Rzeka miłości, ściśniona brzegami, Rwie tamę, która strzymać jej nie może, I nad swe dawne rozlewa się łoże; Poci się krwią mój Zbawiciel: Morze boleści, wzburzone wałami Z słusznego żalu tak, że wściekłych biegów Granica dawnych nie wstrzymuje brzegów.
Poci się krwią (o widoku!): Słoń w bitwę wprawny, w którym zajuszona Chęć do potkania, kiedy więc krew widzi, Naciera naraz, śmiele z śmierci szydzi; Pot krwawy bieży jak z stoku: Ofiara wolna i nieprzymuszona, Która, niż padnie przed ołtarzem cicha, Pierwej przebita miłością wydycha.
Potem się Pan krwawym poci: Malarz w nauce swojej doświadczony, Co krwawym
Rzeka miłości, ściśniona brzegami, Rwie tamę, która strzymać jej nie może, I nad swe dawne rozlewa się łoże; Poci się krwią mój Zbawiciel: Morze boleści, wzburzone wałami Z słusznego żalu tak, że wściekłych biegów Granica dawnych nie wstrzymuje brzegów.
Poci się krwią (o widoku!): Słoń w bitwę wprawny, w którym zajuszona Chęć do potkania, kiedy więc krew widzi, Naciera naraz, śmiele z śmierci szydzi; Pot krwawy bieży jak z stoku: Ofiara wolna i nieprzymuszona, Która, niż padnie przed ołtarzem cicha, Pierwej przebita miłością wydycha.
Potem się Pan krwawym poci: Malarz w nauce swojej doświadczony, Co krwawym
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 218
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
z nich z pięć set ochotnika, kazał onej strażnej chorągwi, a przy niej pomienionym przebranym ciurom, na chłopy następować. Poczęli byli mężnie chłopislausowie strzelać, i by byli w sprawie do nich szturmować mieli, pewnieby byli dobrze naszych odparli. Ale skoro dla gęstej strzelby rzuciwszy się pułkownik do przezacnego (kiedy wojsko tak wprawne iż każdy sobie rotmistrzem), sposobu rozsypką wojowania, zawołał aby rozsypką następowano, za pomocą bożą, najwięcej w ćwierci godziny, chłopislausów przez 2000 na placu poległo, a ostatek w las, poskoczyło, i obóz ich z gruntu został wywrócony. Między Elearami zaś tylko.jeden ciura i to nieśmiertelnie znalazł się postrzelony.
z nich z pięć set ochotnika, kazał onej strażnej chorągwi, a przy niej pomienionym przebranym ciurom, na chłopy następować. Poczęli byli mężnie chłopislausowie strzelać, i by byli w sprawie do nich szturmować mieli, pewnieby byli dobrze naszych odparli. Ale skoro dla gęstej strzelby rzuciwszy się pułkownik do przezacnego (kiedy wojsko tak wprawne iż każdy sobie rotmistrzem), sposobu rozsypką wojowania, zawołał aby rozsypką następowano, za pomocą bożą, najwięcej w ćwierci godziny, chłopislausów przez 2000 na placu poległo, a ostatek w las, poskoczyło, i obóz ich z gruntu został wywrócony. Między Elearami zaś tylko.jeden ciura i to nieśmiertelnie znalazł się postrzelony.
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 67
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
? prawże, chłopku, Mój ukochany parobku!" Hej! Strojnoż tam panny chodzą, Szumno w dom z domu wychodzą; Od złota, pereł, kamieni Zaledwie wzroku nie mieni. Oko piękne, brew czarniuchna, A płci białej, rumieniuchna; Matka za nią, dziewczę sprawne Książki niesie, w złoto wprawne. Chłopek.
Małoby ta co robiła, Ledwieby chłopka nie biła; Ni do rolej, ni do bydła; Codzień umywa się z mydła, Jeść uwarzyć — nie pomyślaj, W rynek chodzić nie — wymyślaj! Służebnica.
A cóżem ja za kucharka? — Smolić się w kuchni od garka,
? prawże, chłopku, Mój ukochany parobku!" Hej! Strojnoż tam panny chodzą, Szumno w dom z domu wychodzą; Od złota, pereł, kamieni Zaledwie wzroku nie mieni. Oko piękne, brew czarniuchna, A płci białej, rumieniuchna; Matka za nią, dziewczę sprawne Książki niesie, w złoto wprawne. Chłopek.
Małoby ta co robiła, Ledwieby chłopka nie biła; Ni do rolej, ni do bydła; Codzień umywa się z mydła, Jeść uwarzyć — nie pomyślaj, W rynek chodzić nie — wymyślaj! Służebnica.
A cóżem ja za kucharka? — Smolić się w kuchni od garka,
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 16
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
; Gdy chce, wzgórę wyprawuje, Potym nadół wyśpiewuje Kilka oktaw, to nowina! Virtuoso, godzien wina! I COPULA z DZIAN MARYJĄ Gorgami subtelno ryją; W kapelli augustyjanin Basista w kunszcie Rzymianin. Tenory się wdzięcznie śmieją Przy muzyce, bo umieją.
Polacy sopranistowie, Dawni to wokalistowie. Inszych mistrzów wiele wprawnych W gorgi, w trele, w kunszt wyprawnych, Niemasz braku między nimi, Spróbuj, kto chce śpiewać z nimi. Tam i ELERT wijolista Przedni, a GALOT lutnista. Skrzypkowie są, cud powiedzieć, Trzeba to każdemu wiedzieć! SIMONIDES kornecista, Dobry GRANICZNY sztorcista. Puzanów jest kilka przednich, Kwart , co
; Gdy chce, wzgórę wyprawuje, Potym nadół wyśpiewuje Kilka oktaw, to nowina! Virtuoso, godzien wina! I COPULA z DZIAN MARYJĄ Gorgami subtelno ryją; W kapelli augustyjanin Basista w kunszcie Rzymianin. Tenory się wdzięcznie śmieją Przy muzyce, bo umieją.
Polacy sopranistowie, Dawni to wokalistowie. Inszych mistrzów wiele wprawnych W gorgi, w trele, w kunszt wyprawnych, Niemasz braku między nimi, Spróbuj, kto chce śpiewać z nimi. Tam i ELERT wijolista Przedni, a GALOT lutnista. Skrzypkowie są, cud powiedzieć, Trzeba to każdemu wiedzieć! SIMONIDES kornecista, Dobry GRANICZNY sztorcista. Puzanów jest kilka przednich, Kwart , co
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 28
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
tedy czujesz na rozumie/ na grzeczności/ na siłach/ nie bój się Wdowy: Nie bój się żeby szczykać/ i nieboszczykać miała. Co większa/ biorąc Wdowę/ już prawie tak/ jak ujezdzonego konia/ z którym nie trzeba się dopiero szamotać/ oszarpywać/ żeć pod czas i boków naderwie; już tak wprawnego ptaka na rękę wziąć z którym nie trzeba się dopiero nosić/ po całej nocy nie sypiać/ wabić/ wprawiać. Widzisz co w nim jest/ tym lepiej/ jeśli dobrą wziął w prawę; i tylko trzeba; żebyś mu ręką dogodził; tak i Wdowa: widzisz/ co w niej się zawiera; w
tedy czuiesz ná rozumie/ ná grzecznośći/ ná śiłách/ nie boy się Wdowy: Nie boy się żeby szczykáć/ y nieboszczykáć miáłá. Co większa/ biorąc Wdowę/ iuż práwie ták/ iák uiezdzonego koniá/ z ktorym nie trzebá się dopiero számotáć/ oszárpywáć/ żeć pod czás y bokow náderwie; iuż ták wpráwnego ptaká ná rękę wźiąć z ktorym nie trzebá się dopiero nośić/ po cáłey nocy nie sypiáć/ wábić/ wpráwiáć. Widźisz co w nim iest/ tym lepiey/ ieśli dobrą wźiął w práwę; y tylko trzebá; żebyś mu ręką dogodźił; ták y Wdowá: widźisz/ co w niey się záwiera; w
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 19
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
czyli gruncie struktur.
PROBLEMA. Rez: Jeśli struktura się psuję przeto że na złej leży czyli gruncie, prawie nie podobna temu zabiec: prze to Architekt ma największy rozum pokazać w determinacyj należytego gruntu. Domowa ROZDZIAŁ IV. O Fundamentach struktur.
DEFINICJA. PROBLEMA. Rezol: Uściela się ziemia kamieniami, i wapno wprawne na nie się lcie, i to się robi przez alternatę, póki się z ziemią nie zdrownają. Albo też usławszy ziemie kamieniami i wapna na nie nalawszy reszta substrukcyj muruję się cegłą. Inaczej z Beklera, osobliwie gdy by nie można do stać kamieni wielkich, a struktra miała być wielka. 1. Robi się Masa
czyli gruncie struktur.
PROBLEMA. Rez: Jeśli struktura się psuię przeto że ná złey leży czyli gruncie, práwie nie podobna temu zábiedz: prze to Architekt ma naywiększy rozum pokázać w determinácyi należytego gruntu. Domowa ROZDZIAŁ IV. O Fundamentach struktur.
DEFINICYA. PROBLEMA. Rezol: Uściela się ziemia kámieniámi, y wápno wpráwne na nie się lcie, y to się robi przez alternátę, poki się z ziemią nie zdrownáią. Albo też usłáwszy ziemie kamieniámi y wápna ná nie naláwszy reszta substrukcyi muruię się cegłą. Ináczey z Beklera, osobliwie gdy by nie można do stać kamieni wielkich, á struktra miáła bydź wielka. 1. Robi się massa
Skrót tekstu: ŻdżanElem
Strona: 14
Tytuł:
Elementa architektury domowej
Autor:
Kajetan Żdżanski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Pan Bóg duszy tak wiele pozwolił/ już bym był doskonały. Około Indianów staram się żebym wykonał obowiązek mój pasterski; bo dla niedostatku pomocników/ po pułtrzeciu Miesiąca zarzucono mię Farą ś. Ildefonsa/ a w pułtora Miesiąca wystawiono na słuchanie spowiedzi/ nie bez trwogi sumnienia mego/ bom nie baczył być się wprawnym dostatecznie w ów sam język/ aczkolwiek już teraz słucham łacno/ i z mą wielką uciechą/ tak iż całe dni zdadzą mi się godzinami. Jużem odprawił spowiedź Fary mojej/ idę teraz miedzy górniki zakryte. Przyszła do mnie jedna Indianka/ która przez cały wiek ledwie się raz abo dwa spowiadała/ i to źle
Pan Bog duszy ták wiele pozwolił/ iuż bym był doskonáły. Około Indyanow stáram się żebym wykonał obowiązek moy pásterski; bo dla niedostátku pomocnikow/ po pułtrzećiu Mieśiąca zárzucono mię Fárą ś. Ildefonsá/ á w pułtorá Mieśiącá wystáwiono ná słuchánie spowiedźi/ nie bez trwogi sumnienia mego/ bom nie baczył być się wpráwnym dostátecznie w ow sám ięzyk/ áczkolwiek iuż teraz słucham łácno/ y z mą wielką ućiechą/ ták iż cáłe dni zdádzą mi się godźinámi. Iużem odpráwił spowiedź Fáry moiey/ idę teraz miedzy gorniki zákryte. Przyszłá do mnie iedná Indyánká/ ktora przez cáły wiek ledwie się raz ábo dwá spowiádáłá/ y to źle
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 27.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
nabierania ziemie kwoli szańcom dalej był zaszedł wołać/ abo wojsko szykować/ abo napomnieniem serca dodać/ abo czas bitwy pokazać/ czego mu po wielkiej części krótkość czasu/ i następowanie nagłe nieprzyjacielskie nie do puszczało. Jednak że na to wszytko dwoje było lekarstwo/ umiejętność i ćwiczenie żołnierstwa/ którzy tak wielą już wojn wćwiczeni i wprawni/ nie mniej sami sobie radzić mogli/ i coby czynić potrzeba/ widzieli/ niżeliby kto inszy im ukazać miał/ do tego/ że Cezar/ legatom od zastępów niekazał był odchodzić/ ażby obóz dobrze szańcami był obwarowany. Ci tedy i dla prędkości/ i dla bliskości nieprzyjaciela/ nie czekali więcej rządu
nábieránia źiemie kwoli szańcom dáley był zászedł wołáć/ ábo woysko szykowáć/ ábo nápomnieniem sercá dodáć/ ábo czás bitwy pokázać/ czego mu po wielkiey częśći krotkość czásu/ y nástępowánie nagłe nieprzyiaćielskie nie do puszczáło. Iednák że ná to wszytko dwoie było lekárstwo/ vmieiętność y ćwiczenie żołnierstwá/ ktorzy ták wielą iuż woyn wćwiczeni y wpráwni/ nie mniey sámi sobie rádźić mogli/ y coby czynić potrzebá/ widźieli/ niżeliby kto inszy im vkázáć miał/ do te^o^/ że Cezár/ legatom od zastępow niekazał był odchodźić/ áżby oboz dobrze szańcámi był obwárowány. Ci tedy y dla prędkośći/ y dla bliskośći nieprzyiaćielá/ nie czekáli więcey rządu
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 46.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
beczki LM. Możesz jeszcze do tego i kule włożyć w beczkę i knoty, albo też i w duszę działa. W tenże sposób poprowadzisz, i drzewo do robienia łoży i kół. Rys. 142
TU SIĘ, POCZYNA PETARDA I GRANATY ROZMAITE, MoździeRZYKI, KULE, DARDY, RACE, TRĄBY I INSZE OGNIE WPRAWNE, DLA WOJNY I DLA UCIECHY. TRAKTAT TRZECI TRAKTAT TRZECI ROZDZIAŁ I O PETARDZIE I NIEKTÓREJ INWENCYJEJ DLA ZAWIESZENIA JEJ W BRAMIE I O UŻYWANIU JEJ, O GRANATACH MOSIĄDZOWYCH I ŻELAZNYCH, PROSTYCH I ZBROJNYCH, I O MoździeRZYKACH, I INSZYCH OGNIACH PRZYTRAWNYCH, TAK DLA WOJNY, JAKO TEŻ UCIECHY
Nie neguję, aby petarda dotąd
beczki LM. Możesz jescze do tego i kule włożyć w beczkę i knoty, albo też i w duszę działa. W tenże sposób poprowadzisz, i drzewo do robienia łoży i kół. Rys. 142
TU SIĘ, POCZYNA PETARDA I GRANATY ROZMAITE, MOZDZERZYKI, KULE, DARDY, RACE, TRĄBY I INSZE OGNIE WPRAWNE, DLA WOJNY I DLA UCIECHY. TRAKTAT TRZECI TRAKTAT TRZECI ROZDZIAŁ I O PETARDZIE I NIEKTÓREJ INWENCYJEJ DLA ZAWIESZENIA JEJ W BRAMIE I O UŻYWANIU JEJ, O GRANATACH MOSIĄDZOWYCH I ŻELAZNYCH, PROSTYCH I ZBROJNYCH, I O MOZDZERZYKACH, I INSZYCH OGNIACH PRZYTRAWNYCH, TAK DLA WOJNY, JAKO TEŻ UCIECHY
Nie neguję, aby petarda dotąd
Skrót tekstu: AquaPrax
Strona: 328
Tytuł:
Praxis ręczna działa
Autor:
Andrzej Dell'Aqua
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Tadeusz Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1969
pięć długości, musząc być co rok dwa razy strzyżone jak owce. Są białe krom skoków, omyka, słuchów i końca noska czarnego. Druga garen królików angielskich do zająca szarością podobnych. Trzecia garen u nas tu zwyczajnych, w różnych kolorach. 7. Taksy w różnych kolorach, srodze do nor na lisy i borsuki wprawne, których moc taką u mnie dostają, że każdy strzelec ma torbę borsukową i ledwie nie każdy pokrowiec na strzelbę, rzecz pewna. 8. Żelaza na różnego źwirza jest sztuk 100 z górą, do których są tak ludzie sprawni, że onymi prawie więcej źwirza ubitego oddadzą jak psiarniami złapanego. 9. Są
pięć długości, musząc być co rok dwa razy strzyżone jak owce. Są białe krom skoków, omyka, słuchów i końca noska czarnego. Druga garen królików angielskich do zająca szarością podobnych. Trzecia garen u nas tu zwyczajnych, w różnych kolorach. 7. Taksy w różnych kolorach, srodze do nor na lisy i borsuki wprawne, których moc taką u mnie dostają, że kóżdy strzelec ma torbę borsukową i ledwie nie kóżdy pokrowiec na strzelbę, rzecz pewna. 8. Żelaza na różnego źwirza jest sztuk 100 z górą, do których są tak ludzie sprawni, że onymi prawie więcej źwirza ubitego oddadzą jak psiarniami złapanego. 9. Są
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 176
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak