drzewa roszczka, co w ojczystym Gruncie głęboko wzrosło a krzewistym Wierchem się wznosi, tam kędy ma cnota Między gwiazdami stanowisko złota. Jak dom twój zacny, jako zacne domy Z nim spokrewnione, a któż niewiadomy, Któż nie wspomina? I mnie trzeba było, Żeby się nad tym pióro zabawiło. Ale w tak wielką wkroczyć materią, Nie tylko za tak małą okazją, Lecz choćbym i chciał z umysłu, trudnoby Wszytkie mi przyszło wyliczać ozdoby. Takiemu się też nie dziwuj porządku, Że święte pozad, świeckie na początku. Bo chociaż pierwszy między poetami Psalmami zaczął a skończył fraszkami, Mym zdaniem jednak lepiej się sprawuje, Który zgrzeszywszy
drzewa roszczka, co w ojczystym Gruncie głęboko wzrosło a krzewistym Wierchem się wznosi, tam kędy ma cnota Między gwiazdami stanowisko złota. Jak dom twoj zacny, jako zacne domy Z nim spokrewnione, a ktoż niewiadomy, Ktoż nie wspomina? I mnie trzeba było, Żeby się nad tym pioro zabawiło. Ale w tak wielką wkroczyć materyą, Nie tylko za tak małą okazyą, Lecz choćbym i chciał z umysłu, trudnoby Wszytkie mi przyszło wyliczać ozdoby. Takiemu się też nie dziwuj porządku, Że święte pozad, świeckie na początku. Bo chociaż pierwszy między poetami Psalmami zaczął a skończył fraszkami, Mym zdaniem jednak lepiej się sprawuje, Ktory zgrzeszywszy
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 393
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
upad ostatni ukrywa? Z różnych cię sztuczek natura złożyła, Piękną cię z wierzchu, wewnątrz złą zrobiła, W sercu-ś gniewliwa, nadobna na ciele, Różna-ś od tego, co czytam na czele: Bo twojej twarzy gładkość nieuchronna Czyni nadzieję, że mi masz być skłonna, Ale gdy z tobą chcę wkroczyć w zaloty, Zajadłe zaraz zaczynasz kłopoty.
Taka surowość przy tak pięknej skroni — Poszło coś na miód, co go sierszeń broni; Taka uroda a serce tak zjadłe — Poszło na kwiatki od gadzin osiadłe Albo na różą, której choć niezmiernie Pragniesz, rwać ostre nie dopuści ciernie. Larwę, Kupido, zdejm jej z
upad ostatni ukrywa? Z różnych cię sztuczek natura złożyła, Piękną cię z wierzchu, wewnątrz złą zrobiła, W sercu-ś gniewliwa, nadobna na ciele, Różna-ś od tego, co czytam na czele: Bo twojej twarzy gładkość nieuchronna Czyni nadzieję, że mi masz być skłonna, Ale gdy z tobą chcę wkroczyć w zaloty, Zajadłe zaraz zaczynasz kłopoty.
Taka surowość przy tak pięknej skroni — Poszło coś na miód, co go sierszeń broni; Taka uroda a serce tak zjadłe — Poszło na kwiatki od gadzin osiadłe Albo na różą, której choć niezmiernie Pragniesz, rwać ostre nie dopuści ciernie. Larwę, Kupido, zdejm jej z
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 237
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
posłów informują, aby nacierali, Ani tak dobrej chwili wyśliznąc się dali, Jeśliby jakie zaszły, tym łatwiąc trudności. Ze Krassau już nad Wisłą z Szwedzkim wojskiem gości. Potęga na granicach emulów dość licha, Lud nużny, upaść gotów, gdy go wiatr popycha. Nad to, niewiele trzeba, byle w Polskę wkroczyć Albo się łączyć znami, albo na bok skoczyć Ta garstka ludzi musi, i takich niemało, Coby się do nas przenieść dziś, by można, chciało, Tym czasem, Polskę drażnić kazą podjazdami, Najeżdzać pograniczne miasta, równo z wsiami. Szwedzi; ba i rabować, pod nocną ochroną, Raztą,
posłow informuią, aby nacierali, Ani tak dobrey chwili wysliznąc się dali, Jeśliby iakie zaszły, tym łatwiąc trudności. Ze Krassau iuż nad Wisłą z Szwedzkim woiskiem gości. Potęga na granicach emulow dość lichá, Lud nużny, upaść gotow, gdy go wiatr popycha. Nad to, niewiele trzeba, byle w Polskę wkroczyć Albo się łączyć znami, álbo ná bok skoczyć Ta garstka ludzi musi, y takich niemało, Coby się do nas przenieść dzis, by można, chciało, Tym czasem, Polskę draznić kazą podiazdami, Naieżdzać pograniczne miasta, rowno z wsiami. Szwedzi; ba y rabować, pod nocną ochroną, Raztą,
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 20
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
trybie niedostatki Z niedbalstwem w powinności, dlaczego się dąsa Żona i męża właśnie zjadłem zębem kąsa; A do tego rada by starca zbyć z chałupy, Żeby się jak najpręcej z młodym zejść do kupy. PUNKT V Argument Mąż idzie — w przyjacielskiej proszony usłudze, A żonka srodze rada, że w przyjaźni cudze Ma czas wkroczyć, schodzi się w ziemi z Kawalerem; Kontentuje go złotem wraz z afektem szczerem, Nieukontentowany acz junak w tej mierze, Iż miasto tego, co chciał, racją odbierze.
Zatym z obrosiołemi nadszedł ciemnopiory Mrok skrzydłami ze mglistej spuściwszy się góry. Jednakże i pod chmurnej nocy alternatą Musieli się zatrzymać z swą — do
trybie niedostatki Z niedbalstwem w powinności, dlaczego się dąsa Żona i męża właśnie zjadłem zębem kąsa; A do tego rada by starca zbyć z chałupy, Żeby się jak najpręcej z młodym zejść do kupy. PUNKT V Argument Mąż idzie — w przyjacielskiej proszony usłudze, A żonka srodze rada, że w przyjaźni cudze Ma czas wkroczyć, schodzi się w ziemi z Kawalerem; Kontentuje go złotem wraz z affektem szczerem, Nieukontentowany acz junak w tej mierze, Iż miasto tego, co chciał, racyą odbierze.
Zatym z obrosiołemi nadszedł ciemnopiory Mrok skrzydłami ze mglistej spuściwszy się gory. Jednakże i pod chmurnej nocy alternatą Musieli się zatrzymać z swą — do
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 55
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
Starosta Korsuński, Czehryński i Mostowski posłował na Sejm 1632. skąd był Komisarzem do traktatów o pokoj z Moskwą, Konstyt: fol: 2. a w krótce na ekspedycją Moskiewską w pięć set ludzi swoich stawił się Władysławowi IV. Po tej kampanij z tąż serca odwagą przeciwko Murtazemu Paszy do Polski zamyslającemu z wojskiem wkroczyć, stanął: ale gdy się potym przeciwko Kantymiro wi Hanowi Perekopskiemu do Tauryki wyprawił, tam z ludźmi swemi w koło opasany, w niewolą był wzięty: kędy Kantymir mszcząc się klęski Syna swego pod Bursztynem od Stanisława Lubomirskiego porażonego i zabitego, własnym synom swoim nad nim dopuścił się pastwić; od których tyrańsko w więzieniu zamordowany
Starosta Korsuński, Czehryński y Mostowski posłował ná Seym 1632. zkąd był Kommissarzem do traktatow o pokoy z Moskwą, Constit: fol: 2. á w krotce ná expedycyą Moskiewską w pięć set ludzi swoich stawił się Władysławowi IV. Po tey kampaniy z tąż serca odwagą przeciwko Murtazemu Paszy do Polski zámyslayącemu z woyskiem wkroczyć, stánął: ále gdy się potym przeciwko Kantymiro wi Hanowi Perekopskiemu do Tauryki wyprawił, tam z ludźmi swemi w koło opásany, w niewolą był wzięty: kędy Kantymir mszcząc się klęski Syná swego pod Bursztynem od Stanisłáwa Lubomirskiego poráżonego y zábitego, włásnym synom swoim nád nim dopuścił się pastwić; od ktorych tyrańsko w więzieniu zamordowány
Skrót tekstu: NiesKor_II
Strona: 15
Tytuł:
Korona polska, t. II
Autor:
Kasper Niesiecki
Drukarnia:
Collegium lwowskiego Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
herbarze
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1738
Data wydania (nie wcześniej niż):
1738
Data wydania (nie później niż):
1738
przynależnie i doskonale mam/ gdy pomyślam/ dowcipu ledwo dostawa/ nie mając przed sobą materii/ naszym Polskim językiem żadnego opisania. Bowiem tak siła w sobie godnych i zacnych zamyka części/ że je piórem wyrazić/ mnie w tym niebiegłemu zda się przytrudniejsza/ wszakże ośmieliwszy się nieco/ zwłaszcza za usiłowaniem i prośbą przyjacielską/ wkroczyć w to/ ważyć się muszę/ prosząc przy tym gdybym komukolwiek dosyć w czym/ podjąwszt się nie uczynił/ niech łaskawie przuimie/ i odpuści/ i za złe nie ma. A na ono pomni. Etiam doctus dormitat Homerus. Cóż ja prostak/ gdyż ja/ co niektórzy za tajemnice u siebie niemałe
przynależnie y doskonále mam/ gdy pomyślam/ dowćipu ledwo dostawa/ nie máiąc przed sobą máteriey/ nászym Polskim ięzykiem żadnego opisánia. Bowiem ták śiłá w sobie godnych y zacnych zámyka częśći/ że ie piorem wyráźić/ mnie w tym niebiegłemu zda się przytrudnieysza/ wszákże ośmieliwszy się nieco/ zwłaszczá zá vśiłowániem y prośbą przyiaćielską/ wkroczyć w to/ ważyć się muszę/ prosząc przy tym gdybym komukolwiek dosyć w czym/ podiąwszt się nie vczynił/ niech łáskáwie przuimie/ y odpuśći/ y zá złe nie ma. A ná ono pomni. Etiam doctus dormitat Homerus. Coż ia prostak/ gdyż ia/ co niektorzy zá táiemnice v śiebie niemáłe
Skrót tekstu: GostSpos
Strona: 16
Tytuł:
Sposob jakim góry złote, srebrne, w przezacnym Królestwie Polskim zepsowane naprawić
Autor:
Wojciech Gostkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
ekonomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
: gdy pomyślam/ dowcipu ledwie dostawa/ nie mając przed sobą w tej materii/ zwłaszcza w języku naszym Polskim/ żadnego opisania. Bowiem tak sieła godnych i zacnych w sobie zamyka części/ że je piórem wyrazić mnie w tym niebiegłemu zda się przytrudniejsza. Wszakże ośmieliwszy się nieco/ zwłaszcza za usiłowaniem i prośbą przyjacielską/ wkroczyć w to ważyć się muszę. Prosząc przy tym/ gdybym komużkolwiek dosyć w czym podjąwszy się nie uczynił/ niech łaskawie przyjmie/ odpuści/ i za złe nie ma/ a na ono pomni: Etiam doctus dormitat Homerus cóż ja prostak. Księgi O początku Końskim, a którzy ludzie naprzód wynaleźli jazdę. Rozdział 2
: gdy pomyślam/ dowćipu ledwie dostawa/ nie máiąc przed sobą w tey máteriey/ zwłaszczá w ięzyku nászym Polskim/ żadnego opisánia. Bowiem ták śiełá godnych y zacnych w sobie zámyka częśći/ że ie piorem wyráźić mnie w tym niebiegłemu zda się przytrudnieysza. Wszákże ośmieliwszy się nieco/ zwłaszczá zá vśiłowániem y prośbą przyiaćielską/ wkroczyć w to ważyć się muszę. Prosząc przy tym/ gdybym komużkolwiek dosyć w czym podiąwszy się nie vczynił/ niech łáskáwie prziymie/ odpuśći/ y zá złe nie ma/ á ná ono pomni: Etiam doctus dormitat Homerus coż ia prostak. Kśięgi O początku Końskim, á ktorzy ludzie naprzod wynálezli iázdę. Rozdział 2
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: A
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
tego poprzestanie/ a potym znowu zacząć/ bo inaczej zuporzywszy/ z koła zawżdyby chciał wyciekać.
Kiedy z hardości susy czyni/ miece się/ i niechce iść w przystojną miarę/ tedy mu popuść rześko/ do czwału przymuś dobrego/ zacinając i głosem pogróżywając/ aż podmorzywszy poprzestanie: zatym znowu w twoję miarę wkroczyć masz pogłaskiwając po szyj i przypochlebując. Gdy się nieco w czwałaniu nie z uporu ani z gniewu zacina/ ale jakoby czegoś obawiając/ to jest znak słabości. Przeto takiemu folguj/ nigdy mu ani ryścią ani czwałem barzo nie wypuszczając/ aż się dobrze ubezpieczy i w śmiałość wprawi.
Kiedy koń w zadzierżywaniu abo i w
tego poprzestánie/ á potym znowu zácząć/ bo ináczey zuporzywszy/ z kołá záwżdyby chćiáł wyćiekáć.
Kiedy z hárdośći susy czyni/ miece się/ y niechce iść w przystoyną miárę/ tedy mu popuść rzesko/ do czwału przymuś dobrego/ záćináiąc y głosem pogrożywáiąc/ áż podmorzywszy poprzestánie: zátym znowu w twoię miárę wkroczyć masz pogłáskiwáiąc po szyi y przypochlebuiąc. Gdy się nieco w czwałániu nie z vporu áni z gniewu záćina/ ále iákoby czegoś obawiáiąc/ to iest znák słábośći. Przeto tákiemu folguy/ nigdy mu áni ryśćią áni czwałem bárzo nie wypuszczáiąc/ áż się dobrze vbespieczy y w śmiáłość wpráwi.
Kiedy koń w zádźierżywániu ábo y w
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Hiv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603