najeży
W tańcu ją widzieć/ wiej rączym chodzie. Jako kalika koń na powodzie. Gdzie obracając usilnie grzbietem/ Na bliższych rzuca wiatry Zybetem.
Tę jedyną ma do siebie wadę/ Ze lekce waży mądrą Palladę. Tej swą urodę kładący ceny/ Ze jest daleko gładszą Heleny. Pieśń XI. HYMAEN.
ŚLiczna Wenus twe woźniki/ Zaprzągaj wskok do lektyki. Jeżeli kiedy dziś spiesz/ na Akt znaczny/ Z tobą niech Synek Kupido sajdaczny/ Weźmie łuk nieskażytelny/ Hartownych strzał kołczan pełny.
Których żelesce taką własność miewa/ Choć rana sroga/ przecię ranny śpiewa/ Z tobą Charytes niech jadą/ I Frąucymer z swą Palladą. Lirycorum Polskich
Lub
náieży
W tańcu ią widźieć/ wiey rączym chodźie. Iáko káliká koń ná powodźie. Gdźie obracáiąc vśilnie grzbietem/ Ná bliższych rzuca wiátry Zybetem.
Tę iedyną ma do śiebie wádę/ Ze lekce waży mądrą Pálládę. Tey swą vrodę kłádący ceny/ Ze iest dáleko głádszą Heleny. PIESN XI. HYMAEN.
SLiczna Wenus twe woźniki/ Záprzągáy wskok do lektyki. Ieżeli kiedy dźiś spiesz/ ná Akt znáczny/ Z tobą niech Synek Kupido sáydáczny/ Weźmie łuk nieskáżytelny/ Hártownych strzał kołcząn pełny.
Ktorych żelesce táką własność miewa/ Choć ráná sroga/ przećię ránny spiewa/ Z tobą Charytes niech iádą/ Y Frąucymer z swą Palládą. Lyricorum Polskich
Lub
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 163
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
po śmierci zdobił. Wierni świadkowie cnoty litewskiej Pogonie, Jako dziś żyją, będą tak żyć i po zgonie, Wspaniałego abowiem rodu żywe serce, Smaku sławy w najmniejszej chwyciwszy iskierce, Tak wielki płomień nieci, że doszedszy słońca, Z ostatnim aże światem dzieł swych czeka końca. Przeczże, mężny Piroe, takich słońc woźniku, Jakoby cię kto spętał, jakbyś chodził w łyku, Jakby cię owałaszył, jakbyć rzeczy nie szły, Takeś skrzydła opuścił w kampanijej przeszłej? Nie smucić, ale płakać, nie płakać, lecz ryczeć Trzeba, gdy komu przyjdzie tak marnie skaliczeć. O losy nieszczęśliwe, nieżyczliwe wrogi! Oświadczam się przed
po śmierci zdobił. Wierni świadkowie cnoty litewskiej Pogonie, Jako dziś żyją, będą tak żyć i po zgonie, Wspaniałego abowiem rodu żywe serce, Smaku sławy w najmniejszej chwyciwszy iskierce, Tak wielki płomień nieci, że doszedszy słońca, Z ostatnim aże światem dzieł swych czeka końca. Przeczże, mężny Piroe, takich słońc woźniku, Jakoby cię kto spętał, jakbyś chodził w łyku, Jakby cię owałaszył, jakbyć rzeczy nie szły, Takeś skrzydła opuścił w kampanijej przeszłej? Nie smucić, ale płakać, nie płakać, lecz ryczeć Trzeba, gdy komu przyjdzie tak marnie skaliczeć. O losy nieszczęśliwe, nieżyczliwe wrogi! Oświadczam się przed
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 188
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dopiero, miesiąc też na nowiu: Na kobiercu i jednym oboje wezgłowiu Zniewolonej pod dobrym Jowiszem fortuny, W wielkie, jakom rzekł, pole puszczają bieguny. Stój tak, piastunie orła, co rządzi Sarmaty, I ty, coś opuściwszy lilijowe kwiaty, Jaśnie Wielmożna Pani, pod jego się skrzydła Dała, przytrzymajcie swych woźników wędzidła, A w drogę, której żadna mil nie zliczy kwota, Przyjmcie od sługi swego wijatykiem wota. Wasze sobie za dobre znaki wziąwszy herby, Żyjcie bez wszelakich trosk, bez wszelakiej szczerby; Żyjcie długo z jeleniem, bo tak piszą o nim; Żyjcie płodni z trojańskim nieśmiertelnym koniem; Na pomstę swej ojczyźnie,
dopiero, miesiąc też na nowiu: Na kobiercu i jednym oboje wezgłowiu Zniewolonej pod dobrym Jowiszem fortuny, W wielkie, jakom rzekł, pole puszczają bieguny. Stój tak, piastunie orła, co rządzi Sarmaty, I ty, coś opuściwszy lilijowe kwiaty, Jaśnie Wielmożna Pani, pod jego się skrzydła Dała, przytrzymajcie swych woźników wędzidła, A w drogę, której żadna mil nie zliczy kwota, Przyjmcie od sługi swego wijatykiem wota. Wasze sobie za dobre znaki wziąwszy herby, Żyjcie bez wszelakich trosk, bez wszelakiej szczerby; Żyjcie długo z jeleniem, bo tak piszą o nim; Żyjcie płodni z trojańskim nieśmiertelnym koniem; Na pomstę swej ojczyźnie,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 193
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
staropolskich narodźcie Sarmatów; A potem, pełni sławy, do onej karocy, Którą się kiedyś boży wozili prorocy (Nie znajdziesz dziś na świecie tak dobrych stalmachów), Wprzągszy swój cug, niebieskich dojedziecie gmachów Po odmiennej fortuny ziemskich wichrów szumie: Inaczej ani słońce, ani księżyc umie. Mając w herbie tych obu szczęśliwe woźniki, Macie pewne do nieba cnoty przewodniki. 441. NA HERBY KONIA I JELENIA DO TEGOŻ JEGOMOŚCI
Już, wielmożny podkanclerzy, Trzymasz jelenia w obierzy, Który choć z dalekiej dziczy, Przyszedł na twoje potyczy, I tak ci się obróchmanni, Że z jelenia będzie łani. Więc gdy stare rogi zroni, Żeby
staropolskich narodźcie Sarmatów; A potem, pełni sławy, do onej karocy, Którą się kiedyś boży wozili prorocy (Nie znajdziesz dziś na świecie tak dobrych stalmachów), Wprzągszy swój cug, niebieskich dojedziecie gmachów Po odmiennej fortuny ziemskich wichrów szumie: Inaczej ani słońce, ani księżyc umie. Mając w herbie tych obu szczęśliwe woźniki, Macie pewne do nieba cnoty przewodniki. 441. NA HERBY KONIA I JELENIA DO TEGOŻ JEGOMOŚCI
Już, wielmożny podkanclerzy, Trzymasz jelenia w obierzy, Który choć z dalekiej dziczy, Przyszedł na twoje potyczy, I tak ci się obrochmanni, Że z jelenia będzie łani. Więc gdy stare rogi zroni, Żeby
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 193
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
chorąży w Zatorze, Zegnać i zawrzeć stado rozbiegłe w oborze. Czas zachełznać, niech jeźdźca, chorągiew, kopiją, Dosyć bujał samopas, niech zna Koń-stancyją, A że go u Chocima zły kowal kaleczy, Tu niech odpocznie, tu niech zagwożdżenie leczy. W tej cię, którą Herkules wymiótł ku swej sławie, Urodziwy woźniku Febin, stajni sławię. 335. GEORGIUS POTOCKI, STUDIOSUS KoleGII SOC. Jezu, IjSDEM PATRIBUS IN FESTO NATALIS PATRONI SUI CERA LUDIT
Jako sam próżną głowę niepróżnym zawodem, Chcąc ją świętej mądrości naładować miodem, Tak próżne, gdzie chowają swoję pracą pszczoły,
Przynoszę wam, godni czci ojcowie, stodoły. Wulkanowi
chorąży w Zatorze, Zegnać i zawrzeć stado rozbiegłe w oborze. Czas zachełznać, niech jeźdźca, chorągiew, kopiją, Dosyć bujał samopas, niech zna Koń-stancyją, A że go u Chocima zły kowal kaleczy, Tu niech odpocznie, tu niech zagwożdżenie leczy. W tej cię, którą Herkules wymiótł ku swej sławie, Urodziwy woźniku Febin, stajni sławię. 335. GEORGIUS POTOCKI, STUDIOSUS COLLEGII SOC. JESU, IISDEM PATRIBUS IN FESTO NATALIS PATRONI SUI CERA LUDIT
Jako sam próżną głowę niepróżnym zawodem, Chcąc ją świętej mądrości naładować miodem, Tak próżne, gdzie chowają swoję pracą pszczoły,
Przynoszę wam, godni czci ojcowie, stodoły. Wulkanowi
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 331
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ciężar mały/ Którego i słoneczne konie nie poznały/ I sprzężaj wszystek nie miał swej zwyczajnej wagi. E A jako bez słusznego ładunku/ od flagi Morskiej/ krzywe okręty bywają miotane/ I na strony prze zbytnią lekkość kołysane: Tak z niezwykłym ciężarem próżne wyprawuje Skoki wóz/ i podobny czczemu podlatuje. Co skoro też woźniki poczuły poczworne/ Tym się w potężniejszy bieg udają uporne. I torowanego się gościńca puszczają/ I nie tym którym pierwej/ porządkiem biegają. F Sam się strwożony boi/ niewie w które strony Ma nieborak obrócić lec sobie zwierzony. Niewie drogi/ a choćby i wiedział skutecznie/ Rozbiegłych koni zwładać nie może koniecznie
ćiężar máły/ Ktorego y słoneczne konie nie poznáły/ Y sprzężay wszystek nie miał swey zwyczáyney wagi. E A iáko bez słusznego łádunku/ od flagi Morskiey/ krzywe okręty bywáią miotáne/ Y ná strony prze zbytnią lekkość kołysáne: Ták z niezwykłym ćiężarem prozne wyprawuie Skoki woz/ y podobny czczemu podlátuie. Co skoro też woźniki poczuły poczworne/ Tym się w potężnieyszy bieg vdaią vporne. Y torowanego się gośćińcá puszczáią/ Y nie tym ktorym pierwey/ porządkiem biegáią. F Sam sie strwożony boi/ niewie w ktore strony Ma nieborak obroćić lec sobie zwierzony. Niewie drogi/ á choćby y wiedźiał skutecznie/ Rozbiegłych koni zwładáć nie może koniecznie
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 61
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
leniwy bywał/ i przez cały Pierwszy wiek/ twe cię wozy przy sobie trzymały. A skoro z wysokiego nieba na niskości Zimeskie pojźrzał/ i wielkiej one odległości Obaczył być/ Nieszczęsny Faeton/ zdumiały Zbladł/ i nagłym mu strachem kolana zadrżały: Ciemności mu na oczy srogie następieły. W takim świetle/ już mu się woźniki sprzykrzeły Ojcowskie/ wolałby był by się ich nie tykał. Już mu żal K że o ród swój pytać się pomykał: Zal mu że to uprosił co chciał. L bo rzeczony Chcąc być synem Meropa/ tak bywa noszony/ Jako sosnowy statek/ kiedy go więc mocny Popycha po szerokich wodach wiatr północy: I
leniwy bywał/ y przez cáły Pierwszy wiek/ twe ćię wozy przy sobie trzymáły. A skoro z wysokiego nieba ná niskośći Zimeskie poyźrzał/ y wielkiey one odległośći Obaczył bydź/ Nieszczęsny Pháeton/ zdumiáły Zbladł/ y nagłym mu stráchem koláná zádrżáły: Ciemnośći mu ná oczy srogie następieły. W tákim świetle/ iuż mu się woźniki zprzykrzeły Oycowskie/ wolałby był by się ich nie tykał. Iuż mu żal K że o rod swoy pytáć się pomykał: Zal mu że to vprośił co chćiał. L bo rzeczony Chcąc bydz synem Meropá/ ták bywa noszony/ Iáko sosnowy státek/ kiedy go więc mocny Popycha po szerokich wodách wiátr pułnocny: Y
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 61
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
noc ciemną taka była ona, co strwożyła chmurami ziemię Faraona, straszna noc, mglista, smutna, niegodna być z tymi, którym świeci jutrzenka promykami swymi. Mniemam, że i sam miesiąc nie tak smutnej cery tam, gdzie go styr obraca leniwymi sfery; ani w cymerskich krajach mgły tak zgromadzone, skąd Febus swe woźniki wzad cofa zgłodzone. Nie są pewnie ciemniejsze Plutonowe gmachy, kędy noc swe chimery kryje pod złe dachy, bo choć tam oczom światła księżyc deneguje, przecię sobie myśl ludzka dzień z nocy formuje. W nocy ów lud milczący noc swoją poznawa, i słońce Cymeryjom światłości nie dawa. Gdy się kończy Cyntii sześćmiesięczna praca
noc ciemną taka była ona, co strwożyła chmurami ziemię Faraona, straszna noc, mglista, smutna, niegodna być z tymi, którym świeci jutrzenka promykami swymi. Mniemam, że i sam miesiąc nie tak smutnej cery tam, gdzie go styr obraca leniwymi sfery; ani w cymerskich krajach mgły tak zgromadzone, skąd Febus swe woźniki wzad cofa zgłodzone. Nie są pewnie ciemniejsze Plutonowe gmachy, kędy noc swe chimery kryje pod złe dachy, bo choć tam oczom światła księżyc deneguje, przecię sobie myśl ludzka dzień z nocy formuje. W nocy ów lud milczący noc swoją poznawa, i słońce Cymeryjom światłości nie dawa. Gdy się kończy Cyntyi sześćmiesięczna praca
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 29
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
. Otrzymałeś już władzą państwa trojakiego, już ci drogą trojaką wolno wniść do niego. Gdy tedy człowiekowi są te państwa dane, czemuż też nie ma zażyć tych dróg na przemianę? Neptun, bóg wodny, między morskimi wałami łuskowatymi tylko pojeżdża cugami, Jowisz zaś, który niebem i wiatrem kieruje, na skrzydlatych woźnikach kurs swój odprawuje; lecz człowiek ani barkiem wzwyż lata pierzystym, ani też morskie wały rznie styrem skrzelistym. Będziesz tedy mógł władać bez sił państwem onym, nie będąc ani ptakiem, ani galeonem. Mniejsza by to, choć by mu skrzydeł pozwolono, gdyż siła rzeczy lekkich bez skrzel, co nie toną. Bez skrzydeł
. Otrzymałeś już władzą państwa trojakiego, już ci drogą trojaką wolno wniść do niego. Gdy tedy człowiekowi są te państwa dane, czemuż też nie ma zażyć tych dróg na przemianę? Neptun, bóg wodny, między morskimi wałami łuskowatymi tylko pojeżdża cugami, Jowisz zaś, który niebem i wiatrem kieruje, na skrzydlatych woźnikach kurs swój odprawuje; lecz człowiek ani barkiem wzwyż lata pierzystym, ani też morskie wały rznie styrem skrzelistym. Będziesz tedy mógł władać bez sił państwem onym, nie będąc ani ptakiem, ani galeonem. Mniejsza by to, choć by mu skrzydeł pozwolono, gdyż siła rzeczy lekkich bez skrzel, co nie toną. Bez skrzydeł
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 171
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
/ tak i sam wszystek/ pod wierzch dobrym z wozu się obiera. A poznać też dobroć Końską/ wszedszy do stajniej/ i urodę gdy przydziesz cicho/ że ostrzeżony albo popłoszony Koń nie będzie/ jeśli się postawi czułym/ dla złobu wysokiego zauzdania/ albo karczystego/ do drabiny dosiąganiem siana/ poznasz wnet nie omylne Woźnika/ jeśli karczysty/ nie klapouchy/ okrągły zad. Zaś po kłuszaniu poznać jeśli się godzi do Wozu/ jeśli wielki kłus ma/ bo jeśli mały/ a cwała zarazem nie może ten dobry być do Wozu/ już to rzecz pewna/ i nieomylna bo mu to z ciasnej przychodzi skory gdyż Koń który ma najprzestrzeńszą na
/ tak y sam wszystek/ pod wierzch dobrym z wozu sie obiera. A poznáć też dobroć Końską/ wszedszy do stáyniey/ y vrodę gdy przydźiesz ćicho/ że ostrzeżony albo popłoszony Koń nie będźie/ ieśli sie postáwi czułym/ dla złobu wysokiego záuzdánia/ álbo kárczystego/ do drábiny dośiągániem śiáná/ poznasz wnet nie omylne Woźniká/ ieśli karczysty/ nie klápouchy/ okrągły zad. Záś po kłuszániu poznáć ieśli sie godźi do Wozu/ ieśli wielki kłus ma/ bo iesli máły/ á cwała zárázem nie może ten dobry bydź do Wozu/ iuż to rzecz pewna/ y nieomylna bo mu to z ćiasney przychodźi skory gdyż Koń ktory ma náyprzestrzeńszą ná
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 25
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607