/ ale nie bez bólu serca/ które z początku rożą przyjmuje/ a potym tarny kolące czuje/ to jest/ okrutne swego sumnienia utrapienie. Nie tak jest przykry tarń wbity w nogę choć w drodze idącemu/ jako te bodźce które sumnienie kolą. Więc też i wonne podarunki chociaż namilszej abo namilszego w Chrystusie/ nie wonno często tracą/ lubo z początku cieszą uciesznie. Wychodzi często duszy zaraża z takich wonności. A co nawiększa że lubo ręka brata miłego/ lubo też siostry miłej takie wonności podaje/ bywa częstokroć i w tych zaraza. A jeszcze arcy większe podziwienie/ że więc rodzicom nie trzeba ufać/ i ci że ziemscy zarazić mogą
/ ale nie bez bolu sercá/ ktore z początku rożą przyimuie/ á potym tarny kolące czuie/ to iest/ okrutne swego sumnienia vtrapienie. Nie ták iest przykry tarń wbity w nogę choć w drodze idącemu/ iáko te bodźce ktore sumnienie kolą. Więc też y wonne podárunki choćiaż namilszey ábo namilszego w Chrystuśie/ nie wonno często tracą/ lubo z początku ćieszą vćiesznie. Wychodźi często duszy záraża z tákich wonnośći. A co nawiększa że lubo ręká brátá miłego/ lubo też śiostry miłey tákie wonnośći podáie/ bywa częstokroć y w tych zarázá. A ieszcze árcy większe podźiwienie/ że więc rodźicom nie trzeba vfáć/ y ći że źiemscy záráźić mogą
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 249
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
ostróżnie sobie potrzeba zawsze postępować; choćbyć naświętszą sprawę człowiecze odprawował. A cóż może być świętszego nad tę sprawę/ gdy kwiatek wieczny JEZUSA Nazarańskiego osobami chleba pokrytego się rozdaje? a przecie i tam ostróżnie trzeba. Wonny do dusze wchodzi JEZUS ale niewonny czasem ten co podaje/ abo przyjmuje/ gdyż niewonno podaje/ nie wonno przyjmuje. Palce i usta swądu ciężkiego często przyczyną/ a tak co miał wniść do dusze twojej wonności pełen kwiatek kochany JEZUS, to wchodzi/ wprawdzie sam wonny/ ale do swądu/ ale od ciebie pokłoty. Kwiecie też ziemskie niech się pokryją niewiedzieć jaką przyjemną farbą/ nie długo ich ozdoby: dziś świeże a
ostrożnie sobie potrzebá záwsze postępowáć; choćbyć naświętszą spráwę człowiecze odpráwował. A coż może być świętszego nád tę spráwę/ gdy kwiatek wieczny IEZVSA Nazáráńskiego osobámi chlebá pokrytego się rozdáie? á przećie y tám ostrożnie trzeba. Wonny do dusze wchodźi IEZVS ále niewonny czásem ten co podáie/ ábo przyimuie/ gdyż niewonno podáie/ nie wonno przyimuie. Pálce y vstá swądu ćiężkiego często przyczyną/ a ták co miał wniść do dusze twoiey wonnośći pełen kwiatek kochány IEZVS, to wchodźi/ wprawdźie sam wonny/ ále do swądu/ ále od ćiebie pokłoty. Kwiećie też źiemskie niech się pokryią niewiedźieć iáką przyiemną fárbą/ nie długo ich ozdoby: dźiś świeże á
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 249
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
ciężarami bogactwa nie nakłoniła/ i żywnością bujnych cnot jako owoców zakwitła: Owe ja to wśpominã owoce/ do których od Rodziców pochop i przykład brała/ jaki niekiedyś ona Hipatia Alexandrina i druga Henrici NicolotiHerulorũ Hetmana cora wzieła. Te miedzy miłości swejku Rodzicom konterfektami mialy takowe Emblema: stała góra wysoka/ na której gorze różnym a wonno pachnącym kwieciem/ przyobleczonej były cztery namioty w ogniach rozżarzonych pałające/ nad którymi ptaszek skowronek w górne się podbiwszy obłoki/ wdzięczne głosów koncerty wydawał. Przydano tym namiotom takową impreze. Amoris telo consecta. Nie trzeba jej było pod wynalaskami i pod pokryciem kunsztowym miłości stawiać wizerunku: bowiem to ona rzeczewiście na oko okazała/ co
ćiężarámi bogáctwa nie nákłoniłá/ y żywnośćią buynych cnot iáko owocow zakwitłá: Owe ia to wśpominã owoce/ do ktorych od Rodźicow pochop y przykład brałá/ iáki niekiedyś oná Hipatia Alexandrina y drugá Henrici NicolotiHerulorũ Hetmaná cora wźiełá. Te miedzy miłośći sweyku Rodźicom konterfektami miály takowe Emblema: stáłá gorá wysoka/ ná ktorey gorze roznym á wonno pachnącym kwiećiem/ przyobleczoney były cztery námioty w ogniach rozżárzonych pałáiące/ nád ktorymi ptászek skowronek w gorne się podbiwszy obłoki/ wdźięczne głosow koncerty wydawáł. Przydano tym namiotom takową impreze. Amoris telo consecta. Nie trzeba iey było pod wynaláskámi y pod pokryćiem kunsztowym miłośći stawiáć wizerunku: bowiem to oná rzeczewiśćie ná oko okázáłá/ co
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 362
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644