szwankuje znacznie? Ze Damom opisuje strój/ nader niebacznie; Szyję/ piersi/ i ręce/ az wstyd/ obnażyła! Na kontr głowę/ ni pudło/ zbytnie obciążyła. Każe kłaść kółko/ kornet/ jeden drugi/ trzeci Wstąg nawiesza/ dziw że wnich z wiatrem nie poleci. I Snadź/ by nie wleciała/ że wstrachu zostaje/ Kilka Kwefów/ jak kilka ptaszych sieci daje. Filigranowa robota/ z pereł zaucznice: Na które z Piorunowej Bóg strzela rusznice. W Roku tym gdy to piszę/ w samo Boże Ciało/ W Haczowie/ mila z Krosna/ to się cudo zstało: Uderzył znagła piorun/ zausznice skruszył
szwánkuie znácznie? Ze Dámom opisuie stroy/ náder niebácznie; Szyię/ pierśi/ y ręce/ áz wstyd/ obnáżyłá! Ná kontr głowę/ ni pudło/ zbytnie obćiążyłá. Każe kłáść kołko/ kornet/ ieden drugi/ trzeći Wstąg náwiesza/ dźiw że wnich z wiátrem nie poleći. Y Snadź/ by nie wlećiáłá/ że wstrachu zostáie/ Kilká Kwefow/ iák kilká ptászych śieći dáie. Filigranowa robota/ z pereł zaucznice: Ná ktore z Piorunowey Bog strzela rusznice. W Roku tym gdy to piszę/ w sámo Boże Ciáło/ W Haczowie/ milá z Krosná/ to się cudo zstáło: Vderzył znagłá piorun/ záusznice skruszył
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: A4v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
, Który przyszedszy do baczenia swego A bacząc się być gwałtownie zlanego — W tej swej fortunie ręce załamował, Włosy rwał, płakał i tak lamentował: ,,O, sny okrutne! teraz się jawicie, Teraz obłudy do mnie przychodzicie! Ty pierwsza, coś mię grzebieniem czesała — Strachem cię zowię — teraześ wleciała Sroga na moję utrapioną głowę Biorąc nieszczęsne z sobą Panny owe, Które się o me włosy uganiały, A do swoich je warkoczów wpletały. Te wiatrem zowię, zowię i srogiemi Falami, które oto przed mojemi Oczami skaczą o me włosy grając, A strachem serce moje przenikając; Oblały mą twarz nie dzbanem, lecz wałem
, Który przyszedszy do baczenia swego A bacząc się być gwałtownie zlanego — W tej swej fortunie ręce załamował, Włosy rwał, płakał i tak lamentował: ,,O, sny okrutne! teraz się jawicie, Teraz obłudy do mnie przychodzicie! Ty pierwsza, coś mię grzebieniem czesała — Strachem cię zowię — teraześ wleciała Sroga na moję utrapioną głowę Biorąc nieszczęsne z sobą Panny owe, Które się o me włosy uganiały, A do swoich je warkoczów wpletały. Te wiatrem zowię, zowię i srogiemi Falami, które oto przed mojemi Oczami skaczą o me włosy grając, A strachem serce moje przenikając; Oblały mą twarz nie dzbanem, lecz wałem
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 139
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
męczyli Gdy Panu Bogu dziękował/ i w niebo patrzył/ usłyszan jest głos. Bądź po[...] ny Mammea/ a mężnie sobie poczynaj. Tedy złożony i do więzienia wsadzony/ więcej niż czterdzieści mężów od głodu już prawie ustających tam nalazł. Gdy się on modlił/ gołębica z nieba zesłana niosąc mleko i miód/ oknem wleciała. Wżyawszy to Mammes z nimi jadł. Potym dziecięw piec wrzucono/ ale ogień zaraz zgasł. Postawiono go na Amfiteatrum/ aby był do bestii roztargany/ ale mu one dały pokoj. Nad to/ Lew jakiś z gór przyszedszy/ przez pośrzodek miasta bieżał/ nikoko nie obraził/ do Amfiteatrum przyszedł/ i
męczyli Gdy Pánu Bogu dźiękował/ y w niebo pátrzył/ vsłyszan iest głos. Bądź po[...] ny Mámmea/ á mężnie sobie poczynay. Tedy złożony y do więźienia wsádzony/ więcey niż czterdźieśći mężów od głodu iuż prawie vstaiących tam nálazł. Gdy sie on modlił/ gołębica z nieba zesłána niosąc mleko y miod/ oknem wlećiáłá. Wżiawszy to Mámmes z nimi iadł. Potym dźiećięw piec wrzucono/ ále ogień zaraz zgásł. Postáwiono go ná Amphiteátrum/ áby był do bestyi rostárgany/ ale mu one dáły pokoy. Nád to/ Lew iákiś z gor przyszedszy/ przez pośrzodek miástá biezał/ nikoko nie obráźił/ do Amphiteátrum przyszedł/ y
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 269
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
jego wola. Mąż od kilku miesięcy nie widział się zemną, Jam bez niego zapewne została brzemienną Wszak Król wie co za prawo w Zakonie włożone, Na nierządną, mającą Męża, płochą żonę.
Taż i mnie kara czeka w wielką hańbę wsadzi, Jeśli Pan swoją władzą temu nie poradzi. Skoro ta wieść wleciała do uszu DAWIDA, Co prędzej swój Ordynans Joabowi wyda: Żeby mu Uriasza przysłał bez odwłoki, Niech się lekko wybierze, zostawi tłomoki. Przybiegł zaraz posłuszny Uriasz przed Zamek, Królewski, Pan ku niemu wychodzi na Ganek. Miłym go obłapieniem jak nigdy, przywitał O wojsku i o wojnie, co za sukces, pytał
iego wola. Mąż od kilku miesięcy nie widział się zemną, Jam bez niego zapewne została brzemienną Wszak Krol wie co za prawo w Zakonie włożone, Na nierządną, maiącą Męża, płochą żonę.
Taż y mnie kara czeka w wielką hańbę wsadzi, Jeżli Pan swoią władzą temu nie poradzi. Skoro ta wieść wleciała do uszu DAWIDA, Co prędzey swoy Ordynans Joabowi wyda: Zeby mu Uryasza przysłał bez odwłoki, Niech się lekko wybierze, zostawi tłomoki. Przybiegł zaraz posłuszny Uryasż przed Zamek, Krolewski, Pan ku niemu wychodzi na Ganek. Miłym go obłapieniem iak nigdy, przywitał O woysku y o woynie, co za sukces, pytał
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 97
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Kurfierstom oddał/ z królestwa Rzymskiego.
Przemysławowi Pierwszemu/ diabli miasto cztery dni oblegli/ i niewiedzieli kto by był/ tak wiele ponich było przyszło/ mogąc go jeden unieść/ bo księżej i Katolikom był wielkim nieprzyjacielem.
Włodzisławowi przy obiedzie z Boga polujący/ bluźniersko/ Zebub po Żydowsku/ mucha w gardło mu wleciała/ i tak w nim kiszki powierciawszy/ Monokułem wypadła/ a jego za sobą w tydzień do piekła pożwała: piękny pogrzeb:
Drohomita Królowa/ iż ś. Wacława mężowi zabić kazała/ ziemia się rozstąpiwszy/ z wozem i z końmi do Plutona puściła. Strach i kwasa syna tej Królowej diabeł kwaśny udawił.
Spityhniew/
Kurfierstom oddał/ z krolestwá Rzymskiego.
Przemysłáwowi Pierwszemu/ diabli miásto cztery dni oblegli/ y niewiedźieli kto by był/ ták wiele pońich było przyszło/ mogąc go ieden vnieść/ bo kśiężey y Kátholikom był wielkim nieprzyiaćielem.
Włodźisłáwowi przy obiedźie z Bogá poluiący/ bluźniersko/ Zebub po Zydowsku/ muchá w gárdło mu wlećiáłá/ y ták w nim kiszki powierćiáwszy/ Monokułem wypádłá/ á iego zá sobą w tydźień do piekłá pożwáłá: piękny pogrzeb:
Drohomitá Krolowa/ iż ś. Wácławá mężowi zábić kazáłá/ źiemiá się rozstąpiwszy/ z wozem y z końmi do Plutoná puśćiłá. Strách y kwásá syná tey Krolowey diabeł kwáśny vdawił.
Spityhniew/
Skrót tekstu: ZrzenNowiny
Strona: Aiij
Tytuł:
Nowe nowiny z Czech, Tatar i Węgier
Autor:
Jan Zrzenczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
NOWA MIARA STAREJ WIARY VI KOKOSZ, GOŁĄB, PTAKI, KTO Z NICH, DOWIEDŹ, JAKI
Cichą kokoszką Chrystus siebie zowie, Duch gołąb tego o sobie nie powie. Na drzewo Krzyża kokoszka wleciała, Tam Ojcu Ducha swojego oddała.
Duch gołąb wyżej od kokoszki leci, Niżej kokoszka bierze ziarna z śmieci. Łatwiej kokoszkę niż gołębia łowię — O Synie łatwiej pojmiesz koncept w głowie. Rodzenie Jego kto wystawić może, Trudno to na nas, sam wiesz tyło, Boże! Lecz pochodzenie jeszcze wyżej leci, Duch gołąb
NOWA MIARA STAREJ WIARY VI KOKOSZ, GOŁĄB, PTAKI, KTO Z NICH, DOWIEDŹ, JAKI
Cichą kokoszką Chrystus siebie zowie, Duch gołąb tego o sobie nie powie. Na drzewo Krzyża kokoszka wleciała, Tam Ojcu Ducha swojego oddała.
Duch gołąb wyżej od kokoszki leci, Niżej kokoszka bierze ziarna z śmieci. Łatwiej kokoszkę niż gołębia łowię — O Synie łatwiej pojmiesz koncept w głowie. Rodzenie Jego kto wystawić może, Trudno to na nas, sam wiesz tyło, Boże! Lecz pochodzenie jeszcze wyżej leci, Duch gołąb
Skrót tekstu: BarŁNowBar_I
Strona: 474
Tytuł:
Nowa miara starej wiary
Autor:
Łazarz Baranowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965