nóg moich kajdany. Zawołałam i rzekłam nieraz: „O szkodliwe ciężary! Ach, łańcuchy nóg moich tak chciwe! Obciążcie Orestesa i z nim Autolika lub tego, co kradzione w jamę woły zmyka! Niech dozna Prometeusz z przykrych skał zepchniony lub Scynis, albo insi za grzech popełniony, z wielkich bowiem frasunków wpadam w te rozpaczy. Błędowi jednak memu żal słuszny wybaczy”. Mniej żelaza okrutne i pęta winuję, sroższy ten, co kajdany łańcuchem krępuje. O, gdyby mi się teraz Belerefon zjawił, co pannę przykowaną do skały wybawił! Oto ja ciężar znoszę żelaznej niewoli, zbiegłych brańców więzienia podobne mej doli! Ilekroć do Królestwa
nóg moich kajdany. Zawołałam i rzekłam nieraz: „O szkodliwe ciężary! Ach, łańcuchy nóg moich tak chciwe! Obciążcie Orestesa i z nim Autolika lub tego, co kradzione w jamę woły zmyka! Niech dozna Prometeusz z przykrych skał zepchniony lub Scynis, albo insi za grzech popełniony, z wielkich bowiem frasunków wpadam w te rozpaczy. Błędowi jednak memu żal słuszny wybaczy”. Mniej żelaza okrutne i pęta winuję, sroższy ten, co kajdany łańcuchem krępuje. O, gdyby mi się teraz Belerefon zjawił, co pannę przykowaną do skały wybawił! Oto ja ciężar znoszę żelaznej niewoli, zbiegłych brańców więzienia podobne mej doli! Ilekroć do Królestwa
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 155
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
niebie, Tylekroć, miejsce, z kąd moja pociecha Zniknęła, swoje wydawało echa. Jest bliska góra, na wierzchołku kędy, Zielenieją się krzaki małe wszędy, Boki ma, co się w morze z przykra zniżą, Gdy nawałności morskie ich nadliżą: Tam tedy, póki jeszcze sobą władam, Z umordowaniem wielkim na nie wpadam; I jako tylko dojrzeć mogę okiem, Rzucam je wszędzie po morzu szerokiem. Jakoż, lub wiatry dość mi srogie były, Jednak przynamniej widok ten zdarzyły, Ze gdy odemnie flota twa ucieka, Godziło się jej dojrzeć choć z daleka. Której, że albom co dojrzała mało, Albo, że mi się tak
niebie, Tylekroć, mieysce, z kąd moiá poćiechá Zniknęłá, swoie wydawało echá. Iest bliska gorá, na wierzchołku kędy, Zielenieią się krzaki máłe wszędy, Boki ma, co się w morze z przykrá zniżą, Gdy nawáłnośći morskie ich nádliżą: Tám tedy, poki ieszcze sobą władam, Z umordowániem wielkim ná nie wpadam; Y iáko tylko doyrzeć mogę okiem, Rzucam ie wszędźie po morzu szerokiem. Iákoż, lub wiátry dość mi srogie były, Iednák przynamniey widok ten zdárzyły, Ze gdy odemnie flottá twa ućieka, Godźiło się iey doyrzeć choć z dáleká. Ktorey, że albom co doyrzáłá máło, Albo, że mi się ták
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 129
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
złoty grot masz/ i ołowiany? Kogo temi natrapię wielkie czynię rany/ Mękę daję tym lubą/ owym zasię smutną/ (Prawo mając Nemesy) podczas śmierć okrutną. Czemuś Dzizię? Kogo ja sobą i orężem Mym zarażę/ Dzieciną czynię już/ nie mężem. A skrzydła co? Bo lotem w serca ludzkie wpadam/ Lub tym kształtem lekkość tych/ gdziem jest opowiadam. Czem z pochodniąś ognistą? Co jest w morskiej fali/ Na powietrzu/ na ziemi/ tam mój ogień pali. Dalej pytam/ z jakiej twe oczy tajemnicy Są zaćmione/ zasłoną cienkiej bawełnicy? Sami lśnią co mię tak chcą: me oczy
złoty grot masz/ y ołowiany? Kogo temi nátrapię wielkie czynię rány/ Mękę dáię tym lubą/ owym záśię smutną/ (Práwo máiąc Nemesy) podczás śmierć okrutną. Czemuś Dźiźię? Kogo ia sobą y orężem Mym záráżę/ Dźiećiną czynię iusz/ nie mężem. A skrzydłá co? Bo lotem w serca ludzkie wpadam/ Lub tym kształtem lekkość tych/ gdźiem iest opowiádam. Czem z pochodniąś ognistą? Co iest w morskiey fáli/ Ná powietrzu/ ná żiemi/ tám moy ogien páli. Dáley pytam/ z iákiey twe oczy táiemnicy Są záćmione/ zásłoną ćienkiey báwełnicy? Sámi lśnią co mię ták chcą: me oczy
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 113
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664