miasta Johansburga, gdzie Polak Ciesielski, rotmistrz od kawalerii pruskiej, mający komendę, z wielką radością i uszanowaniem przyjął króla Stanisława. Tamże niedaleko był w Prusiech Siruć, naówczas oboźny i podstarości grodzki powiatu kowieńskiego, teraźniejszy kasztelan witebski, który na początku zaraz tej rewolucji miał szwank z koniem i jedną nogę złamał, na którą wpóty niemal leczył się, wpóki król Stanisław w Johansburgu nie stanął. Najpierwszy tedy z Polaków przybył do króla i tak mu się przez swój rozum i talenta podobał, że go zaraz
sekretarzem swoim zrobił i do osobliwszych faworów przyjął, tak dalece, że do Lotaryngii, do Lunewillu, wziął z sobą.
Wzięcie Gdańska wszystkich stanisławowskich
miasta Johansburga, gdzie Polak Ciesielski, rotmistrz od kawalerii pruskiej, mający komendę, z wielką radością i uszanowaniem przyjął króla Stanisława. Tamże niedaleko był w Prusiech Siruć, naówczas oboźny i podstarości grodzki powiatu kowieńskiego, teraźniejszy kasztelan witebski, który na początku zaraz tej rewolucji miał szwank z koniem i jedną nogę złamał, na którą wpóty niemal leczył się, wpóki król Stanisław w Johansburgu nie stanął. Najpierwszy tedy z Polaków przybył do króla i tak mu się przez swój rozum i talenta podobał, że go zaraz
sekretarzem swoim zrobił i do osobliwszych faworów przyjął, tak dalece, że do Lotaryngii, do Lunewillu, wziął z sobą.
Wzięcie Gdańska wszystkich stanisławowskich
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 86
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, obiecując mi kilkaset czerw, zł od podskarbiego, obligując także, abym pióro tej komisji trzymał. Dałem się na resztę namówić. Poszedłem do podkanclerzego, oznajmując mu o tej obligacji Antoniewicza, abym jechał na komisją wohyńską. Podkanclerzy nie chciał mię uwalniać, z czegom był kontent, ale Antoniewicz wpóty nie przestawał imieniem podskarbiego prosić podkanclerzego, aby mnie uwolnił, aż podkanclerzy sam powiedział mi, że nie mogąc się uwolnić od importunii Antoniewicza, dyspensował mię, abym jechał na tę komisją do Wohynia.
Tymczasem Grodno w dzień św. Wawrzyńca podczas samego kazania u jezuitów zaczęło gorzeć. Z chałupki małej, od skwarzenia tłustości
, obiecując mi kilkaset czerw, zł od podskarbiego, obligując także, abym pióro tej komisji trzymał. Dałem się na resztę namówić. Poszedłem do podkanclerzego, oznajmując mu o tej obligacji Antoniewicza, abym jechał na komisją wohyńską. Podkanclerzy nie chciał mię uwalniać, z czegom był kontent, ale Antoniewicz wpóty nie przestawał imieniem podskarbiego prosić podkanclerzego, aby mnie uwolnił, aż podkanclerzy sam powiedział mi, że nie mogąc się uwolnić od importunii Antoniewicza, dyspensował mię, abym jechał na tę komisją do Wohynia.
Tymczasem Grodno w dzień św. Wawrzyńca podczas samego kazania u jezuitów zaczęło gorzeć. Z chałupki małej, od skwarzenia tłustości
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 366
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
była okoliczność. Lotaryńczyk jeden, dobrego urodzenia szlachcic, był w służbie wojskowej u księcia chorążego lit., który był oskarżony, że miał coś gadać przeciwko księciu chorążemu, panu swemu. Wzięty tedy był za to w areszt i siedział w izbie oficerskiej obwachowej w zamku. Wpóki był komendę tego obwachu mający oficer dyskretny, wpóty ten Lotaryńczyk był szczęśliwy, ale go złożował drugi oficer, partykularną ansę mający do tegoż Lotaryńczyka. Który w areszcie będący gdy sobie miodu dla posiłku kazał przynieść, tedy oficer komendę mający nie pozwalał mu jako aresztantowi miodu owego pić. Słowo od słowa, powadził się ten aresztant z oficerem tak dalece, że do grubszych
była okoliczność. Lotaryńczyk jeden, dobrego urodzenia szlachcic, był w służbie wojskowej u księcia chorążego lit., który był oskarżony, że miał coś gadać przeciwko księciu chorążemu, panu swemu. Wzięty tedy był za to w areszt i siedział w izbie oficerskiej obwachowej w zamku. Wpóki był komendę tego obwachu mający oficer dyskretny, wpóty ten Lotaryńczyk był szczęśliwy, ale go zlozował drugi oficer, partykularną ansę mający do tegoż Lotaryńczyka. Który w areszcie będący gdy sobie miodu dla posiłku kazał przynieść, tedy oficer komendę mający nie pozwalał mu jako aresztantowi miodu owego pić. Słowo od słowa, powadził się ten aresztant z oficerem tak dalece, że do grubszych
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 470
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
zdarzyło mi się mówić z pułkownikiem, bratem moim, o sprawie naszej z księciem kanclerzem, w jakiej jesteśmy opresji i trwodze, i przydałem to, że — uchowaj Boże, abyśmy mieli jaką trwogę pokazać, tedy by nas jeszcze bardziej pognębił książę kanclerz. Wpóki albowiem widzi, że na umyśle nie upadamy, wpóty może rozumieć, że jakie sposoby mamy do bronienia się jemu. Skoro zaś byśmy się mu submitowali, tedy już by osądził, że jesteśmy w obronie na-
szej zdesperowani i, jak jest zawzięty, nie byłby dla nas lepszy ani łaskawszy, ale by nas z tym większą wzgardą i złością gnębił i deptał.
zdarzyło mi się mówić z pułkownikiem, bratem moim, o sprawie naszej z księciem kanclerzem, w jakiej jesteśmy opresji i trwodze, i przydałem to, że — uchowaj Boże, abyśmy mieli jaką trwogę pokazać, tedy by nas jeszcze bardzej pognębił książę kanclerz. Wpóki albowiem widzi, że na umyśle nie upadamy, wpóty może rozumieć, że jakie sposoby mamy do bronienia się jemu. Skoro zaś byśmy się mu submitowali, tedy już by osądził, że jesteśmy w obronie na-
szej zdesperowani i, jak jest zawzięty, nie byłby dla nas lepszy ani łaskawszy, ale by nas z tym większą wzgardą i złością gnębił i deptał.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 685
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
nieszczęściu protektorów i Salwatorów, na dyshonor ich z tak szkaradną postąpić niewdzięcznością. Drugi punkt zakładałem, że do niczego przystąpić nie mogę, jeżeli baba kalumniatorka, Szymczycha Gińczukowa, za swoje kalumnie publicznie karana nie będzie. Jeżeli zatem przy tych moich nieodstępnych kondycjach mam barzej urażać księcia kanclerza, tedy wolę uniknąć tej egzacerbacji i wpóty nie pojadę do Przybysławic, aż mi tam oni obydwa, pierwej pojechawszy, sponsionem od księcia kanclerza na te dwa punkta otrzymają i oną do Garbowa przywiozą.
Dysputowali ze mną ci obydwa tak mądrzy, obrotni i wymowni ludzie, abym odstąpił tych punktów, ale gdy nie mogli moich widocznych, tak potrzebnych dla mnie przezwyciężyć
nieszczęściu protektorów i Salwatorów, na dyshonor ich z tak szkaradną postąpić niewdzięcznością. Drugi punkt zakładałem, że do niczego przystąpić nie mogę, jeżeli baba kalumniatorka, Szymczycha Gińczukowa, za swoje kalumnie publicznie karana nie będzie. Jeżeli zatem przy tych moich nieodstępnych kondycjach mam barzej urażać księcia kanclerza, tedy wolę uniknąć tej egzacerbacji i wpóty nie pojadę do Przybysławic, aż mi tam oni obydwa, pierwej pojechawszy, sponsionem od księcia kanclerza na te dwa punkta otrzymają i oną do Garbowa przywiozą.
Dysputowali ze mną ci obydwa tak mądrzy, obrotni i wymowni ludzie, abym odstąpił tych punktów, ale gdy nie mogli moich widocznych, tak potrzebnych dla mnie przezwyciężyć
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 711
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Bryla po-
kazanych miarkował, że ten list albo w obojętnych, albo w słabych obligacjach był pisany. Użył zatem rezolucji. List ten odpieczętował, a gdy w nim znalazł słabe obligacje, poszedł do Mniszka, marszałka nadwornego koronnego, zięcia Brylowskiego, i do samego grafa Bryla, upominając się o list mocniejszy. Słowem, wpóty dokuczał Brylowi, mając już gotową suplikę do podania królowi, że Bryl musiał należyty list napisać i dać mu kopią tegoż listu dla pokazania księciu hetmanowi, a tak to sprawiwszy i od Duranda, ministra francuskiego, wziąwszy dwa tysiące czerw, zł, jeszcze większą prędkością, bo nawet oklep na żydowskich koniach, dobiegał do
Bryla po-
kazanych miarkował, że ten list albo w obojętnych, albo w słabych obligacjach był pisany. Użył zatem rezolucji. List ten odpieczętował, a gdy w nim znalazł słabe obligacje, poszedł do Mniszka, marszałka nadwornego koronnego, zięcia Brylowskiego, i do samego grafa Bryla, upominając się o list mocniejszy. Słowem, wpóty dokuczał Brylowi, mając już gotową suplikę do podania królowi, że Bryl musiał należyty list napisać i dać mu kopią tegoż listu dla pokazania księciu hetmanowi, a tak to sprawiwszy i od Duranda, ministra francuskiego, wziąwszy dwa tysiące czerw, zł, jeszcze większą prędkością, bo nawet oklep na żydowskich koniach, dobiegał do
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 817
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
em, abym pieniądze kapitulacyjne miał w ręku i miał je złożyć u iksiędza Zboińskiego, proboszcza trockiego. Najprzód, że książę hetman nikomu nie dawał gotowizną kapitulacji, ale dawszy patent capitulationis, wydawał niezawodne asygnacje. Dał zatem książę hetman instrument kapitulacji na sześć tysięcy dla marszałka kowieńskiego i oddał ten
instrument za ręce księdza Zboińskiego wpóty, wpóki sam marszałek kowieński do Nieświeża nie przyjedzie albo listu do księcia hetmana nie napisze, asekurując o swojej już rzetelnej, po tak wielu niedotrzymaniach, przyjaźni. Marszałek kowieński ani sam nie przyjechał, ani listu nie napisał, alias że bez żadnych obowiązków chciał brać kapitulacją od księcia hetmana i przez te obowiązki nie chciał tracić
em, abym pieniądze kapitulacyjne miał w ręku i miał je złożyć u jksiędza Zboińskiego, proboszcza trockiego. Najprzód, że książę hetman nikomu nie dawał gotowizną kapitulacji, ale dawszy patent capitulationis, wydawał niezawodne asygnacje. Dał zatem książę hetman instrument kapitulacji na sześć tysięcy dla marszałka kowieńskiego i oddał ten
instrument za ręce księdza Zboińskiego wpóty, wpóki sam marszałek kowieński do Nieświeża nie przyjedzie albo listu do księcia hetmana nie napisze, asekurując o swojej już rzetelnej, po tak wielu niedotrzymaniach, przyjaźni. Marszałek kowieński ani sam nie przyjechał, ani listu nie napisał, alias że bez żadnych obowiązków chciał brać kapitulacją od księcia hetmana i przez te obowiązki nie chciał tracić
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 838
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
i od IPana wojskiego kowieńskiego jako skoligowanych, którym WMPan non improperasnie czynisz wyrzutów, tylko jednemu IMPanu marszałkowi.
(I w tym punkcie intra parenthesim teraz ten diariusz pisząc replikuję, że Zabiełło, marszałek kowieński, nie tylko Fleminga podskarbiego od deputacji z Kowna nie ekskludował, ale go jeszcze sobie życzył dla swoich awantażów i wpóty Fleming nie rezolwował się jechać na sejmik do Kowna, wpóki Zabiełło, marszałek kowieński, wziąwszy dwa tysiące czerw, zł i trzymanie Rzeczycy gratis, nie zaprosił Fleminga do Kowna na sejmik. Na tymże sejmiku Paca, pisarza lit., z rozumu wyprowadził, jako się wyżej powiedziało, że Pac, jako powinien był
i od JPana wojskiego kowieńskiego jako skoligowanych, którym WMPan non improperasnie czynisz wyrzutów, tylko jednemu JMPanu marszałkowi.
(I w tym punkcie intra parenthesim teraz ten diariusz pisząc replikuję, że Zabiełło, marszałek kowieński, nie tylko Fleminga podskarbiego od deputacji z Kowna nie ekskludował, ale go jeszcze sobie życzył dla swoich awantażów i wpóty Fleming nie rezolwował się jechać na sejmik do Kowna, wpóki Zabiełło, marszałek kowieński, wziąwszy dwa tysiące czerw, zł i trzymanie Rzeczycy gratis, nie zaprosił Fleminga do Kowna na sejmik. Na tymże sejmiku Paca, pisarza lit., z rozumu wyprowadził, jako się wyżej powiedziało, że Pac, jako powinien był
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 839
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
nas chciała suplementować, brać od niej pieniądze, nie zważając na gniewy grafa Bryla i owszem sobie obiecując, że gdy będziemy mocniejsi, tedy nas dwór będzie lepiej konsyderować. Ale wpóki królowa nasza żyła, która była przyjaciółka Brogliego, posła francuskiego, który dla niej wyrobił u króla swego pensją 120 000 czerw, zł, wpóty Brogliów przez córkę swoją, delfinową francuską, utrzymywała w łasce króla francuskiego, ale gdy królowa nasza umarła, tedy graf Bryl takie podawał listy do podpisu króla naszego do delfinowej i do króla francuskiego przeciwko posłowi Brogliemu, że na resztę decydowana była posła Brogliego z Polski do Francji rewokacja. Został się jednak minister francuski Durand w
nas chciała suplementować, brać od niej pieniądze, nie zważając na gniewy grafa Bryla i owszem sobie obiecując, że gdy będziemy mocniejsi, tedy nas dwór będzie lepiej konsyderować. Ale wpóki królowa nasza żyła, która była przyjaciółka Brogliego, posła francuskiego, który dla niej wyrobił u króla swego pensją 120 000 czerw, zł, wpóty Brogliów przez córkę swoją, delfinową francuską, utrzymywała w łasce króla francuskiego, ale gdy królowa nasza umarła, tedy graf Bryl takie podawał listy do podpisu króla naszego do delfinowej i do króla francuskiego przeciwko posłowi Brogliemu, że na resztę decydowana była posła Brogliego z Polski do Francji rewokacja. Został się jednak minister francuski Durand w
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 854
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986