szwankuje znacznie? Ze Damom opisuje strój/ nader niebacznie; Szyję/ piersi/ i ręce/ az wstyd/ obnażyła! Na kontr głowę/ ni pudło/ zbytnie obciążyła. Każe kłaść kółko/ kornet/ jeden drugi/ trzeci Wstąg nawiesza/ dziw że wnich z wiatrem nie poleci. I Snadź/ by nie wleciała/ że wstrachu zostaje/ Kilka Kwefów/ jak kilka ptaszych sieci daje. Filigranowa robota/ z pereł zaucznice: Na które z Piorunowej Bóg strzela rusznice. W Roku tym gdy to piszę/ w samo Boże Ciało/ W Haczowie/ mila z Krosna/ to się cudo zstało: Uderzył znagła piorun/ zausznice skruszył
szwánkuie znácznie? Ze Dámom opisuie stroy/ náder niebácznie; Szyię/ pierśi/ y ręce/ áz wstyd/ obnáżyłá! Ná kontr głowę/ ni pudło/ zbytnie obćiążyłá. Każe kłáść kołko/ kornet/ ieden drugi/ trzeći Wstąg náwiesza/ dźiw że wnich z wiátrem nie poleći. Y Snadź/ by nie wlećiáłá/ że wstrachu zostáie/ Kilká Kwefow/ iák kilká ptászych śieći dáie. Filigranowa robota/ z pereł zaucznice: Ná ktore z Piorunowey Bog strzela rusznice. W Roku tym gdy to piszę/ w sámo Boże Ciáło/ W Haczowie/ milá z Krosná/ to się cudo zstáło: Vderzył znagłá piorun/ záusznice skruszył
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: A4v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
że dla dzikich świni płot wysoki, Bo tam sierpa nie trzeba; chceszli co siec: kosą. Gęsi też ani kury, i to pisz, nie niosą, Bo je liszki, owce psy, dzieci wilcy jedzą; Pszczół nigdzież przed napaścią nie schowasz niedźwiedzą; Ale też jeśli które w dół za kaczką wleci, Przypłaci futrem gęsi, baranów i dzieci. Inszych drobniejszych rzeczy i wspominać szkoda, Bo wszytko w pomieszkaniu nagrodzi wygoda: Prospekt w dalekie strony, tuż niebieskie sfery; Pogasły przy Krakowie nowe belwedery. Masz, co tylko pomyślisz, krom jednego chleba A odzienia; to kupić, gdyby za co, trzeba. 4
że dla dzikich świni płot wysoki, Bo tam sierpa nie trzeba; chceszli co siec: kosą. Gęsi też ani kury, i to pisz, nie niosą, Bo je liszki, owce psy, dzieci wilcy jedzą; Pczół nigdzież przed napaścią nie schowasz niedźwiedzą; Ale też jeśli które w dół za kaczką wleci, Przypłaci futrem gęsi, baranów i dzieci. Inszych drobniejszych rzeczy i wspominać szkoda, Bo wszytko w pomieszkaniu nagrodzi wygoda: Prospekt w dalekie strony, tuż niebieskie sfery; Pogasły przy Krakowie nowe belwedery. Masz, co tylko pomyślisz, krom jednego chleba A odzienia; to kupić, gdyby za co, trzeba. 4
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 13
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Darmo się na twą gładkość, przedtem duży Na serce moje rynsztunek, tak sadzisz. Strój twój, frasunek, gładkość i pieszczoty — Wszytko to za nic; cnoty-m ja chciał, cnoty.
Szaloną miłość, troskę, afekt ślepy Rozrzutne twoje uleczyły chęci, Serca mi więcej nie skrwawią oszczepy Miłości ani kłopot w głowę wleci; I jeślim czynił przez niebieskie sklepy Przysięgę: chować twe łaski w pamięci, Teraz ci klątwą wyrzekam się drugą I nieprzyjaciel chcę być — byłem sługą. DO PANNY
Tysiąckroć, moja bohatyrko cudna, Chcę z tobą stałe zawierać przymierze I spisać naszę zmowę na papierze, I ty do tego nie zdasz się być
, Darmo się na twą gładkość, przedtem duży Na serce moje rynsztunek, tak sadzisz. Strój twój, frasunek, gładkość i pieszczoty — Wszytko to za nic; cnoty-m ja chciał, cnoty.
Szaloną miłość, troskę, afekt ślepy Rozrzutne twoje uleczyły chęci, Serca mi więcej nie skrwawią oszczepy Miłości ani kłopot w głowę wleci; I jeślim czynił przez niebieskie sklepy Przysięgę: chować twe łaski w pamięci, Teraz ci klątwą wyrzekam się drugą I nieprzyjaciel chcę być — byłem sługą. DO PANNY
Tysiąckroć, moja bohatyrko cudna, Chcę z tobą stałe zawierać przymierze I spisać naszę zmowę na papierze, I ty do tego nie zdasz się być
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 102
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
znasz? Nie rozumiem, żebyś znał P. Boga jako Sędziego sprawiedliwego, bo gdybyś ty był Boga znał jako Sędziego strasznego, nigdybyś go był nie śmiał śmiertelnym grzechem obrazić. Bracie kiedybyś ty widział piekło przed sobą, plotki to są, co mówicie: wolałbym w-piekło wlecieć, aniżeli tego nie uczynić; plotki to są mówię, przypal się jeno dobrze ogniem, każ jedno sobie szkło za paznokty zabijać, obaczysz czy tak śpiewać będziesz. otoż człowiecze grzeszny, nie znasz ty P. Boga twojego jako Sędziego. Zgrzeszywszy raz, nie wiesz czyć kiedykolwiek Bóg da żal abo miłość nadprzyrodzoną.
znasz? Nie rozumiem, żebyś znał P. Bogá iáko Sędźiego spráwiedliwego, bo gdybyś ty był Bogá znał iáko Sędźiego strásznego, nigdybyś go był nie śmiał śmiertelnym grzechem obráźić. Bráćie kiedybyś ty widźiał piekło przed sobą, plotki to są, co mowićie: wolałbym w-piekło wlećieć, ániżeli tego nie vczynić; plotki to są mowię, przypal się ieno dobrze ogniem, każ iedno sobie szkło zá páznokty zábijáć, obaczysz czy ták spiewáć będźiesz. otoż człowiecze grzeszny, nie znasz ty P. Bogá twoiego iáko Sędźiego. Zgrzeszywszy raz, nie wiesz czyć kiedykolwiek Bog da żal ábo miłość nádprzyrodzoną.
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 57
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
że w nurcie onego cale tonąć musi, tam uzna wola ludzka z wzdychaniem na oko, jako się zanurzyła w występkach głęboko. Ale bogdaj (kogo już zalewają wały) wielokrotnie wypłynął z oceanu cały, tym barziej, gdy zatapia grzechów fala sroga, wzgórę tonący ręce ma wznosić do Boga, albo jako gdy w ciemną wleci kto jaskinię i tam się jeszcze w skrytym sapisku ochynie, skał się chwyta i ostry marmur tłoczy nogą, żeby mógł jakąkolwiek z bagna wyleźć drogą. Tak właśnie których w przepaść wrzuca zbrodni burza, ledwie się który stamtąd szczęśliwie wynurza. Widzisz, jako ze dwiema wraz muszę certować, gdy i morze, i wiatry chcą
że w nurcie onego cale tonąć musi, tam uzna wola ludzka z wzdychaniem na oko, jako się zanurzyła w występkach głęboko. Ale bogdaj (kogo już zalewają wały) wielokrotnie wypłynął z oceanu cały, tym barziej, gdy zatapia grzechów fala sroga, wzgórę tonący ręce ma wznosić do Boga, albo jako gdy w ciemną wleci kto jaskinię i tam się jeszcze w skrytym sapisku ochynie, skał się chwyta i ostry marmur tłoczy nogą, żeby mógł jakąkolwiek z bagna wyleźć drogą. Tak właśnie których w przepaść wrzuca zbrodni burza, ledwie się który stamtąd szczęśliwie wynurza. Widzisz, jako ze dwiema wraz muszę certować, gdy i morze, i wiatry chcą
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 59
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
nie tu fortuna naznaczyła porty. Nie tak i o Śreniawie, i o jej okręcie Lipowym radzi Neptun, lecz jako w łabęcie Eneaszowe łodzi w pół morza się stały: Gdzie dopłynąć nie mogły, skrzydły doleciały. I ten, trzymając kolej cnoty swej magnesu, Najwyższej dojdzie sławy pożądnego kresu; Potem nieśmiertelnymi w górę pióry wleci, Zostawiwszy Śreniawę i okręt dla dzieci. ERATO
Śliczna lipo! nie z cienia tylko i nie z łodzi, Skądinąd cię zalecać i chwalić cię godzi. Sama mówi uroda i światu wzrost gładki, A cóż po tym na insze zdobywać się świadki, Że acz Boga za wszytkie drzewa trzeba chwalić, Samę chować lipinę,
nie tu fortuna naznaczyła porty. Nie tak i o Śreniawie, i o jej okręcie Lipowym radzi Neptun, lecz jako w łabęcie Eneaszowe łodzi w pół morza się stały: Gdzie dopłynąć nie mogły, skrzydły doleciały. I ten, trzymając kolej cnoty swej magnesu, Najwyższej dojdzie sławy pożądnego kresu; Potem nieśmiertelnymi w górę pióry wleci, Zostawiwszy Śreniawę i okręt dla dzieci. ERATO
Śliczna lipo! nie z cienia tylko i nie z łodzi, Skądinąd cię zalecać i chwalić cię godzi. Sama mówi uroda i światu wzrost gładki, A cóż po tym na insze zdobywać się świadki, Że acz Boga za wszytkie drzewa trzeba chwalić, Samę chować lipinę,
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 116
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
stracić. Piękna obietnica; nie panomby sobie tak poczynać/ ale bestiam jakim/ przy których nie masz rozumu żadnego/ ani wiary. Za takie okrucieństwa/ nisko padł ten Lucyfer/ pod powrozy katowskie/ cięciwami jako siatką przykryty ten ptak/ który tak wysoko latał. Latał wysoko ten ptak/ na samo niebo chciał wlecieć: Krakowa się mu chciało/ i Kościoła na Zamku/ StanisłAVVA i WACLAVVA Świętych. Nazwał niegdy Merkurius Trismegistus, Egipt swój/ w którym mieszkał/ Niebem; Aegyptus coelum est. Czemu ja nie mam stołecznego Miasta Krakowa niebem nazwać; z którego jako z gór niebieskich/ wszelakie influry poszły na wszytkę Koronę/ i Wielkie
stráćić. Piękna obietnicá; nie pánomby sobie ták poczynáć/ ále bestyam iákim/ przy ktorych nie mász rozumu żadnego/ áni wiáry. Zá tákie okrućieństwá/ nisko padł ten Lucyfer/ pod powrozy kátowskie/ ćięćiwámi iáko śiatką przykryty ten ptak/ ktory ták wysoko latał. Latał wysoko ten ptak/ ná sámo niebo chćiał wlećieć: Krákowá się mu chćiáło/ y Kośćiołá ná Zamku/ STANISLAVVA y WACLAVVA Swiętych. Názwał niegdy Mercurius Trismegistus, Egipt swoy/ w ktorym mieszkał/ Niebem; Aegyptus coelum est. Czemu ia nie mam stołecznego Miástá Krákowá niebem názwáć; z którego iáko z gor niebieskich/ wszelákie influry poszły ná wszytkę Koronę/ y Wielkie
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 41
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
jednak nie wszystkim fatalna, bo lecąca wiktorię wyznaczyła niegdy: W słotę gdy piszczy, pogodę obiecuje. Pyrrusa jednak Króla na Argiwów idącego nie ukonsolowała, bo usiadłszy na Kopii, przegranej była prognostykiem. Puhacz lubo Herodowi Agrypie Żydowskie wyprorokował Królestwo, ale nie wszystkim jest pomyślnej fortuny Wieszczkiem, owszem upadku jakiego. Do Rzymu wleciawszy, i tam tetryczny głos wydawszy, klęskę Rzymianom pod Mumancją w Hiszpanii wyprorokował. Skąd słusznie NASO napisał:
Ignavus Bubo, dirum mortalibus Omen. KtórE PTACTWA są SMACZNĄ ZWIERZYNĄ?
Te Ptactwo między stołów policz specjały: Pierwszy Drozd, czyli Kwiczoł, Rzymian gust nie mały. Kuropatwa, Jarząbek, Bekas i Bazanty, Cietrzew
iednak nie wszystkim fatalna, bo lecąca wiktoryę wyznáczyła niegdy: W słotę gdy piszczy, pogodę obiecuie. Pyrrusa iednak Krola ná Argiwow idącego nie ukonsolowała, bo usiadłszy na Kopii, przegraney była prognostykiem. Puhacz lubo Herodowi Agryppie Zydowskie wyprorokował Krolestwo, ale nie wszystkim iest pomyślney fortuny Wieszczkiem, owszem upadku iakiego. Do Rzymu wleciawszy, y tam tetryczny głos wydawszy, klęskę Rzymianom pod Mumancyą w Hiszpanii wyprorokował. Zkąd słusznie NASO napisał:
Ignavus Bubo, dirum mortalibus Omen. KTORE PTACTWA są SMACZNĄ ZWIERZYNĄ?
Te Ptactwo między stołow policz specyały: Pierwszy Drozd, czyli Kwiczoł, Rzymian gust nie mały. Kuropatwa, Iarząbek, Bekas y Bazanty, Cietrzew
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 620
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
pod kim dół kopa, sam weń wpadnie. PIES, KUR, LISZKA.
Pies z kurem w towarzystwie w drogę się wybrali I tak kilka dni z sobą społem wędrowali; A nie mogąc raz za dnia, gdzieby nocleg mieli, Zajść do wsi, orzechowe w bok drzewo ujźrzeli.
Tam kur na orzech wleciał, a pies obskakował, Pod tymże jednak drzewem w krzaczku noclegował. Wtym z piosnką kur się ozwał, gdy już świtać miało. Liszce, w jamie będącej z dziećmi, tak się zdało, Że kur pieje; wybieży z jamy, słucha pilnie.
Ów znowu, - a ta widząc, żeć ten
pod kim dół kopa, sam weń wpadnie. PIES, KUR, LISZKA.
Pies z kurem w towarzystwie w drogę się wybrali I tak kilka dni z sobą społem wędrowali; A nie mogąc raz za dnia, gdzieby nocleg mieli, Zajść do wsi, orzechowe w bok drzewo ujźrzeli.
Tam kur na orzech wleciał, a pies obskakował, Pod tymże jednak drzewem w krzaczku noclegował. Wtym z piosnką kur się ozwał, gdy już świtać miało. Liszce, w jamie będącej z dziećmi, tak się zdało, Że kur pieje; wybieży z jamy, słucha pilnie.
Ów znowu, - a ta widząc, żeć ten
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 27
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
Orzeł bacząc jego Głupstwo, kusił się słowy odwieść go od tego, Ukazując mu wielkie stąd niebezpieczeństwa, Które drudzy miewali z takiego szaleństwa. Nie chciał tego żółw’ słuchać, będąc zaślepiony
Umysłem chciwym, w którym już był utwierdzony; A gdy się usilnymi orłowi prośbami Przykrzył, wziął go ten na się mocno pazurami I wleciał z nim pod niebo, skąd widział wysokie Góry, lasy, jeziora i pola szerokie. Zdejmie chęć żółwia, - mniemiał, że już wszystko umiał, Prosi, żeby sam latał. Orzeł mu się zdumiał, Dziwując się, iż mu tak częstokroć prośbami Nalegał, by go więcej nie trzymał nogami, Ale żeby sam
Orzeł bacząc jego Głupstwo, kusił się słowy odwieść go od tego, Ukazując mu wielkie stąd niebezpieczeństwa, Które drudzy miewali z takiego szaleństwa. Nie chciał tego żółw’ słuchać, będąc zaślepiony
Umysłem chciwym, w którym już był utwierdzony; A gdy się usilnymi orłowi prośbami Przykrzył, wziął go ten na się mocno pazurami I wleciał z nim pod niebo, skąd widział wysokie Góry, lasy, jeziora i pola szyrokie. Zdejmie chęć żółwia, - mniemiał, że już wszystko umiał, Prosi, żeby sam latał. Orzeł mu się zdumiał, Dziwując się, iż mu tak częstokroć prośbami Nalegał, by go więcej nie trzymał nogami, Ale żeby sam
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 37
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897