sobie, mój drużba, w tej postąpił mierze; Gdy leszczynę do takiej wygody obierze, Cienką ma łuskę orzech ani zębów kazi: Gdy chce, zegnie ją sobie; gdy chce, na nią łazi.
Rzekłbym, gdybyś był dzikiem, że cię dla żołędzi Apetyt (kiedy różnych różnie) na dąb wpędzi; Twarde to na cię drzewo, niewczymci oporem Idą rzeczy, zszedłby się kto z lepszym toporem. Prawdziwieć na pochyłe drzewo skaczą kozy, Kiedyś się ty tak gładkiej, Marku, dopiął brzozy; Jeżeli będziesz głupi albo stąd nadęty, Kije, nie same tylko brzoza rodzi pręty. Piękne drzewo
sobie, mój drużba, w tej postąpił mierze; Gdy leszczynę do takiej wygody obierze, Cienką ma łuskę orzech ani zębów kazi: Gdy chce, zegnie ją sobie; gdy chce, na nię łazi.
Rzekłbym, gdybyś był dzikiem, że cię dla żołędzi Apetyt (kiedy różnych różnie) na dąb wpędzi; Twarde to na cię drzewo, niewczymci oporem Idą rzeczy, zszedłby się kto z lepszym toporem. Prawdziwieć na pochyłe drzewo skaczą kozy, Kiedyś się ty tak gładkiej, Marku, dopiął brzozy; Jeżeli będziesz głupi albo stąd nadęty, Kije, nie same tylko brzoza rodzi pręty. Piękne drzewo
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 198
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zawieszę z ślubu tę tablicę: Że mu się w wierszu trochę powodziło, Przyznawa Morsztyn, że to panien dzieło. DWOJA BIEDA
Dziś dokazuje psia gwiazda swej mocy I jako Zorza, kazawszy precz nocy, Dzień na świat wozem przywiezie różanym, Słońcu kompanem jest nieoderwanym Niebieskiej drogi, aż kiedy ją w morze Ósmy krąg nieba wpędzi po nieszporze; I tak szesnaście godzin rządu swego
Rachuje co dzień, w które wiele złego Aspektem swoim nad ziemią przewodzi: Stoki wysusza, urodzajom szkodzi, Ogrody z włoskiej obnaża ozdoby, Gorączki mnoży, przywodzi choroby; Aż i pokrewnych, bez żadnej ich winy, Psów niezleczonej nabawia wściekliny. Ale z osobna ze mną
zawieszę z ślubu tę tablicę: Że mu się w wierszu trochę powodziło, Przyznawa Morsztyn, że to panien dzieło. DWOJA BIEDA
Dziś dokazuje psia gwiazda swej mocy I jako Zorza, kazawszy precz nocy, Dzień na świat wozem przywiezie różanym, Słońcu kompanem jest nieoderwanym Niebieskiej drogi, aż kiedy ją w morze Ósmy krąg nieba wpędzi po nieszporze; I tak szesnaście godzin rządu swego
Rachuje co dzień, w które wiele złego Aspektem swoim nad ziemią przewodzi: Stoki wysusza, urodzajom szkodzi, Ogrody z włoskiej obnaża ozdoby, Gorączki mnoży, przywodzi choroby; Aż i pokrewnych, bez żadnej ich winy, Psów niezleczonej nabawia wściekliny. Ale z osobna ze mną
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 152
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
jeszcze nie przypada zaćmienie na niebie; Jednak kiedy pan każe, więc chyżo nalać mi, Niechajże się i głowa, i mózg pełną zaćmi.” 66 (N). INTEATA LEŚNA
Książę, wieś wiewierskiego arendując klucza, Leśny prowent z dąbrowia pokazał i z buczą (Tyją wieprze na bukwi, kiedy je tam wpędzi; Gdzie pszenica nie rodzi, dobre i żołędzi); Więc gdy przez te trzy lata nie rodziły lasy, Szlachcica minie prowent za świnie opasy. Myśli ów, co ma czynić; jeśli z panem zadrze, Umrze, niż końca dojdzie. Toż wziąwszy w zanadrze Kopiją inwentarza i swej intercyzy, Gdy go dojdą
jeszcze nie przypada zaćmienie na niebie; Jednak kiedy pan każe, więc chyżo nalać mi, Niechajże się i głowa, i mózg pełną zaćmi.” 66 (N). INTEATA LEŚNA
Książę, wieś wiewierskiego arendując klucza, Leśny prowent z dąbrowia pokazał i z buczą (Tyją wieprze na bukwi, kiedy je tam wpędzi; Gdzie pszenica nie rodzi, dobre i żołędzi); Więc gdy przez te trzy lata nie rodziły lasy, Szlachcica minie prowent za świnie opasy. Myśli ów, co ma czynić; jeśli z panem zadrze, Umrze, niż końca dojdzie. Toż wziąwszy w zanadrze Kopiją inwentarza i swej intercyzy, Gdy go dojdą
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 231
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
że młode niedźwiedzie ćwiczy tak, że w nim kości połamie w młodym, potem go oliwę smaruje, że się wygoi, aż z niego sierć zlezie. Potem go uczy tańcować, a siecze rózgę po skórze, a sam gra mu na bierlecie. Uczy tańcować i wielbłądy na gorącym piecu. Zapaliwszy piec ziemny gorąco, wpędzi wielbłądy, którzy nogi podnoszę i dokoła chodzą, a on tymczasem trąbi na bierlecie. To potem, gdy usłyszą ono trąbienie, choć nie masz gorąca, nogi podnoszą i skaczą, rozumiejąc, że ich ugara. Tym się ten Żyd żywi.
Z listu P. Nierobieckiego do P. Terepczowskiego. Tymofijej roztrucharz, Wołoszyn
że młode niedźwiedzie ćwiczy tak, że w nim kości połamie w młodym, potem go oliwę smaruje, że się wygoi, aż z niego sierć zlezie. Potem go uczy tańcować, a siecze rózgę po skórze, a sam gra mu na bierlecie. Uczy tańcować i wielbłądy na gorącym piecu. Zapaliwszy piec ziemny gorąco, wpędzi wielbłądy, którzy nogi podnoszę i dokoła chodzą, a on tymczasem trąbi na bierlecie. To potem, gdy usłyszą ono trąbienie, choć nie masz gorąca, nogi podnoszą i skaczą, rozumiejąc, że ich ugara. Tym się ten Żyd żywi.
Z listu P. Nierobieckiego do P. Terepczowskiego. Tymofijej roztrucharz, Wołoszyn
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 326
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
trzeba potym aby miał sklepienie nie niskie/ dla tym łacniejszego idącym odetchu/ zwłaszcza gdy ich kupa idzie duszno więc bywa trzecia aby był dla odpoczynku przerywany. O Kominach i Prywetach.
KOminów doskonałość/ jest w tym aby nie dymiły a nie będą gdy nie nazbyt szerokie i przestronne/ bo wiatr wpadnie i dym wyzbę wpędzi. Ani też ciasne aby dym oddalić i dusić się mu nie dały. Potym gdy każdy dym ma osobny i przedzielony meat gdy uwierzchu roszerzy się gdy nakoniec prosto idzie do góry. Co do ozdoby ich i ornamentu, o tym będzieszmiał niżej przydawam aby wyzbach obierać do kominów piękne miejsce/ u nas pospolicie przy
trzebá potym áby miał sklepienie nie niskie/ dla tym łácnieyszego idącym odetchu/ zwłaszczá gdy ich kupá idźie duszno więc bywa trzećia áby był dla odpoczynku przerywány. O Kominach y Prywetach.
KOminow doskonáłość/ iest w tym áby nie dymiły á nie będą gdy nie názbyt szyrokie y przestronne/ bo wiátr wpádnie y dym wyzbę wpędźi. Ani też ćiásne áby dym oddalić y duśić się mu nie dáły. Potym gdy káżdy dym ma osobny y przedźielony meat gdy vwierzchu roszerzy się gdy nákoniec prosto idźie do gory. Co do ozdoby ich y ornamentu, o tym będźieszmiał niżey przydawam áby wyzbách obieráć do kominow piękne mieysce/ v nas pospolićie przy
Skrót tekstu: NaukaBud
Strona: D2v
Tytuł:
Krótka nauka budownicza
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Wdowa i Dziedzice Andrzeja Piotrowczyka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura, budownictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
, z domu, nie widziany. PIEŚŃ XXI.
XXXVIII.
Około zamku jeździ w te i owe strony, Aby tak nieprzyjaciel beł ubezpieczony, I potem oszukany jego niebytnością, Podjeżdżał, jako beł zwykł, z tem większą śmiałością. We dnie się w lesie kryje i tai na stronie, A skoro Febus w morze wpędzi rącze konie, Wraca się zaś do domu po cichu, od żony Tajemną fórtą tyłem do zamku puszczony.
XXXIX.
Wszyscy sądzą, krom żony, że Argeus jachał I że mil kilkadziesiąt od domu ujachał. Ona wtem upatrzywszy czas prawie pogodny, Do brata mego przydzie, uczynek niegodny Chcąc popełnić, i twarz łzą zmyśloną
, z domu, nie widziany. PIEŚŃ XXI.
XXXVIII.
Około zamku jeździ w te i owe strony, Aby tak nieprzyjaciel beł ubezpieczony, I potem oszukany jego niebytnością, Podjeżdżał, jako beł zwykł, z tem większą śmiałością. We dnie się w lesie kryje i tai na stronie, A skoro Febus w morze wpędzi rącze konie, Wraca się zaś do domu po cichu, od żony Tajemną fórtą tyłem do zamku puszczony.
XXXIX.
Wszyscy sądzą, krom żony, że Argeus jachał I że mil kilkadziesiąt od domu ujachał. Ona wtem upatrzywszy czas prawie pogodny, Do brata mego przydzie, uczynek niegodny Chcąc popełnić, i twarz łzą zmyśloną
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 160
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wielu trupem położyli, starszyzna i z drugiemi ucieczką w Ukrainę ustąpiła.
Więc kiedy już tatarskie wojsko spędzone było tymże impetem, nasi już się wszyscy w jedno złączywszy, książęciu Wiśniowieckiemu sukurs dali i na kozacki Rok 1651
tabor gwałtem nastąpili i niemało pola kozackim trupem okrywszy do taboru już ufortyfikowanego wałami i wozami, ostatek ich wpędzili i zaraz pewnie by ich byli za Bożą pomocą w taborze pokonali, gdyby nie wieczorny gwałtowny deszcz uderzył, który wespół i z nocą marsowej przeszkodził robocie.
Tu już Kozacy bez wodza swego Chmielnickiego zostawszy, najpierwej Bohona, pułkownika bractawskiego za hetmana uprosili, a potym wszyscy ogółem calusieńką noc koło okopu i wałów wozami
wielu trupem położyli, starszyzna i z drugiemi ucieczką w Ukrainę ustąpiła.
Więc kiedy już tatarskie wojsko spędzone było tymże impetem, nasi już się wszyscy w jedno złączywszy, książęciu Wiśniowieckiemu sukurs dali i na kozacki Rok 1651
tabor gwałtem nastąpili i niemało pola kozackim trupem okrywszy do taboru już ufortyfikowanego wałami i wozami, ostatek ich wpędzili i zaraz pewnie by ich byli za Bożą pomocą w taborze pokonali, gdyby nie wieczorny gwałtowny descz uderzył, który wespół i z nocą marsowej przeszkodził robocie.
Tu już Kozacy bez wodza swego Chmielnickiego zostawszy, najpierwej Bohona, pułkownika bractawskiego za hetmana uprosili, a potym wszyscy ogółem calusieńką noc koło okopu i wałów wozami
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 82
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
twarz, krwią farbuje szalonego kształtem, Znowu w najżałośliwszej smutnych skarg ponowie Rugiera swego wiary chytrołamcą zowie.
LXXI.
Bo jakikolwiek weźmie koniec zapalczywa Bitwa, onę zabija boleść przeraźliwa: Umrzeli Rugier, umrą wszystkie jej radości, Sercu przydzie rozpaść się od wielkiej żałości, A skargi zostawiwszy duch niewymówione, W grób zimny ciało wpędzi smutne, utrapione; Pożyjeli też Rugier Rynalda dobrego, Taż szkoda, ten ból z zdrowia złupi ją własnego.
LXXII.
Nie mogłaby bez wielkiej swojej zelżywości Korzystać już w niem samem i w jego miłości. Coby rzekli powinni, co zacna rodzina? Opacznych mów jawnaby urosła przyczyna. Źle zewsząd
twarz, krwią farbuje szalonego kształtem, Znowu w najżałośliwszej smutnych skarg ponowie Rugiera swego wiary chytrołamcą zowie.
LXXI.
Bo jakikolwiek weźmie koniec zapalczywa Bitwa, onę zabija boleść przeraźliwa: Umrzeli Rugier, umrą wszystkie jej radości, Sercu przydzie rozpaść się od wielkiej żałości, A skargi zostawiwszy duch niewymówione, W grób zimny ciało wpędzi smutne, utrapione; Pożyjeli też Rugier Rynalda dobrego, Taż szkoda, ten ból z zdrowia złupi ją własnego.
LXXII.
Nie mogłaby bez wielkiej swojej zelżywości Korzystać już w niem samem i w jego miłości. Coby rzekli powinni, co zacna rodzina? Opacznych mów jawnaby urosła przyczyna. Źle zewsząd
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 177
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
a powietrzem żywo/ Konterfetuje barwę/ z jaką się przywita. I co grononosemu Bachowi podbita Idnia ostrowidzów naniosła/ udają Ze ich mocze kamieją/ i wiatrem zmarzają. Równo koral/ jako go wiatr namniej obydzie/ Kościeje/ lub wolniuchnym ziołkiem w wodzie wznidzie. Wprzód dzień zbieży/ wprzód Faebus tchnace konie w wodę Morską wpędzi/ niż z rzeczy tych się wszech wywiodę/ Które postać frymarczą. kołkiem wszytko chodzi/ moc naród jedne bierze/ drugi jej odchodzi. Tak się w lud/ i w dostatki można kokoszyła/ I tyle przez lat dziesięć krwie dać wystarczyła/ Dziś miasto skarbów biedna Trojarumy dawne Pokazuje/ a groby dziadów starych sławne.
á powietrzem żywo/ Konterfetuie bárwę/ z iáką się przywita. Y co grononosemu Bachowi podbita Idnya ostrowidzow nániosłá/ vdáią Ze ich mocze kámieią/ y wiátrem zmarzáią. Rowno koral/ iáko go wiátr namniey obydźie/ Kosćieie/ lub wolniuchnym źiołkiem w wodźie wznidźie. Wprzod dźien zbieży/ wprzod Phaebus tchnace konie w wodę Morską wpędźi/ niz z rzeczy tych się wszech wywiodę/ Ktore postáć frymárczą. kołkiem wszytko chodźi/ moc narod iedne bierze/ drugi iey odchodźi. Ták się w lud/ y w dostátki można kokoszyłá/ Y tyle przez lat dźieśieć krwie dác wystárczyłá/ Dźiś miásto skárbow biedna Troiárumy dawne Pokázuie/ á groby dźiádow stárych sławne.
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 387
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
w szklankę pójdzie, gdy nią, dnem do góry obróciwszy, przykryjesz kartę papieru zapaloną i na wodzie w innym naczyniu będącej położoną. Ciepłem albowiem rozrzedzone w szklance powietrze, mniej już opiera się, gdy tym czasem powietrznej atmosfery kolumna, na wodzie w naczyniu będącej leżąca, swym ją ciężarem, przycisnie, i w szklankę wpędzi. o Ciężkości Powietrza.
178. Lecz i inne nie mniej ciekawe z ciężkości atmosfery pochodzące skutki, w innych jeszcze doświadczeniach widzieć się dają. Doświadczenie XII.
179. W szklaną walcowatą banię C (Fig: 25. Tab: IV.) jest wsadzona rurka oOo z obydwóch stron otwarta. Inna także dłuższa
w szklankę poydzie, gdy nią, dnem do gory obrociwszy, przykryiesz kartę papieru zapaloną y na wodzie w innym naczyniu będącey położoną. Ciepłem albowiem rozrzedzone w szklance powietrze, mniey iuż opiera się, gdy tym czasem powietrzney atmosfery kolumna, na wodzie w naczyniu będącey leżąca, swym ią ciężarem, przycisnie, y w szklankę wpędzi. o Ciężkości Powietrza.
178. Lecz y inne nie mniey ciekawe z ciężkości atmosfery pochodzące skutki, w innych ieszcze doswiadczeniach widzieć się daią. Doświadczenie XII.
179. W szklaną walcowatą banię C (Fig: 25. Tab: IV.) iest wsadzona rurka oOo z obudwoch stron otwarta. Inna także dłuższa
Skrót tekstu: ChróśSFizyka
Strona: 171
Tytuł:
Fizyka doświadczeniami potwierdzona
Autor:
Samuel Chróścikowski
Drukarnia:
Drukarnia Scholarum Piarum J.K.Mci i Rzeczypospolitej
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
fizyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1764
Data wydania (nie wcześniej niż):
1764
Data wydania (nie później niż):
1764