zastola ktoś; skoro stanie równo, Jakby też kto bróg dźwignął, a pod brogiem gówno. 210 (F). DO PANA BEKOKORNUTA
Jeśli tak z grobu wstanie każdy, jako lęże, Radzęć to, umierając, z głowy zdjąć oręże, Żeby kiedy pomarłych anioł będzie wskrzeszał, Diabeł cię między kozły za rogi nie wmieszał, Żebyście nimi w niebie owieczek nie kłoli, Skąd precz rogacze, sami pójdą tam gomoli. Pożytek kurwy żony: i tu dźwigać rogi, I po śmierci piekielne z kozłami paść brogi. 211 (P). ŁZY BIAŁOGŁOWSKIE GORSZE OD ŻEGLUGI NA ŁZY BIAŁOGŁOWSKIE
Pytam szlachcica, który flisem bawiąc długiem, Żeglował Wisłą
zastola ktoś; skoro stanie równo, Jakby też kto bróg dźwignął, a pod brogiem gówno. 210 (F). DO PANA BEKOKORNUTA
Jeśli tak z grobu wstanie każdy, jako lęże, Radzęć to, umierając, z głowy zdjąć oręże, Żeby kiedy pomarłych anioł będzie wskrzeszał, Diaboł cię między kozły za rogi nie wmieszał, Żebyście nimi w niebie owieczek nie kłoli, Skąd precz rogacze, sami pójdą tam gomoli. Pożytek kurwy żony: i tu dźwigać rogi, I po śmierci piekielne z kozłami paść brogi. 211 (P). ŁZY BIAŁOGŁOWSKIE GORSZE OD ŻEGLUGI NA ŁZY BIAŁOGŁOWSKIE
Pytam szlachcica, który flisem bawiąc długiem, Żeglował Wisłą
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 98
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
twoim wiecznym słonecznikiem, Obracać będę, ty lat moich czasem, Ty życia mego sporządzaj kompasem, Ty dni, miesiące rozpisuj i wieki, Niech ci mej słońce ustąpi opieki, Kiedy choć depce po niebieskiej ścieżce, Ustąpić musi w gładkości Jagnieszce. PRZĄDKA
Któż cię między te, którym już wiek słaby Twardszej roboty broni, wmieszał baby? Swawola pewnie, ta cię komornicą Czyni, ta wznieca tę przyjaźń z przęślicą, Ta cię na gadki tej wieczornej chwile I na wieśniackie wiedzie krotofile! Szczęśliwa kądziel, którą ty całujesz, I nici, które ustami zwięzujesz! To złote runo, które kolchidzkiego Króla chwaliły gaje i którego Jazon z rycerzów inszych dostał
twoim wiecznym słonecznikiem, Obracać będę, ty lat moich czasem, Ty życia mego sporządzaj kompasem, Ty dni, miesiące rozpisuj i wieki, Niech ci mej słońce ustąpi opieki, Kiedy choć depce po niebieskiej ścieżce, Ustąpić musi w gładkości Jagnieszce. PRZĄDKA
Któż cię między te, którym już wiek słaby Twardszej roboty broni, wmieszał baby? Swawola pewnie, ta cię komornicą Czyni, ta wznieca tę przyjaźń z przęślicą, Ta cię na gadki tej wieczornej chwile I na wieśniackie wiedzie krotofile! Szczęśliwa kądziel, którą ty całujesz, I nici, które ustami zwięzujesz! To złote runo, które kolchidzkiego Króla chwaliły gaje i którego Jazon z rycerzów inszych dostał
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 244
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
mocy Prawdy/ która złote wieki stanowiła/ i zawsze stanowić może: Ani zapisów żadnych/ ani Menbranów gołych/ ani Chyrografów potrzebowali. Ale słowem tylko Szlacheckim/ które na on czas/ nad zdrowie namilsze i mocniejsze było/ każdą sprawę wiązali. Tożby i teraz być mogło/ ale że się kąkol miedzy szczerą pszenicę wmieszał/ tak że go i rozeznać trudno/ on to/ będąc inszej matki/ sprawił/ że Annulis nostris plusquam animis creditur: on do tego/ że tę chorągiew dobrowolnie wystawilismy (która nas bez miary szpeci) przywiódł. O turpem humano generifraudis et nequitiae publicae confessionem! In quid isti viri ornati adhibiti sunt?
mocy Prawdy/ ktora złote wieki stánowiłá/ y záwsze stánowić może: Ani zapisow żadnych/ áni Menbranow gołych/ áni Chyrográfow potrzebowáli. Ale słowem tylko Szlácheckim/ ktore ná on czás/ nád zdrowie namilsze y mocnieysze było/ káżdą spráwę wiązáli. Tożby y teraz bydz mogło/ ále że się kąkol miedzy sczerą pszenicę wmieszał/ ták że go y rozeznáć trudno/ on to/ będąc inszey mátki/ spráwił/ że Annulis nostris plusquam animis creditur: on do tego/ że tę chorągiew dobrowolnie wystáwilismy (ktora nas bez miáry szpeći) przywiodł. O turpem humano generifraudis et nequitiae publicae confessionem! In quid isti viri ornati adhibiti sunt?
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: D3v
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
była droga, książę Wiśniowiecki z księżną żoną swoją i generałami moskiewskimi, porzuciwszy na złej drodze wojsko, w małej liczbie pierwej do Wysokiego przyjechał. Można było wtenczas zabrać wszystkie pierwsze osoby, ale do tego nie przyszło, a wtem dowiedziawszy się w Wysokiem o podjeździe stanisławowskim, ochotnik z Tatarów i Polaków przeciwko Tyszkiewiczowi wybiegł. Wmieszał się między ochotnika Francuz Dawo, kapitan gwardii lit., pułkownik teraźniejszy tegoż regimentu; na szłapaku zbytnio spasłym biegł, drugich wyprzedzając, ale gdy podjazd Tyszkiewiczowski naparł tego ochotnika, że uciekać musiał, koń pod Dawo kapitanem rozparł się. Zabito pod porucznikiem tatarskim konia, który zrzuciwszy kapitana Dawo z jego szłapaka i wsiadłszy
była droga, książę Wiśniowiecki z księżną żoną swoją i generałami moskiewskimi, porzuciwszy na złej drodze wojsko, w małej liczbie pierwej do Wysokiego przyjechał. Można było wtenczas zabrać wszystkie pierwsze osoby, ale do tego nie przyszło, a wtem dowiedziawszy się w Wysokiem o podjeździe stanisławowskim, ochotnik z Tatarów i Polaków przeciwko Tyszkiewiczowi wybiegł. Wmieszał się między ochotnika Francuz Dawo, kapitan gwardii lit., pułkownik teraźniejszy tegoż regimentu; na szłapaku zbytnio spasłym biegł, drugich wyprzedzając, ale gdy podjazd Tyszkiewiczowski naparł tego ochotnika, że uciekać musiał, koń pod Dawo kapitanem rozparł się. Zabito pod porucznikiem tatarskim konia, który zrzuciwszy kapitana Dawo z jego szłapaka i wsiadłszy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 94
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
zwolennik on/ którego znano; Rzekł wrotnej służebnicy: wnet mu wolą dano. Ioan: 18. Pamiątka
Uchylił drzwi/ i wpuścił Piotra aż do sieni: Wszedł chudzina/ strach co raz na nim postać mieni. Żołnierze się po sieni przechadzając śmieją/ A drudzy co poziębli u ognia się grzeją: Miedzy te wmieszał się Piotr/ grzeje się też w rzeczy: A owdzie koniec sprawy na pilnej ma pieczy. Tu Pana przed Annasza/ z wesołą postawą Postawią posługacze/ dzielnością i sławą Popisując się swoją: Otośmyć dostali Tego zbrodnia/ którego Bogiem nazywali. Jego sztucznym matactwem oszaleni ludzie: Patrzcie/ Panie Annaszu/ jeśli tej obłudzie Bogiem
zwolennik on/ ktorego znano; Rzekł wrotney służebnicy: wnet mu wolą dano. Ioan: 18. Pámiątká
Vchylił drzwi/ y wpuśćił Piotra áż do śieni: Wszedł chudźiná/ strách co raz ná nim postáć mieni. Zołnierze się po śieni przechadzáiąc śmieią/ A drudzy co poźiębli v ogniá się grzeią: Miedzy te wmieszał się Piotr/ grzeie się też w rzeczy: A owdźie koniec spráwy ná pilney ma pieczy. Tu Páná przed Annaszá/ z wesołą postáwą Postáwią posługácze/ dźielnośćią y sławą Popisuiąc się swoią: Otosmyć dostáli Tego zbrodniá/ ktorego Bogiem názywáli. Iego sztucznym mátáctwem oszaleni ludźie: Pátrzćie/ Pánie Annaszu/ iesli tey obłudźie Bogiem
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 18.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
... 36. DO SKĘPCA BOGATEGO HERBU NAŁĘCZ
Nie Nałęcz się ta związka, którąć pradziadowie Zostawili w pieczęci, ale Nalicz zowie; Bo co worek naliczysz, żeby tracił inny, Wiążesz nią, nie siedziawszy na łęku, czupryny 37. ApENDIKs DO HERBU NAŁĘCZ
Któż wie, jeśli w regiestrze zacnej szlachty długiem Nie wmieszał się też jaki cyruliczek z ługiem, Związka rzecz cyrulicza, ja za to nie ręczę: Na, lecz — kreską się jedną różni od Nałęcze. Jeśli dobrze puszczadła zażywał i lance Do ran leczenia, szczęście jeśli miał do france. Wiecież, gdzie brzytwy nie chcą, szydła golą czasem: Nie mógł żołnierz krwią,
... 36. DO SKĘPCA BOGATEGO HERBU NAŁĘCZ
Nie Nałęcz się ta związka, którąć pradziadowie Zostawili w pieczęci, ale Nalicz zowie; Bo co worek naliczysz, żeby tracił iny, Wiążesz nią, nie siedziawszy na łęku, czupryny 37. APPENDIX DO HERBU NAŁĘCZ
Któż wie, jeśli w regiestrze zacnej szlachty długiem Nie wmieszał się też jaki cyruliczek z ługiem, Związka rzecz cyrulicza, ja za to nie ręczę: Na, lecz — kreską się jedną różni od Nałęcze. Jeśli dobrze puszczadła zażywał i lance Do ran leczenia, szczęście jeśli miał do france. Wiecież, gdzie brzytwy nie chcą, szydła golą czasem: Nie mógł żołnierz krwią,
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 411
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w wieżej pół roka siedział i więźniów wykupił kilku, przy tym żeby Kołaczkowce oddał, które należą w posagu jejmci jego. Po tej zgodzie kazał się do króla im. w sedycie zanieść dla uczynienia relacyjej i o dalszą prosząc protekcyją; potem piechotą poszedł. Otrzymał na pokojach stąd wielką konfuzyją, że Kołaczkowce w tę zgodę wmieszał, a potem piechotą do gospody poszedł. Niepodobno wypisać, jako ten senator nie ma sam od nikogo, począwszy od najmniejszego, kompasyjej, tylko mu to miejsce poniekąd czyni, że majestaty obraził imp. łowczy. Imp. krakowski tentował szczęścia, aby mógł królowi im. upaść do nóg za imp. łowczym, ale
w wieżej pół roka siedział i więźniów wykupił kilku, przy tym żeby Kołaczkowce oddał, które należą w posagu jejmci jego. Po tej zgodzie kazał się do króla jm. w sedycie zanieść dla uczynienia relacyjej i o dalszą prosząc protekcyją; potem piechotą poszedł. Otrzymał na pokojach stąd wielką konfuzyją, że Kołaczkowce w tę zgodę wmieszał, a potem piechotą do gospody poszedł. Niepodobno wypisać, jako ten senator nie ma sam od nikogo, począwszy od najmniejszego, kompasyjej, tylko mu to miejsce poniekąd czyni, że majestaty obraził jmp. łowczy. Jmp. krakowski tentował szczęścia, aby mógł królowi jm. upaść do nóg za jmp. łowczym, ale
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 101
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
z Duchowieństwem bratacie/ kumacie/ szwatacie. Kiedyż was do Biskupa którego o herezją pozywają? jakoż za Augusta Króla/ sądy nad wami za gwałtownym waszym następem/ Duchownym są wydarte z ręku/ gdy jawna rebelia niektórych od czarta poduszczonych wypadła/ potym kąkol ten przeklęty miał od sędziego pokoj/ bo się był tak wmieszał w pszenicę/ że nie mógł bez wielkiej szkody być wyplewiony. I teraz jeszcze plewidła nie masz/ czemuż się strachacie? czego się boicie? na co asekuracij od Duchowieństwa zasiągacie? już ją macie zdawna/ wolność wasza Szlachecka ta was od jurysdykcji Duchownych ochrania do tych czasów/ a przy sobie o jako wielkie
z Duchowieństwem brátaćie/ kumaćie/ szwátaćie. Kiedyż was do Biskupá ktorego o herezyą pozywáią? iákoż zá Augustá Krolá/ sądy nád wámi zá gwałtownym wászym następem/ Duchownym są wydárte z ręku/ gdy iáwna rebellia niektorych od czártá poduszczonych wypádłá/ potym kąkol ten przeklęty miał od sędźiego pokoy/ bo się był ták wmieszał w pszenicę/ że nie mogł bez wielkiey szkody bydź wyplewiony. Y teraz ieszcze plewidłá nie mász/ czemuż się strachaćie? czego się boićie? ná co ássekuráciy od Duchowieństwá zásiągaćie? iuż ią maćie zdáwná/ wolność wászá Szláchecka tá was od iurisdykcyey Duchownych ochrania do tych czásow/ á przy sobie o iáko wielkie
Skrót tekstu: BirkEgz
Strona: 3
Tytuł:
O Egzorbitancjach kazania dwoje
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
I bicz możniejszych książąt, Piotra Arretyna; Widzę Frakastorona, Gabriela, za niem Tassa, wziętego wierszych uciesznych składaniem.
XI
Mikołaja Tiepola, Amania mego Widzę, iż wzroku ze mnie nie spuszcza swojego; Antonius Fulgozy dziwnie się raduje, Że blisko moję nawę portu upatruje. Ano mój Waleriusz, co się miedzy panie Wmieszał i jakieś o nich zda się mieć staranie Z Baryniem; lecz opodal ten jakoby stoi: Nowych podobno ogniów zachwycić się boi.
X
Dwa dowcipy nad ludzki rozum wyniesione, Pika, Piusa widzę, krwią z sobą złączone. Ten zaś, co z niemi idzie, od nich szanowany, Nie tuszę, aby mógł
I bicz możniejszych książąt, Piotra Arretyna; Widzę Frakastorona, Gabryela, za niem Tassa, wziętego wierszych uciesznych składaniem.
XI
Mikołaja Tiepola, Amania mego Widzę, iż wzroku ze mnie nie spuszcza swojego; Antonius Fulgozy dziwnie się raduje, Że blizko moję nawę portu upatruje. Ano mój Waleryusz, co się miedzy panie Wmieszał i jakieś o nich zda się mieć staranie Z Baryniem; lecz opodal ten jakoby stoi: Nowych podobno ogniów zachwycić się boi.
X
Dwa dowcipy nad ludzki rozum wyniesione, Pika, Piusa widzę, krwią z sobą złączone. Ten zaś, co z niemi idzie, od nich szanowany, Nie tuszę, aby mógł
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 368
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
z wsiów wpadł do Przemyśla, Moskwę strwożył, że podjazd znaczny króla Stanisława z Saksonii wyszedł, i o milę od nich stanął. Zmieszali się Moskwa, a Szmigielski wpadł do więźniów, wołając, żeby ich czemprędzej uwozić, by ich strona przeciwna nie odbili; a tak w owym odmęcie, niby wierność wielką pokazując, wmieszał swoje warty między moskiewskie, wojewodę jako najprędzęj wsadziwszy z damami w karety uwoził z miasta, a wyjechawszy bramą wrócił nazad koło muru, potem wyszedłszy w pole Moskwę kazał wyciąć, a generała Böhema w niewolą zabrał. Uchodził na Sanok, a przybiegłszy do Dukli, damy, to jest wojewodzinę kijowską i pisarzową koronną z dziećmi
z wsiów wpadł do Przemyśla, Moskwę strwożył, że podjazd znaczny króla Stanisława z Saksonii wyszedł, i o milę od nich stanął. Zmieszali się Moskwa, a Szmigielski wpadł do więźniów, wołając, żeby ich czémprędzéj uwozić, by ich strona przeciwna nie odbili; a tak w owym odmęcie, niby wierność wielką pokazując, wmieszał swoje warty między moskiewskie, wojewodę jako najprędzęj wsadziwszy z damami w karety uwoził z miasta, a wyjechawszy bramą wrócił nazad koło muru, potém wyszedłszy w pole Moskwę kazał wyciąć, a generała Böhema w niewolą zabrał. Uchodził na Sanok, a przybiegłszy do Dukli, damy, to jest wojewodzinę kijowską i pisarzową koronną z dziećmi
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 111
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849