do której właśnie zdaje się płeć nasza z natury być skłonną. Lecz na moje szczęście umarła moja Stryjeńka, nimem jeszcze dziesiąty Rok skończyła, przez której śmierć dostała się Stryjowi memu wolność, aby z tym większym staraniem przypilnował mego wychowania, i złe ułożenia wyrugował, które Jej przestawanie ze mną, i przykład we mnie wpoił. Miałam z przyrodzenia powolne Serce, i nie potrzebował takbarzo uskramiać moich skłonności, jako je raczej wzbudzać. Na polepszenie serca mego swego mi udzielił Rozumu, i powoli nakłonił moję żądzę wrodzoną podobania się inszym, od tych rzeczy, co oczy mamią, do tych, w których prawdziwa wspaniałość duszy zależy. Widząc,
do ktorey właśnie zdaie śię płeć nasza z natury być skłonną. Lecz na moie szczęśćie umarła moia Stryieńka, nimem jeszcze dźiesiąty Rok zkończyła, przez ktorey śmierć dostała śię Stryiowi memu wolność, aby z tym większym staraniem przypilnował mego wychowania, i złe ułożenia wyrugował, ktore Jey przestawanie ze mną, i przykład we mnie wpoił. Miałam z przyrodzenia powolne Serce, i nie potrzebował takbarzo uskramiać moich skłonności, jako ie raczey wzbudzać. Na polepszenie serca mego swego mi udzielił Rozumu, i powoli nakłonił moię żądzę wrodzoną podobania śię inszym, od tych rzeczy, co oczy mamią, do tych, w ktorych prawdziwa wspaniałośc duszy zależy. Widząc,
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 2
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
albo raczej Steleja lub zrana lub wieczorem tam oczekiwała. Często całe pół dnia u niego zostawała, a tym czasem Brat jej, kochanka pracę odprawiać musiał. Postrzegszy Stelej wyśmienite serce swojej pięknej, tyle sobie zadał pracy, aby ją wykształto- wał, i jej szlachetne poczuwania, od grubych namiętności, które w nią wychowanie wpoiło, uwolnił. Ona, przez miłość przychęcona wkrótce jego zdania, i jego obyczaje przyjęła, i tyle rozumu nabyła, że mu nie trzeba było żadnego więcej gwałtu sobie zadawać, w przychylności ku niej. Lecz te ukontentowania dla obojga nie długo trwały; Stelej bowim po trzech miesiącach, wraz z kilką inszemi pojmanemi w inszą
albo raczey Steleia lub zrana lub wieczorem tam oczekiwała. Często całe poł dnia u niego zostawała, a tym czasem Brat iey, kochanka pracę odprawiać muśiał. Postrzegszy Steley wyśmienite serce swoiey piękney, tyle sobie zadał pracy, aby ią wykształto- wał, i iey szlachetne poczuwania, od grubych namiętności, ktore w nią wychowanie wpoiło, uwolnił. Ona, przez miłość przychęcona wkrotce iego zdania, i iego obyczaie przyięła, i tyle rozumu nabyła, że mu nie trzeba było żadnego więcey gwałtu sobie zadawać, w przychylności ku niey. Lecz te ukontentowania dla oboyga nie długo trwały; Steley bowim po trzech miesiącach, wraz z kilką inszemi poymanemi w inszą
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 121
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
dla jego dobrego żywota miedzy onymi ludźmi: który wzruszony (jakoż się to rozumieć tak może) od ducha niebieskiego/ przechodził tamte wszytkie kraje/ opowiadając/ iż mieli przybyć ludzie/ którzy mieli nauczać nowej Religii/ upominając wszytkich aby ją przyjęli/ i żeby opuszczali wiele żon. A żeby ta jego nauka lepiej się wpoiła w animusze ich/ spisał ją pewnymi wierszami abo rytmami/ które śpiewają jeszcze po dziś dzień.
W Acuzamil wysepce nie dalekiej od Jucatan/ znajduje się jeden krzyż na dwa łokcia wysoki/ do którego obywatele zwykli się byli uciekać/ jako do rzeczy niebieskiej i Boskiej/ a zwłaszcza czasu wielkiej suchości/ żeby im deszcz spadł
dla iego dobrego żywotá miedzy onymi ludźmi: ktory wzruszony (iákoż się to rozumieć ták może) od duchá niebieskiego/ przechodźił támte wszytkie kráie/ opowiádáiąc/ iż mieli przybyć ludźie/ ktorzy mieli náuczáć nowey Religiey/ vpomináiąc wszytkich áby ią przyięli/ y żeby opusczáli wiele żon. A żeby tá iego náuká lepiey się wpoiłá w ánimusze ich/ spisał ią pewnymi wierszámi ábo rythmámi/ ktore śpiewáią iescze po dźiś dźień.
W Acuzámil wysepce nie dálekiey od Iucátán/ znáyduie się ieden krzyż ná dwá łokćiá wysoki/ do ktorego obywátele zwykli się byli vćiekáć/ iáko do rzeczy niebieskiey y Boskiey/ á zwłasczá czásu wielkiey suchośći/ żeby im descz spadł
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 27
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Gdzieby też w stanie małżeńskim jaka bojaźń/ z strony poronienia płodu niedonoszonego/ albo cudownego/ i dziwowidznego była/ co bywa z niesposobności nasienia przyrodzonego/ obojej płci/ dla oziębłości zbytniej/ albo z przelęknienia nagłego/ z gniewu i z innych przyczyn: albo z pilnego przypatrzenia jakim rzeczom/ któreby się w myśl wpoiły/ zaczym takowe poronienia albo płody/ nad bieg przyrodzony/ bywają. Tedy tym sposobem temu zabiegać: Olejku ziela tego/ i z jegoż Istnością po pół kwinty/ przez dwadzieścia dziewięć dni/ albo całe trzydzieści dawając. Olejku poranu z grucą/ w wieczor Istności wyciągnionej z winem/ każdego dnia porządnie. Także
Gdźieby też w stanie małżeńskim iáka boiaźń/ z strony poronienia płodu niedonoszonego/ álbo cudownego/ y dźiwowidznego byłá/ co bywa z niesposobnośći naśienia przyrodzonego/ oboiey płći/ dla oźiębłości zbytniey/ álbo z przelęknienia nagłego/ z gniewu y z inych przyczyn: álbo z pilnego przypátrzenia iákim rzeczom/ ktoreby sie w myśl wpoiły/ záczym tákowe poronienia álbo płody/ nád bieg przyrodzony/ bywáią. Tedy tym sposobem temu zábiegać: Oleyku źiela tego/ y z iegoż Istnośćią po poł kwinty/ przez dwádźieśćiá dźiewięć dni/ álbo cáłe trzydźieśći dawáiąc. Oleyku poránu z grucą/ w wieczor Istnośći wyćiągnioney z winem/ káżdego dniá porządnie. Tákże
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 134
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
sam nie uciecze. 49. Kontent, że padnie ludzkich strat nie próżny Zwinąwszy kłębem, równych sobie w sile Nie jest w tym wściekły, Bissurmanin różny Zginieć on, ale wprzód poszkodzi tyle Jak wielu może; tenci jad niezbożny Ma pszczoła każda, jest ich w świecie ile Wiedząc, że zdechnie, gdy się żądłem wpoi By ukąsiła, nie o śmierć nie stoi. 50. Ono już zgraja Chimer zasuszonych Nieufa więcej fortunie obłudny, Góre zazarta w sadach naroszczonych Do których przystęp, dosyć będzie trudny Tai się ten Lis; wnet z nieuzbrojonych Swej zemsty chciwy; i czeka dość ludny Uderzcie Orły, uderzcie się silnie Pierzchną te Sępy,
sam nie vćiecze. 49. Kontent, że pádnie ludzkich strat nie prozny Zwinąwszy kłębem, rownych sobie w śile Nie iest w tym wśćiekły, Bissurmanin rożny Zginieć on, ále wprzod poszkodźi tyle Iák wielu może; tenći iad niezbożny Ma pszczoła káżda, iest ich w świećie ile Wiedząc, że zdechnie, gdy się żądłem wpoi By vkąśiłá, nie o śmierć nie stoi. 50. Ono iuż zgráiá Chimer zásuszonych Nieufa więcey fortunie obłudny, Gore zázárta w sádách naroszczonych Do ktorych przystęp, dosyć będźie trudny Tái się ten Lis; wnet z nieuzbroionych Swey zemsty chćiwy; y czeka dość ludny Vderzćie Orły, vderzćie się śilnie Pierzchną te Sępy,
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: C2
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
swej własnej władze prawdziwie wykonywać móc nie będzie/ i owszem gębę psować abo przynamniej naruszać musi. Miara jednak pospolita każdego wędzidła na konie śrzedniego wzrostu ma być w szerokości na dłoń i na palec wielki/ ale na Parepki małe i na Kursyry abo Badawije wielkie według miary gęby onych.
Zatym pojąwszy poczęści i w pamięć wpoiwszy/ z jakich sztuczek Wędzidła składane bywają/ drugą ich różność wiedzieć potrzeba. Iż niektóre z nich są całozupełne żadnego w pośrzodku przehybania nie mające/ drugie ze dwu części składane. A z tych oboich zasię jedne są proste/ drugie otworzyste/ to jest/ jako naszy nazywają z podkowką. Ale i podkowka zasię bywa troistego
swey własney władze prawdźiwie wykonywáć móc nie będźie/ y owszem gębę psowáć ábo przynamniey náruszáć muśi. Miárá iednák pospolita káżdego wędźidłá ná konie śrzedniego wzrostu ma bydź w szerokośći ná dłoń y ná pálec wielki/ ále ná Párepki máłe y ná Kursyry ábo Bádáwiie wielkie według miáry gęby onych.
Zátym poiąwszy poczęśći y w pámięć wpoiwszy/ z iákich sztuczek Wędźidłá skłádáne bywáią/ drugą ich rożność wiedźieć potrzebá. Iż niektore z nich są cáłozupełne żadnego w pośrzodku przehybánia nie máiące/ drugie ze dwu częśći skłádáne. A z tych oboich záśię iedne są proste/ drugie otworzyste/ to iest/ iáko nászy názywáią z podkowką. Ale y podkowká záśię bywa troistego
Skrót tekstu: DorHip_II
Strona: Aij
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_II
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
i kark dźwigają/ i język w swą miarę wprawują. Z podkowką załamują/ pojęcie smaczniejsze i dzierżenie warowniejsze czynią/ a językowi wolność (zwłaszcza przygrubszemu) więtszą dają. Których wszytkich subtelnych sposobów i ważności Wędzidł/ iż się podobno żadną miarą by też najwydworniejszymi i najmędrszymi słowy w zmysł niewiadomy i przedtym tych rzeczy nic nieumiejętny wpoić/ a ku pojęciu podać doskonale nie może. Przeto dla wyrozumienia lepszego/ niżej naprzeciwko każdemu Munsztukowi i Wędzidłu malowanemu opisanie jest położone/ sposobu/ kształtu i ważności każdego z nich/ według którego pilno uważywszy i przypatrzywszy się baczny każdy/ mym zdaniem łacno różność i władzą Wędzidł porozumieć/ i według czasu a potrzeby onych zażywać
y kárk dźwigáią/ y ięzyk w swą miárę wpráwuią. Z podkowką záłámuią/ poięćie smácznieysze y dźierżenie wárownieysze czynią/ á ięzykowi wolność (zwłaszczá przygrubszemu) więtszą dáią. Ktorych wszytkich subtelnych sposobow y ważnośći Wędźidł/ iż się podobno żadną miárą by też naywydwornieyszymi y naymędrszymi słowy w zmysł niewiádomy y przedtym tych rzeczy nic nieumieiętny wpoić/ á ku poięćiu podáć doskonále nie może. Przeto dla wyrozumienia lepszego/ niżey náprzećiwko káżdemu Munsztukowi y Wędźidłu málowánemu opisánie iest położone/ sposobu/ kształtu y ważnośći káżdego z nich/ według ktorego pilno vważywszy y przypátrzywszy się báczny każdy/ mym zdániem łácno rożność y władzą Wędźidł porozumieć/ y według czásu á potrzeby onych záżywáć
Skrót tekstu: DorHip_II
Strona: Aijv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_II
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
słudzy, tacy dworzanie, jako przedtym bywali? Nie rzecze teraz i król, jako on rzekł chłopięciu, który sam tylko już przy niem zostać chciał: »Podź i ty do braciej!« Jako beło doraźliwszych ostatek odkryć praktyk przed temi, których wiele beło, cum praeiudicatis animis, w których to wmówiono i prawie wpojono, że niemasz nic, że to plotki (choć już i przedtym wielkie na to pokazano dowody), że to odmiana pana, że to Boczkajem pachnie? A kiedy by to wszystko w posłuch nie szło i tych ludzi albo i drugich nie poruszyło, co za pociecha, co za korzyść z tego? Poszło
słudzy, tacy dworzanie, jako przedtym bywali? Nie rzecze teraz i król, jako on rzekł chłopięciu, który sam tylko już przy niem zostać chciał: »Podź i ty do braciej!« Jako beło doraźliwszych ostatek odkryć praktyk przed temi, których wiele beło, cum praeiudicatis animis, w których to wmówiono i prawie wpojono, że niemasz nic, że to plotki (choć już i przedtym wielkie na to pokazano dowody), że to odmiana pana, że to Boczkajem pachnie? A kiedy by to wszystko w posłuch nie szło i tych ludzi albo i drugich nie poruszyło, co za pociecha, co za korzyść z tego? Poszło
Skrót tekstu: RozRokCz_II
Strona: 118
Tytuł:
Rozmowa o rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
od możnego Pana tak jest daleki/ jak Niebo od Żiemie. Nie wiesz chudzino co jest skrzynia okowana Z pieniędzmi/ a co mięszek albo Szufladeczka/ Daleko z tąd do onąd. W czesnie upominam Każdego z was Młokosi. Wiedzcie co te słowa W sobie mają do prawdy. Nosce temet ipsum. Trzeba je w głowę wpoić i mieć na pamięci Lub się o żonę starasz/ lub o stołek jaki. Nosce te ipsum niechci będzie przed oczyma Nie każdy z Greków śmiał się pokusić o sławne Oręże Achillesa/ które i tak ledwie Ulisses on przebieglec otrzymał/ choć na ten Czas za namędrszego był między Greki miany. Toż i w małych
od możnego Páná ták iest dáleki/ iák Niebo od Żiemie. Nie wiesz chudźino co iest skrzynia okowáná Z pieniędzmi/ á co mięszek álbo Szufladeczká/ Dáleko z tąd do onąd. W czesnie vpominam Kożdego z was Młokośi. Wiedzćie co te słowá W sobie máią do prawdy. Nosce temet ipsum. Trzebá ie w głowę wpoić y mieć ná pámięći Lub się o żonę stárász/ lub o stołek iáki. Nosce te ipsum niechći będźie przed oczymá Nie kożdy z Grekow śmiał się pokuśić o sławne Oręże Achillesá/ ktore y ták ledwie Vlisses on przebieglec otrzymał/ choć ná ten Czás zá namędrszego był między Greki miány. Tosz y w máłych
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 28
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
nie zmówili i o zdrowiu mojem nie pomyślili. Słyszałem też od mądrych, co powiedzieli: „Masz-li rozum i chcesz żyć na świecie bezpiecznie, Bojącego się ciebie bój się też koniecznie. Wiesz, że kot zmordowany, choć już dokonywa, Częstokroć lampartowi oczy wydrapywa, I wąż rad pasterzowi w nogę żądło wpoi, Nie przez co, jedno że się o głowę swą boi.” POWIEŚĆ IX.
Jeden z królów arabskich w starości na śmierć chorzał, tak, iż też już w żywocie swoim zwątpił. Z prędka konny jeden we wrota bieżąc, nowinę mu dobrą opowiedział, mówiąc: — „Ten a ten zamek za szczęściem
nie zmówili i o zdrowiu mojém nie pomyślili. Słyszałem też od mądrych, co powiedzieli: „Masz-li rozum i chcesz żyć na świecie bezpiecznie, Bojącego się ciebie bój się też koniecznie. Wiesz, że kot zmordowany, choć już dokonywa, Częstokroć lampartowi oczy wydrapywa, I wąż rad pasterzowi w nogę żądło wpoi, Nie przez co, jedno że się o głowę swą boi.” POWIEŚĆ IX.
Jeden z królów arabskich w starości na śmierć chorzał, tak, iż też już w żywocie swoim zwątpił. Z prędka konny jeden we wrota bieżąc, nowinę mu dobrą opowiedział, mówiąc: — „Ten a ten zamek za szczęściem
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 29
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879