i stodoły, Nie odda lichwy z sumą dłużnik goły, Czynszów zniszczeni nie popłacą chłopi, Szkuty ze zbożem nagły wiatr potopi; Lecz tym, coś rozdał między przyjaciele, Szczęście nie władnie — to swym nazwij śmiele. NIEUMYŚLNA
Żona swemu mężowi truciznę zadała, A chcąc, żeby tym więcej mocy w sobie miała, Wlała żywego srebra, które samo szkodzi, Ale wzięte przy jadzie, moc jego rozwodzi; Tak kiedy dwie truciźnie zwodzą w brzuchu zwady. Strawiwszy się, przepadły na dół oba jady. O, jakie szczęście: żona, chcąc zabić, ratuje; Tak gdy Bóg nie chce, dwoją trucizna nie truje. PROPRIUM PAŃSKIE
„
i stodoły, Nie odda lichwy z sumą dłużnik goły, Czynszów zniszczeni nie popłacą chłopi, Szkuty ze zbożem nagły wiatr potopi; Lecz tym, coś rozdał między przyjaciele, Szczęście nie władnie — to swym nazwij śmiele. NIEUMYŚLNA
Żona swemu mężowi truciznę zadała, A chcąc, żeby tym więcej mocy w sobie miała, Wlała żywego srebra, które samo szkodzi, Ale wzięte przy jadzie, moc jego rozwodzi; Tak kiedy dwie truciźnie zwodzą w brzuchu zwady. Strawiwszy się, przepadły na dół oba jady. O, jakie szczęście: żona, chcąc zabić, ratuje; Tak gdy Bóg nie chce, dwoją trucizna nie truje. PROPRIUM PAŃSKIE
„
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 61
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
leżały kawalce, Aż mu w świeżym utoną onym istym pałce. Kiwnie ręką co z mocy i tak się o mury Trąci, że mu po członki zaśnieją pazury. Zapomniawszy o gównie, w skok do gęby z palcem. Więc usta napełniwszy nielubnym zakalcem, Spluwa przecie przy murze, gdy na popłuczyny W gębę mu oknem wlała pełen trzop uryny. Różne miłość przysmaki, różne ma swe gusty, A to i Gusmanowi sprawiła zapusty. Więc żeby pysk wypłukał z przysmaków miłości, Porwawszy się, do studnie bieży jak najprościej. 42 (P). MIEJSKA PRZYJAŹŃ
Mylą się, co tak lekko miejską przyjaźń cenią, Że więcej w niej krom rożna
leżały kawalce, Aż mu w świeżym utoną onym istym pałce. Kiwnie ręką co z mocy i tak się o mury Trąci, że mu po członki zaśnieją pazury. Zapomniawszy o gównie, w skok do gęby z palcem. Więc usta napełniwszy nielubnym zakalcem, Spluwa przecie przy murze, gdy na popłuczyny W gębę mu oknem wlała pełen trzop uryny. Różne miłość przysmaki, różne ma swe gusty, A to i Gusmanowi sprawiła zapusty. Więc żeby pysk wypłukał z przysmaków miłości, Porwawszy się, do studnie bieży jak najprościej. 42 (P). MIEJSKA PRZYJAŹŃ
Mylą się, co tak lekko miejską przyjaźń cenią, Że więcej w niej krom rożna
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 222
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przy Pańskiej powadze? Lecz nie śpi książę, jak Argus stooki, Ani mu w pracy lepią powiek mroki, Lub dzienny upał, lub chłód cierpi w nocy Na wszystkie jednak trzyma strony oczy, A nie mogąc cnej nasycić się sławy Co prędzej z pułkiem bieży do rozprawy Na zgiełk kozacki i ferwor gotowy, Który im wlała alchimija w głowy. Tuż za książęciem także w wielkim dziele Mąż znakomity skoczy z wojskiem śmiele, Cny czerniechowskiej ziemie wojewoda, Którego dzielność, męstwo i uroda Dosyć rycerstwu była okazała, Gdyż go ta wojna za wielką cześć znała; On przedtym wojska ojczyste z pilnością Zawsze objeżdżał z Królem Jegomością. Teraz oto tu, gdy
przy Pańskiej powadze? Lecz nie śpi książę, jak Argus stooki, Ani mu w pracy lepią powiek mroki, Lub dzienny upał, lub chłód cierpi w nocy Na wszystkie jednak trzyma strony oczy, A nie mogąc cnej nasycić się sławy Co prędzej z pułkiem bieży do rozprawy Na zgiełk kozacki i ferwor gotowy, Który im wlała alchimija w głowy. Tuż za książęciem także w wielkim dziele Mąż znakomity skoczy z wojskiem śmiele, Cny czerniechowskiej ziemie wojewoda, Którego dzielność, męstwo i uroda Dosyć rycerstwu była okazała, Gdyż go ta wojna za wielką cześć znała; On przedtym wojska ojczyste z pilnością Zawsze objeżdżał z Królem Jegomością. Teraz oto tu, gdy
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 126
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
lał krew obfitą z obrażonej żyły; Której tak wiele z niego z piersi było wyszło, Że mu do ostatniego końca było przyszło.
XXIV.
Zsiada z konia skwapliwa i także onemu Każe zsieść pasterzowi przyprowadzonemu; Potem stłukszy kamieniem ziele, mocno ściska I sok z niego białemi rękami wyciska, Który wprzód w ranę jego wnątrz wlała, a potem Pomazała jem pulsy i piersi z żywotem; I taki skutek wódka ona uczyniła, Że krew zastanowiwszy, siły przywróciła.
XXV.
I taką mu moc nagle dała, macie wiedzieć, Że na koniu pasterza mógł cale wysiedzieć. Nie chciał jednak odjachać pierwej z tamtej strony, Aż beł jego zmarły pan przy
lał krew obfitą z obrażonej żyły; Której tak wiele z niego z piersi było wyszło, Że mu do ostatniego końca było przyszło.
XXIV.
Zsiada z konia skwapliwa i także onemu Każe zsieść pasterzowi przyprowadzonemu; Potem stłukszy kamieniem ziele, mocno ściska I sok z niego białemi rękami wyciska, Który wprzód w ranę jego wnątrz wlała, a potem Pomazała jem pulsy i piersi z żywotem; I taki skutek wódka ona uczyniła, Że krew zastanowiwszy, siły przywróciła.
XXV.
I taką mu moc nagle dała, macie wiedzieć, Że na koniu pasterza mógł cale wysiedzieć. Nie chciał jednak odjachać pierwej z tamtej strony, Aż beł jego zmarły pan przy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 91
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wszytko Fryderyk pokazał/ i przysięgę przed Posłem Papieskim uczyniwszy/ przywileje Kościoła Rzymskiego potwierdził/ prawa jemu przeciwne poznosił i kazał przywrócić odjęte Kościołowi Księstwo Spoletańskie/ Ferrarz/ Medianę Miasta Tuscyj/ Ziemię i dobra Matyldy niegdy Grofowej/ i wielkiej Pani we Francyj/ która za Grzegorża VII. dóbr tych swoich dziedzictwo/ na Kościół Rzymski wlała/ i nazywają się: Pátrimonium Sancti Petri. Nad to/ Comitatum abo Grofstwo Fundańskie Kościołowi temuż Fryderyk przyłączył; i ubezpieczał Papieża/ iż Sycylii niechce do Cesarstwa przyłączać/ wiedząc/ żeby to było z ubliżeniem Prawa Apostołskiego na nią. O przewłokę jednak wyprawy do Syryj prosił. Zjechał potym tenże Fryderyk i
wszytko Fryderyk pokazał/ i przyśięgę przed Posłem Papieskim uczyniwszy/ przywileie Kośćioła Rzymskiego potwierdźił/ prawa iemu przećiwne poznośił i kazał przywroćić odięte Kośćiołowi Xięstwo Spoletańskie/ Ferrarz/ Medyanę Miastá Tuscyi/ Ziemię i dobrá Matyldy niegdy Groffowey/ i wielkiey Páni we Francyi/ ktora zá Grzegorża VII. dobr tych swoich dźiedźictwo/ ná Kośćioł Rzymski wlała/ i názywáią się: Pátrimonium Sancti Petri. Nad to/ Comitatum abo Grofstwo Fundańskie Kośćiołowi temusz Fryderyk przyłączył; i ubespieczał Pápieża/ iż Sycylii niechce do Cesarstwa przyłączáć/ wiedząc/ żeby to było z ubliżeniem Prawa Apostolskiego ná nię. O przewłokę iednak wypráwy do Syryi prośił. Ziáchał potym tenże Fryderyk i
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 46
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
moje z nich wydarte na celu; Kładę-ć mą głowę — przyznawana, że winy Moje same są Twych sądów przyczyny. Dawno-ć surowe oczu Twych postrzały Serce i duszę moję przenikały; Zrańże je, przebij i duszę, bym w sobie Więcej nie żyjąc, tylko w samym Tobie, W Cię ducha mego wlała; o szczęśliwa, Gdy umrę, żebym w Tobie była żywa! w. 16 światłości korona — aureola świętości. EMBLEMA 20
Człowiek grzeszny stoi przed stolicą Sędziego. Napis: Nie wchodź w sąd Twój z służebnikiem Twoim, bo nie będzie usprawiedliwiony żaden żyjący przed obliczem Twoim. Psalm 142, 2.
Nie
moje z nich wydarte na celu; Kładę-ć mą głowę — przyznawana, że winy Moje same są Twych sądów przyczyny. Dawno-ć surowe oczu Twych postrzały Serce i duszę moję przenikały; Zrańże je, przebij i duszę, bym w sobie Więcej nie żyjąc, tylko w samym Tobie, W Cię ducha mego wlała; o szczęśliwa, Gdy umrę, żebym w Tobie była żywa! w. 16 światłości korona — aureola świętości. EMBLEMA 20
Człowiek grzeszny stoi przed stolicą Sędziego. Napis: Nie wchodź w sąd Twój z służebnikiem Twoim, bo nie będzie usprawiedliwiony żaden żyjący przed obliczem Twoim. Psalm 142, 2.
Nie
Skrót tekstu: MorszZEmbWyb
Strona: 292
Tytuł:
Emblemata
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wybór wierszy
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
, że się rozerwie na sztuki. Kazałem tedy włożyć czop subtelny, nasmarowany łojem, a przebić w gębie i wpuścić go pod wodę aż do połowicy C i zapalić w zapale D, a nic się jej nie stało, ale kiedy by kto pomknął czopu z przędziwem smarowanym łojem aż do kule, żeby jedno woda wlała się w duszę, pewnie by się rozerwało w sztuki na środku C. Rys. 84 ROZDZIAŁ XVIII O SPOSOBIE UCIEKANIA Z PORTU MORSKIEGO PODCZAS DNIA ALBO NOCY, KTÓRY BY BYŁ ZAMKNIONY ŁAŃCUCHAMI
Trafi się czasem, że u portu morskiego, dla jakiego trafunku, sztuką tyrańską gubernator barbarus, jacy są Turcy, chcąc tyranizować kapitana
, że się rozerwie na sztuki. Kazałem tedy włożyć czop subtelny, nasmarowany łojem, a przebić w gębie i wpuścić go pod wodę aż do połowicy C i zapalić w zapale D, a nic się jej nie stało, ale kiedy by kto pomknął czopu z przędziwem smarowanym łojem aż do kule, żeby jedno woda wlała się w duszę, pewnie by się rozerwało w sztuki na środku C. Rys. 84 ROZDZIAŁ XVIII O SPOSOBIE UCIEKANIA Z PORTU MORSKIEGO PODCZAS DNIA ALBO NOCY, KTÓRY BY BYŁ ZAMKNIONY ŁAŃCUCHAMI
Trafi się czasem, że u portu morskiego, dla jakiego trafunku, sztuką tyrańską gubernator barbarus, jacy są Turcy, chcąc tyranizować kapitana
Skrót tekstu: AquaPrax
Strona: 204
Tytuł:
Praxis ręczna działa
Autor:
Andrzej Dell'Aqua
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Tadeusz Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1969
Boże Wzór nie mój ukoić mógł/ owa i mój może. Hypolicie jakim czyliś nie słychała? Jako go jąd macoszyn a wiara wegnała W śmierć ojcowska: zdziwisz się: lub to rzec z ciężkością Owa/ ja to ten jestem/ mnie Faedra swą złością Na ojcowskiej łożnice zniewagę ciągnąwszy/ Ocz stała/ na mię wlała/ i złość przekinąwszy/ (Czy z bojaźni osławy/ czy z jadów odmiotu) Mnie spotwarzyła: ojciec bez winy kłopotu/ Z miasta mię zbył/ i srodze poklął idącego. MIałem się do Traeksenu z wozem Pytejskiego/ I Koryntskiego morza brzegiem gnałem chutny: Gdy morze spietrzyło się/ i stos wód
Boże Wzor nie moy vkoić mogł/ owá y moy może. Hypolićie iákim czyliś nie słycháłá? Iáko go iąd mácoszyn á wiárá wegnáłá W śmierć oycowska: zdźiwisz się: lub to rzec z ćiężkośćią Owá/ ia to ten iesstem/ mnie Phaedrá swą złośćią Ná oycowskiey łożnice zniewagę ćiągnąwszy/ Ocz stałá/ ná mię wlałá/ y złość przekinąwszy/ (Czy z boiáźni osławy/ czy z iadow odmiotu) Mnie spotwarzyłá: oyćiec bez winy kłopotu/ Z miástá mię zbył/ y srodze poklął idącego. MIałem się do Traexenu z wozem Pyteyskiego/ Y Koryntskiego morzá brzegiem gnáłem chutny: Gdy morze spietrzyło się/ y stos wod
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 389
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
nie rozpaczał jeszcze, pochwałę odniósł i w senacie miejsce. XXI. NA SEJM W ROKU DO JEGO M OŚCI KS IĘDZA EUSTACHIUSZA WOŁ Ł OWICZA REFERENDARZA WIELKIEGO KSIĘSTWA LITEWSKIEGO I OPATA LUBIŃSKIEGO ETC.
Wółłowiczu, od którego, nie zna słońce tu wtórego w rozum, w ludzkość i w wymowę, i coć wlała Pallas w głowę,
jeśli cię ja tak prostymi bawię rytmy, ty i tymi nie gardź, ale – o co stoją – ogarni je łaską twoją.
Podaj chętną rękę onym, choć nie w stroju drogotknionym, niż kto twoje zdobniej potym zabrzmi sprawy piórem złotym.
A też wolą wniść w żałobie, w tak
nie rozpaczał jeszcze, pochwałę odniósł i w senacie miejsce. XXI. NA SEJM W ROKU DO JEGO M OŚCI KS IĘDZA EUSTACHIUSZA WOŁ Ł OWICZA REFERENDARZA WIELKIEGO KSIĘSTWA LITEWSKIEGO I OPATA LUBIŃSKIEGO ETC.
Wołłowiczu, od którego, nie zna słońce tu wtórego w rozum, w ludzkość i w wymowę, i coć wlała Pallas w głowę,
jeśli cię ja tak prostymi bawię rytmy, ty i tymi nie gardź, ale – o co stoją – ogarni je łaską twoją.
Podaj chętną rękę onym, choć nie w stroju drogotknionym, niż kto twoje zdobniéj potym zabrzmi sprawy piórem złotym.
A też wolą wniść w żałobie, w tak
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 241
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
odsiecz krwawą, wznawiając pamięć tym pradziadów prawą.
Żyzny w to wszystko dom ten kwitnął zawżdy, czego poświadczy życzliwy mu każdy, aż nawet wspomni, nie chodząc nic dalej, stryjeczne braty, które wszyscy znali.
Jednego, który spłodził syna tego, dziś upominkiem takim bogatego; jakiego ojca? Gdzie rozum, wymowę wlała zarazem Pallas w jednę głowę.
Znały to grody, poroczki i sejmy, do tego ludzkość i język uprzejmy a kogo kiedy nie zniewolił sobie? Toż i o drugiej możem rzec osobie.
I ten nie doma młode trawiąc lata, zwiedził kraj włoski i Rzym – czoło świata, znały go ruskich bohatyrów dwory
odsiecz krwawą, wznawiając pamięć tym pradziadów prawą.
Żyzny w to wszystko dom ten kwitnął zawżdy, czego poświadczy życzliwy mu każdy, aż nawet wspomni, nie chodząc nic daléj, stryjeczne braty, które wszyscy znali.
Jednego, który spłodził syna tego, dziś upominkiem takim bogatego; jakiego ojca? Gdzie rozum, wymowę wlała zarazem Pallas w jednę głowę.
Znały to grody, poroczki i sejmy, do tego ludzkość i język uprzejmy a kogo kiedy nie zniewolił sobie? Toż i o drugiéj możem rzec osobie.
I ten nie doma młode trawiąc lata, zwiedził kraj włoski i Rzym – czoło świata, znały go ruskich bohatyrów dwory
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 285
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995