/ a tknąwszy się w sumnienie w siebie przyszli/ i zdrowo o sobie radzić chcieli/ jak byśmy i siebie/ a przez siebie i w sobie wszytką Cerkiew Wschodną dźwignąć mogli/ i z tą Cerkwią pojednać/ z którą skoro ona poczęła wnętrzny swój duchowny pokoj rozrywać/ zaraz w Duchowny i w cielesny niepokój wpadać poczęła: przez to skarana od Pana Boga stawszy się/ przez co zgrzeszyła. Oczym Piotr Patriarcha Antiocheński/ mąż i nauką sławny/ i żywota pobożnością znamienity/ który żył około Roku P. 1150. Pod samy czas ostatniego oderwania się Cerkwie Wschodniej od Zachodnej/ w liście swym na zadane Rzymianom od Greków błędy i
/ á tknąwszy sie w sumnienie w śiebie przyszli/ y zdrowo o sobie rádźić chćieli/ iák bysmy y śiebie/ á przez śiebie y w sobie wszytką Cerkiew Wschodną dźwignąć mogli/ y z tą Cerkwią poiednać/ z ktorą skoro oná poczęłá wnętrzny swoy duchowny pokoy rozrywáć/ záraz w Duchowny y w cielesny niepokoy wpádáć poczęłá: przez to skarána od Páná Bogá stawszy sie/ przez co zgrzeszyłá. Oczym Piotr Pátryárchá Antyocheński/ mąż y náuką sławny/ y żywotá pobożnośćią známienity/ ktory żył około Roku P. 1150. Pod sámy cżás ostátniego oderwánia się Cerkwie Wschodney od Zachodney/ w liśćie swym ná zádáne Rzymiánom od Grekow błędy y
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 192
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
, w których jesteśmy, okoliczności i czasy; z teraźniejszych o przyszłych czasach wróżba nasza wiarę znaleźć u każdego powinna.” Tak mówić mogę, jeżeli i z naszej, w jakiej jesteśmy, sytuacji, wnieść się o przyszłym godzi. Któż nie widzi, że bez rady i sejmów coraz nieszczęśliwiej pójdziemy, coraz w większe wpadać będziemy nierządy i że na ostatek nierządów tych dobierze i przebierze się miarka z ostatnią, odwróćcie to nieba! ojczyzny ruiną. Non ex alitis volatu, non ex sinistro cantu oscinis, non ut astrologi solent, tibi auguror, sed habeo alia signa quae observem. Mihi signa ad divinandum sunt ex civilium temporum natura et ratione
, w których jesteśmy, okoliczności i czasy; z teraźniejszych o przyszłych czasach wróżba nasza wiarę znaleźć u każdego powinna.” Tak mówić mogę, jeżeli i z naszej, w jakiej jesteśmy, sytuacyi, wnieść się o przyszłym godzi. Któż nie widzi, że bez rady i sejmów coraz nieszczęśliwiej pójdziemy, coraz w większe wpadać będziemy nierządy i że na ostatek nierządów tych dobierze i przebierze się miarka z ostatnią, odwróćcie to nieba! ojczyzny ruiną. Non ex alitis volatu, non ex sinistro cantu oscinis, non ut astrologi solent, tibi auguror, sed habeo alia signa quae observem. Mihi signa ad divinandum sunt ex civilium temporum natura et ratione
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 111
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
, ustawicznie sejmy jedno to jest, jak kiedyby państwo jakie nierządne królów i rządców swoich ustawicznie zrzucało. Cóż za tym idzie? A to, że jak takie państwo wpadłoby w anarchiją (co znaczy: być bez rządu), tak my zrzucając, zrywając, psując nasze ustawicznie sejmy, jakośmy już dobrze wpadać poczęli, tak niewątpliwie w ostatnią wpadniemy anarchiją. Boć gdy bez sejmów, to i bez rządu będziemy. Znosić zaś dalej i cierpieć, aby tak zawsze rwały się i nie dochodziły sejmy, jest to powoli znieść same sejmy, toć i cały rząd Rzplitej. Bo cóż po sejmach takich? Mówiąc w rzetelności samej
, ustawicznie sejmy jedno to jest, jak kiedyby państwo jakie nierządne królów i rządców swoich ustawicznie zrzucało. Cóż za tym idzie? A to, że jak takie państwo wpadłoby w anarchiją (co znaczy: być bez rządu), tak my zrzucając, zrywając, psując nasze ustawicznie sejmy, jakośmy już dobrze wpadać poczęli, tak niewątpliwie w ostatnią wpadniemy anarchiją. Boć gdy bez sejmów, to i bez rządu będziemy. Znosić zaś dalej i cierpieć, aby tak zawsze rwały się i nie dochodziły sejmy, jest to powoli znieść same sejmy, toć i cały rząd Rzplitej. Bo cóż po sejmach takich? Mówiąc w rzetelności samej
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 166
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
i jako wiek on Saturnowy Kwitnął złoty: przetożeś na swoim nas łonie Tak rozpieścił piastując, żeśmy o obronie, A nawet, nie myślili nigdy już o Wojnie, Żyjąc w takich obronach nazbyt aż spokojnie Do zazdrości Narodów. Zaczym gdy cię Nieba Wydarły nam skwapliwe, a było potrzeba W-inszą cere odmienić i wpadać w te boje; Niż się drugi przypadłej doszorawał Zbroje, Niż w-polu oduczoną złożyć mógł Kopiją, Gotowy Nieprzyjaciel stanął mu nad szyją. Aż co nam w-tym pokoju dobre dni rodziło, I wczasy i rozkoszy, toż nam zawadziło. Owo wszytko, (kiedy się porachujem z-sobą) Dobro nasze
i iáko wiek on Saturnowy Kwitnął złoty: przetożeś na swoim nas łonie Tak rozpieśćił piástuiąc, żeśmy o obronie, A náwet, nie myślili nigdy iuż o Woynie, Zyiąc w takich obronách názbyt áż spokoynie Do zazdrośći Národow. Záczym gdy ćie Niebá Wydárły nam skwapliwe, á było potrzebá W-inszą cere odmienić i wpadać w te boie; Niż sie drugi przypadłey doszorawał Zbroie, Niż w-polu oduczoną złożyć mogł Kopiią, Gotowy Nieprzyiaćiel stanął mu nad szyią. Aż co nam w-tym pokoiu dobre dni rodźiło, I wczásy y roskoszy, toż nam zawádźiło. Owo wszytko, (kiedy sie porachuiem z-sobą) Dobro nasze
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 12
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
jeżeli jej skromne w latach, obfite w bojaźni Bożej, surowe w dozorze macierzyńskim, przykładne w godnych przymiotach i obyczajach swoich dałaś wychowanie. Bo jako godności damy i pożycia z nią szczęśliwego bierze się z cnót i edukacji macierzyńskiej miara, tak się też do niej ma zawsze konkurencji godnego kawalera proporcja, w którą kształtnie wpadać zwykła łaskawa woli Boskiej dyspozycja, bo On cnotom, a nie światowym pozorom i ćwiczeniu asystuje zwyczajnie.
Cieszyłbyś się był i ty, p. ojcze, wysokim w życiu syna swojego procederem, gdybyś był młode lata jego do złego kierowne, do dobrego za przykazaniem Boskim kierował postępku. Gdybyś był uważając
jeżeli jej skromne w latach, obfite w bojaźni Bożej, surowe w dozorze macierzyńskim, przykładne w godnych przymiotach i obyczajach swoich dałaś wychowanie. Bo jako godności damy i pożycia z nią szczęśliwego bierze się z cnót i edukacyi macierzyńskiej miara, tak się też do niej ma zawsze konkurencyi godnego kawalera proporcyja, w którą kształtnie wpadać zwykła łaskawa woli Boskiej dyspozycyja, bo On cnotom, a nie światowym pozorom i ćwiczeniu asystuje zwyczajnie.
Cieszyłbyś się był i ty, p. ojcze, wysokim w życiu syna swojego procederem, gdybyś był młode lata jego do złego kierowne, do dobrego za przykazaniem Boskim kierował postępku. Gdybyś był uważając
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 214
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, prze-
czytał książę kanclerz te punkta i już był gotów podpisać one, ale Sosnowski pokazał szpetne podchlebstwo dla księcia kanclerza, a dla nas oczywistą złość, bo najpierwej wniósł, abyśmy co dali Witanowskim, niepodściwym kalumniatorom naszym, niby za ekspensa prawne, a lubo brat mój pułkownik był temu przeciwny i zaczął w ferwor wpadać, ja jednak trąciłem go, aby się nie sprzeczał. Pytałem się tedy, wiele pretenduje dla nich Sos-nowski, który mi odpowiedział, że pięćdziesiąt talerów bitych. Odpowiedziałem i dałem słowo, że dam Witanowskim te talerów bitych pięćdziesiąt. Potem Sosnowski, pisarz lit., naparł się, aby w punktach
, prze-
czytał książę kanclerz te punkta i już był gotów podpisać one, ale Sosnowski pokazał szpetne podchlebstwo dla księcia kanclerza, a dla nas oczywistą złość, bo najpierwej wniósł, abyśmy co dali Witanowskim, niepodściwym kalumniatorom naszym, niby za ekspensa prawne, a lubo brat mój pułkownik był temu przeciwny i zaczął w ferwor wpadać, ja jednak trąciłem go, aby się nie sprzeczał. Pytałem się tedy, wiele pretenduje dla nich Sos-nowski, który mi odpowiedział, że pięćdziesiąt talerów bitych. Odpowiedziałem i dałem słowo, że dam Witanowskim te talerów bitych pięćdziesiąt. Potem Sosnowski, pisarz lit., naparł się, aby w punktach
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 750
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
prawie snu przez tę noc na oczach moich nie widząc, a nazajutrz rano poszedłem do Fleminga względem tej baby kalumniatorki, dopraszając się, aby w Brześciu na rynku u pręgierza była bita. Zatrząsł się na to Fleming, jednak ja z ostrożnością i pokorą o to długo suplikowałem, lecz gdy coraz w większą złość wpadać począł i grozić mi impetami swymi, że ma tu książę kanclerz dosyć przyjaciół, którzy i bez sądu upomną się o jego honor, musiałem na to pozwolić, aby ta baba w turmie miejskiej w Brześciu przez ćwierć roku irremissibiliter więżona była. Tak tedy z wielkiej biedy i uciemiężenia musiałem zakondkludować ten kłopotliwy interes.
prawie snu przez tę noc na oczach moich nie widząc, a nazajutrz rano poszedłem do Fleminga względem tej baby kalumniatorki, dopraszając się, aby w Brześciu na rynku u pręgierza była bita. Zatrząsł się na to Fleming, jednak ja z ostrożnością i pokorą o to długo suplikowałem, lecz gdy coraz w większą złość wpadać począł i grozić mi impetami swymi, że ma tu książę kanclerz dosyć przyjaciół, którzy i bez sądu upomną się o jego honor, musiałem na to pozwolić, aby ta baba w turmie miejskiej w Brześciu przez czwierć roku irremissibiliter więżona była. Tak tedy z wielkiej biedy i uciemiężenia musiałem zakondkludować ten kłopotliwy interes.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 763
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Państwo Plutona drogi ma szerokie/ Nie zbiegane pokoje i twierdze głębokie. Ktoe brany smrodliwe przez to otworzyło/ Życząc sobie aby snać co żywo w nim było. Lecz jednak nie tak głupią ja Wolność w tym chce być/ Abym miała z swej chęci z złem Plutonem wspołżyć. Żebym miała w paszczękę złej Charybdy wpadać/ Dobrowolnie śmierć straszną nasze barki wkładać. Rozumem się cna Wolność od wieku rządziła/ Niebezpieczeństw strzeże się niechce by w nich żyła. Jeśli przez sposób słuszny niezatrzyma sławy/ Śmierć woli/ z której poznać kto wienien kto prawy. Wszytko jest człowiekowi co pod Niebem leży/ Pozwolono zażywać/ niech kędy chce bieży
Páństwo Plutoná drogi ma szyrokie/ Nie zbiegáne pokoie y twierdze głębokie. Ktoe brany smrodliwe przez to otworzyło/ Zycząc sobie áby snáć co żywo w nim było. Lecz iednák nie ták głupią ia WOLNOSC w tym chce być/ Abym miáłá z swey chęći z złem Plutonem wspołżyć. Zebym miáłá w pasczekę złey Chárybdy wpádáć/ Dobrowolnie śmierć strászną nasze bárki wkłádáć. Rozumem się cna WOLNOSC od wieku rządźiłá/ Niebeśpieczeństw strzeże się niechce by w nich żyłá. Ieśli przez sposob słuszny niezátrzyma sławy/ Smierć woli/ z ktorey poznáć kto wienien kto práwy. Wszytko iest człowiekowi co pod Niebem leży/ Pozwolono záżywáć/ niech kędy chce bieży
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: C3
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
kąpiąc się w tej wodzie/ którzy niezmierną chęć do jedzenia miewali: i którzy nieporządnie żyjąc/ i Doktorów się nie radząc abo też niesłuchając/ chociaż ich napominano/ ziadali i za dwóch/ ledwie nie za trzech Ósmy jest przypadek mdłość. zwykli niektórzy siedząc długo w wannie/ a do tego jeszcze w gorącej/ wpadać w mdłość. tych łatwie uleczyć: rozkazać im w letnej wodzie siadać/ i nie tak długo: to jest/ jeśli siedział pułtory godziny/ a przypadała nań mdłość/ niechaj nie siedzi jedno godzinę/ abo trzy ćwierci godziny. Ale najdnią się takowi/ którzy jako skoro do wanny wnidą/ zaraz mdleć poczynają.
kąpiąc się w tey wodźie/ ktorzy niezmierną chęć do iedzeniá miewáli: y ktorzy nieporządnie żyiąc/ y Doktorow się nie rádząc ábo też niesłucháiąc/ choćiasz ich napominano/ ziadáli y zá dwoch/ ledwie nie zá trzech Osmy iest przypadek mdłość. zwykli niektorzy śiedząc długo w wánnie/ á do tego ieszcże w gorącey/ wpadáć w mdłość. tych łatwie vlecżyć: roskazáć im w letney wodzie siadáć/ y nie ták długo: to iest/ iesli śiedźiał pułtory godźiny/ á przypadałá nań mdłość/ niechay nie śiedźi iedno godźinę/ ábo trzy cżwierći godźiny. Ale náydnią się tákowi/ ktorzy iáko skoro do wánny wnidą/ záraz mdleć pocżynáią.
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 167.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
; więc jako niedościgłe goni Swą koła na powietrzu Balearczyk procą: Gdy całą nieomylny raz wymierza mocą: Ledwie pomnię ostatka, lubo niedawnemi Czasy wszytko się działo. To mi z szerokiemi Równo skakać rowami, to wysokiej skały Wierzchu każe dobiegac; to jakoby miały Srogiemu kamieniowi trochę uchylone Tarczy brzegi wytrzymać; jako w zapalone Wpadać domy bez szwanku, i pieszo przez szyki Nieprzyjaciół bieżące stawić woźniki. Więc i inne ćwiczenia. Pomnię bystry płynął Po deszczach ustawicznych, i śniegu co ginął Sperobios: twarde niosąc opoki i kłody: Gdy mię z brzegu wspuściwszy gdzie największy wody Zakręt, każe stać mocno, i odpychać fale: Którym choć czworonogi, samby
; więc iáko niedośćigłe goni Swą kołá ná powietrzu Baleárczyk procą: Gdy cáłą nieomylny raz wymierza mocą: Ledwie pomnię ostátká, lubo niedawnemi Czásy wszytko się dźiało. To mi z szerokiemi Rowno skakáć rowámi, to wysokiey skáły Wierzchu każe dobiegác; to iákoby miáły Srogiemu kámieniowi trochę uchylone Tarczy brzegi wytrzymáć; iáko w zápalone Wpadáć domy bez szwánku, y pieszo przez szyki Nieprzyiaćioł bieżące stáwić woźniki. Więc y inne ćwiczenia. Pomnię bystry płynął Po deszczách ustáwicznych, y śniegu co ginął Sperobios: twárde niosąc opoki y kłody: Gdy mię z brzegu wspuśćiwszy gdźie naywiększy wody Zakręt, każe stać mocno, y odpycháć fale: Ktorym choć czworonogi, samby
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 157
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700