wczasu na niewczas wypycha? Wspomniał i ten niedługo swoję rzepkę w borze, Gdyż w lepszym był u wilków i dzików honorze Niżeli między ludźmi, gdzie co dzień jak z kusze Stawaj, kumie, do wójta, stawaj na ratusze. Ale człecza natura, że łakoma a zła, Podobno by za złotem i do piekła wlazła. Patrząc jako drogo król liche płaci dary, Jeden z dworzan, w kosztowne ubrawszy czołdary, Cudnego daje konia w prezencie wymiotem: Jeśliż rzepkę, pewnie mi odważą go złotem. Postrzegł sztuki mądry pan i wet płacąc wetem, Każe w skok podać rzepę z jedwabnym sepetem: „Nie daje nic droższego nikt nad
wczasu na niewczas wypycha? Wspomniał i ten niedługo swoję rzepkę w borze, Gdyż w lepszym był u wilków i dzików honorze Niżeli między ludźmi, gdzie co dzień jak z kusze Stawaj, kumie, do wójta, stawaj na ratusze. Ale człecza natura, że łakoma a zła, Podobno by za złotem i do piekła wlazła. Patrząc jako drogo król liche płaci dary, Jeden z dworzan, w kosztowne ubrawszy czołdary, Cudnego daje konia w prezencie wymiotem: Jeśliż rzepkę, pewnie mi odważą go złotem. Postrzegł sztuki mądry pan i wet płacąc wetem, Każe w skok podać rzepę z jedwabnym sepetem: „Nie daje nic droższego nikt nad
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 424
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
”
IX.
To mówiąc, na bałuku chodząc i rękami Koło onego miejsca macał i nogami. O, jako często próżne powietrze obłapił, Mniemając, że to panna, ale wiatr ułapił! Ona w tem już się była dobrze oddaliła I szła tak długo lasem, aż jeden trafiła Loch pod górą wysoką przestrony; tam wlazła I tam do swej potrzeby potrawy nalazła.
X.
Kędy było mieszkanie z dawnych lat jednego, Co miał wielkie stado klacz, pasterza starego, Które się i tam i sam pasły po dolinie, Przy pięknych zdrojach, które ciekły po nizinie; Miejscami i tam i sam gęste szopy były, Gdzie się klacze przed słońcem
”
IX.
To mówiąc, na bałuku chodząc i rękami Koło onego miejsca macał i nogami. O, jako często próżne powietrze obłapił, Mniemając, że to panna, ale wiatr ułapił! Ona w tem już się była dobrze oddaliła I szła tak długo lasem, aż jeden trafiła Loch pod górą wysoką przestrony; tam wlazła I tam do swej potrzeby potrawy nalazła.
X.
Kędy było mieszkanie z dawnych lat jednego, Co miał wielkie stado klacz, pasterza starego, Które się i tam i sam pasły po dolinie, Przy pięknych zdrojach, które ciekły po nizinie; Miejscami i tam i sam gęste szopy były, Gdzie się klacze przed słońcem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 228
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
on pałac, że na długie czasy Mogli mieć w nim rycerze i panny swe wczasy.
XXIII
Ale się do katajskiej chcę wrócić królewny, Która, jakom powiedział, miała pierścień pewny, Który, w gębie trzymany, oczy odejmował, A na palcu od czarów każdego warował. Słyszeliście, jako gdy do jaskiniej wlazła, I potrawy i szaty gotowe nalazła, Na klaczę się i insze potrzeby zdobyła I wrócić się do swego królestwa myśliła.
XXIV.
Radaby w towarzystwie swem Sakrypantowi Królowi z Cyrkas była albo Orlandowi, Nie, że była chętniejsza temu, niż owemu, Bo jednako się twardą stawiła każdemu; Ale iż przez tak wiele
on pałac, że na długie czasy Mogli mieć w nim rycerze i panny swe wczasy.
XXIII
Ale się do katajskiej chcę wrócić królewny, Która, jakom powiedział, miała pierścień pewny, Który, w gębie trzymany, oczy odejmował, A na palcu od czarów każdego warował. Słyszeliście, jako gdy do jaskiniej wlazła, I potrawy i szaty gotowe nalazła, Na klaczę się i insze potrzeby zdobyła I wrócić się do swego królestwa myśliła.
XXIV.
Radaby w towarzystwie swem Sakrypantowi Królowi z Cyrkas była albo Orlandowi, Nie, że była chętniejsza temu, niż owemu, Bo jednako się twardą stawiła każdemu; Ale iż przez tak wiele
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 254
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
gniew Twój? Job 14
Któraż mię już jaskinia bezpiecznie ochroni, gdy mię w gniewie ognista ręka Twoja goni? Ach, gdy pilno uważam srogość gniewu Twego, nie znajduję ochronie miejsca tak skrytego! Teraz bym sobie jaskiń i kniej (w których siła obłąkanego zwierza) dla cieniów życzyła. Teraz bym rada wlazła wpośrzód twardej ziemie i skałami morskimi przyodziała ciemię. Wolałabym i Tatry już dźwigać na sobie albo w ciemnym być żywo pogrzebiona grobie, lub się cisnąć w przepaści i w takie otchłanie, kędy miesiąc i słońce nigdy nie postanie. Gdy srogi Jowisz tłucze nieba gwiazdonośne i ciska trójzorzyste z nieba strzały głośne, kto chce
gniew Twój? Job 14
Któraż mię już jaskinia bezpiecznie ochroni, gdy mię w gniewie ognista ręka Twoja goni? Ach, gdy pilno uważam srogość gniewu Twego, nie znajduję ochronie miejsca tak skrytego! Teraz bym sobie jaskiń i kniej (w których siła obłąkanego zwierza) dla cieniów życzyła. Teraz bym rada wlazła wpośrzód twardej ziemie i skałami morskimi przyodziała ciemię. Wolałabym i Tatry już dźwigać na sobie albo w ciemnym być żywo pogrzebiona grobie, lub się cisnąć w przepaści i w takie otchłanie, kędy miesiąc i słońce nigdy nie postanie. Gdy srogi Jowisz tłucze nieba gwiazdonośne i ciska trójzorzyste z nieba strzały głośne, kto chce
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 62
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
. Tak się więc owym dzieje, co górną myśl mają, Z którą aż pod obłoki czasem wylatają, Przeciwiąc się możniejszym; gdyż jest takich wiele, Którzy mają myśl w niebie, a zadek w popiele. LXVI. Zbytnie szczęście niepokój rodzi. LISZKA I ŁASKA.
Nie mając co jeść zimie, liszka w kurnik wlazła Małą dziurką, bo chuda. Tam dosyć nalazła Kapłonów i kokoszy, kilka dni tam była, Przez który czas prawie się znacznie poprawiła.
Przyjdzie do onej dziury i wyniść próbuje, Lecz otyła, nie mogąc, wnet się zafrasuje. Widząc, że śmierć gotowa, skoro chłop obaczy Szkodę swoję, - je jednak,
. Tak się więc owym dzieje, co górną myśl mają, Z którą aż pod obłoki czasem wylatają, Przeciwiąc się możniejszym; gdyż jest takich wiele, Którzy mają myśl w niebie, a zadek w popiele. LXVI. Zbytnie szczęście niepokój rodzi. LISZKA I ŁASKA.
Nie mając co jeść zimie, liszka w kurnik wlazła Małą dziurką, bo chuda. Tam dosyć nalazła Kapłonów i kokoszy, kilka dni tam była, Przez który czas prawie się znacznie poprawiła.
Przyjdzie do onej dziury i wyniść próbuje, Lecz otyła, nie mogąc, wnet się zafrasuje. Widząc, że śmierć gotowa, skoro chłop obaczy Szkodę swoję, - je jednak,
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 62
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
coraz barziej tyje. Aż w onym frasunku
Zeszła się z nią łasica w kurniku z trafunku. Więc jej pyta, co za żal w sercu jej panuje, Gdyż ma jeść tak dostatek. „Ten, iż – pry – nie czuję, Jakbym z tego kurnika zdrowo wyniść miała”, Zaczym łasce, którędy wlazła, ukazała. Na to jej łaska rzekła: „Chceszli wyniść znowu, Radzę, żebyś przestała jeść tego obłowu, Bo coraz więcej jedząc, więcej będziesz tyła, Więc tą dziurką nie wyjdziesz, ażby więtsza była:
A zatym skoro cię kto obaczy domowy, Na twoję śmierć już pewnie da dekret gotowy
coraz barziej tyje. Aż w onym frasunku
Zeszła się z nią łasica w kurniku z trafunku. Więc jej pyta, co za żal w sercu jej panuje, Gdyż ma jeść tak dostatek. „Ten, iż – pry – nie czuję, Jakbym z tego kurnika zdrowo wyniść miała”, Zaczym łasce, którędy wlazła, ukazała. Na to jej łaska rzekła: „Chceszli wyniść znowu, Radzę, żebyś przestała jeść tego obłowu, Bo coraz więcej jedząc, więcej będziesz tyła, Więc tą dziurką nie wyjdziesz, ażby więtsza była:
A zatym skoro cię kto obaczy domowy, Na twoję śmierć już pewnie da dekret gotowy
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 62
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
ciężkie/ opętane grzechy. Ktoby wierzył: Z. Teressa pisza/ iż widziała od Chrystusa Pana pokazane sobie miejsce w piekle. Cap. 32. Na które by przyszła gdy by w pewne powszednie grzechy wpadła; nie za poszednie/ ale dla poszednich wpadła by w grzechy śmiertelne in funiculis vanitatis, trahens iniquitatem, wlazła by jarzmo ciężkiego grzechu Vinculum plaustri peccatum. 8. Potrzecie przywodzi grzech powszedni do śmiertelnego/ kiedy się tak wiele grzechów powszednich dobrowolnych nabierze/ iż się swym ciężarem/ mało nie równają śmiertelnym. Nie wielka pociecha że niebryłą marmuru nawaloną/ ale drobnym piaskiem przeładowana łódź twa zatonie. Prawdziwie rzekł Augustyn Z. Libr: de
ćięszkie/ opętane grzechy. Ktoby wierzył: S. Teressa pisza/ iż widźiała od Chrystusa Paná pokázane sobie mieysce w piekle. Cap. 32. Ná ktore by przyszła gdy by w pewne powszednie grzechy wpádła; nie zá poszednie/ ále dlá poszednich wpádła by w grzechy śmiertelne in funiculis vanitatis, trahens iniquitatem, wlázła by iarzmo ćięszkiego grzechu Vinculum plaustri peccatum. 8. Potrzećie przywodźi grzech powszedńi do śmiertelnego/ kiedy się ták wiele grzechow powszednich dobrowolnych nábierze/ iż się swym ćiężarem/ mało nie rownaią śmiertelnym. Nie wielká poćiecha że niebryłą marmuru náwaloną/ ále drobnym piáskiem przełádowana łodź twa zátonie. Práwdźiwie rzekł Augustyn S. Libr: de
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 58
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
wierzchu mając gałkę. Przed Portem morskim jest wielki plać, gdzie Pharus była, aliàs Latarnia morska między cuda świata policzona; teraz tam Kasztel Turecki. Wiele tam Rezydencyj różnych się znajduje, i przybywa, dla bardzo zdrowego powietrza, jakie nie jest w samym mieście, lecz zaraźliwe. W samym Mieście jest kolumna, bardzo wlazła wziemię, przeciez jeszcze na 40. łokci wysoka, czworograniasta, każdą granią sześć łokci w dole obejmująca. Nie daleko jej są rudera wielkiego Pałacu Marmurowego podziemnego. Pod samym Miejskim murem pod basztą okrągłą, są piękne marmurowe mieszkania, w których twierdzą że Kleopatra ostatnia Egipska Królowa rezydowała, nim się Egipt Rzymianom dostał.
wierzchu maiąc gałkę. Przed Portem morskim iest wielki plać, gdźie Pharus była, aliàs Latárnia morska między cuda światá policzoná; teráz tam Kasztel Turecki. Wiéle tam Rezydencyi rożnych się znáyduie, y przybywá, dla bardzo zdrowego powietrzá, iákie nie iest w samym mieście, lecz zaráźliwe. W samym Mieście iest kolumná, bardzo wlázła wźiemię, przeciez ieszcze ná 40. łokci wysoka, czworográniastá, każdą gránią sześć łokci w dole obeymuiąca. Nie daleko iey są rudera wielkiego Pałácu Marmurowego podźiemnego. Pod samym Mieyskim murem pod basztą okrągłą, są piękne marmurowe mieszkania, w ktorych twierdzą że Kleopatrá ostatniá Egypska Krolowá rezydowáła, nim się Egypt Rzymianom dostał.
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 657
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
góry wiele monasterów i niżej, i wyżej widać było. Za tymi górami siedmgrodzka ziemia. Stanęliśmy na górze niedaleko Rywalca i Buweran. O których Buweranach takowa tradycja, że to jest najpierwsza wieś założona w Wołoszech i nazwana od zabitego bawołu. Jest tam cerkiew tak stara, co już prawie pod same okna w ziemię wlazła. 11
Chcieliśmy się pospieszyć do przeprawy przez Mołdawę, ale dano znać, że nie mogą naleźć przeprawy. Wozy jedne wprzód, drugie wzad udali się, tandem wszystkie spuścili się in planitiem ku Bai ex opposito Buweran, nie było ćwierci mile. 12
Ruszyliśmy doliną wzad mimo nasze przeszłe obozowisko do brodu
góry wiele monasterów i niżej, i wyżej widać było. Za tymi górami siedmgrodzka ziemia. Stanęliśmy na górze niedaleko Rywalca i Buweran. O których Buweranach takowa tradycyja, że to jest najpierwsza wieś założona w Wołoszech i nazwana od zabitego bawołu. Jest tam cerkiew tak stara, co już prawie pod same okna w ziemię wlazła. 11
Chcieliśmy się pospieszyć do przeprawy przez Mołdawę, ale dano znać, że nie mogą naleźć przeprawy. Wozy jedne wprzód, drugie wzad udali się, tandem wszystkie spuścili się in planitiem ku Bai ex opposito Buweran, nie było ćwierci mile. 12
Ruszyliśmy doliną wzad mimo nasze przeszłe obozowisko do brodu
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 19
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
się ściele. Z Szczytna musi być w Holsztynie Stamtąd Zalfeldu nie minie. Do samej prawie Żuławy To Gdański gościniec prawy, Który jeśli kto potrafi Na dobry dupelbir trafi. 642. Liszka i łasica.
Trefunkiem do szpiklerza liszka się zakradła Chuda przez ciasną dziurę; tam gdy się objadła, Nazad wyleść tą dziurą, którą wlazła, chciała, Lecz nie mogła, bo barzo brzuch była napchała. Widząc łasica rzecze: O próżno się kusisz, Chudaś wlazła, siostrzyczko, chuda wyleść musisz. 643. Na nagie obrazy w łaźni.
Co za nagie obrazy, jeśli mię kto spyta? Łaźnia tu, w łaźni nago myć się przyzwoita, A
się ściele. Z Szczytna musi być w Holsztynie Ztamtąd Zalfeldu nie minie. Do samej prawie Żuławy To Gdański gościniec prawy, Ktory jeśli kto potrafi Na dobry dupelbir trafi. 642. Liszka i łasica.
Trefunkiem do szpiklerza liszka się zakradła Chuda przez ciasną dziurę; tam gdy się objadła, Nazad wyleść tą dziurą, ktorą wlazła, chciała, Lecz nie mogła, bo barzo brzuch była napchała. Widząc łasica rzecze: O prożno się kusisz, Chudaś wlazła, siestrzyczko, chuda wyleść musisz. 643. Na nagie obrazy w łaźni.
Co za nagie obrazy, jeśli mię kto spyta? Łaźnia tu, w łaźni nago myć się przyzwoita, A
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 325
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910