ć was musi kląć, bodajżeście mieli Takąż wygodę, gdy będziecie chcieli! Niech was zarazi psia gwiazda robakiem I hajduk schodzi z gotowym półhakiem, Gorące czasy przepuszczą wścieklinę, Hycel na białą dusi pargaminę, I jako stare, jako strawne sługi Niech orzą kijem za czujne wysługi, I zapomniawszy waszej przeszłej cnoty, Wloką wpółżywych hakiem między płoty! ŁAŹNIA
W ciepłe południe, kiedy znój był srogi, Płukała Jaga po kolana nogi, Co widząc, rzekłem: O, jako szczęśliwy
Nad Herkulesa, co wytracił dziwy, Kto te przeszedszy marmurowe słupy, Pisał: plus ultra, odniósszy z nich łupy. Bo trzymam, że tam droższe są
ć was musi kląć, bodajżeście mieli Takąż wygodę, gdy będziecie chcieli! Niech was zarazi psia gwiazda robakiem I hajduk schodzi z gotowym półhakiem, Gorące czasy przepuszczą wścieklinę, Hycel na białą dusi pargaminę, I jako stare, jako strawne sługi Niech orzą kijem za czujne wysługi, I zapomniawszy waszej przeszłej cnoty, Wloką wpółżywych hakiem między płoty! ŁAŹNIA
W ciepłe południe, kiedy znój był srogi, Płukała Jaga po kolana nogi, Co widząc, rzekłem: O, jako szczęśliwy
Nad Herkulesa, co wytracił dziwy, Kto te przeszedszy marmurowe słupy, Pisał: plus ultra, odniósszy z nich łupy. Bo trzymam, że tam droższe są
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 169
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
co już bliski wyjazd poprzedzała, Ledwie na wdzięcznych jego ręku nie skonała; Mdleje, trupowi równa, jako martwa, leży, Strumień płaczu rzewnego wciąż po piersiach bieży. On godzinę przed świtem wstawszy z łoża swego, I do sług i do brata poszedł rodzonego; I pożegnawszy żonę, w drogę się puszczają, Którą wpółżywą dziewki w pościel odnaszają. PIEŚŃ XXVIII.
XVIII.
Ci zaś jadąc, żartami trudów ulżywali; A gdy ledwo dwie mili spełna ujachali, Wspomniał Jokond, krzyżyka że nie wziął swojego, Który włożył pod głowy wieczora przeszłego. „Niestetyż - mówi cicho - jakom nieszczęśliwy! Gdzie dar kochanej żony, gdzie jest
co już blizki wyjazd poprzedzała, Ledwie na wdzięcznych jego ręku nie skonała; Mdleje, trupowi równa, jako martwa, leży, Strumień płaczu rzewnego wciąż po piersiach bieży. On godzinę przed świtem wstawszy z łoża swego, I do sług i do brata poszedł rodzonego; I pożegnawszy żonę, w drogę się puszczają, Którą wpółżywą dziewki w pościel odnaszają. PIEŚŃ XXVIII.
XVIII.
Ci zaś jadąc, żartami trudów ulżywali; A gdy ledwo dwie mili spełna ujachali, Wspomniał Jokond, krzyżyka że nie wziął swojego, Który włożył pod głowy wieczora przeszłego. „Niestetyż - mówi cicho - jakom nieszczęśliwy! Gdzie dar kochanej żony, gdzie jest
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 360
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905