Piszą Naturaliste, że są Koralowe drzewka czerwone i białe, ale te drugie nulli usui zdadzą się, że dziur w sobie mają wiele. Czerwonego jest cnota. krew zastanawiać, czarty pędzić i burze, żołądka leczyć afekcje i boleści serca. Zawiesiwszy go kawałek w sadzie, czyni rodzajne drzewa, i starłszy, między zboże wmieszawszy podczas siejby, plenność prżynosi, a burze i grady oddala. Dziecięciu jeno się uródży, dawszy w usta utartego przed skosztowaniem pokarmu, na całe go życie od bólu głowy prezerwuje. U Majolusa o koralu takie iudicium.
Umbras Daemoniacas et Thesala monstra repellit.
Tojest: że czartów i czary czarnoksięstwa odpędza.
KARBUNKUŁ, ognistego
Piszą Naturalistae, że są Koralowe drzewka czerwone y białe, ale te drugie nulli usui zdadzą się, że dziur w sobie maią wiele. Czerwonego iest cnota. krew zastanawiać, czarty pędzić y burze, żołądka leczyć affekcye y boleści serca. Zawiesiwszy go kawałek w sadzie, czyni rodzayne drzewa, y starłszy, między zboże wmieszawszy podczas sieyby, plenność prżynosi, a burze y grady oddála. Dziecięciu ieno się urodżi, dawszy w usta utartego przed skosztowaniem pokarmu, na całe go życie od bolu głowy prezerwuie. U Maiolusa o koralu takie iudicium.
Umbras Daemoniacas et Thesala monstra repellit.
Toiest: że czartow y czary czarnoxięstwa odpędza.
KARBUNKUŁ, ognistego
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 654
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
beł próżny trwogi, Kiedy poczuł, że się już wracał Cyklop srogi, I kiedy ujźrzał, że się do niego przymykał Z straszną twarzą i wielką jaskinią odmykał. Lecz więcej miłość mogła, niż strach, niewątpliwie, A wy uznajcie, jeśli miłował prawdziwie. Wprzód przydzie wielki Cyklop i kamień odłoży; Król wchodzi, wmieszawszy się między gęste kozy.
XLIX.
Gdy weszło stado, Cyklop sam się w jamę wpuszcza, Ale pierwej za sobą wielkie drzwi zapuszcza; Chodzi, wszystkich wąchając, na ostatek bierze Dwu naszych towarzyszów do srogiej wieczerze. Gdy mi wspomnieć na jego straszne zęby przydzie, I teraz drżę od strachu i pot przez mię idzie
beł próżny trwogi, Kiedy poczuł, że się już wracał Cyklop srogi, I kiedy ujźrzał, że się do niego przymykał Z straszną twarzą i wielką jaskinią odmykał. Lecz więcej miłość mogła, niż strach, niewątpliwie, A wy uznajcie, jeśli miłował prawdziwie. Wprzód przydzie wielki Cyklop i kamień odłoży; Król wchodzi, wmieszawszy się między gęste kozy.
XLIX.
Gdy weszło stado, Cyklop sam się w jamę wpuszcza, Ale pierwej za sobą wielkie drzwi zapuszcza; Chodzi, wszystkich wąchając, na ostatek bierze Dwu naszych towarzyszów do srogiej wieczerze. Gdy mi wspomnieć na jego straszne zęby przydzie, I teraz drżę od strachu i pot przez mię idzie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 13
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
to i goi/ i drętwi skorę/ że stwardzieje/ i będzie na odbicie potężną. Splec/ Wytecz/ Wybicie/ kiedy psu tuczeć abo łopatka schnie.
SChnienie nogi pochodzi z zaniedbanej chromoty. Przeto kiedy pies wybije nogę/ naciągnąć: także kiedy splecy/ także kiedy palec który wybije. Potym smarować maścią Wielogłowską/ wmieszawszy w nią połowicę maści/ jaką się na splec i tuczeć koński wypisała/ tedy tym wyleczy każdego. Także na uderzenie/ abo zdeptanie które rany nie uczyni/ że tylko puchnie acz na takie dobrze Rakowej maści/ do tych pomienionych maści przymieszać. Księgi pierwsze.
A kiedy abo zaniedbasz/ abo z starą chromotą psa dostaniesz
to y goi/ y drętwi skorę/ że stwárdźieie/ y będźie ná odbićie potężną. Splec/ Wytecz/ Wybićie/ kiedy psu tuczeć ábo łopátká schnie.
SChnienie nogi pochodźi z zániedbáney chromoty. Przeto kiedy pies wybiie nogę/ náćiągnąć: tákże kiedy splecy/ tákże kiedy pálec ktory wybiie. Potym smárowáć máśćią Wielogłowską/ wmieszawszy w nię połowicę maści/ iáką sie ná splec y tucżeć koński wypisáłá/ tedy tym wyleczy káżdego. Tákże na vderzenie/ ábo zdeptánie ktore rány nie vcżyni/ że tylko puchnie ácż ná takie dobrze Rákowey máśći/ do tych pomienionych máśći przymieszáć. Kśięgi pierwsze.
A kiedy ábo zániedbasz/ ábo z stárą chromotą psá dostániesz
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 27
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Być jej ojcem i że ją za córkę swą wita. Kamil o sprawach dzielnych, sprawach wyniesionych Tej śpiewa z wielką chwałą królów, miast uczonych; Nigdy pasterza swego chętniej nie słuchała Amfryza, choć się słodkiem pieśniom zdumiewała.
LXXXI
A drugi, od którego ziemia, gdzie się schodzi Izaur z morzem, w słone się wmieszawszy powodzi, Nazwana będzie, swego nie tracąc imienia, Póki ludzkiego zstanie na świecie plemienia, Póki Indom i Maurom świecić będzie rany Febus, póki krąg ziemski nie weźmie odmiany, Gwido Postum, któremu oraz dwie koronie, Stąd Pallas, stąd Apollo, włożyli na skronie.
LXXX
Ta zaś, co w pierwszem rzędzie po
Być jej ojcem i że ją za córkę swą wita. Kamil o sprawach dzielnych, sprawach wyniesionych Tej śpiewa z wielką chwałą królów, miast uczonych; Nigdy pasterza swego chętniej nie słuchała Amfryza, choć się słodkiem pieśniom zdumiewała.
LXXXI
A drugi, od którego ziemia, gdzie się schodzi Izaur z morzem, w słone się wmieszawszy powodzi, Nazwana będzie, swego nie tracąc imienia, Póki ludzkiego zstanie na świecie plemienia, Póki Indom i Maurom świecić będzie rany Febus, póki krąg ziemski nie weźmie odmiany, Gwido Posthum, któremu oraz dwie koronie, Stąd Pallas, stąd Apollo, włożyli na skronie.
LXXX
Ta zaś, co w pierwszem rzędzie po
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 274
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
po niem, Albo w koralu, zwłaszcza przez krakowski rynek; Niemodny, rzecze każdy, za lamą tuzinek. Toż pachołcy od srebra i koń wedle kwadry Ustrzmiony, a kiedybyś zajźrał mu w zanadry — Bieda, przewody prawne, infamije, długi, Kopy nie masz w szkatule, często między sługi Wmieszawszy się kredy tor, pod tymże koralem
Odpija i odjada swe pieniądze z żalem. Odyma się do czasu, aż też pęcherz puknie; Czy nie lepiejż mnie chodzić w holenderskim suknie Z ojczystej wełny, i tu gdy Polacy tracą, Że drogo cudzoziemcom od roboty płacą, W suknie całym, chędogim i uszytym modno
po niem, Albo w koralu, zwłaszcza przez krakowski rynek; Niemodny, rzecze każdy, za lamą tuzinek. Toż pachołcy od srebra i koń wedle kwadry Ustrzmiony, a kiedybyś zajźrał mu w zanadry — Bieda, przewody prawne, infamije, długi, Kopy nie masz w szkatule, często między sługi Wmieszawszy się kredy tor, pod tymże koralem
Odpija i odjada swe pieniądze z żalem. Odyma się do czasu, aż też pęcherz puknie; Czy nie lepiejż mnie chodzić w holenderskim suknie Z ojczystej wełny, i tu gdy Polacy tracą, Że drogo cudzoziemcom od roboty płacą, W suknie całym, chędogim i uszytym modno
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 225
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, PŁYWAMY
Słysząc wczora jednego szczęczka pasożyta, Gdy do możniejszych, czymsi czyniąc się, przypyta: „Niewiele nas tu panów — rzecze — w Opatowie.” W oczy mu stare ono powiedam przysłowie: Wioząc chłop rozsuł jabłka w wodzie; koń też łajna, Skoro się napił, puścił, bo mu to zwyczajna. Wmieszawszy się kobyle między jabłka gówno, Przypłynęło Dunajcem na dół z nimi równo, I mijając przy brzegu pełne ludzi promy, Głosem rzecze plugastwo: my, jabłka, pływamy. 407. ŁYSY
Pił łysy srebrną czarą; tej skoro nachynie, I wąsy mu, i oczy, i wszytka twarz ginie. Widząc wedle białego gołą
, PŁYWAMY
Słysząc wczora jednego szczęczka pasożyta, Gdy do możniejszych, czymsi czyniąc się, przypyta: „Niewiele nas tu panów — rzecze — w Opatowie.” W oczy mu stare ono powiedam przysłowie: Wioząc chłop rozsuł jabłka w wodzie; koń też łajna, Skoro się napił, puścił, bo mu to zwyczajna. Wmieszawszy się kobyle między jabłka gówno, Przypłynęło Dunajcem na dół z nimi równo, I mijając przy brzegu pełne ludzi promy, Głosem rzecze plugastwo: my, jabłka, pływamy. 407. ŁYSY
Pił łysy srebrną czarą; tej skoro nachynie, I wąsy mu, i oczy, i wszytka twarz ginie. Widząc wedle białego gołą
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 428
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Przestrzega oraz, niech o sobie radzą Gdy ich fakcja pojedynkiem zgina Lepid się składa Senatorską władzą Jednak na pokoj okazji napina, Obiecując go w niedługim traktacie Byle go tylko trzymano w Senacie. CXLIX. Lecz czując Posłów, pułki Lepidowe I godność sobie Antona wspomniawszy W raz towarzystwo smakując wojskowe W Antonowych się cicho wprzód wmieszawszy Potym bezpieczniej; zaczną spółki nowe I dziesiątników swych postponowawszy; Żeby się łacniej trybem zeszli prostem Rzekę na przeście osiodłają mostem CL. Nad to, celniejsi których miał pod sobą Niekiedy Anton; w obozie mu sprawią Wszytko co zechciał. To skoro ma probą Laterens; co go z Senatu przystawią Przestrzega Wodza; z jaką się
, Przestrzega oraz, niech ó sobie radzą Gdy ich fakcya poiedynkiem zgina Lepid się skłáda Senatorską władzą Iednak na pokoy okazyi napina, Obiecuiąc go w niedługim traktacie Byle go tylko trzymano w Senacie. CXLIX. Lecz czuiąc Posłow, pułki Lepidowe I godność sobie Antona wspomniawszy W raz towarzystwo smakuiąc woyskowe W Antonowych się cicho wprzod wmieszawszy Potym bespieczniey; zaczną społki nowe I dziesiątnikow swych postponowawszy; Zeby się łacniey trybem zeszli prostem Rzekę na przescie osiodłaią mostem CL. Nad to, celnieysi ktorych miał pod sobą Niekiedy Anton; w obozie mu sprawią Wszytko co zechciał. To skoro ma probą Laterens; co go z Senatu przystawią Przestrzega Wodza; z iaką się
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 143
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
wami na koń wsiadać, Przynajmniej dek na konia nosić mogę zwładać.”
Jeden z onych za temi mojemi słowy rzekł do mnie: — „Opacznie o nas nie rozumiej, a słowa nasze uważając, głowy swej nie frasuj. W tych dniach jeden złodziej w postaci dobrego, a w odzieniu derwisza między naszę kompanią się wmieszawszy, towarzystwo z nami przyjął, i mów i zabaw naszych pilen był.
„Pisarzowi swe własne pismo czytać snadnie, Ale co kto pod suknią skryje, nikt nie zgadnie.
„A tak my, jako nam derwiszom przysłusza, o nim źle nie rozumiejąc, w towarzystwośmy go przyjęli byli.
„Derwisza nie z
wami na koń wsiadać, Przynajmniéj dek na konia nosić mogę zwładać.”
Jeden z onych za temi mojemi słowy rzekł do mnie: — „Opacznie o nas nie rozumiéj, a słowa nasze uważając, głowy swéj nie frasuj. W tych dniach jeden złodziéj w postaci dobrego, a w odzieniu derwisza między naszę kompanią się wmieszawszy, towarzystwo z nami przyjął, i mów i zabaw naszych pilen był.
„Pisarzowi swe własne pismo czytać snadnie, Ale co kto pod suknią skryje, nikt nie zgadnie.
„A tak my, jako nam derwiszom przysłusza, o nim źle nie rozumiejąc, w towarzystwośmy go przyjęli byli.
„Derwisza nie z
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 80
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879