łakomie kozackie rabując futory, Nawarzył Polsce piwa; trzydzieści lat mija, Jako go wespół z nami trzeci król upija. Nie umiejąc, podniecać szkoda, przyjacielu; Sam diabeł piwo warzyć poczyna od chmielu. Widzisz, nie widzisz, boś już robactwu opasem, Po Szwedzie i Moskalu Turczyn za szynkwasem. Był Węgrzyn i Wołoszyn; już i Żydzi będą Nieszczęsnej browar Polskiej trzymali arendą. 252. MYSZY
Myszki z szałwijowego usmażone ziela, Czy nie wyście nam kiedyś zajadły Popiela? Jeśli wy, niech dla pomsty noszą was półmiskiem; Nie wy, po staremu wam ginąć ich przezwiskiem. Miła żono, choćby zjadł kopę myszy, kota Daleko większa
łakomie kozackie rabując futory, Nawarzył Polszczę piwa; trzydzieści lat mija, Jako go wespół z nami trzeci król upija. Nie umiejąc, podniecać szkoda, przyjacielu; Sam diaboł piwo warzyć poczyna od chmielu. Widzisz, nie widzisz, boś już robactwu opasem, Po Szwedzie i Moskalu Turczyn za szynkwasem. Był Węgrzyn i Wołoszyn; już i Żydzi będą Nieszczęsnej browar Polskiej trzymali arendą. 252. MYSZY
Myszki z szałwijowego usmażone ziela, Czy nie wyście nam kiedyś zajadły Popiela? Jeśli wy, niech dla pomsty noszą was półmiskiem; Nie wy, po staremu wam ginąć ich przezwiskiem. Miła żono, choćby zjadł kopę myszy, kota Daleko większa
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 302
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Was na pomoc przyzywam, o Muzy ćwiczone, Cny Jowiszów narodzie, o panny pieszczone! Sprzyjajcie mi, proszę, i dodajcie wymowy, Bym mógł wyrazić nie tak okrągłymi słowy, Jako skutecznymi to, co w ruskiej krainie Prze naszę nieopatrzność, prze nasz nierząd ginie Miłej ojczyźnie synów. A ono poganin Cygan, Wołoszyn wpada i prędki Tatarzyn Jak szarańcza, pustosząc, z gruntu wywracając Liche wioseczki nasze, a w nich lud ścinając. A my, jak omamieni, patrząc nie widziemy, Że stąd co rok, to barziej i z inąd giniemy. I mniemamy, żeśmy już pokój udziałali,
Gdyśmy tak wiele praw na sejmiech
Was na pomoc przyzywam, o Muzy ćwiczone, Cny Jowiszów narodzie, o panny pieszczone! Sprzyjajcie mi, proszę, i dodajcie wymowy, Bym mógł wyrazić nie tak okrągłymi słowy, Jako skutecznymi to, co w ruskiej krainie Prze naszę nieopatrzność, prze nasz nierząd ginie Miłej ojczyźnie synów. A ono poganin Cygan, Wołoszyn wpada i prędki Tatarzyn Jak szarańcza, pustosząc, z gruntu wywracając Liche wioseczki nasze, a w nich lud ścinając. A my, jak omamieni, patrząc nie widziemy, Że stąd co rok, to barziej i z inąd giniemy. I mniemamy, żeśmy już pokój udziałali,
Gdyśmy tak wiele praw na sejmiech
Skrót tekstu: StarVotBar_I
Strona: 306
Tytuł:
Votum o naprawie Rzeczypospolitej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Tyran panuje/ absolutum tam Dominium. Biją się nie miłością ojczyzny/ ale albo łakomstwem którego Sedes u nich jest pobudzeni/ albo że muszą/ łaski Cesarskiej ochraniając. Owo zgoła/ i czasu pokoju/ i czasu wojny/ to jarzmo. Sic volo sic iubeo stet pro ratione voluntas na karkach swych dźwigają. Nie rzecze Wołoszyn to/ Multanin to. Bo tam zdrada/ niestatek/ lekkość. Kiedyż oni Panu swemu wiary dodzierżeli: nie jednego na haku zawieszono/ rozstrzelano/ otruto/ radziby jako żaczęta/ co tydzień inszemu mistrzowi. Ale tym bawić się nie będę/ bo to i najmniejszy widzieć/ i dalej jeżeli zachce postąpić może
Tyran pánuie/ absolutum tam Dominium. Biią sie nie miłośćią oyczyzny/ ále álbo łákomstwem ktorego Sedes v nich iest pobudzeni/ álbo że muszą/ łáski Cesárskiey ochrániáiąc. Owo zgołá/ y czásu pokoiu/ y czásu woyny/ to iárzmo. Sic volo sic iubeo stet pro ratione voluntas ná kárkách swych dźwigáią. Nie rzecze Wołoszyn to/ Multanin to. Bo tám zdrádá/ niestátek/ lekkość. Kiedysz oni Pánu swemu wiáry dodźierżeli: nie iednego ná haku záwieszono/ rozstrzelano/ otruto/ rádziby iáko żaczętá/ co tydźień inszemu mistrzowi. Ale tym báwić się nie będę/ bo to y naymnieyszy widzieć/ y dáley ieżeli zachce postąpić może
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: E3
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
A pięknież tak panu wojewodzie i kasztelanowi, senatorom polskim albo inszej na urzędzie i godności osobie, którzy się stopniem, tak wszelaką ozdoby jego przystojnością wszędzie i zawsze górować i figurować się powinni. Co mu, pytam się, po uprzywilejowanym w aksamicie krześle, kiedy go z krojem swoim różni i osiada jako nahaj i Wołoszyn pohany, mając raczej sposobniej na krzyż nogi pod zadek. Co po wysokim głowy przywileju, kiedy ją nieprzystojnie trzyma wyglądając uciesznie na majestat spod barana jako skopiec spod owce. Co po przyzwoitej purpurze, kiedy błazeńskie odzienie znaczy pod drwinami i szyderstwem człowieka. Co po godności, po fortunie i wysokiej powadze, kiedy się do
A pięknież tak panu wojewodzie i kasztelanowi, senatorom polskim albo inszej na urzędzie i godności osobie, którzy się stopniem, tak wszelaką ozdoby jego przystojnością wszędzie i zawsze górować i figurować się powinni. Co mu, pytam się, po uprzywilejowanym w aksamicie krześle, kiedy go z krojem swoim różni i osiada jako nahaj i Wołoszyn pohany, mając raczej sposobniej na krzyż nogi pod zadek. Co po wysokim głowy przywileju, kiedy ją nieprzystojnie trzyma wyglądając uciesznie na majestat spod barana jako skopiec spod owce. Co po przyzwoitej purpurze, kiedy błazeńskie odzienie znaczy pod drwinami i szyderstwem człowieka. Co po godności, po fortunie i wysokiej powadze, kiedy się do
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 294
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
było.
Item wieczność zamku Sanczla. który miedzy zamkami przedniemi, w których alternata Polaków z Litwą idzie, w prawie jest specyfikowany.
Item aprobacja przywileju Felińskiego na szlachectwo, choć za nim intercesjej nie było według prawa z województwa jego.
Item suma Korycińskiemu zapisana, którą przeciw prawu Rzpltej dobra są inonerowane.
Item indigenatus sześci Wołoszynów, który wedle prawa bez proponowania na sejmiku nie mógł im być konferowany. A też już chwała Bogu i szlachty i zdrajców u nas dosyć; nie trzeba ich z Wołoch przyczyniać.
Item aprobacja przywileju na wolność nowego miasta pana Potockiego, która niedarmo konstytucją jest warowana, ale że inszych miast wolności, a osobliwie Kamieńca ubliżać
było.
Item wieczność zamku Sanczla. który miedzy zamkami przedniemi, w których alternata Polaków z Litwą idzie, w prawie jest specyfikowany.
Item aprobacya przywileju Felińskiego na szlachectwo, choć za nim intercesyej nie było według prawa z województwa jego.
Item suma Korycińskiemu zapisana, którą przeciw prawu Rzpltej dobra są inonerowane.
Item indigenatus sześci Wołoszynów, który wedle prawa bez proponowania na sejmiku nie mógł im być konferowany. A też już chwała Bogu i szlachty i zdrajców u nas dosyć; nie trzeba ich z Wołoch przyczyniać.
Item aprobacya przywileju na wolność nowego miasta pana Potockiego, która niedarmo konstytucyą jest warowana, ale że inszych miast wolności, a osobliwie Kamieńca ubliżać
Skrót tekstu: CenzKonstCz_III
Strona: 309
Tytuł:
Cenzura konstytucyj sejmowych przez posła jednego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
, koło których (na co hisce oculis patrzałem się) chodzili rękę na rękę zakładając, a dziwując się, co to za Polacy. To się działo przed batalią (w poniedziałek) na tydzień, pod Tulnem, gdzieśmy się przeprawili. Nazajutrz zaraz łapają w namiotach królewskich pod-
czas samego obiadu tureckiego szpiega, Wołoszyna, od samego Wezyra przysłanego, który expedite umiał po polsku, bo przed tym u dworzanina królewskiego służył. Ten szpieg takowym sposobem przebrał się do naszego obozu. Naprzód przyjachał do przedniej straży naszej i postawił sobie konia u Wołochów, których na tenczas w służbie naszej było siła pod lekkiemi chorągwiami i poszedł sobie piechoto do namiotów
, koło których (na co hisce oculis patrzałem się) chodzili rękę na rękę zakładając, a dziwując się, co to za Polacy. To się działo przed batalią (w poniedziałek) na tydzień, pod Tulnem, gdzieśmy się przeprawili. Nazajutrz zaraz łapają w namiotach królewskich pod-
czas samego obiadu tureckiego szpiega, Wołoszyna, od samego Wezyra przysłanego, który expedite umiał po polsku, bo przed tym u dworzanina królewskiego służył. Ten szpieg takowym sposobem przebrał się do naszego obozu. Naprzód przyjachał do przedniej straży naszej i postawił sobie konia u Wołochów, których na tenczas w służbie naszej było siła pod lekkiemi chorągwiami i poszedł sobie piechoto do namiotów
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 49
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
a gdy mu go pokazano, że był bardzo blisko stołu królewskiego, kiwnął na niego mówiąc: „Proszę do siebie”; jak się zbliżył, tak go za ramię uchwycił oficyjer i niespodzianie za ramię trzymając z ferworem wielkim krzyknął na niego: „A ty pogański synu, szpieg, poznałem cię”. Tak Wołoszyn w tym punkcie odpowiedział ze strachu: „Tak jest, prawda, Mości Dobrodzieju” i zaraz go kazał pod wartę wziąć. Co zaraz donieśli Królowi, że w namiocie szpiega złapano, którego Król, skończywszy obiad, kazał przed siebie przyprowadzić. Przyprowadzonego tedy (ale z wielkim strachem i bojaźnią, bo ledwie w nim
a gdy mu go pokazano, że był bardzo blisko stołu królewskiego, kiwnął na niego mówiąc: „Proszę do siebie”; jak się zbliżył, tak go za ramię uchwycił oficyjer i niespodzianie za ramię trzymając z ferworem wielkim krzyknął na niego: „A ty pogański synu, szpieg, poznałem cię”. Tak Wołoszyn w tym punkcie odpowiedział ze strachu: „Tak jest, prawda, Mości Dobrodzieju” i zaraz go kazał pod wartę wziąć. Co zaraz donieśli Królowi, że w namiocie szpiega złapano, którego Król, skończywszy obiad, kazał przed siebie przyprowadzić. Przyprowadzonego tedy (ale z wielkim strachem i bojaźnią, bo ledwie w nim
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 51
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
cię żadna śmierć, ani żadna kara nie spotka" i kazał go odprowadzić do koniuszego swego, na tenczas Jordana, a warty mu nie przydawać i owszem rzekł Król: „Niech go nakarmią i wina dadzą, nie międzyś bisurmany trafił, ale między chrześcijany; tak rozumiem, że i sam chrześcijanin jesteś". Odpowiedział Wołoszyn: „Chrześcjanin". Przyniesiono tedy jeden i drugi półmisek dla niego, wina dano, rożnie z nim (bo go Król civiliter kazał traktować, aby strach od niego odszedł) gadano tak, że się obaczył i do siebie przyszedł. Dopiero tedy, jak już nabrał śmiałości, kazał go Król wołać przed siebie,
cię żadna śmierć, ani żadna kara nie spotka" i kazał go odprowadzić do koniuszego swego, na tenczas Jordana, a warty mu nie przydawać i owszem rzekł Król: „Niech go nakarmią i wina dadzą, nie międzyś bisurmany trafił, ale między chrześcijany; tak rozumiem, że i sam chrześcijanin jesteś". Odpowiedział Wołoszyn: „Chrześcijanin". Przyniesiono tedy jeden i drugi półmisek dla niego, wina dano, rożnie z nim (bo go Król civiliter kazał traktować, aby strach od niego odszedł) gadano tak, że się obaczył i do siebie przyszedł. Dopiero tedy, jak już nabrał śmiałości, kazał go Król wołać przed siebie,
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 51
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
przyszedł znowu, Król mówił do niego: „Jakom ci powiedział pierwej, że nie bój się, ani ci włos z głowy nie spadnie, tak i teraz toż ci powiadam i co się będę pytał, bezpiecznie mi odpowiadaj. Naprzód pytam się ciebie, ktoś ty jest?" Odpowiedział: „Żem Wołoszyn i służyłem na dworze WKMci u dworzanina tego a tego. Musi tu być przeszły mój pan". Król mu odpowiada, iż go tu nie masz, bo się zaciągnął do wojska litewskiego. Wołoszyn na to odpowiada: „Moje nieszczęście. Dałby mi świadectwo, jakim mu wiernie i podcziwie służył kilka lat i
przyszedł znowu, Król mówił do niego: „Jakom ci powiedział pierwej, że nie bój się, ani ci włos z głowy nie spadnie, tak i teraz toż ci powiadam i co się będę pytał, bezpiecznie mi odpowiadaj. Naprzód pytam się ciebie, ktoś ty jest?" Odpowiedział: „Żem Wołoszyn i służyłem na dworze WKMci u dworzanina tego a tego. Musi tu być przeszły mój pan". Król mu odpowiada, iż go tu nie masz, bo się zaciągnął do wojska litewskiego. Wołoszyn na to odpowiada: „Moje nieszczęście. Dałby mi świadectwo, jakiem mu wiernie i podcziwie służył kilka lat i
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 52
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
pytał, bezpiecznie mi odpowiadaj. Naprzód pytam się ciebie, ktoś ty jest?" Odpowiedział: „Żem Wołoszyn i służyłem na dworze WKMci u dworzanina tego a tego. Musi tu być przeszły mój pan". Król mu odpowiada, iż go tu nie masz, bo się zaciągnął do wojska litewskiego. Wołoszyn na to odpowiada: „Moje nieszczęście. Dałby mi świadectwo, jakim mu wiernie i podcziwie służył kilka lat i ja tu bardziej dlatego przyjachał mniemając, że pana mego zastanę, a nazad się nie wrócę i tak proszę miłosierdzia WKM, abym się mógł mieścić w polskim wojsku". Król mu odpowiedział:
pytał, bezpiecznie mi odpowiadaj. Naprzód pytam się ciebie, ktoś ty jest?" Odpowiedział: „Żem Wołoszyn i służyłem na dworze WKMci u dworzanina tego a tego. Musi tu być przeszły mój pan". Król mu odpowiada, iż go tu nie masz, bo się zaciągnął do wojska litewskiego. Wołoszyn na to odpowiada: „Moje nieszczęście. Dałby mi świadectwo, jakiem mu wiernie i podcziwie służył kilka lat i ja tu bardziej dlatego przyjachał mniemając, że pana mego zastanę, a nazad się nie wrócę i tak proszę miłosierdzia WKM, abym się mógł mieścić w polskim wojsku". Król mu odpowiedział:
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 52
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983