się nań/ a łatwo wrota wytłukszy/ wzięli Ihora. Ten gdy go okrutnie mordują/ wyrzecze: Panie w ręce twoje oddaję duch mój: a zdarszy i tę suknię/ którą go był Brat Włodzimirz nakrył/ nagrawali się z Świętego/ i Książęcego ciała jego: a że jeszcze trocha dychał/ z Dworu Mścisławowego wlekli go na Dwór Książęcy rzeczony/ i tam do końca (nisi licet in parus exemplis gradibus vti, jako Żydzi Chrystusa Pana na Gołgocie ukrzyżowali) zamordowali/ włożyli potym na dwie koła/ i zaprowadzili umęczone ciało Świętego z góry na podole/ i tam na targowisku na większe porzucili urąganie; ale przychodząc Chrześcijanie prawdziwi/ Świętą
się nań/ á łátwo wrotá wytłukszy/ wźięli Ihorá. Ten gdy go okrutnie morduią/ wyrzecze: Pánie w ręce twoie oddáię duch moy: á zdárszy y tę suknię/ ktorą go był Brát Włodźimirz nákrył/ nágrawáli się z Swięteg^o^/ y Xiążęcego ćiáłá iego: á że ieszcze trochá dychał/ z Dworu Mścisłáwowego wlekli go ná Dwor Xiążęcy rzeczony/ y tám do końcá (nisi licet in parus exemplis gradibus vti, iáko Zydźi Chrystusá Páná ná Gołgoćie ukrzyżowáli) zámordowáli/ włożyli potym ná dwie kołá/ y záprowádźili vmęczone ćiáło Swiętego z gory ná podole/ y tám ná targowisku ná większe porzucili vrągánie; ále przychodząc Chrześćiánie práwdźiwi/ Swiętą
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 100.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
ust swych siarczysty ogień z dymem wypuszczając, zęby swe jako haki straszne wydawają, z ich nozdrzy jadowite żmije wypadają; oczy ich jakby panwie ogniem pałające, a z uszu zaś otwartych trucizny ciekące;
długie i brzydkie rogi na swych głowach mają, których śmiertelne jady wierzchami puszczają. Ci tedy czarci Duszę, porwawszy ościami, wlekli zaraz do piekła, drapiąc pazurami. Przeciwko tym szatanom drudzy wybieżeli, wszyscy z gościa takiego wielką radość mieli. Skacząc i weseląc się, Duszę przywiązali, wszytkę klejowatymi powrozy związali; drudzy wnętrze rozerwą strasznymi hakami, żelaznymi odedrą skórę osękami. Potym rzekną do Dusze jakby spracowani: “Tak ci, którzy nam służą,
ust swych siarczysty ogień z dymem wypuszczając, zęby swe jako haki straszne wydawają, z ich nozdrzy jadowite żmije wypadają; oczy ich jakby panwie ogniem pałające, a z uszu zaś otwartych trucizny ciekące;
długie i brzydkie rogi na swych głowach mają, których śmiertelne jady wierzchami puszczają. Ci tedy czarci Duszę, porwawszy ościami, wlekli zaraz do piekła, drapiąc pazurami. Przeciwko tym szatanom drudzy wybieżeli, wszyscy z gościa takiego wielką radość mieli. Skacząc i weseląc się, Duszę przywiązali, wszytkę klejowatymi powrozy związali; drudzy wnętrze rozerwą strasznymi hakami, żelaznymi odedrą skórę osękami. Potym rzekną do Dusze jakby spracowani: “Tak ci, którzy nam służą,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 44
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
takoż słudze memu, dałem wiceregencją, i ten manifest ad acta ingrosowali. Posłali tedy szlachtę podpojoną po Szydłowskiego, aby stawał u sądu ziemskiego i dał racją, za co taki manifest ad akta przyjął. Szlachta tedy go jak Hamana prowadziła przez miasto; aż do bernardynów, gdzie były sądy ziemskie, za łeb go wlekli. Na resztę zbitego u sądu go stawili. Zborowski podsędek jeszcze mu dał w gębę i taką go nakarmiwszy konfuzją, jeszcze pobiegli do Kodnia do Sapiehy, kanclerza lit., starosty brzeskiego, oskarżając mię, że takiego wiceregenta głupiego, nieposesjonata, a nawet nieszlachcica trzymam. A że nikt w tym szalonym sądzie nie chciał
takoż słudze memu, dałem wiceregencją, i ten manifest ad acta ingrosowali. Posłali tedy szlachtę podpojoną po Szydłowskiego, aby stawał u sądu ziemskiego i dał racją, za co taki manifest ad acta przyjął. Szlachta tedy go jak Hamana prowadziła przez miasto; aż do bernardynów, gdzie były sądy ziemskie, za łeb go wlekli. Na resztę zbitego u sądu go stawili. Zborowski podsędek jeszcze mu dał w gębę i taką go nakarmiwszy konfuzją, jeszcze pobiegli do Kodnia do Sapiehy, kanclerza lit., starosty brzeskiego, oskarżając mię, że takiego wiceregenta głupiego, nieposesjonata, a nawet nieszlachcica trzymam. A że nikt w tym szalonym sądzie nie chciał
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 201
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
A goniąc Egipczanie/ weszli za nimi: wszystkie konie Faraonowe/ wozy jego/ i jezdni jego/ w pośrodek morza. 24. STało się tedy/ około straży zarannej: że wejrzał PAN na obóz Egipskiej z słupa ognia i obłoku/ i pomieszał wojsko Egipskie. 25. I pozrzucał koła wozów ich/ że je wlekli z ciężkością: zaczym rzekli Egipczanie: Uciekajmy przed Izraelem/ bo PAN walczy za niemi przeciwko Egipcjanom. 26. I rzekł PAN do Mojżesza: Wyciągni rękę twoję na morze/ że się wrócą wody na Egipczany/ na wozy ich/ i na jezdne ich. 27. I wyciągnął Mojżesz rękę swoję na morze/ i
A goniąc Egipczánie/ weszli zá nimi: wszystkie konie Fáráonowe/ wozy jego/ y jezdni jego/ w pośrodek morzá. 24. STáło śię tedy/ około straży záránnej: że wejrzał PAN ná oboz Egipskiey z słupá ogniá y obłoku/ y pomieszáł wojsko Egipskie. 25. Y pozrzucał kołá wozow ich/ że je wlekli z ćiężkośćią: záczym rzekli Egipczánie: Ućiekajmy przed Izráelem/ bo PAN wálczy zá niemi przećiwko Egipczánom. 26. Y rzekł PAN do Mojzeszá: Wyćiągni rękę twoję ná morze/ że śię wrocą wody ná Egipczány/ ná wozy ich/ y ná jezdne ich. 27. Y wyćiągnął Mojzesz rękę swoję ná morze/ y
Skrót tekstu: BG_Wj
Strona: 70
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Wyjścia
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
do Pana Tyskiewicza. Bom mu był dał parol przyjechawszy tam byłem wdzięcznym Gościem Ochota wielka, Pijatyka, Byłem tam Tydzień. Po Tygodniu chcę jechać niepuszczają, Żeby jednak owi Ludzie mieli wiadomość o Mnie posłał Gospodarz swego kozaka Przez którego dałem im Ordynans ze by przeszedszy na tam tę stronę Biało grodu wlekli się powolej póki ja ich nie nagonię A że by mi w Lidzie i w ośmiany zostawili o sobie wiadomość. Byłem tedy tam i drugi Tydzień w owej konwersacyjej miłej, w owych komplementach ab invicem Obiecując mi Różne promotiones ofiarując mi swoję siostrzenicę Pannę Rudominownę Dziedziczkę która miała substancyjej lepiej niżeli na sto Tysięcy Tylko że dopiero
do Pana Tyskiewicza. Bom mu był dał parol przyiechawszy tam byłęm wdzięcznym Gosciem Ochota wielka, Piiatyka, Byłem tam Tydzięn. Po Tygodniu chcę iechać niepuszczaią, Zeby iednak owi Ludzie mieli wiadomość o Mnie posłał Gospodarz swego kozaka Przez ktorego dałem im Ordynans ze by przeszedszy na tam tę stronę Biało grodu wlekli się powoley poko ia ich nie nagonię A że by mi w Lidzie y w osmiany zostawili o sobie wiadomość. Byłęm tedy tam y drugi Tydzięn w owey konwersacyiey miłey, w owych komplementach ab invicem Obiecuiąc mi Rozne promotiones ofiaruiąc mi swoię siostrzenicę Pannę Rudominownę Dziedziczkę ktora miała substancyiey lepiey nizeli na sto Tysięcy Tylko że dopiero
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 153
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
nich trybut włożył, wiedli do ratusza — Z takim Pana triumfem one tłumy wiodą, Gdzie Annasz siedzi w krześle napuszony brodą. Uśmiechnie się rad, że ma, czego pragnął srodze: Nie będziesz mi też więcej bruździł w synagodze! A Jan i Piotr, bo inszy uczniowie uciekli, Z daleka się nazierkiem za Jezusem wlekli; Lecz dalej wziąwszy serce, skoro się ośmielą, Wnidą i na dziedziniec z nieznajomych wielą. (133)
Tymczasem Annasz, w swoje Chrystusa przybytki Rozkazawszy wprowadzić, bierze go na pytki: Naprzód o ucznie, że ich za nim tyła kupa Chadzała — ale zbędzie milczeniem biskupa; Toż o jego nauce z pilnością się
nich trybut włożył, wiedli do ratusza — Z takim Pana tryumfem one tłumy wiodą, Gdzie Annasz siedzi w krześle napuszony brodą. Uśmiechnie się rad, że ma, czego pragnął srodze: Nie będziesz mi też więcej bruździł w synagodze! A Jan i Piotr, bo inszy uczniowie uciekli, Z daleka się nazierkiem za Jezusem wlekli; Lecz dalej wziąwszy serce, skoro się ośmielą, Wnidą i na dziedziniec z nieznajomych wielą. (133)
Tymczasem Annasz, w swoje Chrystusa przybytki Rozkazawszy wprowadzić, bierze go na pytki: Naprzód o ucznie, że ich za nim tyła kupa Chadzała — ale zbędzie milczeniem biskupa; Toż o jego nauce z pilnością się
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 564
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sercu może, że choćby się mógł pomścić krzywdy swojej, świętą urazy cierpliwością koi. Ale komu gniew albo bojaźń radzi, zawziętej z niego pomsty nie wysadzi. Ciężka rzecz znosić, choć kto winien, kary; niewinnie cierpieć największe ciężary przejdzie i trzeba pod wagę tak sporą chrześcijańskiego ramienia z pokorą. Takie nikczemnych potwarzy zawzięcie wlekli, co ryby ławiają w odmęcie, na twoję wielkość, a co cię nad miarę bolało, kłamstwo że nalazło wiarę w królewskich uszu, gdzie jak szach bez metu dosyć oskarżyć było do dekretu. I tego winić tak dalece szkoda, bo gdzie wyleje z brzegów bystra woda,
dopieroż gdy wiatr obróci się po niej
sercu może, że choćby się mógł pomścić krzywdy swojéj, świętą urazy cierpliwością koi. Ale komu gniew albo bojaźń radzi, zawziętej z niego pomsty nie wysadzi. Ciężka rzecz znosić, choć kto winien, kary; niewinnie cierpieć największe ciężary przejdzie i trzeba pod wagę tak sporą chrześcijańskiego ramienia z pokorą. Takie nikczemnych potwarzy zawzięcie wlekli, co ryby ławiają w odmęcie, na twoję wielkość, a co cię nad miarę bolało, kłamstwo że nalazło wiarę w królewskich uszu, gdzie jak szach bez metu dosyć oskarżyć było do dekretu. I tego winić tak dalece szkoda, bo gdzie wyleje z brzegów bystra woda,
dopieroż gdy wiatr obróci się po niéj
Skrót tekstu: PotPocztaKarp
Strona: 73
Tytuł:
Poczta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Muza polska: na tryjumfalny wjazd najaśniejszego Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
się tak rzeską odpowiedzią/ a osobliwie najwyższy Wezyr Kioperli, uniesiony gniewem i jadem/ częścią też niesmakiem ku Francuzom ruszony/ miał tylo bezpieczeństwa/ że kazał Ciausz Baszy człowiekowi silnemu i dużemu/ dać mu pięścią w gębe/ co no uczynił taką mocą/ że mu zaraz dwa zęby wypadły/ porwawszy go potym/ sromotnie wlekli pospołu z Sekretarzem/ i wrzucili do jakiejsi jamy tak sprosnej i plugawej/ że często smrodliwe vapory świece gasiły. Posłali zaraz stąż furią Turecką po starego Posła Ojca jego do Konstantynopola/ wszytkie albowiem rzeczy Turcy odprawują z niewymowną skwapliwością. Uwaga się zda/ jako Tacit mówi/ rzecz niewolnicza grubianom/ to zaś Królewska/ wszytko
się ták rzeską odpowiedźią/ á osobliwie naywyższy Wezyr Kioperli, vnieśiony gniewem y iádem/ częśćią też niesmákiem ku Fráncuzom ruszony/ miał tylo bespieczeństwá/ że kázał Ciausz Bászy człowiekowi śilnemu y dużemu/ dáć mu pięśćią w gębe/ co no vczynił táką mocą/ że mu záraz dwá zęby wypádły/ porwáwszy go potym/ sromotnie wlekli pospołu z Sekretárzem/ y wrzućili do iákieyśi iamy ták sprosney y plugáwey/ że często smrodliwe vápory świece gáśiły. Posłáli záraz ztąż furią Turecką po stárego Posłá Oycá iego do Konstántynopolá/ wszytkie álbowiem rzeczy Turcy odpráwuią z niewymowną skwápliwośćią. Vwagá się zdá/ iáko Tacit mowi/ rzecz niewolnicza grubianom/ to záś Krolewska/ wszytko
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 110
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
trzymający; ażeby żaden nie ulegał, postanówcie tu WM. winę zgodnie, a na trybunale aprobujcie sędziami swymi na trybunał pod Piotrków; wodzami niechaj będą ci, których WM. sobie obierzecie. Niechaj ci sędziowie przykładem parlamentu francuskiego, który i króle sądzi, te sprawy także sądzą; co żebyście dłużej dwu niedziel nie wlekli, instygatora obrać ad hunc actum z pośrzodka IMpp. deputatów; każde województwo niechaj przy swych sędziach stanie. Co za mym zdaniem łacno do osądzenia nalazszy i osądziwszy winnego, nikomu nie folgując, niechaj dekret ferują tak na pana, jako i poddanego, a która strona będzie miała sprawiedliwą, przy tej wszyscy zostaniemy,
trzymający; ażeby żaden nie ulegał, postanówcie tu WM. winę zgodnie, a na trybunale aprobujcie sędziami swymi na trybunał pod Piotrków; wodzami niechaj będą ci, których WM. sobie obierzecie. Niechaj ci sędziowie przykładem parlamentu francuskiego, który i króle sądzi, te sprawy także sądzą; co żebyście dłużej dwu niedziel nie wlekli, instygatora obrać ad hunc actum z pośrzodka IMpp. deputatów; każde województwo niechaj przy swych sędziach stanie. Co za mym zdaniem łacno do osądzenia nalazszy i osądziwszy winnego, nikomu nie folgując, niechaj dekret ferują tak na pana, jako i poddanego, a która strona będzie miała sprawiedliwą, przy tej wszyscy zostaniemy,
Skrót tekstu: RzeczyNapCz_II
Strona: 301
Tytuł:
Rzeczy naprawy potrzebujące abo sejmikiem abo rokoszem w Rzpltej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
piechoty niezdrowie. Jakoż sami na oczy widzieli posłowie Cienie Niemców ubogich; każdego by z pluder Wytrząsł: bo gdy ogroda dopadł głodny bruder, Żarł bez względu jarzyny niewarzone póty, Że mu brzuch w twardy bęben, kiszki poszły w druty. Stąd ich kranki zwyczajne, a skoro ociekli, Ledwie że kości skórą powleczone wlekli. Królewic szczerą miłość wybornymi słowy Wyświadcza, że Ojczyźnie i zdrowiem gotowy Odprawa posłów CZĘŚĆ TRZECIA
Służyć; żeby nie wątpił nikt o jego chęci, Sam się koło pośpiechu z pilnością zakręci, Chociażby mu i w drodze co Niemców zostawić, Będzie się chciał co rychlej do obozu stawić, Wywieść się z opacznego mniemania i co
piechoty niezdrowie. Jakoż sami na oczy widzieli posłowie Cienie Niemców ubogich; każdego by z pluder Wytrząsł: bo gdy ogroda dopadł głodny bruder, Żarł bez względu jarzyny niewarzone póty, Że mu brzuch w twardy bęben, kiszki poszły w druty. Stąd ich kranki zwyczajne, a skoro ociekli, Ledwie że kości skórą powleczone wlekli. Królewic szczerą miłość wybornymi słowy Wyświadcza, że Ojczyźnie i zdrowiem gotowy Odprawa posłów CZĘŚĆ TRZECIA
Służyć; żeby nie wątpił nikt o jego chęci, Sam się koło pośpiechu z pilnością zakręci, Chociażby mu i w drodze co Niemców zostawić, Będzie się chciał co rychlej do obozu stawić, Wywieść się z opacznego mniemania i co
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 100
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924