brzucha, z brzucha idą w zadek; Niewczymci też piśmienny, czegom nie mógł wiedzieć, Że go z tej okazji naprzód proszą siedzieć: Czytać, prawda, nie umie, ale pisze wiele I swe kancelaryje papierami ściele.” 40 (P). CZŁOWIEK IGRZYSKO BOŻE SZACHY
Cóż jest świat? Szachownica. Właśnie mu to służy. A ludzie co są? Szachy rozmaitej struży. Tu żywot białe pole, czarne śmierć zaswoi. Skoro hufce ze strony postawią obojej, Dwaj doświadczeni gracze usiądą za stołem; O, jakie bezpieczeństwo: pokusa z aniołem. Białym anioł, czarnym czart, i słusznie, hetmani, Nieproszona fortuna
brzucha, z brzucha idą w zadek; Niewczymci też piśmienny, czegom nie mógł wiedzieć, Że go z tej okazyjej naprzód proszą siedzieć: Czytać, prawda, nie umie, ale pisze wiele I swe kancelaryje papierami ściele.” 40 (P). CZŁOWIEK IGRZYSKO BOŻE SZACHY
Cóż jest świat? Szachownica. Właśnie mu to służy. A ludzie co są? Szachy rozmaitej struży. Tu żywot białe pole, czarne śmierć zaswoi. Skoro hufce ze strony postawią obojej, Dwaj doświadczeni gracze usiędą za stołem; O, jakie bezpieczeństwo: pokusa z aniołem. Białym anioł, czarnym czart, i słusznie, hetmani, Nieproszona fortuna
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 28
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ad ludos visendos. Pałac sam dla przyjaciół tylko.
Przez ognie, przez i miecze, i tysiąc trudności, Żeby tylko (ach!) rzadkiej dojść nieśmiertelności. Jest z marmuru czarnego w kwadrat zbudowany, Alabastrem tak ślicznie biało przeplatany, Że w tej swojej różności (ile kto żrzenicą Dojźrzy tego bystrzejszą) zda się szachownicą. Zaraz w jego arei, z marmurów mienionych Podawa się fontana na czterech złoconych Lwach stojąca, oddana z koryntyjskiej miedzi! A śród słup aśpisowy, gdzie dwie parze siedzi Syren alabastrowych, nad czaszą fontanny Wieszając się, a w ręku porfirowe dzbany Wyniesionych trzymają: skąd gębami lwiemi Woda pryska daleko po przyległej ziemi. Ale
ad ludos visendos. Pałac sam dla przyjaciół tylko.
Przez ognie, przez i miecze, i tysiąc trudności, Zeby tylko (ach!) rzadkiej dojść nieśmiertelności. Jest z marmuru czarnego w kwadrat zbudowany, Alabastrem tak ślicznie biało przeplatany, Że w tej swojej różności (ile kto żrzenicą Dojżrzy tego bystrzejszą) zda się szachownicą. Zaraz w jego arei, z marmurów mienionych Podawa się fontana na czterech złoconych Lwach stojąca, oddana z koryntyjskiej miedzi! A śród słup aśpisowy, gdzie dwie parze siedzi Syren alabastrowych, nad czaszą fontany Wieszając się, a w ręku porfirowe dzbany Wyniesionych trzymają: zkąd gębami lwiemi Woda pryska daleko po przyległej ziemi. Ale
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 102
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
i czterdzieści tysięcy wojska drugie przenosiły/ a nasz pułk piąci tysięcy nie dochodził. Niebezpieczeństwa od zwierzów różnych srogich/ niewczasy zimnego nad miarę nieba/ przeprawy miejsc chropowatych/ lgniących/ przebycia rzek nie małych trudne. Nie jednego to dnia mowa/ na co się pilnie dziesięć lat robiło. A tym barziej rzecz dziwna/ że szachownicy podobne z-różnych narodów mieliśmy wojsko zebrane/ w-którym nie dziw że były natury ochotne do zwady. Często też tymi którzy się wczora poddawali przekonanych/ chociaż dawnych w-zdradzie świeżej konać i znosić przyszło/ przybyszami przecię w-zawziętej nie ustając pracy. Jakoż było się tam jeszcze nad czym zabawić: Ale czy jaki człowiek zawisny zguby
i czterdźieśći tyśięcy woyská drugie przenośiły/ á nász pułk piąći tyśięcy nie dochodźił. Niebeśpieczeństwa od źwierzow rożnych srogich/ niewczasy źimnego nád miarę niebá/ przepráwy miesc chropowatych/ lgniących/ przebycia rzek nie małych trudne. Nie iednego to dniá mowá/ ná co się pilnie dźieśięć lat robiło. A tym bárźiey rzecz dźiwna/ że szachownicy podobne z-rożnych narodow mieliśmy woysko zebráne/ w-ktorym nie dźiw że były natury ochotne do zwady. Często też tymi ktorzy się wczorá poddawali przekonánych/ choćiaż dawnych w-zdrádźie świeżey konáć i znośić przyszło/ przybyszámi przećię w-záwźiętey nie ustáiąc pracy. Iakoż było się tam ieszcze nád czym zabáwić: Ale czy iaki człowiek zawisny zguby
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 76
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
piorun, z łoża się porwawszy, W zbroję się tylko swoję zwyczajną ubrawszy, Bryliadora konia wziął z sobą swojego, Nie biorąc i lokaja i sługi żadnego.
LXXXV.
Ażeby w każdej stronie, w którą się udawał, W dostojeństwie swem cały bez zmazy zostawał, Nie wziął z sobą swych zwykłych znaków, ani onej Szachownice tak sławnej, białej i czerwonej; Ale się w czernią ubrał i czarne wziął znaki, Aby się z jego żalem zgadzały i taki Był strój, jako i serce, bo tamtę mężnemu Almontowi beł odjął, świeżo zabitemu.
LXXXVI.
O północy wyjeżdża ani cesarzowi Myśli się opowiedzieć, swojemu stryjowi; Nakoniec Brandymarta nie
piorun, z łoża się porwawszy, W zbroję się tylko swoję zwyczajną ubrawszy, Bryliadora konia wziął z sobą swojego, Nie biorąc i lokaja i sługi żadnego.
LXXXV.
Ażeby w każdej stronie, w którą się udawał, W dostojeństwie swem cały bez zmazy zostawał, Nie wziął z sobą swych zwykłych znaków, ani onej Szachownice tak sławnej, białej i czerwonej; Ale się w czernią ubrał i czarne wziął znaki, Aby się z jego żalem zgadzały i taki Był strój, jako i serce, bo tamtę mężnemu Almontowi beł odjął, świeżo zabitemu.
LXXXVI.
O północy wyjeżdża ani cesarzowi Myśli się opowiedzieć, swojemu stryjowi; Nakoniec Brandymarta nie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 168
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
aby go kto drugi Nie uprzedził beł zasię do onej posługi.
XXXIII.
I kazał pytać, jako on się rycerz stroi, Jaki herb ma na tarczy i szatę na zbroi. Powiedział Tremizeńczyk, że dołoman na niem Wszytek czarny i tarcza czarnem malowaniem, Ale bez żadnych herbów; a dobrze go sprawił, Bo Orland szachownicę swoję beł zostawił I jako serce zawsze żałosne czuł w sobie, Tak i sam ustawicznie chciał chodzić w żałobie.
XXXIV.
Między inszemi dary Marsyli bogaty Dał beł Mandrykardowi koń kasztanowaty, Z Fryzę matki zrodzony a z Hiszpana ojca; Na tego wsiada zbrojny Mandrykard i bojca Przyłożywszy, mocno go w oba boki kole I bieżąc
aby go kto drugi Nie uprzedził beł zasię do onej posługi.
XXXIII.
I kazał pytać, jako on się rycerz stroi, Jaki herb ma na tarczy i szatę na zbroi. Powiedział Tremizeńczyk, że dołoman na niem Wszytek czarny i tarcza czarnem malowaniem, Ale bez żadnych herbów; a dobrze go sprawił, Bo Orland szachownicę swoję beł zostawił I jako serce zawsze żałosne czuł w sobie, Tak i sam ustawicznie chciał chodzić w żałobie.
XXXIV.
Między inszemi dary Marsyli bogaty Dał beł Mandrykardowi koń kasztanowaty, Z Fryzę matki zrodzony a z Hiszpana ojca; Na tego wsiada zbrojny Mandrykard i bojca Przyłożywszy, mocno go w oba boki kole I bieżąc
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 303
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
może. Jakoż w lataniu żolnierską karność zachowywać zdają się. Wszystkie razem za wodzem idą: gdy stawa, stawają, gdy się rusza, obozem ruszają się. Wodzowie dniem pierwej wylatują na oglądanie roli, którą nazajutrz najechać mają. A gdy lecą, mówi Z. Hieronim, tak pilnie porządku przestrzegają, iż jako pola szachownicy ani na włos z miejsca swego niewyruszają się. Szarańca Króla niema mówi Pismo, Z. Proverb: c. 30 u. 27) a huscami swemi wychodzi wszystka.
Z Afryki do Syryj i Palestyny w tak wielkiej liczbie wpadają, iż ze dnia noc czynią: czasem na dwadzieścia tysięcy stop, na innych
może. Jakoż w lataniu żolnierską karność zachowywać zdaią się. Wszystkie razem za wodzem idą: gdy stawa, stawaią, gdy się rusza, obozem ruszaią się. Wodzowie dniem pierwey wylatuią na oglądanie roli, ktorą nazaiutrz naiechać maią. A gdy lecą, mowi S. Hieronim, tak pilnie porządku przestrzegaią, iż iako pola szachownicy ani na włos z mieysca swego niewyruszaią się. Szarańca Krola niema mowi Pismo, S. Proverb: c. 30 v. 27) á huscami swemi wychodzi wszystka.
Z Afryki do Syriy y Palestyny w tak wielkiey liczbie wpadaią, iż ze dnia noc czynią: czasem na dwadzieścia tysięcy stop, na innych
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 178
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
. Belwardy i mury wszytkie marmurowe, podwoje z alabastrów, bramy porfirowe, drzwi złote diamentów w sobie mają siła, bram wieże pozłocista dachówka okryła; stropy z złota szczyrego wdzięczny blask wydają, które tramy cedrowe w pokojach dźwigają; dach, perłami sadzony, złota wybornego, jaki się właśnie godzi dla Boga samego; w szachownicę brak pokrył kryształ na przemianę z jaspisem, z nimi gwiazdy wdzięczne na przemianę; powietrza zaś łaskawość tak miła, jak bywa, gdy na wiosnę Zefirus łagodnie powiewa. Tu zima nie postoi z ostrymi mrozami ani się ciężkie grady srożą nad dachami; tu przykrości nie czynią lody cichej wodzie, nie masz śrzonów, co giną
. Belwardy i mury wszytkie marmurowe, podwoje z alabastrów, bramy porfirowe, drzwi złote dyjamentów w sobie mają siła, bram wieże pozłocista dachówka okryła; stropy z złota szczyrego wdzięczny blask wydają, które tramy cedrowe w pokojach dźwigają; dach, perłami sadzony, złota wybornego, jaki się właśnie godzi dla Boga samego; w szachownicę brak pokrył krzyształ na przemianę z jaspisem, z nimi gwiazdy wdzięczne na przemianę; powietrza zaś łaskawość tak miła, jak bywa, gdy na wiosnę Zefirus łagodnie powiéwa. Tu zima nie postoi z ostrymi mrozami ani się ciężkie grady srożą nad dachami; tu przykrości nie czynią lody cichej wodzie, nie masz śrzonów, co giną
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 174
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
państwem i Monarchą samym rządzi; i nas obojgu temu zabiezeć potrzeba, to jest, żeby nasi Ministowie jako passim się dzieje nonconniveant królowi prawa przestępującemu; è converso widząc w Panu wszelką aplikacją i staranie około Dobra pospolitego, żeby mu dopomogali, i żeby przy jakiej póżądanej cyrkumstancyj in favorem Ojczyzny, wzięli sobie pro simbolo szachownicę, nad którą napisano; Ars uni attendere Regi.
Co się nieomylnie stanie per Consilia Ministerialia, których, ziczę; tam bowiem Rzeczpospolita rozeznać snadno będzie mogła co za dyspozycja w królu; czy jego conatus zgadzają się z prawem, i z Dobrem pospolitym; kiedy w oczach jej królowie ekspedycje czynić będą z kanclerzami tak wewnętrzne
panstwem y Monarchą samym rządźi; y nas oboygu temu zabiezeć potrzeba, to iest, źeby naśi Ministowie iako passim się dźieie nonconniveant krolowi prawa przestępuiącemu; è converso widząc w Panu wszelką applikacyą y staranie około Dobra pospolitego, źeby mu dopomogali, y źeby przy iakiey poźądaney cyrkumstancyi in favorem Oyczyzny, wźięli sobie pro simbolo szachownicę, nad ktorą napisano; Ars uni attendere Regi.
Co śię nieomylńie stanie per Consilia Ministerialia, ktorych, źyczę; tam bowiem Rzeczpospolita rozeznać snadno będźie mogła co za dyspozycya w krolu; czy iego conatus zgadzaią śię z prawem, y z Dobrem pospolitym; kiedy w oczach iey krolowie expedycye czynić będą z kanclerzami tak wewnętrzne
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 45
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
, Jetko Żołd, Hyberna, Chleb zimowy, Dyspartymenta, Dystrybuta, Moderunek, albo Rynsztunek. Dymisa, alias Licencja Hetmana, lub Komendę mającego dana Żołnierzowi odjechania z Wojska dla Negocjacyj. Miny, albo Podkopy, po łacinie Cuniculi, Wały, Szańce, Armaty, Kosze, Lewety, Kule, Szufe, Rogatki, Szachownica, która jest adynstar Chorągwi z różnych kolorów w kwadrat zrobiona. Listy przepowiednie, Żołd, Łuk, Strzała, Kroj, co się Tatarskim zowie wraz terminem Sajdak. Jest to oręże wszytkich prawie Azy- SCJENCJA o TERMINACH.
atyckich Narodów, owszem całego podobno przedtym świata: teraz Strzelba, Pistolety, Szabla, etc. Do
, Ietko Zołd, Hyberna, Chleb zimowy, Dyspartymenta, Dystrybuta, Moderunek, albo Rynsztunek. Dimisa, alias Licencya Hetmana, lub Kommendę maiącego dana Zolnierzowi odiechania z Woyska dla Negocyacyi. Miny, albo Podkopy, po łacinie Cuniculi, Wały, Szańce, Armaty, Kosze, Lewety, Kule, Szuffe, Rogatki, Szachownica, ktora iest adinstar Chorągwi z rożnych kolorow w kwadrat zrobiona. Listy przepowiednie, Zołd, Łuk, Strzała, Kroy, co się Tatarskim zowie wraz terminem Saydak. Iest to oręże wszytkich prawie Azy- SCYENCYA o TERMINACH.
atyckich Narodow, owszem całego podobno przedtym swiata: teraz Strzelba, Pistolety, Szabla, etc. Do
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 82
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
jeszcze i curiositate non vanitate ductus, po krajach cudzych, po górach i miejscach kamienistych idę inoffenso pede; pewnie onich, jeśli nie zaostrzę, zaiste nie zatępię pióra: ani czytelnika obciąże kamieniami, któryby rad miał coronam de Lapide. Pompejusz wielki wojownik po trzecim z rozbójników morskich triumfie, miał zdwoch drogich kamieni szachownicę, czyli warcabnicę na trzy stopy szeroką u Pliniusza, nad których kamieni wielkość po one czasy Rzym jeszcze nie widział, a te ex spoliis supponendum, dostały się jemu: miał także stołów złotych, w klejnoty drogie sadzonych, dziewięć: koron z pereł wielkich 33. Górę złotę w kwadrat formowaną a na niej jelenie i
ieszcze y curiositate non vanitate ductus, po kraiach cudzych, po gorach y mieyscach kamienistych idę inoffenso pede; pewnie onich, ieśli nie zaostrzę, zaiste nie zatępię piora: ani czytelnika obciąże kamieniami, ktoryby rad miał coronam de Lapide. Pompeiusz wielki woiownik po trzecim z rozboynikow morskich tryumfie, miał zdwoch drogich kamieni szachownicę, czyli warcabnicę na trzy stopy szeroką u Pliniusza, nad ktorych kamieni wielkość po one czasy Rzym ieszcze nie widział, á te ex spoliis supponendum, dostały się iemu: miał także stołow złotych, w kleynoty drogie sadzonych, dziewięć: koron z pereł wielkich 33. Gorę złotę w kwadrat formowaną á na niey ielenie y
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 340
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754