tedy barzo skromnie obiad jadaj; ale wieczerza niechaj będzie trochę większa i dostatniejsza: a to dla tego/ iż masz wolą znowu przed wieczorem wniść do wanny: a niemasz do niej wchodzić/ ażby w żołądku potrawy były dobrze strawione: przetoż gdy weń nawalisz wiele potraw/obciążysz go; że i wpoły nie przetrawi onych potraw: i tak abo musisz nie wchodzić do wanny przed wiecżorem/ abyś tych szkód we zdrowiu nie popadł/ które się wzwyż mianowały; abo jeśli tak niebaczny sam na się będziesz/ poczujesz potym/ jako to zła rzecz nie słuchać rady Doktorów. Wieczerzej dla tego większej pozwalamy; iż więcej czasu
tedy bárzo skromnie obiad iaday; ále wiecżerza niechay będźie trochę większa y dostátnieysza: á to dla tego/ iż masz wolą znowu przed wiecżorem wniść do wánny: á niemasz do niey wchodzić/ áżby w żołądku potráwy były dobrze strawione: przetoż gdy weń náwalisz wiele potraw/obćiążysz go; że y wpoły nie przetrawi onych potráw: y tak abo muśisz nie wchodźić do wánny przed wiecźorem/ ábys tich szkod we zdrowiu nie popadł/ ktore się wzwysz miánowáły; ábo iesli ták niebácżny sam na się będźiesz/ pocżuiesz potym/ iáko to zła rzecż nie słucháć rády Doktorow. Wiecżerzey dla tego większey pozwalamy; iż więcey cżásu
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 162.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
dopuścił iść gdzieby mu się podobało: Ale on gdy zaklinania nad nim czynić nie przestawał/ a już wszystkie insze w dole onym były wyzdychały/ przychodziło na to i onemu wężowi że musiał wchodzić: przyczołgawszy się tedy na jednę stronę dołu/ właśnie przeciwko zaklinającemu/ uczynił szus wielki/ i na zamawiacza skoczył/ którego wpoły sobą opasawszy/ z sobą w dół wciągnał/ gdzie obadwa zginęli. Stąd poka zuje się/ że do takowych rzeczy mocy boskiej zażywać choć z bojaźnią/ i uczciwością nie godzi się jedno dla pożytku ludzkiego/ gdyby takie bestie z mieszkanią ludzkiego wyganiac była potrzeba Strony noszenia naś na szjiej abo zaszywania w szaty pisanych Egzorcyzmów
dopuśćił iść gdźieby mu sie podobáło: Ale on gdy záklinánia nád nim czynic nie przestawał/ á iuż wszystkie insze w dole onym były wyzdycháły/ przychodźiło ná to y onemu wężowi że musiał wchodźić: przycżołgawszy sie tedy ná iednę stronę dołu/ własnie przeciwko záklináiącemu/ vczynił szus wielki/ y ná zámáwiáczá skocżył/ ktorego wpoły sobą opasawszy/ z sobą w doł wciągnał/ gdźie obádwá zginęli. Stąd poká zuie sie/ że do tákowych rzecży mocy boskiey záżywáć choć z boiáźnią/ y vcżciwośćią nie godźi sie iedno dla pożytku ludzkiego/ gdyby tákie bestie z mieszkánią ludzkie^o^ wygániác byłá potrzebá Strony noszenia náś ná szjiey ábo zászywánia w száty pisánych Exorcismow
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 248
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
miedzi. Bez wiatru i powietrze pomagało echu. Kiedy trąby wesołe, surmy bez oddechu, Zadumani szyposze, co im staje pary, Nucą treny marsowe, w gwardiach fujary. O chwalebna ochoto! O kochana młodzi! Serce rośnie patrzącym, gdy na kształt powodzi Bliskie pola osuli a mężnymi czoły Wyrażają zmieszany gniew z radością wpoły. Zakwitnął barwistymi tamten świat proporcy, Że wynurzeni z Dniestru Trytoni i Forcy Na dziwy; bo kiedy je Fawonius wije, Igrają po powietrzu róże i lilie, Nad którymi przybite do kopii złotej Równym gronem gorzały wyostrzone groty. Odymały się orły po chorągwiach tkane, A konie pod pańskimi nogami igrane Wyprawują korbety, sforcują się
miedzi. Bez wiatru i powietrze pomagało echu. Kiedy trąby wesołe, surmy bez oddechu, Zadumani szyposze, co im staje pary, Nucą treny marsowe, w gwardyjach fujary. O chwalebna ochoto! O kochana młodzi! Serce rośnie patrzącym, gdy na kształt powodzi Bliskie pola osuli a mężnymi czoły Wyrażają zmieszany gniew z radością wpoły. Zakwitnął barwistymi tamten świat proporcy, Że wynurzeni z Dniestru Trytoni i Forcy Na dziwy; bo kiedy je Fawonius wije, Igrają po powietrzu róże i lilie, Nad którymi przybite do kopii złotéj Równym gronem gorzały wyostrzone groty. Odymały się orły po chorągwiach tkane, A konie pod pańskimi nogami igrane Wyprawują korbety, sforcują się
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 128
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
jedni, Drudzy przeczą, czas trawił, aże się rozedni; Armata do Kamieńca CZĘŚĆ DZIEWIĄTA
Zda mu się, że noc roście i każdego pyta, Jeżeli się dzień robi? Jeżeli już świta? W tym wszytkie topi zmysły, choć mógł jeszcze leżeć, Żeby jako najrychlej Kamieniec ubieżeć. A już też rzadkie i to wpoły przygaszonym Światłem gwiazdy bleszczały po niebie przestronym, Których złoty Lucyfer, rozpuściwszy buje, Rozstrzelane po sferze ogarki zajmuje; Już nie ma zwyciężona noc władzy nad światem, I Febe złotoroga kryje się przed bratem. Już Hemu wysokiego, Tatr i przykrej Ety Złotym słońce promieniem oświeciło grzbiety, A na krzakach Idejskich, pełne rośnej wody
jedni, Drudzy przeczą, czas trawił, aże się rozedni; Armata do Kamieńca CZĘŚĆ DZIEWIĄTA
Zda mu się, że noc roście i każdego pyta, Jeżeli się dzień robi? Jeżeli już świta? W tym wszytkie topi zmysły, choć mógł jeszcze leżeć, Żeby jako najrychlej Kamieniec ubieżeć. A już też rzadkie i to wpoły przygaszonym Światłem gwiazdy bleszczały po niebie przestronym, Których złoty Lucifer, rozpuściwszy buje, Rozstrzelane po sferze ogarki zajmuje; Już nie ma zwyciężona noc władzy nad światem, I Febe złotoroga kryje się przed bratem. Już Hemu wysokiego, Tatr i przykrej Ety Złotym słońce promieniem oświeciło grzbiety, A na krzakach Idejskich, pełne rośnej wody
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 289
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
, gdy jad po dużych członkach się rozchodził, on, co narody wkoło oswobodził, ryczał związany z żalem i boleścią, a co zelżywsza, przewagą niewieścią: O, jako zmienił od męża onego, kiedy sam zbójcę nie okróconego, co mu był wegnał tyłem w jamę woły, udusił w dymie, dopadszy go wpoły.
Kto insze dzieła w rzewliwej żałobie policzy, które przypominał sobie? To hydrę, to lwa, to paszczęki trojej w łańcuchu prowad z podziemnych podwojej. “Też to ramiona krąg nieba dźwigały, by sobie wytchnął Atlas na czas mały, też obaliły Anteusza ręce?”. I więcej mówił w ciężkiej onej męce
, gdy jad po dużych członkach się rozchodził, on, co narody wkoło oswobodził, ryczał związany z żalem i boleścią, a co zelżywsza, przewagą niewieścią: O, jako zmienił od męża onego, kiedy sam zbójcę nie okróconego, co mu był wegnał tyłem w jamę woły, udusił w dymie, dopadszy go wpoły.
Kto insze dzieła w rzewliwej żałobie policzy, które przypominał sobie? To hydrę, to lwa, to paszczeki trojej w łańcuchu prowad z podziemnych podwojej. “Też to ramiona krąg nieba dźwigały, by sobie wytchnął Atlas na czas mały, też obaliły Anteusza ręce?”. I więcej mówił w ciężkiej onej męce
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 219
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
miedzianej.
Jako wśrzód lata w parnym pszczoły znoju, niż się zgotują do brzmiącego roju, jedne po drugich bystrych piórek lotem wycieczkę czynią, to wciąż, to zaś wrotem,
tak wszytkich w żyznym rącze dworze nogi to gęste depcą, to mijają progi. Jedni do kuchnie zarąbione woły, ci niosąc sarnę i jelenia wpoły;
tym kuropatwy, temu cięży w dłoni drop, temu zdobycz po chartów pogoni, drudzy rzezańce w kojcu utuczone i gęsi niosą tam niepoliczone.
Pódźmy stąd, a tu wysokie zaś ściany kobierzec zdobi w Carogrodzie dziany, stoją i w rzędzie swym nakryte stoły i zydle, jako chce bankiet wesoły.
Ale i alwerz ono
miedzianéj.
Jako wśrzód lata w parnym pszczoły znoju, niż się zgotują do brzmiącego roju, jedne po drugich bystrych piórek lotem wycieczkę czynią, to wciąż, to zaś wrotem,
tak wszytkich w żyznym rącze dworze nogi to gęste depcą, to mijają progi. Jedni do kuchnie zarąbione woły, ci niosąc sarnę i jelenia wpoły;
tym kuropatwy, temu cięży w dłoni drop, temu zdobycz po chartów pogoni, drudzy rzezańce w kojcu utuczone i gęsi niosą tam niepoliczone.
Pódźmy stąd, a tu wysokie zaś ściany kobierzec zdobi w Carogrodzie dziany, stoją i w rzędzie swym nakryte stoły i zydle, jako chce bankiet wesoły.
Ale i alwerz ono
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 280
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
go pokropi. Lecz ot Pałac królewski stoi otworzony, Ona siedząc nic niedba o złociste trony, Wdziać niechce zwykłej szaty prawie jak szalona. F. Precz niech będzie purpura, precz z Złota zrobiona Suknia, precz i Tyryjskie przepyszne szkarłaty. Precz jedwab który naród Serrów śle bogaty. Krótkim pasem sudannie przepasać się wpoły, Perłowe zausznice pozrzucać, niech goły. Będzie kark od kłejnotów morza Indyjskiego, I zzapachu obnażyć warkocz Asyrskiego. Niech się włosy po szyj wiją zaniedbałe, I ramionach; niechaj się za wiatrami całe Wiewają: wlewą rękę wezmę łuk napięty. Prawa niechaj grot trzyma z Tessaliej wzięty. Tak matka Hippolita surowa chodziła
go pokropi. Lecż ot Páłac krolewski stoi otworzony, Oná siedząc nic niedba o złociste throny, Wdźiáć niechce zwykłey száty práwie iák szalona. Ph. Precz niech będźie purpura, precz z Złotá zrobiona Suknia, precż y Tyryyskie przepyszne szkarłáty. Precż iedwab ktory narod Serrow śle bogáty. Krotkim pásęm sudánnie przepasáć się wpoły, Perłowe záusznice pozrzucáć, niech goły. Będźie kárk od kłeynotow morzá Indyyskiego, I zzápachu obnażyć wárkocz Assyrskiego. Niech się włosy po szyi wiią zániedbáłe, I rámionách; niechay się zá wiátrámi cáłe Wiewáią: wlewą rękę wezmę łuk nápięty. Práwa niecháy grot trzyma z Thessáliey wźięty. Ták mátká Hippolitá surowa chodźiłá
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 138
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
dziwów jeno niedostaje/ Żeby Malarz wyrażał z cnotą obyczaje.
Konterfet. Kazimierz Wolski w Wilnie z Muzami w zabawie/ Lat jedenastu w takiej zostawion Postawie. ⟨….⟩ że rodzicom służyć osobą chce wszędzie. Gdzie niemoże sam przybyć niech choć obraz będzie. 2. Kazimierza Wolskiego/ znam że on jest wpoły/ Ale iż nóg niewidzę poszły snadź do szkoły.
Konterfet Tyrański. Nalepszy w ten czas Tyran kiedy nic nie czyni/ I tego na Tablicy Pana nikt niewini.
Chudoba. Pięknać to rzecz że cnoty chudoba nie traci. Tylko zła/ że bogaty za chude nie płaci. Owszem z Ewangeliej tę naukę mają
dźiwow ieno niedostáie/ Zeby Málarz wyrażał z cnotą obyczáie.
Conterfet. Káźimierz Wolski w Wilnie z Muzámi w zábáwie/ Lat iedennastu w tákiey zostáwion Postáwie. ⟨….⟩ że rodźicom służyć osobą chce wszędźie. Gdźie niemoże sam przybyć niech choć obraz będźie. 2. Kaźimierzá Wolskiego/ znam że on iest wpoły/ Ale iż nog niewidzę poszły snadź do szkoły.
Conterfet Tyráński. Nalepszy w ten czás Tyran kiedy nic nie czyni/ Y tego ná Tablicy Páná nikt niewini.
Chudobá. Pięknáć to rzecz że cnoty chudobá nie traći. Tylko zła/ że bogáty zá chude nie płaći. Owszem z Ewangeliey tę náukę máią
Skrót tekstu: JagDworz
Strona: Aiiv
Tytuł:
Dworzanki
Autor:
Serafin Jagodyński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621