę drugi osobny kaznodzieja wystawił się/ jednak niewielkiej wagi dla nie barzo dobrego przykładu. Ten zjęty zawiścią/ i od niektórych złośliwych podwiedziony/ którzy go fałszywie sprawili/ jakoby nasz kaznodzieja o nim mówił
iednego ktory się czásu mego przytáfił/ z niego bowiem dáie się znáć/ iáko pokorá iest potrzebna y ćierpliwość Zakonnikom/ y iáko Bog surowie karze tych ktorzy iego Boskiego máiestatu zápomniawszy/ y Zakonu ktorym się szczycą/ dawáią się unośić popędliwośćiam nieporządnym/ y iáko zástáwia się zá te/ ktorzy swoie krzywdy y zemszczenia nań wkłádáią.
W iednym przednieyszym narodźie Peruáńskim/ niektorzy z nászych Oycow kazał w znáczney gromádźie ludźi z pochwałą. temu ná wzgárdę drugi osobny káznodźieiá wystáwił się/ iednák niewielkiey wagi dla nie bárzo dobrego przykłádu. Ten zięty zawiśćią/ y od niektorych złośliwych podwiedźiony/ ktorzy go fałszywie spráwili/ iákoby nász káznodźieiá o nim mowił
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 9.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
, Lib. 17. p. 117.
Jeszcze i dzisia w wielkim Kairze ten zwyczaj zachowują, w posrzodku dziedzińcu, pewnego Meczetu jest słup, na którym znaczą łokcie rosnącego Nilu, i codziennie Miejscy krzykacze ogłaszają po wszystkich ulicach, ile wezbrał. Czynsz nawet i haracz, który Cesarzowi Tureckiemu zgruntów płacą, wkładają, według roźlania. Dzień ten, w który pod pewną postąpi miarę, święto osobliwe, ognie, huki, i wszystkie wesołe sprawuje okrzyki; jakoż i w staroświeczczyźnie powodź takowa, radość w całym Egipcie rodziła, szczęście im pomnażając. Socr. lib. 2. cap. 18. Sezm. lib. 5
, Lib. 17. p. 117.
Jeszcze y dziśiá w wielkim Kairze ten zwyczay zachowuią, w posrzodku dziedzińcu, pewnego Meczetu iest słup, ná ktorym znaczą łokcie rosnącego Nilu, y codziennie Mieyscy krzykacze ogłaszaią po wszystkich ulicach, ile wezbrał. Czynsz nawet y harácz, ktory Cesarzowi Tureckiemu zgruntow płácą, wkładaią, według roźlaniá. Dzień ten, w ktory pod pewną postąpi miárę, święto osobliwe, ognie, huki, y wszystkie wesołe sprawuie okrzyki; iákoż y w staroświeczczyźnie powodź tákowá, rádość w całym Egypcie rodziła, szczęśćie im pomnażáiąc. Socr. lib. 2. cap. 18. Sezm. lib. 5
Skrót tekstu: RolJabłADziej
Strona: 81
Tytuł:
Dziejopis starożytny Egipcjanów, Kartainców, Assyryjczyków, Babilonców, Medów, Persów, Macedończyków i Greków
Autor:
Charles Rollin
Tłumacz:
Józef Aleksander Jabłonowski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
. XLVII. Jeśli to ci Panowie (Szlachcicy) przed Bogiem będą zamówić mogli/ którzy supra ius et aequum nad prawo/ słuszność i powinność Poddanych swoich obciążają: prawa ich łamią: Przywilejów i wolności od Przodków nadanych zażywać przeszkadzają; na nich nowe roboty/ powozy/ albo pojazdy/ albo insze ciężary niezwyczajne bez nagrody wkładają? I iii. b. XLVIII. Co o owych Panach (Szlachcicach) trzymać i rozumieć mamy/ którzy od Poddanych swoich wyciągają robotę albo posługę jaką/ nad powinność bez nagrody i zapłaty; albo/ którym Poddani nad to/ co powinni/ darmo robić muszą/ i mniemają/ ponieważ są Poddanymi ich/ że
. XLVII. Ieśli to ći Pánowie (Szláchcicy) przed Bogiem będą zámowić mogli/ ktorzy supra ius et aequum nád práwo/ słuszność y powinność Poddánych swoich obćiążáią: práwá ich łamią: Przywileyow y wolnośći od Przodkow nádánych záżywáć przeszkadzáią; ná nich nowe roboty/ powozy/ álbo poiázdy/ álbo insze ćiężary niezwyczáyne bez nagrody wkładáią? I iii. b. XLVIII. Co o owych Pánách (Szláchćicách) trzymáć y rozumieć mamy/ ktorzy od Poddánych swoich wyćiągáią robotę álbo posługę iáką/ nád powinność bez nagrody y zapłáty; álbo/ ktorym Poddáni nád to/ co powinni/ dármo robić muszą/ y mniemáią/ ponieważ są Poddánymi ich/ że
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Eeii
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
/ bo ich przywożą na każdy Rok do Konstantynopola/ jako mi za rzecz pewną powiadano/ więcej niż dziesięć Tysięcy. Kiedy ich przyprowadzą/ zaraz ich prezentują Wezyrowi/ a on ich rozdaje/ jako mu który do humoru przypadnie. Jednych do Saraju na Galatę, drugich do Okmedonu, co my Adrianopolem zowiemy/ kędy ich wkładają do różnych posług/ niektórych też zostawują w Mieście/ i dają rzemiesła jakiego uczyć/ albo też odsyłają na Morze/ których na cały wiek do Galer i Okrętów skazują. Najszczęśliwszy są co ich zatrzymują do wielkiego Saraju/ kędy im naznaczają rozmaite posługi/ Konie opatrować/ jeść gotować/ w Ogrodzie robić/ drwa rąbać/
/ bo ich przywożą ná kożdy Rok do Konstántynopolá/ iáko mi zá rzecz pewną powiádano/ więcey niż dźieśięć Tyśięcy. Kiedy ich przyprowádzą/ záraz ich prezentuią Wezyrowi/ á on ich rozdáie/ iáko mu ktory do humoru przypádnie. Iednych do Sáráiu ná Galatę, drugich do Okmedonu, co my Adryánopolem zowiemy/ kędy ich wkłádáią do rożnych posług/ niektorych też zostáwuią w Mieśćie/ y dáią rzemiesłá iákiego vczyć/ álbo też odsyłáią ná Morze/ ktorych ná cáły wiek do Galer y Okrętow skázuią. Nayszczęśliwszi są co ich zátrzymuią do wielkiego Sáráiu/ kędy im náznaczáią rozmáite posługi/ Konie opátrowáć/ ieść gotowáć/ w Ogrodźie robić/ drwá rąbáć/
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 50
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678