Zwierzowie z Sapiehami, dziedzicami naówczas Minkowicz i Chotynowa, o różne rzeczy, a o tych chłopów żadnego nawet manifestu nie zanieśli. Potem gdy ociec mój pożyczył pieniędzy Machwicowi, sędzicowi ziemskiemu brzeskiemu, dziedzicowi Wojskiej, tedy Machwic, nie oddając punktualnie pożyczonych pieniędzy, wydał pozew ojcu memu na roczki brzeskie o wydanie pomienionych chłopów.
Wlekła się ta sprawa. Potem Machwic pieniądze ojcu memu oddał, a ociec mój, mniej dbając o tę pretensją, żadnej konkluzji o chłopów nie uczynił. Potem też wieś Wojska devenit ad haereditatem Buchowieckiego, wojskiego brzeskiego, który po tym wszystkim w lat więcej dziesiątka odezwał się o tychże chłopów i to ex occasione starania się
Zwierzowie z Sapiehami, dziedzicami naówczas Minkowicz i Chotynowa, o różne rzeczy, a o tych chłopów żadnego nawet manifestu nie zanieśli. Potem gdy ociec mój pożyczył pieniędzy Machwicowi, sędzicowi ziemskiemu brzeskiemu, dziedzicowi Wojskiej, tedy Machwic, nie oddając punktualnie pożyczonych pieniędzy, wydał pozew ojcu memu na roczki brzeskie o wydanie pomienionych chłopów.
Wlekła się ta sprawa. Potem Machwic pieniądze ojcu memu oddał, a ociec mój, mniej dbając o tę pretensją, żadnej konkluzji o chłopów nie uczynił. Potem też wieś Wojska devenit ad haereditatem Buchowieckiego, wojskiego brzeskiego, który po tym wszystkim w lat więcej dziesiątka odezwał się o tychże chłopów i to ex occasione starania się
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 331
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
em upewnienie od księcia kanclerza, że dalej nie miał prawem prosekwować. Na co mu odpowiedziałem, że gdy książę kanclerz za powrotem moim z Warszawy, gdy po odprawionej za dekretem kontumacyjnym trybunalskiej do domu mego egzekucji dalszy pozew kazał mi podać, musiałem za tym przypozwaniem znowu tu przyjechać i mieć o sobie staranie.
Wlekła się ta przez długi czas kombinacja bez żadnego skutku, tak dalece, że już utraciliśmy nadzieją dojścia onej, a wtem Sapieha, podkanclerzy lit., zięć księcia kanclerza lit., począł się dworowi oświadczać, że ma nieukontentowania swoje do księcia kanclerza, teścia swego, co było nieprawdą. Co z Flemingiem, podskarbim
em upewnienie od księcia kanclerza, że dalej nie miał prawem prosekwować. Na co mu odpowiedziałem, że gdy książę kanclerz za powrotem moim z Warszawy, gdy po odprawionej za dekretem kontumacyjnym trybunalskiej do domu mego egzekucji dalszy pozew kazał mi podać, musiałem za tym przypozwaniem znowu tu przyjechać i mieć o sobie staranie.
Wlekła się ta przez długi czas kombinacja bez żadnego skutku, tak dalece, że już utraciliśmy nadzieją dojścia onej, a wtem Sapieha, podkanclerzy lit., zięć księcia kanclerza lit., począł się dworowi oświadczać, że ma nieukontentowania swoje do księcia kanclerza, teścia swego, co było nieprawdą. Co z Flemingiem, podskarbim
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 734
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, jako zioła w Aquilonie. Bo cóż inszego czynić oczy miały, Tylko ażeby mnie się napłakały: W ten czas, kiedy wiatr ostrzejszy przynagli, Zem już niemogła widzieć twoich żagli; W ten czas, warkocze rozpuściwszy kręte, Jako Menady od Bachusa wścięte, I tu, i owdzie, gdzie mię żałość wlekła, Nie wiedząc sama, biegam jako wściekła. Albo przy chciwym na Morze spojrzeniu, Siadszy na skale, lub ostrym kamieniu, Tak, jako druga opoka, lub skała, I jam w ciężkości mej okamieniała. Często na łoże powracam się twoje, Które nas na noc przyjęło oboje; Lubo nie takim rozmysłem i
, iako źiołá w Aquilonie. Bo coż inszego czynić oczy miáły, Tylko áżeby mnie się nápłákáły: W ten czás, kiedy wiátr ostrzeyszy przynagli, Zem iuż niemogłá widźieć twoich żagli; W ten czás, wárkocze rospuśćiwszy kręte, Iáko Menády od Bachusa wśćięte, Y tu, y owdźie, gdźie mię żałość wlekłá, Nie wiedząc samá, biegam iáko wśćiekłá. Albo przy chćiwym ná Morze spoyrzeniu, Siadszy ná skále, lub ostrym kámieniu, Ták, iáko druga opoká, lub skáłá, Y iam w ćięszkośći mey okámieniáłá. Często ná łoże powracam się twoie, Ktore nas ná noc przyięło oboie; Lubo nie tákim rozmysłem y
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 131
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Hibla wydaje Kwiecistych z siebie wzorów, równo z ziemią ściele J w okropnym zarówno, to grzebie popiele, W ten sposób gdzie marsz Szwedzki, swe prowadził tropy, W samych tylko popiołach, przechodzących stopy Liczyli pozostali, jako z pogorzeli Ziemianie, a łzy rzewne w też popioły leli. Dość długo się tak straszna procesja wlekła, Niż z granic Polskich wyszła; więc jakoby piekła Uchylił, gdy w Moskiewskie już wkroczyła niwy Ogniem, mieczem, wojują wszystko, i gniew mściwy Krwią prostą chłopstwa gaszą, czyli barziej zarzą; J że im nieprzyjaciół, wyższą nie da szarżą Ostróżność czyli bojaźń paść swej zajadłości, Bo wybór Moskwy umknął, nie
Hibla wydaje Kwiecistych z siebie wzorów, równo z ziemią ściele J w okropnym zarówno, to grzebie popiele, W ten sposob gdzie marsz Szwedzki, swe prowadził tropy, W samych tylko popiołach, przechodzących stopy Liczyli pozostali, iáko z pogorzeli Ziemianie, á łzy rzewne w też popioły leli. Dość długo się tak straszna processya wlekła, Niż z gránic Polskich wyszła; więc iákoby piekła Uchylił, gdy w Moskiewskie iuż wkroczyła niwy Ogniem, mieczem, woiuią wszystko, y gniew msciwy Krwią prostą chłopstwa gaszą, czyli barźiey zarzą; J że im nieprzyiacioł, wyższą nie da szarżą Ostrozność czyli boiaźń paść swey zaiadłości, Bo wybor Moskwy umknął, nie
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 9
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
zabranych z kobietami i knechtami na 120 i więcej tysięcy ludzi. Zaczęły się utarczki dnia 21 Junii, co trwało dni 6; skończona dnia 27 formalna batalia: pozostało Szwedów zabitych na pobojowisku.... Moskwy....... Porobili byli Moskale szańce w kilku miejscach, i dla tego tak długo wlekła się bitwa; bo Szwed dobywał ich w owych szańcach, gdzie wielu ludzi tracił, aż 6go dnia postrzelono samego króla szwedzkiego w nogę, a tak nazajutrz nie mogąc na konia wsiąść, kazał się na noszach wozić i tak wojsku przywodził. Straszna za prawdę i mało widziana była batalia, gdy przez dni 6 pasując się
zabranych z kobietami i knechtami na 120 i więcéj tysięcy ludzi. Zaczęły się utarczki dnia 21 Junii, co trwało dni 6; skończona dnia 27 formalna batalia: pozostało Szwedów zabitych na pobojowisku.... Moskwy....... Porobili byli Moskale szańce w kilku miejscach, i dla tego tak długo wlekła się bitwa; bo Szwed dobywał ich w owych szańcach, gdzie wielu ludzi tracił, aż 6go dnia postrzelono samego króla szwedzkiego w nogę, a tak nazajutrz nie mogąc na konia wsiąść, kazał się na noszach wozić i tak wojsku przywodził. Straszna za prawdę i mało widziana była batalia, gdy przez dni 6 pasując się
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 145
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849
Ale zaś skoro zbieży, skoro minie,
jakby w ciemnicy otworzeł kwaterę i o północy zaświecieł w kominie; zda się, że promień odnowiwszy stary, wydaje z siebie na ziemię blask jary.
123 Równie tak pełnia otomańskiej Luny, wpadszy pod słońce nieśmiertelnej sławy, którą dzieł polskich wydają bieguny, na dzień nam jasny mrok wlekła plugawy. Lecz gdy mu lepsze Bóg dał opiekuny, musi mu się ten aspekt umknąć krwawy; znowu sarmackie słońce w pełnym kole przez Sobieskiego świat widoczy Pole.
124 Tedy po długiej konsulcie stron obu, chan krymski z pysznem baszą Imbrahimem, rozmaitego zmacawszy sposobu, w oczach im stoi klęska pod Chocimem. “Król się
Ale zaś skoro zbieży, skoro minie,
jakby w ciemnicy otworzeł kwaterę i o północy zaświecieł w kominie; zda się, że promień odnowiwszy stary, wydaje z siebie na ziemię blask jary.
123 Równie tak pełnia otomańskiej Luny, wpadszy pod słońce nieśmiertelnej sławy, którą dzieł polskich wydają bieguny, na dzień nam jasny mrok wlekła plugawy. Lecz gdy mu lepsze Bóg dał opiekuny, musi mu się ten aspekt umknąć krwawy; znowu sarmackie słońce w pełnym kole przez Sobieskiego świat widoczy Pole.
124 Tedy po długiej konsulcie stron obu, chan krymski z pysznem baszą Imbrahimem, rozmaitego zmacawszy sposobu, w oczach im stoi klęska pod Chocimem. “Król się
Skrót tekstu: PotMuzaKarp
Strona: 48
Tytuł:
Muza polska
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
Szlub dawał Komorowski prymas w kaplicy królewskiej, przy pałacu Saskim będącej, dnia 14 lipca. O POŚLE TATARSKIM
Tegoż roku przybył do króla poseł tatarski i do Rzeczypospolitej z oświadczeniem przyjaźni od swego chana. Wjazd jego do Warszawy był konny, asystowała mu chorągiew lekka przedniej straży Tatarów litewskich i dworzanie panów polskich. Za nim wlekła się jego czereda na koniach chudych, odziana ubogo, w materie i sukna swego kraju. Mieli przy bokach szable i strzały z łukami. Lecz na audiencji publicznej w senacie nie mieli więcej, jak tylko szable. Godzien wspomnienia ceremoniał użyty z Tatarami wchodzącymi do senatu. Oni zwyczajem tureckim nie odkrywają głów, senatorowie zaś przy
Szlub dawał Komorowski prymas w kaplicy królewskiej, przy pałacu Saskim będącej, dnia 14 lipca. O POŚLE TATARSKIM
Tegoż roku przybył do króla poseł tatarski i do Rzeczypospolitej z oświadczeniem przyjaźni od swego chana. Wjazd jego do Warszawy był konny, asystowała mu chorągiew lekka przedniej straży Tatarów litewskich i dworzanie panów polskich. Za nim wlekła się jego czereda na koniach chudych, odziana ubogo, w materie i sukna swego kraju. Mieli przy bokach szable i strzały z łukami. Lecz na audiencji publicznej w senacie nie mieli więcej, jak tylko szable. Godzien wspomnienia ceremoniał użyty z Tatarami wchodzącymi do senatu. Oni zwyczajem tureckim nie odkrywają głów, senatorowie zaś przy
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 55
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak