. I zając nie uciecze, tudzież sposób łatwy,
Byle paszą obaczył, nakryć kuropatwy. Kopiemy się przez zaspy głębokie, jak w pługu, Wtem mi swego natura upomni się długu. Zbraniam się, i z racją, bo nie wedle czasu, Pole jako dym, blisko nigdzież nie masz lasu. Wszak się wleką kontrakty, rzekę, i po Pryszce, Lecz skoro się importun pocznie przykrzyć kiszce, Kazawszy, żeby jechał z myśliwcem pachołek, W upatrzony przez dzięki z konia zsiadam dołek. I skoro z pracą sznury dziesiąte roztroczę, W sypkim śniegu, niestotyż, stare gnaty moczę, Nabieram w poły z śniegiem w szarawary lodu;
. I zając nie uciecze, tudzież sposob łatwy,
Byle paszą obaczył, nakryć kuropatwy. Kopiemy się przez zaspy głębokie, jak w pługu, Wtem mi swego natura upomni się długu. Zbraniam się, i z racyją, bo nie wedle czasu, Pole jako dym, blisko nigdzież nie masz lasu. Wszak się wleką kontrakty, rzekę, i po Pryszce, Lecz skoro się importun pocznie przykrzyć kiszce, Kazawszy, żeby jechał z myśliwcem pachołek, W upatrzony przez dzięki z konia zsiadam dołek. I skoro z pracą sznury dziesiąte roztroczę, W sypkim śniegu, niestotyż, stare gnaty moczę, Nabieram w poły z śniegiem w szarawary lodu;
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 57
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przestanku czoło, Chociaż pot jako w łaźni kapie z niego wkoło, Nie chce zdjąć na przymówki i na różne żarty; Znać, pod futrem zbieranym żupan miał podarty. Nikomu jednak, tylko sam sobie, tym szkodzi, Póki ziaje; lecz kiedy do ziajania smrodzi, Wielka nam niewygoda, bo się wszędzie za niem Wleką bździny, chociaż już i od stołu wstaniem. W tym jedna dama pewny list mi w oknie czyta, Aż się do nas importun i ten bździoch przypyta. Owa, bo wszytko grzecznej ujdzie białejgłowie, Pyta, jak się na jego sukni kolor zowie. „Fijolet” — odpowie ten. Dama, skoro skinie Okiem
przestanku czoło, Chociaż pot jako w łaźni kapie z niego wkoło, Nie chce zdjąć na przymówki i na różne żarty; Znać, pod futrem zbieranym żupan miał podarty. Nikomu jednak, tylko sam sobie, tym szkodzi, Póki ziaje; lecz kiedy do ziajania smrodzi, Wielka nam niewygoda, bo się wszędzie za niem Wleką bździny, chociaż już i od stołu wstaniem. W tym jedna dama pewny list mi w oknie czyta, Aż się do nas importun i ten bździoch przypyta. Owa, bo wszytko grzecznej ujdzie białejgłowie, Pyta, jak się na jego sukni kolor zowie. „Fijolet” — odpowie ten. Dama, skoro skinie Okiem
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 532
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
podał, że przezeń przyjdą do reatu: Widział, lecz nie przeznaczył, także bowiem na nie Rozmaite za złości dopuszcza karanie. Więc i ja dlatego staw w swojej wsi narybił, Żeby młynarz kradł ryby i żebym go wybił? Jeśli od rozumnego człeka to daleką Rzeczą, jakoż źli ludzie na Boga ją wleką? Bóg wie wszytko, człek nie wie, czy będzie kradł, czy nie; Często złodzieja kara zasłużona minie, Gdy nie masz lica; często, skoro go spotwarzą, Chociaż kto inszy ukradł, niewinnego karzą. Mogli Żydzi zgrzeszyć, widziałby to, ani Za swe nieposłuszeństwo byliby karani. Drzewo wprzód,
podał, że przezeń przyjdą do reatu: Widział, lecz nie przeznaczył, także bowiem na nie Rozmaite za złości dopuszcza karanie. Więc i ja dlatego staw w swojej wsi narybił, Żeby młynarz kradł ryby i żebym go wybił? Jeśli od rozumnego człeka to daleką Rzeczą, jakoż źli ludzie na Boga ją wleką? Bóg wie wszytko, człek nie wie, czy będzie kradł, czy nie; Często złodzieja kara zasłużona minie, Gdy nie masz lica; często, skoro go spotwarzą, Chociaż kto inszy ukradł, niewinnego karzą. Mogli Żydzi zgrzeszyć, widziałby to, ani Za swe nieposłuszeństwo byliby karani. Drzewo wprzód,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 569
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i waszy przodkowie pomarli, Żeście już ich z ołtarzów święte wota zdarli. A toż wam się też szczęści, nie mogłać was minąć Plaga boża; lecz nam co po tym, z wami ginąć? Co raz sejmy rwą, co raz i z wojny ucieką, A jeszcze swoję winę gwałtem na nas wleką. Nie doczekacie pewnie od naszych głów dani: Zarówno płacą naszy z waszymi poddani, Jakie tylko podatki uchwalą sejmiki; Cóż? i nas jeszcze chcecie mieć za niewolniki? Takową rzeczą mało po papieżu i już Nie potrzeba do Rzymu jeździć po palijusz. Żeście sami manami i nie wiecie, co rzec, Gdy was
i waszy przodkowie pomarli, Żeście już ich z ołtarzów święte wota zdarli. A toż wam się też szczęści, nie mogłać was minąć Plaga boża; lecz nam co po tym, z wami ginąć? Co raz sejmy rwą, co raz i z wojny ucieką, A jeszcze swoję winę gwałtem na nas wleką. Nie doczekacie pewnie od naszych głów dani: Zarówno płacą naszy z waszymi poddani, Jakie tylko podatki uchwalą sejmiki; Cóż? i nas jeszcze chcecie mieć za niewolniki? Takową rzeczą mało po papieżu i już Nie potrzeba do Rzymu jeździć po palijusz. Żeście sami manami i nie wiecie, co rzec, Gdy was
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 651
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
złorzeczyła Dama. O bodajby był zwodnik ten przeklęty, Gdy go Trojańskie pławiły okręty, I do Grecji zła fortuna niosła, Zalał się z swymi połomawszy wiosła. Ja bym na łożu porzucona, w zimnie Nie spała pewnie, męża czując przy mnie, Ani się na dni nierychłe jak żywo Skarżyła, co dość wleką się leniwo. Nie żaliłabym na przeciągłe nocy, Myśląc, jakoby ciężkie zawrzeć oczy, Wiszących zasłon z niewymowną męką, Nie chwytałabym owdowiałą ręką. Teraz ilekroć wiosna lody kruszy, Zawsze od strachu jestem jak bez duszy, Albowiem wierne kochanie w przyjaźni, Rzecz jest frasunku pełna i bojaźni. Ze się
złorzeczyłá Dámá. O bodayby był zwodnik ten przeklęty, Gdy go Troiáńskie pławiły okręty, I do Grecyey złá fortuná niosłá, Zálał się z swymi połomawszy wiosłá. Ia bym ná łożu porzucona, w źimnie Nie spáłá pewnie, mężá czuiąc przy mnie, Ani się ná dni nierychłe iák żywo Skárżyłá, co dość wleką się leniwo. Nie żaliłábym ná przećiągłe nocy, Myśląc, iákoby ćięszkie záwrzeć oczy, Wiszących zasłon z niewymowną męką, Nie chwytáłábym owdowiáłą ręką. Teraz ilekroć wiosná lody kruszy, Zawsze od stráchu iestem iák bez duszy, Albowiem wierne kochánie w przyiáźni, Rzecz iest frásunku pełná y boiáźni. Ze się
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 2
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
na niedźwiedzia. Gdy nie widzę toru: „Byłoby znać, złodzieju, niedźwiedzia po tropie. Czy nie ty mi sam taką szkodę robisz, chłopie?" A ów: „Gotówem wusieć, jeśli kto dowiedzie.” Każę strzec z muszkietami sługom na niedźwiedzie; Aż mi zdrajcę prowadzą, ostrzew za nim wleką: „Tyś to, bartniku, mą się opiekał pasieką! Wszakeś sam na się dekret wydał za tę winę.
Idźże — rzekę — niecnoto, z ostrzwie na drabinę.” Aleć potem na inszy od gardzielą członek Kazałem zgotowany obrócić postronek. JANINA abo POLE W POLU 40. NA PLEBANA
na niedźwiedzia. Gdy nie widzę toru: „Byłoby znać, złodzieju, niedźwiedzia po tropie. Czy nie ty mi sam taką szkodę robisz, chłopie?" A ów: „Gotówem wusieć, jeśli kto dowiedzie.” Każę strzec z muszkietami sługom na niedźwiedzie; Aż mi zdrajcę prowadzą, ostrzew za nim wleką: „Tyś to, bartniku, mą się opiekał pasieką! Wszakeś sam na się dekret wydał za tę winę.
Idźże — rzekę — niecnoto, z ostrzwie na drabinę.” Aleć potem na inszy od gardzielą członek Kazałem zgotowany obrócić postronek. JANINA abo POLE W POLU 40. NA PLEBANA
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 411
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
na wywrócenie z fundamentu prawie wolności naszych, gwałty, najazdy, łupiestwa, aklamacje, wszytko do zginienia i pomsty Bożej drogi, co ludzie rozprószyło, i znowu w toż toties, quoties to będzie, ci tego pragną, co im pod tytułem rokoszu miłe zarobki, domów dostatecznych łupy, i pod tym tytułem wolności niewolą wleką na ludzie dostateczne, plondrując dwory, obory, gumna i domy, a gdy jem niedostanie u bogatszych, pójdą i do nas śrzednich, a potym, jako się na miasteczkach małych wprawili, pójdą i do większych. Gdyż zatym rokoszem i pod płaszczem jego (choć sieła ludzi dobrych i z dobrą intencją cośby
na wywrócenie z fundamentu prawie wolności naszych, gwałty, najazdy, łupiestwa, akklamacye, wszytko do zginienia i pomsty Bożej drogi, co ludzie rozprószyło, i znowu w toż toties, quoties to będzie, ci tego pragną, co im pod tytułem rokoszu miłe zarobki, domów dostatecznych łupy, i pod tym tytułem wolności niewolą wleką na ludzie dostateczne, plondrując dwory, obory, gumna i domy, a gdy jem niedostanie u bogatszych, pójdą i do nas śrzednich, a potym, jako się na miasteczkach małych wprawili, pójdą i do większych. Gdyż zatym rokoszem i pod płaszczem jego (choć sieła ludzi dobrych i z dobrą intencyą cośby
Skrót tekstu: BazylAntidotCz_III
Strona: 268
Tytuł:
Na skrypt, co sejm gani Catilina jakiś, który skrypt nazwany Bazyliszek, antidotum spokojnego szlachcica i prawdziwej wolności pragnącego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Koło
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
ochrapieli, Co tak wrzeszczeli, Już w Letach błądzą.
Hermów, Hydaspów, Arabskich zaspów Bogate żniwa,
Jedne rdza zdarła, Inne w kąt garła Pcha żądza siwa,
Starych Praktyka, DUCHOWNE.
Łakomstwa łyka, Dokądże wiodą? Łakomych Bogaczów nietrwałość oraz zły koniec zbiorów i zycie.
Od Boskiej trzody, Pod Antypody, Wleką i z brodą.
Zdradliwej sparty, Złotem obżarty Midas zażywał,
Po drogim kole, Utonął w smole Acz w złocie pływał,
Szczęśliw i święty, Depcący sprzęty Irus Krezusa,
Tak każe droga, Drogo uboga, BOGA Chrystusa.
Nieszczęsne zbiory. Refleksje.
Z Niebem w upory Idą szalenie,
Cnoty nieznają, w
ochrápieli, Co ták wrzeszczeli, Iuż w Letách błądzą.
Hermow, Hydáspow, Arábskich zaspow Bogáte żniwá,
Iedne rdzá zdárłá, Inne w kąt gárłá Pcha żądza śiwa,
Stárych Práktyká, DVCHOWNE.
Łákomstwá łyká, Dokądże wiodą? Łakomych Bogaczow nietrwáłość oraz zły koniec zbiorow y zyćie.
Od Boskiey trzody, Pod Antypody, Wleką y z brodą.
Zdrádliwey sparty, Złotem obżárty Midás záżywał,
Po drogim kole, Utonął w smole Acz w złoćie pływał,
Szczęśliw y święty, Depcący sprzęty Irus Krezusa,
Ták każe drogá, Drogo ubogá, BOGA Chrystusa.
Nieszczęsne zbiory. REFLEXYE.
Z Niebem w upory Idą szalenie,
Cnoty nieznáią, w
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 17
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
Ej Panie Bracie ostróżnie że byś WSC na co złego niezarobił. A on tym bardziej. Potym rzekł co przeciwko królowi do szabel na niego począł uciekać między szałasy województwa Bełskiego i stamtąd go wygnali dopiero wpolu rozsiekalić go okrutnie. My tu wkole niewiemy co się tam stało, a oni go wleką do koła i wołają tam ustępujcie, przywlekli go tedy dwaj pacholcy w Turkusowej Barwie za nogi o jednym bocie Rzucili go w srzodku koła mówiąc atóz macie pierwszego Malkontenta, tak i drugim będzie
Jakos tak stał się zal na sercu i okropność patrząc na owego rozsiekanca ci zaś co się poczuwali być Malkontentami wpuł obumarli od strachu
Ey Panie Bracie ostroznie że bys WSC na co złego niezarobił. A on tym bardziey. Potym rzekł co przeciwko krolowi do szabel na niego począł uciekac między szałasy woiewodztwa Bełskiego y ztamtąd go wygnali dopiero wpolu rozsiekalić go okrutnie. My tu wkole niewiemy co się tam ztało, a oni go wleką do koła i wołaią tam ustępuycie, przywlekli go tedy dway pacholcy w Turkusowey Barwie za nogi o iednym bocie Rzucili go w srzodku koła mowiąc atoz macie pierwszego Malkontenta, tak y drugim będzie
Iakos tak ztał się zal na sercu y okropność patrząc na owego rozsiekanca ci zas co się poczuwali bydz Malkontentami wpuł obumarli od strachu
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 244
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
WODZIE
Nieżyznego przypowieść podgórskiego kraju: Nie mając na wiślny spust swego urodzaju, „Łyczkoć też było” — mówią tym, co chodzą flisem, Z owym, który kiełbasy nie mógł dosiąc, lisem. Lepsza rzecz jest ubogim w ziemi być niepłodnej Niż bogatym pod strachem dyskrecyjej wodnej. Przecież jęczmień owsisty i żyto stokłośne, Wleką śliwki Dunajcem na trafty nienośne. Był, co się i na jajca śmiał odważyć, taki, Aleć rozbił, wpadszy gdzieś na rafy, na haki, Skoro wstanie, na towar nieprzywykły szarga; Kędy cienko, tam się rwie, mówią, tam się targa. 473. NA TOŻ DRUGI RAZ
Szlachcic we wsi
WODZIE
Nieżyznego przypowieść podgórskiego kraju: Nie mając na wiślny spust swego urodzaju, „Łyczkoć też było” — mówią tym, co chodzą flisem, Z owym, który kiełbasy nie mógł dosiąc, lisem. Lepsza rzecz jest ubogim w ziemi być niepłodnej Niż bogatym pod strachem dyskrecyjej wodnej. Przecież jęczmień owsisty i żyto stokłośne, Wleką śliwki Dunajcem na trafty nienośne. Był, co się i na jajca śmiał odważyć, taki, Aleć rozbił, wpadszy gdzieś na rafy, na haki, Skoro wstanie, na towar nieprzywykły szarga; Kędy cienko, tam się rwie, mówią, tam się targa. 473. NA TOŻ DRUGI RAZ
Szlachcic we wsi
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 282
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987