Ezajasz Prorok/ gdy go Pan posłał do dwu Potentatów Żydowskich/ żeby im prawdę mówił/ żeby je gromił: obaczywszy Prorok zwierzchnią światłość onych ludzi/ pozorny majestat/ pocznie sobą trwożyć: jakoż ja tu mam mówić Panie/ że to są synowie ciemności/ a oni tak jaśnie świecą? jakoż w nie mam wmawiać żeby się bali/ a oni tak jaśnie świecą? jakoż w nie mam wmawiać żeby się bali/ a oni są tak potężni? jakoż się mam otrzeć o te gwiazdy świata/ o tę jasność tak pałającą? Potwierdził go Pani: Ne timeas à duabus caudis titionym fumigantium. Nie bój się Proroku tej jasności
Ezaiasz Prorok/ gdy go Pan posłał do dwu Potentatow Zydowskich/ żeby im prawdę mowił/ żeby ie gromił: obaczywszy Prorok zwierzchnią świátłość onych ludźi/ pozorny máiestat/ pocznie sobą trwożyć: iákoż ia tu mam mowić Pánie/ że to są synowié ćiemnośći/ á oni ták iásnie świécą? iákoż w nie mam wmáwiáć żeby się bali/ á oni ták iásnie świécą? iákoż w nie mam wmáwiáć żeby się bali/ á oni są ták potężni? iákoż się mam otrzeć o te gwiazdy świátá/ o tę iásność ták pałáiącą? Potwierdźił go Pani: Ne timeas à duabus caudis titionym fumigantium. Nie boy się Proroku tey iásnośći
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: C3v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
/ żeby je gromił: obaczywszy Prorok zwierzchnią światłość onych ludzi/ pozorny majestat/ pocznie sobą trwożyć: jakoż ja tu mam mówić Panie/ że to są synowie ciemności/ a oni tak jaśnie świecą? jakoż w nie mam wmawiać żeby się bali/ a oni tak jaśnie świecą? jakoż w nie mam wmawiać żeby się bali/ a oni są tak potężni? jakoż się mam otrzeć o te gwiazdy świata/ o tę jasność tak pałającą? Potwierdził go Pani: Ne timeas à duabus caudis titionym fumigantium. Nie bój się Proroku tej jasności/ fałszywa jest/ nietrwająca/ i owszem z dymem pomieszana: widziałeś jako się
/ żeby ie gromił: obaczywszy Prorok zwierzchnią świátłość onych ludźi/ pozorny máiestat/ pocznie sobą trwożyć: iákoż ia tu mam mowić Pánie/ że to są synowié ćiemnośći/ á oni ták iásnie świécą? iákoż w nie mam wmáwiáć żeby się bali/ á oni ták iásnie świécą? iákoż w nie mam wmáwiáć żeby się bali/ á oni są ták potężni? iákoż się mam otrzeć o te gwiazdy świátá/ o tę iásność ták pałáiącą? Potwierdźił go Pani: Ne timeas à duabus caudis titionym fumigantium. Nie boy się Proroku tey iásnośći/ fałszywa iest/ nietrwáiąca/ y owszem z dymem pomieszána: widźiałeś iáko się
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: C3v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
NA POGRZEB HERBOWNEGO
Wnidę w kościół, aż pogrzeb, kogoś grzebą szumnie, Kołpak soboli, szabla oprawna na trumnie; Wszędy, aż do samego kościelnego balku, Malowane się szable świecą z katafalku. Spytawszy, kto, stanąłem zadumany w kroku. Znałem, dlaboga, nigdy nie miał jej u boku.
Szkoda wmawiać po śmierci, żeby krew rozlewał, Kto pokój ze wszytkimi za żywota miewał; Przetoć na wojnie nigdy, na publice rzadki, Gdzie się najczęściej takie trafiają przypadki. PIÓRA 173. POCZĄTEK
Jużem pisał o siedmi; aż trzy pióra strusie Herbem pod rękę idą. Odsyłam, komu się Upodoba, do tamtych;
NA POGRZEB HERBOWNEGO
Wnidę w kościół, aż pogrzeb, kogoś grzebą szumnie, Kołpak soboli, szabla oprawna na trumnie; Wszędy, aż do samego kościelnego balku, Malowane się szable świecą z katafalku. Spytawszy, kto, stanąłem zadumany w kroku. Znałem, dlaboga, nigdy nie miał jej u boku.
Szkoda wmawiać po śmierci, żeby krew rozlewał, Kto pokój ze wszytkimi za żywota miewał; Przetoć na wojnie nigdy, na publice rzadki, Gdzie się najczęściej takie trafiają przypadki. PIÓRA 173. POCZĄTEK
Jużem pisał o siedmi; aż trzy pióra strusie Herbem pod rękę idą. Odsyłam, komu się Upodoba, do tamtych;
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 474
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
go wyklina Bóg z kościoła i kładzie jako poganina? Tenże mię ma rozgrzeszyć i pomóc mej duszy, Który w grzechach śmiertelnych sam leży po uszy? 538. NA TOŻ TRZECI RAZ
Że lekarza, Pan Jezus sam o sobie mówi, Nie potrzebują ludzie, wieczna prawda, zdrowi. Na cóż chorobę w kogo lekarstwami wmawiać? Na co recepty pisać, do aptek wyprawiać (Dość purgansu, dość na nich i w domu dyjety) Przebrane z pola kopy, pieniądze z kalety? Bez włokity po miejscach, wbrew bożym zakazom, Po odpustach i kwoli cudownym obrazom, Na co w sercach rozumem ułożone mieszać Afekty? wmówiwszy grzech, z niego
go wyklina Bóg z kościoła i kładzie jako poganina? Tenże mię ma rozgrzeszyć i pomóc mej duszy, Który w grzechach śmiertelnych sam leży po uszy? 538. NA TOŻ TRZECI RAZ
Że lekarza, Pan Jezus sam o sobie mowi, Nie potrzebują ludzie, wieczna prawda, zdrowi. Na cóż chorobę w kogo lekarstwami wmawiać? Na co recepty pisać, do aptek wyprawiać (Dość purgansu, dość na nich i w domu dyjety) Przebrane z pola kopy, pieniądze z kalety? Bez włokity po miejscach, wbrew bożym zakazom, Po odpustach i kwoli cudownym obrazom, Na co w sercach rozumem ułożone mieszać Afekty? wmówiwszy grzech, z niego
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 331
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zadumieć mi się przyszło, gdzie mi Wć takie rzeczy piszesz, które abym był kiedy miał słyszeć od Wci, ani mi to w imaginację przyjść mogło. Bo kiedy wyglądam ja tu co godzina i co moment d'etre malheureusement assomme, quand je me consume d'ennui et de mille chagrins, Wć mi perswadować chcesz i wmawiać we mnie, że ja tu o takich myślę rzeczach, które by Wć obrażać miały, i nie znalazłszy żadnej na świecie okazji ani podobieństwa, na czym by się to fundować miało, to mi zaraz wyrzucasz i tym mi odpowiadasz, co się już snadź Wci nadprzykrzyło albo że mię kto tak obmierził Wci,
zadumieć mi się przyszło, gdzie mi Wć takie rzeczy piszesz, które abym był kiedy miał słyszeć od Wci, ani mi to w imaginację przyjść mogło. Bo kiedy wyglądam ja tu co godzina i co moment d'etre malheureusement assomme, quand je me consume d'ennui et de mille chagrins, Wć mi perswadować chcesz i wmawiać we mnie, że ja tu o takich myślę rzeczach, które by Wć obrażać miały, i nie znalazłszy żadnej na świecie okazji ani podobieństwa, na czym by się to fundować miało, to mi zaraz wyrzucasz i tym mi odpowiadasz, co się już snadź Wci nadprzykrzyło albo że mię kto tak obmierził Wci,
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 141
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
tak bowiem umie natura ciernia/ ludzie w jakąś bydlęcą postać/ abo raczej gadziny i robaka obracać podobieństwo: Wszak tego doznasz gdy cię na ganku Piłat postawi wtej koronie/ w której rozumiesz że będziesz śliczny/ jako cię i za człowieka nie poznają/ tak że będzie musiał sędzia wołać na ludzie/ i w nie skutecznie wmawiać/ żeś ty prawdziwy człowiek/ a przecię u nich/ choć kapłanów/ choć w piśmie nauczonych nic niesprawi: bo jednym głosem zawołają/ abyś jak robak był wywyższony/ któryś snać niemiał być odrobaka niwczym różny. Do takiej hańby ten cię niekiedy wieniec przywiedzie. Dla tego moje jedyne
ták bowiem vmie náturá ćiernia/ ludźie w iakąś bydlęcą postáć/ ábo ráczey gadźiny y robaka obracáć podobieństwo: Wszak tego doznasz gdy ćię ná ganku Piłat postawi wtey koronie/ w ktorey rozumiesz że będźiesz śliczny/ iako ćię y zá człowieka nie poznáią/ ták że będźie muśiał sędźia wołáć ná ludźie/ y w nie skutecznie wmawiać/ żeś ty prawdźiwy człowiek/ á przećię v nich/ choć kapłanow/ choć w piśmie nauczonych nic niespráwi: bo iednym głosem záwołáią/ ábyś iák robak był wywyższony/ ktoryś snáć niemiał być odrobaka niwczym rożny. Do tákiey háńby ten ćię niekiedy wieniec przywiedźie. Dla tego moie iedyne
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 264
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
mają mieszkania nakształt kościołów znakomite, w których cześć odbierają, mniejszą jednak od czci wielkiego LAMY.
Gdy zaś Wielki LAMA raczy od ludu odbierać pokłony,
posadzony bywa na pysznym ołtarzu, i siedzi na bogatym wezgłowiu.
Uczniowie jego wybrani, którzy składają się z dwochset Lamów najprzedniejszych z mnóstwa, mają sposób sztuczny w pospólstwo wmawiać: że jest nieśmiertelny: i że gdy się umierać zdaje, Ciało tylko odmienia, które przechodem swej duszy ożywia.
Jest podanie bardzo starodawne między Mędrcami Chińskiemi, że w Skarbcu tego Pagodu znajdować się mają księgi i pisma stare, zachowane od wielu wieków.
Cesarz panujący, wielki bardzo miłośnik starożytności Chińskich i Tatarskich, był
maią mieszkania nakształt kościołow znakomite, w których cześć odbieraią, mnieyszą iednak od czci wielkiego LAMY.
Gdy zaś Wielki LAMA raczy od ludu odbierać pokłony,
posadzony bywa na pysznym ołtarzu, y siedzi na bogatym wezgłowiu.
Uczniowie iego wybrani, którzy składaią się z dwochset Lamow nayprzednieyszych z mnostwa, maią sposob sztuczny w pospolstwo wmawiać: że iest nieśmiertelny: y że gdy się umierać zdaie, Ciało tylko odmienia, ktore przechodem swey duszy ożywia.
Iest podanie bardzo starodawne między Mędrcami Chińskiemi, że w Skarbcu tego Pagodu znaydować się maią xięgi y pisma stare, zachowane od wielu wiekow.
Cesarz panuiący, wielki bardzo miłośnik starożytności Chińskich y Tatarskich, był
Skrót tekstu: ChesMinFilozof
Strona: 6
Tytuł:
Filozof indyjski
Autor:
Philip Dormer Stanhope Chesterfield
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767
Więc chcąc żartem okrasić on ustryk tak srogi, Porwawszy z ziemie, rzecze, że ma słabe nogi. A ja: „Nie wiem prawdziwie, co by temu robić; Jeśli jako u stołu, to by je zagłobić.” Co usłyszawszy żona: „Proszę z tym swym klinem, Nie racz się Waszmość wmawiać tak ochotnie inem.” „Żartyć to, miła żono, już zbity wierzchołek, Nie na klin, ledwie może przydać się na kołek; Gdy go lata przerobią z dębowego w bzowy, Ledwie się czasem zejdzie do dziury gotowej. O sparzę ani myśleć, bo ledwie biel minie, Jako łyko się w kłodzie pod
Więc chcąc żartem okrasić on ustryk tak srogi, Porwawszy z ziemie, rzecze, że ma słabe nogi. A ja: „Nie wiem prawdziwie, co by temu robić; Jeśli jako u stołu, to by je zagłobić.” Co usłyszawszy żona: „Proszę z tym swym klinem, Nie racz się Waszmość wmawiać tak ochotnie inem.” „Żartyć to, miła żono, już zbity wierzchołek, Nie na klin, ledwie może przydać się na kołek; Gdy go lata przerobią z dębowego w bzowy, Ledwie się czasem zejdzie do dziury gotowej. O sparzę ani myśleć, bo ledwie biel minie, Jako łyko się w kłodzie pod
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 429
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987