, Kiedy, co było ognia, pod wiechą roztrwoni. Tylkoć to klacz koń, krów byk kilkadziesiąt chowa; Dość na chrześcijanina jedna białagłowa, Inaczej mało była do małżeństwa sama, A Bóg ich więcej nie dał, Ewa dla Adama. Gwałcicie boskie rządy, jako bydło w lesie: Toć wodę na świat wniosło, to ogień przyniesie. A czemuż by nie, wedle rozumu prawidła, Odłączyć ciało człecze od zwierza, od bydła; Dopieroż, kiedy się Bóg z tym odzywa wszytkiem, Że go chce mieć mieszkaniem i swoim przybytkiem. 464. ŻART PODCZASZEGO Z STOLNIKIEM
Kuchmistrza z piwniczym, czy z podczaszym stolnika, Oskarżonych
, Kiedy, co było ognia, pod wiechą roztrwoni. Tylkoć to klacz koń, krów byk kilkadziesiąt chowa; Dość na chrześcijanina jedna białagłowa, Inaczej mało była do małżeństwa sama, A Bóg ich więcej nie dał, Ewa dla Adama. Gwałcicie boskie rządy, jako bydło w lesie: Toć wodę na świat wniosło, to ogień przyniesie. A czemuż by nie, wedle rozumu prawidła, Odłączyć ciało człecze od zwierza, od bydła; Dopieroż, kiedy się Bóg z tym odzywa wszytkiem, Że go chce mieć mieszkaniem i swoim przybytkiem. 464. ŻART PODCZASZEGO Z STOLNIKIEM
Kuchmistrza z piwniczym, czy z podczaszym stolnika, Oskarżonych
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 206
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przeczytać i wiedzieć: Tatarowie rozbijają podpiwszy. nielada przemysł kozińcy wymyślili. Czemu Tatarowie kozim parkiem śmierdzą. Czemu Tatarowie kobylem potem/ kozim parkiem tak jako i Żydzi śmierdzą/ abo woniają? § 82. Fetidè.
WE wszytkim świecie pod słońcem/ niemasz obrzydliwszego narodu/ jako Żydzi i Tatarzy. A iż się tu wniosło pytanie o tym/ czemuby Tatarowie parkotem kozim jako i Żydzi śmierdzieli? Na to powiadają jedni/ iż z przyrodzenia ten smród mają: a drudzy iż z nabycia. Ja z tymi co z przyrodzenia trzymają/ przestawam; będąc przywiedziony wiadomością pewną czeladzi i białychgłów Chrześcijańskich (które dziecka ich karmią piersiami swemi/ czego niegodni
przecżytáć y wiedźieć: Tátárowie rozbiiaią podpiwszy. nieládá przemysł koźińcy wymyślili. Cżemu Tátárowie koźim párkiem śmierdzą. Cżemu Tátárowie kobylem potem/ koźim párkiem ták iáko y Zydźi śmierdzą/ ábo woniaią? § 82. Fetidè.
WE wszytkim świećie pod słońcem/ niemász obrzydliwszego narodu/ iáko Zydźi y Tátárzy. A iż się tu wniosło pytánie o tym/ cżemuby Tátárowie párkotem koźim iáko y Zydźi śmierdźieli? Ná to powiádáią iedni/ iż z przyrodzenia ten smrod máią: á drudzy iż z nábyćia. Ia z tymi co z przyrodzenia trzymáią/ przestáwam; bedąc przywiedźiony wiádomośćią pewną cżeládźi y biáłychgłow Chrześćiáńskich (ktore dźiecka ich karmią pierśiámi swemi/ cżego niegodni
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 68
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
, potemki swe, abyśmy ich strzegli, srogiemi przysięgami obowiązali. Na co pomniąc bracia naszy (którym to Bóg do serca dał), a widząc, jako przez lat 18 całych za panowania Zygmunta III, niewdzięcznego łaski Bożej i chęci naszej króla polskiego, wiele się nie tylko rzeczy i obyczajów w Rzpltą szkodliwych nasze wniosło, ale też ludzi rodowitych i godnych dla niezbednej chciwości w cnotę odmieniło, nie mogli inaczej według sumnienia i według powinności swej prawdziwie szlacheckiej postąpić, jedno, że widząc nie tylko w Rzpltej znaczną a szkodliwą odmianę, ale też wielkie (przez subtelne cudzoziemskich praktyk instrumenta) popsowanie staropolskiej cnoty, widząc w panu znaczny kontempt nie
, potemki swe, abyśmy ich strzegli, srogiemi przysięgami obowiązali. Na co pomniąc bracia naszy (którym to Bóg do serca dał), a widząc, jako przez lat 18 całych za panowania Zygmunta III, niewdzięcznego łaski Bożej i chęci naszej króla polskiego, wiele się nie tylko rzeczy i obyczajów w Rzpltą szkodliwych nasze wniosło, ale też ludzi rodowitych i godnych dla niezbednej chciwości w cnotę odmieniło, nie mogli inaczej według sumnienia i według powinności swej prawdziwie szlacheckiej postąpić, jedno, że widząc nie tylko w Rzpltej znaczną a szkodliwą odmianę, ale też wielkie (przez subtelne cudzoziemskich praktyk instrumenta) popsowanie staropolskiej cnoty, widząc w panu znaczny kontempt nie
Skrót tekstu: PismoSzlachCz_III
Strona: 358
Tytuł:
Pismo szlachcica jednego, w którym o rozprawie znać daje do braciej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
...
DEMARIEE. Przebóg! co ja widzę?
STARUSZKIEWICZ. Co tam?
DEMARIEE. A wszak ci to mój mąż, którego tak dawno szukam.
STARUSZKIEWICZ. Jeszcze co?
DEMARIEE. On sam. Ach bezbożny, jak ty śmiesz brać drugą, kiedy ja jeszcze żyję?
LA CORDE. Nieszczęście mię tu wniosło.
STARUSZKIEWICZ. Albo Wm Pani jesteś Siostrą Jego Mci?
ARNOLD. To znać, że Jego Mć prócz mojej Siostry już miał dawniej żonę.
DEMARIEE. Jak to? miał już inszą?
ARNOLD. Miał moję Siostrę.
DEMARIEE Ach bezbożny? Jakie to twoje sumnienie? jaka poczciwość?
STARUSZKIEWICZ. To JegoMć miał dwie
...
DEMARIEE. Przebóg! co ia widzę?
STARUSZKIEWICZ. Co tam?
DEMARIEE. A wszak ci to móy mąż, którego tak dawno szukam.
STARUSZKIEWICZ. Ieszcze co?
DEMARIEE. On sam. Ach bezbożny, iak ty śmiesz brać drugą, kiedy ia ieszcze żyię?
LA CORDE. Nieszczęście mię tu wniosło.
STARUSZKIEWICZ. Albo Wm Pani iesteś Siostrą Iego Mci?
ARNOLD. To znać, że Iego Mć procz moiey Siostry iuż miał dawniey żonę.
DEMARIEE. Iak to? miał iuż inszą?
ARNOLD. Miał moię Siostrę.
DEMARIEE Ach bezbożny? Iakie to twoie sumnienie? iaka poczciwość?
STARUSZKIEWICZ. To IegoMć miał dwie
Skrót tekstu: BohFStar
Strona: 118
Tytuł:
Staruszkiewicz
Autor:
Franciszek Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1766
Data wydania (nie wcześniej niż):
1766
Data wydania (nie później niż):
1766
chwasty i bylicę. A to gdzie władza najwyższa nim kinie, Pożytek czyni w światowej szerżynie, I przez swą bujność, przez obfite plony, Wypełnia Stwórce swojego Zakony. Wprzód się zamogło w jednym pokoleniu, Toż w ziemi Świętej Boskiemu Imieniu, Aż naostatek w skałach się rozrosło, Gdy się wnie Pańskie miłosierdzie wniosło. Usłysz to Jobie, i na nogi wstawszy, Uważ co mówię; a już bądź zwawszy, Niechaj cię próżna nie mami obłuda, Oto masz Boskie niepojete cuda. Tyli zwiesz? kiedy dżdżowi Bóg rozkaże. Iż światłość jego z obłoków ukaże? Tobieli ścieżkę, którą Niebo bieży, Albo zupełną mądrość znać należy?
chwasty i bylicę. A to gdźie władza naywyższa nim kinie, Pożytek czyni w swiátowey szerżynie, I przez swą buyność, przez obfite plony, Wypełnia Stworce swoiego Zakony. Wprzod się zámogło w iednym pokoleniu, Toż w źiemi Swiętey Boskiemu Imieniu, Aż náostátek w skałach się rozrosło, Gdy się wnie Pańskie miłosierdźie wniosło. Vsłysz to Iobie, i ná nogi wstawszy, Vważ co mowię; á iuż bądź zwawszy, Niechay ćię prożna nie mami obłudá, Oto masz Boskie niepoiete cuda. Tyli zwiesz? kiedy dzdżowi Bog roskaże. Iż świátłość iego z obłokow ukaże? Tobieli śćieszkę, ktorą Niebo bieży, Albo zupełną mądrość znać należy?
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 144
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
gwiazd, w tańcu okrągłym mając przysługę, aby swym oświeceniem, na Słowie tańcującym, mógł wysłużyć jaką pomyślną pociechę? Czy do jakiego starożytnego pałacu, w którym podobne swojej widzi światłości, przyświecając Słowu, aby tam uciesznym tancem nakierowało, i klejnot jeden lubo ostry, świetny jednak i starożytny, miedzi ostrymi naczyniami swymi uciesznie wniosło? Zyczliwy Księżyc Niebieski ziemskiemu księżycowi, jako swój swemu, lubo w jasnościach świetniejszemu, i na miłość na świecie barziej robiącemu. Kto spoyźrzy na księżyc Niebieski, widzi, że ten napiękniej świeci miedzy gwiazdami. wszytkie jakoby księżycowi czynią asystencją, i zda się że u wszystkich Planet Niebieskich księżyc w miłości. Miłuje księżyc Słońce
gwiazd, w tańcu okrągłym máiąc przysługę, áby swym oświeceniem, ná Słowie táńcuiącym, mogł wysłużyć iáką pomyślną poćiechę? Czy do iákiego stárożytnego páłacu, w ktorym podobne swoiey widźi świátłośći, przyświecáiąc Słowu, áby tám vćiesznym tancem nákierowało, y kleynot ieden lubo ostry, świetny iednák y stárożytny, miedźy ostrymi naczyniámi swymi vćiesznie wniosło? Zyczliwy Kśiężyc Niebieski źiemskiemu kśiężycowi, iáko swoy swemu, lubo w iásnośćiach świetnieyszemu, y ná miłość ná świećie bárźiey robiącemu. Kto spoyźrzy ná kśiężyc Niebieski, widźi, że ten napiękniey świeći miedzy gwiazdámi. wszytkie iákoby kśiężycowi czynią ássistencyą, y zda się że v wszystkich Plánet Niebieskich kśiężyc w miłośći. Miłuie kśiężyc Słońce
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 13
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
, Posłuszni cale co mój ordynans im każe, Bom ja bezpiecznie zmyślił, i tak każdy sądził: Zem od Króla posłany, abym nimi rządził, Aż w tym widziem pod światłem, które czynią gwiazdy Ze trzydzieści okrętów idzie bez pojazdy; Bo morze które w ten czas wracało do brzegu, Przeciw rzece wniosło ich aż w port w jednym biegu; Minęli nas, ta wojna idzie im jak w żarty, Nie masz ludzi na murach nie masz w porcie warty, I nie słychać starszyzny; straże obchodzących, Nie wątpią, że nas wszystkich przydybali spiących; Przystępują do brzegu, rzucają kotwice, Wysiadają, i dzielą już sobie
, Posłuszni cále co moy ordynans im każe, Bom ia bespiecznie zmyslił, y ták káżdy sądził: Zem od Krola posłány, ábym nimi rządził, Aż w tym widziem pod swiátłem, ktore czynią gwiazdy Ze trzydzieści okrętow idzie bez poiázdy; Bo morze ktore w ten czas wrácáło do brzegu, Przeciw rzece wniosło ich áż w port w iednym biegu; Minęli nás, tá woyna idzie im iák w żarty, Nie masz ludzi ná murach nie masz w porcie warty, Y nie słycháć starszyzny; stráże obchodzących, Nie wątpią, że nas wszystkich przydybali spiących; Przystępuią do brzegu, rzucaią kotwice, Wysiadaią, y dzielą iuż sobie
Skrót tekstu: CorMorszACyd
Strona: 170
Tytuł:
Cyd
Autor:
Pierre Corneille
Tłumacz:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
Supraśl
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
świtania: Ale skoro dzień (odkrył nasze lepszą) biały, I Murzyn trupy uzżrał, kędy wojska stały; Widząc jeszcze że z Miasta posiłki nam idą, Zwątpił o Przedsięwzięciu, i z wielką ohydą. Uciekał na okręty, i uciąwszy liny Z krzykiem walnym puścił się do swojej krainy; I toż morze które ich wniosło, kiedy rosło. Zapadając, nazad ich po rzece wyniosło Ale że nasi mocno na kark im nalegli, Wsiadając jako kto mógł Królów swych odbiegli: Którzy między naszemi będąc zamieszani. Z garścią swych i to rannych, choć już wojska ani. Okrętów nie widzieli; posiłków nie mieli, Bronili się, i poddać gwałtem
switánia: Ale skoro dzień (odkrył násze lepszą) biáły, Y Murzyn trupy uzżráł, kędy woyská stáły; Widząc ieszcze że z Miásta posiłki nąm idą, Zwątpił o Przedsięwzięciu, y z wielką ochydą. Uciekał ná okręty, y uciąwszy liny Z krzykiem wálnym puścił się do swoiey kráiny; Y toż morze ktore ich wniosło, kiedy rosło. Západáiąc, nazad ich po rzece wyniosło Ale że náśi mocno na kárk im nálegli, Wsiádáiąc iáko kto mogł Krolow swych odbiegli: Ktorzy między nászemi będąc zámieszáni. Z garśćią swych y to ránnych, choć iuż wojská áni. Okrętow nie widzieli; posiłkow nie mieli, Bronili się, y poddáć gwałtem
Skrót tekstu: CorMorszACyd
Strona: 171
Tytuł:
Cyd
Autor:
Pierre Corneille
Tłumacz:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
Supraśl
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
, gęste, ochocze, w wieku niezgrzybiałym.
A jeślić z nieba hasło da Bellona, poda-ć z Mahmetem tył przeciwna strona, a twój koń żartki do Warny w pogoni, ostatka mszcząc się krwi polskiej, dogoni. XX. NA NIESZCZĘSNĄ KLĘSKĘ WOŁOSKĄ
Nie masz tak nigdziej Szczęścia statecznego, by tam nie wniosło czego przeciwnego – świadkiem próg pierwszy okrągłego świata, jako prowadzi cug słoneczny lata.
Szczęśliwe przed tym świadkiem perskie plemię, co mu wrzucono w krew człowieczą ciemię, niemniej potomek, który wielkim kosztem spiąwszy Azyją do Europy mostem,
tysiąca galer zbył u Salaminy i na brzeg wyszedł by rybołów inny. Co góry równał, co
, gęste, ochocze, w wieku niezgrzybiałym.
A jeślić z nieba hasło da Bellona, poda-ć z Mahmetem tył przeciwna strona, a twój koń żartki do Warny w pogoni, ostatka mszcząc się krwi polskiej, dogoni. XX. NA NIESZCZĘSNĄ KLĘSKĘ WOŁOSKĄ
Nie masz tak nigdziej Szczęścia statecznego, by tam nie wniosło czego przeciwnego – świadkiem próg pierwszy okrągłego świata, jako prowadzi cug słoneczny lata.
Szczęśliwe przed tym świadkiem perskie plemię, co mu wrzucono w krew człowieczą ciemię, niemniej potomek, który wielkim kosztem spiąwszy Azyją do Europy mostem,
tysiąca galer zbył u Salaminy i na brzeg wyszedł by rybołów inny. Co góry równał, co
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 238
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
patrzmy, choć subtelnie o tem barzo nie mówiąc, co tej ambicji i tych tytułów za incommoda. Obawiać się trzeba, aby temi stopniami aequalitatem honoris nie podniowszy, i publice i privatim domi et foris to na nią wadziło. Obawiać się i tego trzeba, aby to peregrinas leges, co więcej, peregrina iura nie wniosło miedzy nas tak względem tych, quibus to confertur, jako i nas, którzy to cierpiemy. Bo którzy takim conferunt, abo cum statu abo sine statu. Jeśli sine statu, to tylko albo personale chcą mieć. Znośniejszaby to; niechby to sine praeiudicio domesticorum patriciorum testimonium virtutis apud exteros habitae i exemplum posteritati
patrzmy, choć subtelnie o tem barzo nie mówiąc, co tej ambicyej i tych tytułów za incommoda. Obawiać się trzeba, aby temi stopniami aequalitatem honoris nie podniowszy, i publice i privatim domi et foris to na nię wadziło. Obawiać się i tego trzeba, aby to peregrinas leges, co więcej, peregrina iura nie wniosło miedzy nas tak względem tych, quibus to confertur, jako i nas, którzy to cierpiemy. Bo którzy takim conferunt, abo cum statu abo sine statu. Jeśli sine statu, to telko albo personale chcą mieć. Znośniejszaby to; niechby to sine praeiudicio domesticorum patriciorum testimonium virtutis apud exteros habitae i exemplum posteritati
Skrót tekstu: CollatioCz_III
Strona: 131
Tytuł:
Collatio tego wszystkiego, co na rokoszu i w Wiślicy zawarto
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918