w długie lata kwitnąc i pociech różnych w łasce swej Jego M. chawajac kwitnąć mogła. Oddawaniu Wieńca. Oddawanie Upominków Pannie Młodej.
Jako różne stany na świecie się znajdują/ tak też różnymi sposobami łaski i przyjaźni miedzy sobą nabywać zwykli z inszy ludzkością serca sobie zniewalają/ inszych przyrodzona postępkami i przymiotami w przyjaźni w towarzystwo wprawuje/ inszych uprzejmość i obyczaje zalecającego/ inszych znakami powierzchnymi/ zwłaszcza podarunkami zachowania nabywać usiułują. Abowiem gdzie przyjaźń wyżej pomienionemi rzeczami nie jest określona sposobami trudna/ stateczna i gruntowna miłość znaleźć się może. Wszytkie te przymioty do przysposobienia przyjaźni Wmci Jego M. P. N. staczają się mając I. M. zdawnaw zachowaniu
w długie látá kwitnąc y poćiech rożnych w łásce swey Iego M. chawáiac kwitnąć mogłá. Oddawániu Wieńcá. Oddawánie Vpominkow Pánnie Młodey.
Iáko rożne stany ná świećie sie znáyduią/ ták też rożnymi sposobámi łáski y przyiáźni miedzy sobą nábywáć zwykli z inszy ludzkośćią sercá sobie zniewaláią/ inszych przyrodzona postępkámi y przymiotámi w przyiaźńi w towarzystwo wpráwuie/ inszych vprzeymość y obycżaie zalecáiącego/ inszych znákámi powierzchnymi/ zwłaszcżá podárunkámi záchowánia nábywáć vśiułuią. Abowiem gdźie przyiaźń wyżey pomienionemi rzeczámi nie iest określona sposobámi trudna/ státeczna y gruntowna miłość ználeść sie może. Wszytkie te przymioty do przysposobienia przyiáźni Wmći Ieg^o^ M. P. N. stacżáią się máiąc I. M. zdawnáw záchowániu
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: C3
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Augusti do Rohotnej, koło Mira i Zuchowic polowałem; stanąłem na miejscu 24^go^. Zaraz przybiegł do mnie książę imć Radziwiłł z Basią, córką moją; hulałem z nim dni kilka: Promiscue bywaliśmy u siebie. W Zdzięciele kupionego niedźwiadka u niedźwiedników 18 Septembris, puściliśmy do kniei i na nim psy wprawowaliśmy.
23 Septembris miałem u siebie wielu gości, jako to: księcia imć Michała Radziwiłła krajczego w. księstwa litewskiego z żoną z domu Siesicką, księcia miecznika zięcia swego, i innych ichmość wielu. Piliśmy dni kilka i hulali.
26^go^ jeździłem do Waśkiewicz za Niemen do ip. Pocieja wojewody witebskiego,
Augusti do Rohotnéj, koło Mira i Zuchowic polowałem; stanąłem na miejscu 24^go^. Zaraz przybiegł do mnie książe imć Radziwiłł z Basią, córką moją; hulałem z nim dni kilka: Promiscue bywaliśmy u siebie. W Zdzięciele kupionego niedźwiadka u niedźwiedników 18 Septembris, puściliśmy do kniei i na nim psy wprawowaliśmy.
23 Septembris miałem u siebie wielu gości, jako to: księcia imć Michała Radziwiłła krajczego w. księstwa litewskiego z żoną z domu Siesicką, księcia miecznika zięcia swego, i innych ichmość wielu. Piliśmy dni kilka i hulali.
26^go^ jeździłem do Waśkiewicz za Niemen do jp. Pocieja wojewody witebskiego,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 154
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
borach, częścią po pogorzelinach wyprawowania się, nigdy nie uprzykrzone, na mil trzy i dalej. Zdarzyło się onemu po trzykroć i nocować przy niedźwiedziu, nie milczkiem, ale z oszczekiwaniem onego. Ta pamięć dobroci i sława cnoty jego psiej, niechaj mu nagrobkiem będzie. Miałem go szczenięciem od ip. Krzysztofa Karpia, wprawowałem jego i brata gniazdowego Pożara przy psach imp. Horskiego, podkomorzego mińskiego.
Eodem Anno die 28 octobris w Rohotnej, bardzo dobry ogar, Bulderem go zwano, bez okazji zdechł: snać zgonił się. Miałem go od ip. Kotla kasztelana witebskiego. Anno 1694 w Kurklach, 20^go^ Julii, stada mego źrebiec
borach, częścią po pogorzelinach wyprawowania się, nigdy nie uprzykrzone, na mil trzy i dalej. Zdarzyło się onemu po trzykroć i nocować przy niedźwiedziu, nie milczkiem, ale z oszczekiwaniem onego. Ta pamięć dobroci i sława cnoty jego psiéj, niechaj mu nagrobkiem będzie. Miałem go szczenięciem od jp. Krzysztofa Karpia, wprawowałem jego i brata gniazdowego Pożara przy psach jmp. Horskiego, podkomorzego mińskiego.
Eodem Anno die 28 octobris w Rohotnéj, bardzo dobry ogar, Bulderem go zwano, bez okazyi zdechł: snać zgonił się. Miałem go od jp. Kotla kasztelana witebskiego. Anno 1694 w Kurklach, 20^go^ Julii, stada mego źrebiec
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 361
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
, przysięgi, afronty, Drżą ściany, lecą z dachu wytrzęsione gonty: Mąż słowo, żona dziesięć, jakoby w zawody Idą z sobą o sztukę, kto ma milczeć wprzódy; A diabeł czarnym wąglem drukuje ich mowy. Panie, na końcu świata wróć w stadłach świat nowy! 124 (P). MYŚLIWSKA OMYŁKA
Wprawując syna w łowy, mój myśliwiec stary Uczy go, jako w kniei naszczuwać ogary; Jako zawsze do sarny trzeba zmykać w oczy,
Do zająca, gdy w pole wypada, z uboczy; Jako lisa, jeśli w dół albo w sieć nie wpadnie, Trudno poszczwać, chyba go myśliwiec ukradnie; Jako się ryś,
, przysięgi, afronty, Drżą ściany, lecą z dachu wytrzęsione gonty: Mąż słowo, żona dziesięć, jakoby w zawody Idą z sobą o sztukę, kto ma milczeć wprzódy; A diaboł czarnym wąglem drukuje ich mowy. Panie, na końcu świata wróć w stadłach świat nowy! 124 (P). MYŚLIWSKA OMYŁKA
Wprawując syna w łowy, mój myśliwiec stary Uczy go, jako w kniei naszczuwać ogary; Jako zawsze do sarny trzeba zmykać w oczy,
Do zająca, gdy w pole wypada, z uboczy; Jako lisa, jeśli w dół albo w sieć nie wpadnie, Trudno poszczwać, chyba go myśliwiec ukradnie; Jako się ryś,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 61
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Niesmacznąś mi Wm., mój miłościwy Pan, oznajmić raczył nowinę, że w takim gwałcie Rzptej zwykłą oziębłością Sejm postępuje, zaczem i końca gorętszego trudno obiecywać sobie. Nieszczęśliwi ci ludzie, a jeszcze nieszczęśliwsza ojczyzna nasza, że ich porodziła, którzy od Sejmu do Sejmu odkładają, coraz w większy koszt Rzeczptą wprawują, ubogich ludzi do większej
nędze przywodzą a sławę narodu naszego tłumią. By inakszy ich był przeciwko ojczyźnie fervor, prędkoby ten, którego sobie w rzeczy życzą, mogli oglądać pokój. Już w wojsku nieprzyjacielskiem za odjęciem gościńców z Księstwa głód wielki poczyna być, już się rozchodzą po wszystkich miastach o jego dalszem szczęściu desperatie
Niesmacznąś mi Wm., mój miłościwy Pan, oznajmić raczył nowinę, że w takim gwałcie Rzptéj zwykłą oziębłością Sejm postępuje, zaczém i końca gorętszego trudno obiecywać sobie. Niesczęśliwi ci ludzie, a jescze niesczęśliwsza ojczyzna nasza, że ich porodziła, którzy od Sejmu do Sejmu odkładają, coraz w większy koszt Rzeczptą wprawują, ubogich ludzi do większej
nędze przywodzą a sławę narodu naszego tłumią. By inakszy ich był przeciwko ojczyznie fervor, prędkoby ten, którego sobie w rzeczy życzą, mogli oglądać pokój. Już w wojsku nieprzyjacielskiém za odjęciem gościńców z Xięstwa głód wielki poczyna być, już się rozchodzą po wszystkich miastach o jego dalszém sczęściu desperatie
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 95
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
gdy do swoich chęci Przydałeś rączki dla lepszej pamięci.” RITORTA WillaNESCA
Na wesołej równinie Niewzruszonej Klorynie Tyrsis od niej wzgardzony Taką pieśń śpiewał, w te pochlebiał tony:
„Nimfo, skało, kamieniu, Postój przy tym strumieniu, A odpocząwszy sobie, Słuchaj, jak każda rzecz mówi o tobie.
Ptaszkowie swe języki Wprawując w różne krzyki Tak sobie powiadają: Nieba przedniejszej piękności nie mają.
Ten potoczek, co płynie Kwapiąc się po dolinie, Brzeg uciekając kruszy, Bojąc się z twoich oczu nagłej suszy.
Samo owieczek stado, Chociaż się pasie rado, Swej zapomina strawy I woli twój wzrok niż tłuste murawy,”
Ona na pieśń nie
gdy do swoich chęci Przydałeś rączki dla lepszej pamięci.” RITORTA VILLANESCA
Na wesołej równinie Niewzruszonej Klorynie Tyrsis od niej wzgardzony Taką pieśń śpiewał, w te pochlebiał tony:
„Nimfo, skało, kamieniu, Postój przy tym strumieniu, A odpocząwszy sobie, Słuchaj, jak każda rzecz mówi o tobie.
Ptaszkowie swe języki Wprawując w różne krzyki Tak sobie powiadają: Nieba przedniejszej piękności nie mają.
Ten potoczek, co płynie Kwapiąc się po dolinie, Brzeg uciekając kruszy, Bojąc się z twoich oczu nagłej suszy.
Samo owieczek stado, Chociaż się pasie rado, Swej zapomina strawy I woli twój wzrok niż tłuste murawy,”
Ona na pieśń nie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 350
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
zniewalają. Nosek subtelny słuszną miarą pociągniony Równiejszy niżeli sznur misternie pleciony. Sama twarz twa nadobna w płci niebieskiej kryje Wdzięcznym błędem zmieszane roże i lilije. Przed którą gasnąć musi w swej ozdobie zorza, Choć tysiącem farb strojna występuje z morza. Tą twarzą ty, Hanusiu, tak mądrze szafujesz, Że niepożyte serca w okowy wprawujesz. O wargach twych cóż rzekę, wstyd i koralowi Czynią i sydońskiemu nawet szarłatowi. Tych słodkość równać może z samą ambrozią, Którą w niebie bogowie u swych stołów piją. A gdzie zaś wargi w usta kryją swoje brzegi, Nieznacznie się wydają dwa równe szeregi Drobnych ząbków, co ten glans i tę białość mają,
zniewalają. Nosek subtelny słuszną miarą pociągniony Rowniejszy niżeli sznur misternie pleciony. Sama twarz twa nadobna w płci niebieskiej kryje Wdzięcznym błędem zmieszane roże i lilije. Przed ktorą gasnąć musi w swej ozdobie zorza, Choć tysiącem farb strojna występuje z morza. Tą twarzą ty, Hanusiu, tak mądrze szafujesz, Że niepożyte serca w okowy wprawujesz. O wargach twych coż rzekę, wstyd i koralowi Czynią i sydońskiemu nawet szarłatowi. Tych słodkość rownać może z samą ambrozią, Ktorą w niebie bogowie u swych stołow piją. A gdzie zaś wargi w usta kryją swoje brzegi, Nieznacznie się wydają dwa rowne szeregi Drobnych ząbkow, co ten glans i tę białość mają,
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 236
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
VII.
I pies za Rabikanem poszedł tak w pogonią, Jako lekkie zające lampartowie gonią. Za wielką się sromotę to zda Rugierowi, Gdy nie stanie i gdy się tam nie zastanowi: Obróci się na tego, co go pieszo goni, A nie widząc u niego żadnej inszej broni Krom palcata, którem psa uczy i wprawuje, Nie chce szable dobywać i rękę hamuje.
VIII.
On go zatnie palcatem, przypadszy na drogę, Pies go także, dosiągszy, kąsa w lewą nogę I koń często wierzgając, zadkiem nań wymierzy I mocno go w prawy bok nogami uderzy; Ale i ptak, latając wielkiemi kołami, Spadał na dół i
VII.
I pies za Rabikanem poszedł tak w pogonią, Jako lekkie zające lampartowie gonią. Za wielką się sromotę to zda Rugierowi, Gdy nie stanie i gdy się tam nie zastanowi: Obróci się na tego, co go pieszo goni, A nie widząc u niego żadnej inszej broni Krom palcata, którem psa uczy i wprawuje, Nie chce szable dobywać i rękę hamuje.
VIII.
On go zatnie palcatem, przypadszy na drogę, Pies go także, dosiągszy, kąsa w lewą nogę I koń często wierzgając, zadkiem nań wymierzy I mocno go w prawy bok nogami uderzy; Ale i ptak, latając wielkiemi kołami, Spadał na dół i
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 149
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
urobić na swawolne skrzydła.
LXVII.
Uczy go, co ma czynić, kiedy się ma puścić W górę na lotnem koniu, co kiedy się spuścić, Co kiedy prędko lecieć, albo chce kołami, Co kiedy ma stać w miejscu, ważąc się skrzydłami; I to, co dobry jeździec zwykł czynić na ziemi, Wprawując konia biegać sposoby różnemi, To wszytko Rugier czynił po powietrzu, który Już się wyćwiczył rządzić zawodnika z pióry.
LXVIII.
A skoro się ze wszytkiem Rugier nagotował, Logistyllę pożegnał i za cześć dziękował, Z którą potem beł zawsze uprzejmem złączony Sercem, i tak pojechał od niej w dalsze strony. Ale wprzód o Rugierze
urobić na swawolne skrzydła.
LXVII.
Uczy go, co ma czynić, kiedy się ma puścić W górę na lotnem koniu, co kiedy się spuścić, Co kiedy prętko lecieć, albo chce kołami, Co kiedy ma stać w miejscu, ważąc się skrzydłami; I to, co dobry jeździec zwykł czynić na ziemi, Wprawując konia biegać sposoby różnemi, To wszytko Rugier czynił po powietrzu, który Już się wyćwiczył rządzić zawodnika z pióry.
LXVIII.
A skoro się ze wszytkiem Rugier nagotował, Logistyllę pożegnał i za cześć dziękował, Z którą potem beł zawsze uprzejmem złączony Sercem, i tak pojechał od niej w dalsze strony. Ale wprzód o Rugierze
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 213
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
szczęściu; wiele znowu znacznych przykładów/ nagrodą ukontentowanej Cnoty/ abo też zasłużoną kaźnią zatłumionej złości. Cóż więtszego/ i pożyteczniejszego/ oni zacni Filozofowie/ uczniom swoim podawać mogli? których to osobliwie przedsięwzięcie było/ aby bystre/ i nieunoszone/ dzikich ludzi obyczaje okracali/ grube polerowali/ i w skromność/ i uczciwość przystojną wprawowali. Przemowa do Czytelnika. Przedmowa do Czytelnika.
Dobry to był starożytnych Mędrców przemysł: którzy zabiegając temu/ aby mądrość ta/ w której się oni kochali/ i wielce sobie poważali/ między podłym i pospolitym gminem/ nie staniała/ i nie spowszedniała/ w te ją niedościgłych fabuł/ obwijali zasłony/ aby tym się
szczęśćiu; wiele znowu znácznych przykłádow/ nagrodą vkontentowáney Cnoty/ ábo też zásłużoną kaźnią zátłumioney złośći. Coż więtszego/ y pożytecznieyszego/ oni zacni Philozophowie/ vczniom swoim podáwáć mogli? ktorych to osobliwie przedśięwźięćie było/ áby bystre/ y nieunoszone/ dźikich ludźi obyczáie okracáli/ grube polerowáli/ y w skromność/ y vczćiwość przystoyną wpráwowáli. Przemowá do Czytelniká. Przedmowá do Czytelniká.
Dobry to był stárożytnych Mędrcow przemysł: ktorzy zábiegáiąc temu/ áby mądrość tá/ w ktorey się oni kocháli/ y wielce sobie poważáli/ między podłym y pospolitym gminem/ nie ztániáłá/ y nie zpowszedniáłá/ w te ią niedośćigłych fábuł/ obwiiáli zasłony/ áby tym się
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 7
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638