snać, czy to jedno nie list od mego Syna, albo też podobno i pozew, że chce więcej jeszcze zarwać, boć on woli być bogatym niż dobrym. Czeka, co za gość, zbliża się on człowiek, suknia siermięga, i to jeszcze łatana, boso, przypatruje się co za człowiek, i wlepiwszy jak w-tęcz oczy w-twarz, poznał: Syn to mój prawi. Panowie młodzi, co to Rodziców wyciągacie na koszty, jakoż się też do domu wracacie, boso, boso mówi Chryzolog pauper redÿt, qui ditatus abscesserat, et de totâ substantia calceamenta in pedibus non reportat. Toć go pewnie
snać, czy to iedno nie list od mego Syná, álbo też podobno i pozew, że chce więcey ieszcze zárwáć, boć on woli bydź bogátym niż dobrym. Czeka, co zá gość, zbliża się on człowiek, suknia śiermięgá, i to ieszcze łatána, boso, przypátruie się co zá człowiek, i wlepiwszy iák w-tęcz oczy w-twarz, poznał: Syn to moy práwi. Pánowie młodźi, co to Rodzicow wyćiągaćie ná koszty, iákoż się też do domu wracaćie, boso, boso mowi Chryzolog pauper redÿt, qui ditatus abscesserat, et de totâ substantia calceamenta in pedibus non reportat. Toć go pewnie
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 47
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
zalecenie, w której na ukontentowanie serca Swojego, wdzięku i wdzięczności dobrowolną uproporcyjonował sposobność, w której minę i wspólną niejako powagę Swoję tak zasadził, że jej wszystkie kreatur twarzy w rekognicji, w miłości, w poszanowaniu, w bojaźni i w używaniu poddać musiały, w którą oko przezorności i opatrzności Swojej tudzież serce niepojętej miłości wlepiwszy, samym na ostatek bóstwem przez wcielenie się Syna Swojego welgnął, usiłując ludzką Boską, a Boską ludzką zgoła jedną mieć twarz swoję. O twarzy, słońca raczej, a nie oka, nieba, nie ziemi godna, kędyżeś się tymi czasy podziała? Kędyż są twoje życia długiego, albo raczej wiecznego linie? W
zalecenie, w której na ukontentowanie serca Swojego, wdzięku i wdzięczności dobrowolną uproporcyjonował sposobność, w której minę i wspólną niejako powagę Swoję tak zasadził, że jej wszystkie kreatur twarzy w rekognicyi, w miłości, w poszanowaniu, w bojaźni i w używaniu poddać musiały, w którą oko przezorności i opatrzności Swojej tudzież serce niepojętej miłości wlepiwszy, samym na ostatek bóstwem przez wcielenie się Syna Swojego welgnął, usiłując ludzką Boską, a Boską ludzką zgoła jedną mieć twarz swoję. O twarzy, słońca raczej, a nie oka, nieba, nie ziemi godna, kędyżeś się tymi czasy podziała? Kędyż są twoje życia długiego, albo raczej wiecznego linie? W
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 164
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Patrona Pokutujących. Zato nawrócony od Chrystusa przy śmierci, iż Najś: Panny i P. Jezusa uciekających do Egiptu przed Herodem nie tykał, choć był rozbójnikiem, mówi Anselmus in speculo Evangel. Pół Krzyża jego jest w Rzymie u Z. Krzyża.
DYDAKA Z. Laiczka Bernardyna 11. Listopada. W Krucyfiks oczy wlepiwszy, mówiąc Dulce Lignum, dulces clavos, umarł Roku 1463. cudów uczynił 130 przez kanonizacją aprobowanych. Ciało jego czerstwe znalezione w lat 200 leży w Komplucie vulgo Alcala mieście Kastilii nowej Prowincyj Hiszpanii.
DOROTY Z. Panny męczenniczki 6. Lutego. Cierpiała w Cezaryj Kapadockiej Roku 304. Głowa jej jest w Krakowie u Z
Patrona Pokutuiących. Zato nawrocony od Chrystusa przy smierci, iż Nayś: Panny y P. Iezusa uciekaiących do Egiptu przed Herodem nie tykał, choć był rozboynikiem, mowi Anselmus in speculo Evangel. Puł Krzyża iego iest w Rzymie u S. Krzyża.
DYDAKA S. Laiczka Bernardyna 11. Listopada. W Krucyfix ocży wlepiwszy, mowiąc Dulce Lignum, dulces clavos, umarł Roku 1463. cudow ucżynił 130 przez kanonizacyą approbowanych. Ciało iego cżerstwe znalezione w lat 200 leży w Komplucie vulgo Alcala mieście Kastilii nowey Prowincyi Hiszpanii.
DOROTY S. Panny męcżenniczki 6. Lutego. Cierpiała w Cezaryi Kappadockiey Roku 304. Głowa iey iest w Krakowie u S
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 134
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
wieprzami wespół godownikiem/ Bywając z nimi zgoła słodzin uczestnikiem/ Abym brzuch mój napełnił/ w tak głodnozłej dobie. Z grzeszyłem przeciw niebu/ i przeciwko Tobie/ I nie jestem już godzien Synem twym nazwany/ Ani Ty Ojcem moim masz być mianowany. Lamentu dzień Pierwszy
Zaczym Sędzio Najwyższy/ jednak dobrotliwy/ Idę wlepiwszy w ziemię oczy nieszczęśliwy Jawnogrzesznik do ciebie lamentem skruszony/ Niosąc wstyd na twarzy/ wzrok wełżach zanurzony/ Usty łkanie. Już Krzyżem przed twemi się ściele Ołtarzami/ i na twarz padam w twym Kościele/ Na występki me przeszłe ciężko narzekając/ A z głębokiego serca żałośnie wzdychając/ Powstawam przeciw grzechom/ z których skarżąc
wieprzami wespoł godownikiem/ Bywaiąc z nimi zgołá słodźin ucżestnikiem/ Abym brzuch moy napełnił/ w ták głodnozłey dobie. Z grzeszyłem przećiw niebu/ y przećiwko Tobie/ Y nie iestem iuż godźien Synem twym názwány/ Ani Ty Oycem moim mász być miánowány. Lámentu dźień Pierwszy
Zácżym Sędźio Naywyższy/ iednák dobrotliwy/ Idę wlepiwszy w źiemię ocży nieszcżęśliwy Iáwnogrzesznik do ćiebie lamentem skruszony/ Niosąc wstyd ná twarzy/ wzrok wełżách zánurzony/ Vsty łkánie. Iuż Krzyżem przed twemi się śćiele Ołtárzámi/ y ná twarz pádam w twym Kośćiele/ Ná występki me przeszłe ćięszko nárzekáiąc/ A z głębokiego sercá żáłośnie wzdycháiąc/ Powstawam przećiw grzechom/ z ktorych skárżąc
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 11
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
stawił. Przeto gdy o co Boga twego prosić chcesz/ masz go prosić in omni oratione, in omni obsecratione. to jest in omni mentis elevatione ad ipsum: nie masz się roztargać/ nie masz się i tam i owdzie oglądać/ ale zgoła ile mogąc/ obie oczy w ten jego majestat/ jak w tęczę wlepiwszy/ przed nim się korzyc. Obie oczy/ to jest Imaginacja i Rozum twój/ z Bogiem twym (któregoć istotną przytomność/ bo rożumu wiara podaje/ podobieństwo i postać/ wrodzona fantazia wyraża) bawić. Ani rozumiej żeć by przychodziło nazbyt wysoko sięgać. Io: 1. Medius vestrûm stetit, quem vos nescitis
stáwił. Przeto gdy o co Bogá twego prośić chcesz/ masz go prośić in omni oratione, in omni obsecratione. to iest in omni mentis elevatione ad ipsum: nie masz się roztargać/ nie masz się y tam y owdźie oglądać/ ale zgoła ile mogąc/ obie oczy w ten iego máiestát/ iák w tęczę wlepiwszy/ przed nim się korzyc. Obie oczy/ to iest Imaginácya y Rozum twoy/ z Bogiem twym (ktoregoć istotną przytomność/ bo rożumu wiárá podaie/ podobieństwo y postać/ wrodzona fántázia wyraża) báwić. Ani rozumiey żeć by przychodźiło názbyt wysoko śięgać. Io: 1. Medius vestrûm stetit, quem vos nescitis
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 195
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
nawet narodzie, jeszcze szlachetne i dotkliwe znajdują się serca. Stelej pewnego dnia w naznaczonej sobie kniei, w okoliczy Pohemu tak był szczęśliwym, że naznaczoną swoję liczbę Sobolów zaraz schwytał. Wracając się do miasta, żeby wytchnął, u źrzodła się położył. Na to przychodzi do niego ładna Dziewczynka, długo w niego swoje wlepiwszy oczy. Siada tedy, i pije nabierając dłonią z źrzodła. Nędzny Cudzoziemcze, zaczęła; nie napijeszli się? Odpowiedział Stelej; że to już uczynił. Lecz, rzekła, nie chceszli tedy z mojej ręki trunek wody przyjąć? Pijże, bo mi cię żal, gdy cię często idącego widzę, nie
nawet narodzie, ieszcze szlachetne i dotkliwe znayduią śię serca. Steley pewnego dnia w naznaczoney sobie kniei, w okoliczy Pohemu tak był szczęśliwym, że naznaczoną swoię liczbę Sobolow zaraz zchwytał. Wracaiąc śię do miasta, żeby wytchnął, u źrzodła śię położył. Na to przychodzi do niego ładna Dziewczynka, długo w niego swoie wlepiwszy oczy. Siada tedy, i piie nabieraiąc dłonią z źrzodła. Nędzny Cudzoziemcze, zaczęła; nie napiieszli śię? Odpowiedział Steley; że to iuż uczynił. Lecz, rzekła, nie chceszli tedy z moiey ręki trunek wody przyiąć? Piyże, bo mi ćię żal, gdy cię często idącego widzę, nie
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 118
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, Córki, Bracią, Siostry, w nieznośną niewolą Tyraństwa swego, i dla których przyczyn do tych czasów, efectu możności nie złączyłem z przezwiskiem moim, trwożącym wszytkie granice świata. T. Straśliwy Bohatyrze burzący a nie wczorajszy Triumfatorze, przydawa się to widzę W. M. co i onemu, który patrząc chciwie wlepiwszy oczy swe wSłonce, jasnym promieniem jego, zaćmia i traci wzrok bystry, W Mści wszystkie swej fantasiej dyspositie, intentie, nawet i własność wzroku swojego tak chciwie i żartko ku temu Marsowi obrócić raczyłeś, iż jako widzę zaćmiony Bóstwa jego jasnością, ani obaczyć, ani rozumieć, ani uważyć możesz. czym W
, Corki, Bráćią, Siostry, w nieznośną niewolą Tyráństwá swego, y dla ktorych przyczyn do tych czásow, effectu możnośći nie złączyłem z przezwiskiem moim, trwożącym wszytkie gránice świátá. T. Stráśliwy Bohátyrze burzący á nie wczoráyszy Tryumfatorze, przydawa się to widzę W. M. co y onemu, ktory pátrząc chćiwie wlepiwszy oczy swe wSłonce, iásnym promieniem iego, záćmiá y tráći wzrok bystry, W Mśći wszystkie swey phántásiey dispositie, intentie, nawet y własność wzroku swoiego ták chćiwie y zártko ku temu Marsowi obroćić raczyłeś, iż iáko widzę záćmiony Bostwá iego iásnośćią, áni obaczyć, áni rozumieć, áni vważyć możesz. czym W
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 1
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
mu szablę do boku/ gdy był koronowany za Króla. W tenże czas mu nadał/ i następcom jego/ zupełną władzą nad wszytkiemi tego Zakonu.
Chcą być widziani ci Zakonnicy cierpliwi/ pokorni/ skromni/ i miłosierni/ trzymają się zawsze w postawie cichej przy obecności Przełożonego/ abo obcych ludzi/ oczy w ziemię wlepiwszy/ głowę schyliwszy/ i skrzywiwszy wszytko ciało. Koszule noszą z grubego płótna jako może być. Ciało obwijają pewnym nakryciem na kształt płaszcza białego/ zrobionego pospolicie z podłego sukna/ z wełny włosianego koloru/ co tamże z Cogniej albo z Anatoliej wychodzi. Czapki albo to co na głowie noszą/ jest na kształt kapeluszów
mu száblę do boku/ gdy był koronowány zá Krolá. W tenże czás mu nádał/ y nástępcom iego/ zupełną władzą nád wszytkiemi tego Zakonu.
Chcą bydź widźiáni ći Zakonnicy ćierpliwi/ pokorni/ skromni/ y miłośierni/ trzymáią się záwsze w postáwie ćichey przy obecnośći Przełożone^o^/ ábo obcych ludźi/ oczy w źiemię wlepiwszy/ głowę schyliwszy/ y skrzywiwszy wszytko ćiáło. Koszule noszą z grube^o^ płotná iáko może bydź. Ciáło obwiiáią pewnym nákryćiem ná kształt płaszczá białego/ zrobionego pospolićie z podłego sukná/ z wełny włośiánego koloru/ co támze z Cogniey álbo z Anátoliey wychodźi. Czapki álbo to co ná głowie noszą/ iest ná kształt kápeluszow
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 170
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
był niewolnikiem z Narodu Abisynów, i że był niegdy poszedł do Zamku Heronanu dla zabawy z Ibmimelikiem Królem Kairu. Bają jeszcze dalej/ że człowiek był urody pięknej/ i barzo przyjemny w konwersaciej. Wszytko staranie jego było/ żeby się Bogu podobał/ dni i nocy przepędzał w Meczecie/ czytając Alkoran, twarz w ziemię wlepiwszy/ i mówiąc często te słowa: o Boże dałeś mi tylo mądrości/ że jawnie poznawam/ iże masz staranie o moim powodzeniu/ i żem jest w twojej protekciej. Dla tego/ o Boże/ gardząc wszelką inszą moc i władzą/ udawam się na rozmyślanie Filozofii/ i naprowadzenie świątobliwego żywota/ żebym
był niewolnikiem z Narodu Abissynow, y że był niegdy poszedł do Zamku Heronanu dla zábáwy z Ibmimelikiem Krolem Káiru. Báią ieszcze dáley/ że człowiek był vrody piękney/ y bárzo przyiemny w konwersáciey. Wszytko stáránie iego było/ żeby się Bogu podobał/ dni y nocy przepędzał w Meczećie/ czytáiąc Alkoran, twarz w źiemię wlepiwszy/ y mowiąc często te słowá: o Boże dałeś mi tylo mądrośći/ że iáwnie poznawam/ iże masz stáránie o moim powodzeniu/ y żem iest w twoiey protekciey. Dla tego/ o Boże/ gardząc wszelką inszą moc y władzą/ vdawam się ná rozmyślánie Filozofiey/ y náprowádzenie świątobliwego żywotá/ żebym
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 180
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
miseczek płaskich, nie głębokich, mieć w każdej pasiece tyle ilo ulów: raz je sprawiwszy, a przyczyniając wedle przymnożenia pasiek, po trosze, długo tego będzie.
A iż się wspomniało o przesadzaniu na wiosnę małych roików, z ulików małych, w ule wielkie, tedy to takowem sposobem uczynisz. Nagotowawszy vl wielki, wlepiwszy w głowie, jako się ono wspomniało, suszu (to jest woszczyn na wosk roztopiony wsadzonych) postawić go blisko małego, albo mały do niego przynieść, i podkurzać pczoły barzo rano, i wykurzywszy ich, jako nalepiej podrzynać miód on w głowie, i kłaść go w onymże małym uliku na spodku, a w
miseczek płáskich, nie głębokich, mieć w káżdey páśiece tyle ilo vlów: raz ie spráwiwszy, á przyczyniáiąc wedle przymnożenia páśiek, po trosze, długo tego będzie.
A iż się wspomniáło o przesadzániu ná wiosnę máłych roików, z vlikow máłych, w vle wielkie, tedy to tákowem sposobem vczynisz. Nágotowawszy vl wielki, wlepiwszy w głowie, iáko się ono wspomniáło, suszu (to iest woszczyn ná wosk rostopiony wsádzonych) postáwić go blisko máłego, álbo máły do niego przynieść, y podkurzáć pczoły bárzo ráno, y wykurzywszy ich, iáko nalepiey podrzynáć miod on w głowie, y kłáść go w onymże máłym vliku ná spodku, á w
Skrót tekstu: OstrorNauka
Strona: Bijv
Tytuł:
Nauka koło pasiek
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Marcin Łęcki
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614