Theatrum rerum Artificialium et AEstimabilium operum od kilku Najja- O JEDNOROZCU ZWIERZU
śniejszych Elektorów Saskich erygowane, i zebrane ex raritatibus Świata na różne siedm Cameras podzielone, w każdej co innego inkludując W Piątej z tych Kamer Specula intytułowanej, wisi na złotym Łancuchu Róg Jednorożca prawdziwy, stotysięcy Koronatów taksowany, doświadczonej na Człeku, wktórym Jaszcurka ustami wlazłszy rozmnożyła się: ten w trunku trochę uskrobanego tegoż rogu zażywszy, przez womit zbył się wewnętrznego importuna zdrowym zostawfzy. Psów umyślnie truto, i znowu rogiem tym zleczono uskrobanym. Blisko rego jest tam i drugi róg Morski długi na cztery łokcie. W Skarbcu u Z. Marka Ewangelisty w Wenecyj, znadują się dwa rogi
Theatrum rerum Artificialium et AEstimabilium operum od kilku Nayia- O IEDNOROZCU ZWIERZU
śnieyszych Elektorow Saskich erygowane, y zebrane ex raritatibus Swiata na rożne siedm Cameras podzielone, w każdey co innego inkluduiąc W Piątey z tych Kamer Specula intytułowaney, wisi na złotym Łancuchu Rog Iednorożca prawdziwy, stotysięcy Koronatow taxowany, doświádczoney na Człeku, wktorym Iaszcurka ustami wlazłszy rozmnożyła się: ten w trunku trochę uskrobánego tegoż rogu zażywszy, przez womit zbył się wewnętrznego importuna zdrowym zostawfzy. Psow umyślnie truto, y znowu rogiem tym zleczono uskrobanym. Blisko rego iest tam y drugi rog Morski długi na cztery łokcie. W Skarbcu u S. Marka Ewangelisty w Wenecyi, znaduią się dwa rogi
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 128
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
z aurą sympatyzujące. Powała z góry dla złodzieja ma być dobrze do balków przybijana. Dach co raz odnawiany, aby na zboże nie ciekło, bo słodu narobi wiele, ale chyba dla wieprzów. Szpichlerze zwyczajnie powinny się erygować na standarach, alias niby na powietrzu od ziemi dla wentelacyj; co często złodziejom dogadza, bo wlazłszy pod spichlerz, powiercą podłogę świdrami, i zboże sobie toczą. Potrzeba tedy tej szkodzie zabiegając, albo wszytko osobliwie w nocy lustrować, i szpiegować, albo od ziemi mocnemi w ziemie zabijanemi głęboko palami, szpichlerz w koło obić aż do podwalin, tak gęsto żeby człek najchudszy nie przelazł; gdyż gęsto zbyt dawszy pale,
z aurą sympatyzuiące. Powała z gory dla złodzieia ma bydz dobrze do balkow przybiiana. Dach co raz odnawiany, aby na zboże nie ciekło, bo słodu narobi wiele, ale chyba dla wieprzow. Szpichlerze zwyczaynie powinny się erygować na standarach, alias niby na powietrzu od ziemi dla wentelacyi; co często złodzieiom dogadza, bo wlazłszy pod spichlerz, powiercą podłogę świdrami, y zboże sobie toczą. Potrzeba tedy tey szkodzie zabiegaiąc, albo wszytko osobliwie w nocy lustrować, y szpiegować, albo od ziemi mocnemi w ziemie zabiianemi głęboko palami, szpichlerz w koło obić aż do podwalin, tak gęsto żeby człek naychudszy nie przelazł; gdyż gęsto zbyt dawszy pale,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 408.
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
postawił, drudzy zaś powiedają, że wielki Aleksander na pamiątkę bycia swego tam urobił). A gdy już blisko słupa byli, krzyknął przewoźnik: — ”Panowie! nawa się zepsowała. A tak któryby z was był dłuższy w ręce i mocy, a śmiałego serca, niech weźmie linę do rąk, a niech wlazłszy na słup uwiąże, żebyśmy nawę trochę przechyliwszy, dziurę w boku zaprawili. On młodzieniec zapaśnik, wielkiem rozumieniem o sobie upojony, nie myślał o nieprzyjacielskiej zdradzie i o przyszłej przygodzie, ani mądrych ludzi słów w pamięci miał, co przewiedzieli: „Kiedy kogo rozgniewasz, choćbyś go sto razy jednał, nie wierz
postawił, drudzy zaś powiedają, że wielki Aleksander na pamiątkę bycia swego tam urobił). A gdy już blizko słupa byli, krzyknął przewoźnik: — ”Panowie! nawa się zepsowała. A tak któryby z was był duższy w ręce i mocy, a śmiałego serca, niech weźmie linę do rąk, a niech wlazłszy na słup uwiąże, żebyśmy nawę trochę przechyliwszy, dziurę w boku zaprawili. On młodzieniec zapaśnik, wielkiém rozumieniem o sobie upojony, nie myślał o nieprzyjacielskiéj zdradzie i o przyszłéj przygodzie, ani mądrych ludzi słów w pamięci miał, co przewiedzieli: „Kiedy kogo rozgniewasz, choćbyś go sto razy jednał, nie wierz
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 150
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
to co tam jest najprzedniejszego, wieżę na wszystek świat sławną. Jakoż zaiste słusznie ma to imię, że drugiej takiej nie masz, kto się kosztownej strukturze, z kamienia ciosanego przypatrzy; a co nas najbardziej in stuporem prawie rapuit, było to, kiedy człowiek ten, co wieży pilnuje, na samą gałkę wieży tej wlazłszy, do której już żadnych stopniów nie było, jedno on powrozem okręcając się, tak jako u nas bartnicy czynią, wemknął się i stanął na niej, chociaj więcej miejsca nie było, jedno jako dwie stopy człowiecze zmieścić się mogą: z chorągwią rozpostartą wywijał, kunszty na onej gałce takie czyniąc, jakich na ziemi stojąc
to co tam jest najprzedniejszego, wieżę na wszystek świat sławną. Jakoż zaiste słusznie ma to imię, że drugiéj takiéj nie masz, kto się kosztownéj strukturze, z kamienia ciosanego przypatrzy; a co nas najbardziéj in stuporem prawie rapuit, było to, kiedy człowiek ten, co wieży pilnuje, na samą gałkę wieży téj wlazłszy, do której już żadnych stopniów nie było, jedno on powrozem okręcając się, tak jako u nas bartnicy czynią, wemknął się i stanął na niéj, chociaj więcéj miejsca nie było, jedno jako dwie stopy człowiecze zmieścić się mogą: z chorągwią rozpostartą wywijał, kunszty na onéj gałce takie czyniąc, jakich na ziemi stojąc
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 80
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854
zostaje kaleką niedołęznym. To tez zeznał, ze i brata sredniego Kazimierza w głowę ranił, który ledwie się od śmierci razu wrócił.
Tegoż dnia Kazimierz Kaczmarzyk, brat średni Wojciecha tego przyzwany, który się uskarżał na brata swego Wojciecha, ze go w głowę ranił bez dania przyczyny, z drogi powróconego, zdradą oknem wlazłszy. Potym inszego czasu podczas aktu weselnego jego, byli oboje z zoną mówiąc mu, ze ja ciebie ozenię z smiercią, aż ociec z matką przypadłszy bronili go, i do tego czasu odpowiada mi, ze mię chce zabić, a to z tej przyczyny, ze mi ociec po śmierci swej życzy osiesc na ojczyźnie,
zostaie kaleką niedołęznym. To tez zeznał, ze y brata sredniego Kazimierza w głowę ranił, ktory ledwie się od smierci razu wrocił.
Tegoz dnia Kazimierz Kaczmarzyk, brat srzedni Woyciecha tego przyzwany, ktory się uskarzał na brata swego Woyciecha, ze go w głowę ranił bez dania przyczyny, z drogi powroconego, zdradą oknem wlazłszy. Potym inszego czasu podczas aktu weselnego iego, byli oboie z zoną mowiąc mu, ze ia ciebie ozenię z smiercią, asz ociec z matką przypadłszy bronili go, y do tego czasu odpowiada mi, ze mię chce zabic, a to z tey przyczyny, ze mi ociec po smierci swey zyczy osiesc na oyczyznie,
Skrót tekstu: SprawyCzerUl
Strona: 392
Tytuł:
Sprawy sądowe poddanych klasztoru OO. Karmelitów w Czernej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Czerna
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1663 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1663
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
aby takowy świadkami przekonany, abo słusznemi dowodami jakimikolwiek, siedział w kunie, abo w więzieniu jakim dobrem, ostrem, innym ad arbitrium przełożonego, przez miesiąc, abo więcej iuxta delicti qualitatem, potym przy wypusczeniu z więzienia sto plag dać postronkiem ostrem bez wszelkiej folgi, abo rozgami ad nudum na gołe, i żeby odsczekiwał wlazłszy pod ławę przy wszytkiej gromadzie, głosem szczekając jako pies: huf, huf, huf, trzy razy przydając, cokolwiekem o N. N. mówił, niecnotliwiem mówił, sczekałem jako pies; a takowy już ma być miany za bannita wywołanego, niecnotliwego i nieuczciwego człowieka, i ma mu to szkodzić, iż
aby takowy swiadkami przekonany, abo słusznemi dowodami iakiemikolwiek, siedział w kunie, abo w więzieniu iakiem dobrem, ostrem, innym ad arbitrium przełozonego, przez miesiąc, abo więcey iuxta delicti qualitatem, potym przy wypusczeniu z więzienia sto plag dac postronkiem ostrem bez wszelkiey folgi, abo rozgami ad nudum na gołe, y zeby odsczekiwał wlazłszy pod ławę przy wszytkiey gromadzie, głosem szczekaiąc iako pies: huf, huf, huf, trzy razy przydaiąc, cokolwiekem o N. N. mowił, niecnotliwiem mowił, sczekałem iako pies; a takowy iusz ma bydz miany za bannita wywołanego, niecnotliwego y nieuczciwego człowieka, y ma mu to szkodzic, yz
Skrót tekstu: SprawyCzerUl
Strona: 395
Tytuł:
Sprawy sądowe poddanych klasztoru OO. Karmelitów w Czernej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Czerna
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1663 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1663
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921