nieszczerze, Bo piersi, których oczom naszym broni, Sama całuje, gdy się najmniej skłoni. Ale i z tobą ona kiedy zadrze, Bo gdy chcesz widzieć swe śliczne zanadrze, Przed tą zazdrosną, co wyszła jak stępka, Nie widzisz piersi, podobno i pępka. Boję się przy tym, żeby jej przymioty Nie wprawiły cię przed laty w suchoty, Bo musisz mocnym duchem rzucać śliną, Niż te wyrzuty długą brodę miną. Jeśli jej chcesz zbyć, poradzę-ć jak sługa: Przedaj ją kmieciom za lemiesz do pługa Albo na stępkę, albo na tworzydło, Albo na skopek, co weń doją bydło. Gdybyś się była
nieszczerze, Bo piersi, których oczom naszym broni, Sama całuje, gdy się najmniej skłoni. Ale i z tobą ona kiedy zadrze, Bo gdy chcesz widzieć swe śliczne zanadrze, Przed tą zazdrosną, co wyszła jak stępka, Nie widzisz piersi, podobno i pępka. Boję się przy tym, żeby jej przymioty Nie wprawiły cię przed laty w suchoty, Bo musisz mocnym duchem rzucać śliną, Niż te wyrzuty długą brodę miną. Jeśli jej chcesz zbyć, poradzę-ć jak sługa: Przedaj ją kmieciom za lemiesz do pługa Albo na stępkę, albo na tworzydło, Albo na skopek, co weń doją bydło. Gdybyś się była
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 43
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
paskudny nałóg wprowadziła, zbytek z swawoli i wszeteczeństwa wypuścić nie może. I na ciebie, najmilszy mopsiu, nie narzykam, żeś w rzyźwości swojej i roztropności opieszał, jak prośniak głupiuchnym jesteś, będąc dzieckiem jak prosiątko maluchny, bo cię pohane mamki aż do dziesiąci lat z ręku swoich nie spuściły, w grube obyczaje wprawiły, dozór rodzicielski i postępująca z latami dyscyplina nie poprawiała, nauka i przykład starszych do dobrego nie sposobiły, szkoła utrzymać nie mogła, kompanija i współkowanie z pastuchami kraść nauczyło, zacne miejsce, polityczna zabawa, godna komitywa i konwersacja ścierpieć zatem nie może. Ciebie serdecznie żałuję, nadobna Magdusiu, żeś to tak bardzo
paskudny nałóg wprowadziła, zbytek z swawoli i wszeteczeństwa wypuścić nie może. I na ciebie, najmilszy mopsiu, nie narzykam, żeś w rzyźwości swojej i roztropności opieszał, jak prośniak głupiuchnym jesteś, będąc dzieckiem jak prosiątko maluchny, bo cię pohane mamki aż do dziesiąci lat z ręku swoich nie spuściły, w grube obyczaje wprawiły, dozór rodzicielski i postępująca z latami dyscyplina nie poprawiała, nauka i przykład starszych do dobrego nie sposobiły, szkoła utrzymać nie mogła, kompanija i współkowanie z pastuchami kraść nauczyło, zacne miejsce, polityczna zabawa, godna komitywa i konwersacyja ścierpieć zatem nie może. Ciebie serdecznie żałuję, nadobna Magdusiu, żeś to tak bardzo
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 212
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
nam dobrego wniosłeś, cudzoziemski wykrocie? Gdzie owe kosztowne po cudzych krajach włóczenia się i peregrynacyje nasze zniosły wrodzone ułożenie swoje, narodu własnego obmierzenie wzruszyły, zbytków, swawoli, sodomiji i wymyślnych lubieżności konsztów nauczyły, w nikczemną taksę klejnot wolności wprowadziły, womit na równość szlachecką wzruszyły, w próżne junakieryje, prezumpcyje i hipokondryje wprawiły, doskonałość, pozór i ułożenie człowieka przez pomieszanie manijery powaryjowały, zgoła jedne cudotwory i monstra naturze z krwie rodowitej porobiły. Źleli mówię? Proszę o dowód pożytku pospolitego. W szykach podobno i żywej posturze, na partjach i podjazdach, w publicznej pracowitej usłudze i funkcji, w ludzkości i ochocie, w konserwacji cnoty i
nam dobrego wniosłeś, cudzoziemski wykrocie? Gdzie owe kosztowne po cudzych krajach włóczenia się i peregrynacyje nasze zniosły wrodzone ułożenie swoje, narodu własnego obmierzenie wzruszyły, zbytkow, swawoli, sodomiji i wymyślnych lubieżności konsztów nauczyły, w nikczemną taksę klejnot wolności wprowadziły, womit na równość szlachecką wzruszyły, w próżne junakieryje, prezumpcyje i hipokondryje wprawiły, doskonałość, pozór i ułożenie człowieka przez pomieszanie manijery powaryjowały, zgoła jedne cudotwory i monstra naturze z krwie rodowitej porobiły. Źleli mówię? Proszę o dowód pożytku pospolitego. W szykach podobno i żywej posturze, na partyjach i podjazdach, w publicznej pracowitej usłudze i funkcyi, w ludzkości i ochocie, w konserwacyi cnoty i
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 216
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
karze złości jego, w mękach, nieszczęściu wiecznym ponurzony zgrzyta zgubiony. Na niczym myślą nie jest zabawiony, tylko o biedzie myślić przymuszony. Cantic. 1 et seq Mat. 13,
Jaka manija więźnia nieszczęsnego, śmierci danego! Czarci mu tylko grzechy wspominają, czym udręczenia większego dodają, gdyż one na to miejsce go wprawiły i zatraciły. Jako narzeka, iż był tak zwiedziony, iż szedł na zgubę jakoby szalony, nie dbając na to, choć go przestrzegano i zawściągano! O, jaką mękę będzie zadawało sumnienie, które będzie strofowało człowieka zawsze o zły żywot jego wieku przeszłego, iż dla tak krótkiej grzechowej lubości utracił dobra wiecznej szczęśliwości,
karze złości jego, w mękach, nieszczęściu wiecznym ponurzony zgrzyta zgubiony. Na niczym myślą nie jest zabawiony, tylko o biedzie myślić przymuszony. Cantic. 1 et seq Matth. 13,
Jaka manija więźnia nieszczęsnego, śmierci danego! Czarci mu tylko grzechy wspominają, czym udręczenia większego dodają, gdyż one na to miejsce go wprawiły i zatraciły. Jako narzeka, iż był tak zwiedziony, iż szedł na zgubę jakoby szalony, nie dbając na to, choć go przestrzegano i zawściągano! O, jaką mękę będzie zadawało sumnienie, które będzie strofowało człowieka zawsze o zły żywot jego wieku przeszłego, iż dla tak krótkiej grzechowej lubości utracił dobra wiecznej szczęśliwości,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 75
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
. Taż i z ojcem mym walczyła, lubo zaś to nagrodziła, A mnie ucząc cierpliwości, w klasztornej miała ścisłości. Życia mego transakcja.
I tam, lub w skrytym mieszkaniu, gdziem była na wychowaniu, ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Nie uszłam tych przeciwności, bo mię już i w śmiertelności I same były wprawiły i babki życia zbawiły, Która, mię mając w opiece, zdała rząd na insze ręce. W klasztorze mieszkając, małom nie umarła na ospę.
Leć jeszcze łaskawe nieba, wiedząc, co młodości trzeba, Opiekuna sporządzili, co szedł z matczynej linii. Dość afektu przy krewności opiekuńskiej powinności Uznawałam, choć w
. Taż i z ojcem mym walczyła, lubo zaś to nagrodziła, A mnie ucząc cierpliwości, w klasztornej miała ścisłości. Życia mego transakcyja.
I tam, lub w skrytym mieszkaniu, gdziem była na wychowaniu, ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Nie uszłam tych przeciwności, bo mię już i w śmiertelności I same były wprawiły i babki życia zbawiły, Która, mię mając w opiece, zdała rząd na insze ręce. W klasztorze mieszkając, małom nie umarła na ospę.
Leć jeszcze łaskawe nieba, wiedząc, co młodości trzeba, Opiekuna sporządzili, co szedł z matczynej liniji. Dość afektu przy krewności opiekuńskiej powinności Uznawałam, choć w
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 5
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
Krewność mu z afektem głosi, dla której go o to prosi, By mię w swoję wziął opiekę, w tym nieszczęściu podał rękę, Króla Imości teraźniejszego opiekunem czyni
I tak już omelne szczęście obróciło się w nieszczęście. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Tam, gdzie ja wszytkę nadzieję założyłam, cóż się dzieje? Oto Bellony marsowe wprawiły mię w żale nowe. Zbawiły mię ojca mego! Cóż nad to już jest cięższego?! Umarł w Podkamieniu. Tren 15.
Wtym o śmierci już znać dają, leć przede mną tego tają. Lubo już żal czuje serce, leć na to pomyślić nie chce. I choć sen niemiły w nocy, ale ja
Krewność mu z afektem głosi, dla której go o to prosi, By mię w swoję wziął opiekę, w tym nieszczęściu podał rękę, Króla Jmości teraźniejszego opiekunem czyni
I tak już omelne szczęście obróciło się w nieszczęście. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Tam, gdzie ja wszytkę nadzieję założyłam, cóż się dzieje? Oto Bellony marsowe wprawiły mię w żale nowe. Zbawiły mię ojca mego! Cóż nad to już jest cięższego?! Umarł w Podkamieniu. Tren 15.
Wtym o śmierci już znać dają, leć przede mną tego tają. Lubo już żal czuje serce, leć na to pomyślić nie chce. I choć sen niemiły w nocy, ale ja
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 37
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
to w starych znajduje! ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Zajechawszy w cudze kraje, kto nie zmieni obyczaje? Wszak to nie są płonne wieści - wszędy się pokusa zmieści.
W tym tylko winę przyznaję: wiedząc, że w żalu zostaję, Serce, będąc w wielkiej trwodze, musi się turbować srodze - Czy w złe zdrowie nie wprawiły niewczasy, które tam były, Że drogę zatamowały, wiadomości mieć nie dały?
Aleć przecie nie wygasła miłość z serca, choć tam zaszła I za wołoską granicę, gdy sprawuje w nim tęsknicę! Więc już pospiesza do domu, - nie da wyprzedzić nikomu - Gdzie się w prędkim czasie stawił, a onej trwogi
to w starych znajduje! ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Zajechawszy w cudze kraje, kto nie zmieni obyczaje? Wszak to nie są płonne wieści - wszędy się pokusa zmieści.
W tym tylko winę przyznaję: wiedząc, że w żalu zostaję, Serce, będąc w wielkiej trwodze, musi się turbować srodze - Czy w złe zdrowie nie wprawiły niewczasy, które tam były, Że drogę zatamowały, wiadomości mieć nie dały?
Aleć przecie nie wygasła miłość z serca, choć tam zaszła I za wołoską granicę, gdy sprawuje w nim tęsknicę! Więc już pospiesza do domu, - nie da wyprzedzić nikomu - Gdzie się w prędkim czasie stawił, a onej trwogi
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 113
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
proby. 119. Faeton na to. Inszego nie będę Szukał sposobu, tylko niech słoneczny Wóz twój przynamniej raz jeden osiędę, Dając dokument światu dostateczny. Dosyć mam na tym, że mię takim czynem Wszytek świat uzna twym prawdziwym Synem. 120. Apol. O nieostrożne o skwapliwe slowa, Które mię w taką przysięgę wprawiły. Patrz jako teraz Rodzicielska głowa, Wpadła dla ciebie w labirynt zawiły. Ze bywszy Bogiem drżeć i blednąć muszę; Więc uznasz Ojca, tym samym tak tuszę. 121. A jakoż możesz dowodu większego Pranąć, nad twarzy słonecznej ormianę? Tym jednym w oczach u świata całego, Za tysiąc innych dowodów ci stanę
proby. 119. Fáeton ná to. Inszego nie będę Szukał sposobu, tylko niech słoneczny Woz twoy przynamniey raz ieden ośiędę, Dáiąc dokument świátu dostáteczny. Dosyć mam ná tym, że mię tákim czynem Wszytek świát uzna twym prawdźiwym Synem. 120. Apol. O nieostrożne o skwápliwe slowá, Ktore mię w táką przyśięgę wpráwiły. Pátrz iáko teraz Rodźićielska głowá, Wpádłá dla ćiebie w lábirynt záwiły. Ze bywszy Bogiem drżeć y blednąć muszę; Więc uznasz Oycá, tym samym ták tuszę. 121. A iákoż możesz dowodu większego Pránąć, nád twarzy słoneczney ormiánę? Tym iednym w oczách u świátá cáłego, Zá tyśiąc innych dowodow ći stánę
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 92
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
dające mu widzieć i poznawać z pożytkiem świata, i być poznawanym z wielką sławą jeszcze w młodociannym wieku od świata. A gdy dojrzalszy wiek dał mu poczuć wielkość duszy własnej, obszerność i moc myśli, wspaniałość i niepospolite zapędy chęci, wszedł w bieg czynności obywatelskich, które zadziwiły i ucieszyły ojczyznę; w zadumienie i rozpacz wprawiły zazdrość, u wszystcich domowych i obcych sprawiły mu niezwyczajny szacunek. Mamy tę rozkosz iż możemy mówić, żeśmy patrzyli na to, nasłuchali się tego. Tak szczególne dary, te znaki zrządzenia i naznaczenia Boskiego stawiły Go w oczach Polski i Europy Kandydatem do ojczystej Korony: a głos zgodny wolnege narodu, narodu oświeconego i
daiące mu widzieć i poznawać z pożytkiem świata, i bydź poznawanym z wielką sławą ieszcze w młodoćiannym wieku od świata. A gdy doyrzalszy wiek dał mu poczuć wielkość duszy własney, obszerność i moc myśli, wspaniałość i niepospolite zapędy chęci, wszedł w bieg czynności obywatelskich, które zadziwiły i ucieszyły oyczyznę; w zadumienie i rozpacz wprawiły zazdrość, u wszystcich domowych i obcych sprawiły mu niezwyczayny szacunek. Mamy tę rozkosz iż możemy mówić, żeśmy patrzyli na to, nasłuchali się tego. Tak szczegulne dary, te znaki zrządzenia i naznaczenia Boskiego stawiły Go w oczach Polski i Europy Kandydatem do oyczystey Korony: a głos zgodny wolnege narodu, narodu oświeconego i
Skrót tekstu: PiramKaz
Strona: 8
Tytuł:
Kazanie na wotywie dziękczynienia Panu Bogu za zachowanie Króla Jegomości z przypadku niesłychanego
Autor:
Grzegorz Piramowicz
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
darowała moje Zdrowie i więcej dałbym co do tego. Spraw się wprzód z tego.
Jakoż się sprawić, kiedy to Polacy Drwią głową zrazu i do końca tacy. Z kim co mówić i komu się zwierzyć? Chcą w cię uderzyć.
Młode me lata wszystko to zrobiły, Że mnie tu w takie trudności wprawiły. Konsyliarzów zdania mnie nie tuczą. Tu cię nauczą.
Jakże się uczyć, sturbowany, wszędzie? Jak, mdlejąc? Jadę pod Kraków, któż będzie Mnie tam nauczał? Kto mi doda rady? Już dawne zdrady.
Prawda, że zdrady, nie ja winien temu, Kardynał winien przedsięwzięciu memu. Sapieha także,
darowała moje Zdrowie i więcej dałbym co do tego. Spraw się wprzód z tego.
Jakoż się sprawić, kiedy to Polacy Drwią głową zrazu i do końca tacy. Z kim co mówić i komu się zwierzyć? Chcą w cię uderzyć.
Młode me lata wszystko to zrobiły, Że mnie tu w takie trudności wprawiły. Konsylijarzów zdania mnie nie tuczą. Tu cię nauczą.
Jakże się uczyć, sturbowany, wszędzie? Jak, mdlejąc? Jadę pod Kraków, któż będzie Mnie tam nauczał? Kto mi doda rady? Już dawne zdrady.
Prawda, że zdrady, nie ja winien temu, Kardynał winien przedsięwzięciu memu. Sapieha także,
Skrót tekstu: WojDespBar_II
Strona: 783
Tytuł:
Na desperacją szwedzką w Polszcze echo odpowiada Szwedowi
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965