innatâ activitate i doskonale nabytą eksperiencją, chwalebnie kontynuowałeś. Twoją pilnością i sprawą Cesarzową Jejmość niewidany w Polsce Gość, i Najaśniejsza Augusta Eleonora w granice Polskie wprowadzona. Ani próżna była wdzięczności usługa: która Dworu Wiedeńskiego stimę wysoką Wm. M. Panu zjednała; a w Ojczyźnie zasłużone ozdoby i tytuły gradatim w dom zacny wprowadziła, Nie do rzeczy o Wm. M. Panu świeży Primacjalny Panegirysta napisał, żeś jest: In cujus actis nil non ad omnium aetatum (ja przydam) Principum et Ordinum gustum. Aleć non opis est nostrae Tobie, Jaśnie Wielmożny Mości Panie Podstoli Koronny, panegiryk pisać: ani conamur tenues grandia. Ta
innatâ activitate i doskonale nabytą eksperyencyą, chwalebnie kontynuowałeś. Twoią pilnośćią i sprawą Cesarzową Ieymość niewidany w Polszcze Gość, i Naiaśnieysza Augusta Eleonora w granice Polskie wprowádzona. Ani prożna była wdźięcznośći usługa: ktora Dworu Wiedeńskiego stimę wysoką Wm. M. Panu ziednała; a w Oyczyźnie zasłużone ozdoby i tytuły gradatim w dom zacny wprowadźiła, Nie do rzeczy o Wm. M. Panu świeży Primacyalny Panegirysta napisał, żeś iest: In cujus actis nil non ad omnium aetatum (ia przydam) Principum et Ordinum gustum. Aleć non opis est nostrae Tobie, Iaśnie Wielmożny Mośći Panie Podstoli Koronny, panegiryk pisać: ani conamur tenues grandia. Ta
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 7
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Skoro go ta podnieci, wnet będzie sposobnym. I ja ten com z poety zabawy nie miewał, Anim nigdy przy lutni Febowej nie śpiewał Na dwuwierzchnym Parnasie, ani moje stopy Doszły wyniosłej skały pięknej Kalliopy, Skorom cię jednak poznał, Anno ulubiona, Zaraz mię chęć do twoich usług zniewolona W ten humor wprowadziła, że i rymy składam, I do Febowej lutnie z lekka się przysiadam. Ty tylko bądź łaskawa, wnet mię wyjmiesz z ceny Tych, którzy poniewolne mordują Kameny. Tobie ja hołd serdeczny samej ofiaruję, Tobie, której już równej zgoła nie najduję. Wolną szyję swą niosę pod twe jarzmo złote, A ty łaskawie
Skoro go ta podnieci, wnet będzie sposobnym. I ja ten com z poety zabawy nie miewał, Anim nigdy przy lutni Febowej nie śpiewał Na dwuwierzchnym Parnasie, ani moje stopy Doszły wyniosłej skały pięknej Kalliopy, Skorom cię jednak poznał, Anno ulubiona, Zaraz mię chęć do twoich usług zniewolona W ten humor wprowadziła, że i rymy składam, I do Febowej lutnie z lekka się przysiadam. Ty tylko bądź łaskawa, wnet mię wyjmiesz z ceny Tych, ktorzy poniewolne mordują Kameny. Tobie ja hołd serdeczny samej ofiaruję, Tobie, ktorej już rownej zgoła nie najduję. Wolną szyję swą niosę pod twe jarzmo złote, A ty łaskawie
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 235
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Cóż czynić? Lubom tak już cale pogardzony, Nie pojdę jednak szczęścia szukać w insze strony. Lecz chcąc szczyrą oświadczyć chęć ku tobie moję, Pewnie szablą wyleję przed tobą krew swoję. Przynamniej to ujrzawszy co czynię dla ciebie, Będziesz kiedy żałować i winować siebie, Żeś przyjaciela sobie wiernie życzliwego, Swą ręką wprowadziła do grobu ciemnego.
P. Lepiej by te impety w te obrócić strony, Kędy dziki Tatarzyn bierze gęste plony. Niech ta ręka, co własnym piersiom stos gotuje, Na karku Moskwicina broń swą zafarbuje. Tyś podobno me żarty źle tłumaczył sobie? Nie wątp w tym, żem jest szczyrym przyjacielem tobie.
Coż czynić? Lubom tak już cale pogardzony, Nie pojdę jednak szczęścia szukać w insze strony. Lecz chcąc szczyrą oświadczyć chęć ku tobie moję, Pewnie szablą wyleję przed tobą krew swoję. Przynamniej to ujrzawszy co czynię dla ciebie, Będziesz kiedy żałować i winować siebie, Żeś przyjaciela sobie wiernie życzliwego, Swą ręką wprowadziła do grobu ciemnego.
P. Lepiej by te impety w te obrocić strony, Kędy dziki Tatarzyn bierze gęste plony. Niech ta ręka, co własnym piersiom stos gotuje, Na karku Moskwicina broń swą zafarbuje. Tyś podobno me żarty źle tłumaczył sobie? Nie wątp w tym, żem jest szczyrym przyjacielem tobie.
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 246
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
nie trzeba.
XXV.
Długo i Sakrypanta i grabie szukała, Niżli o nich języka pewnego dostała, Po miastach, po miasteczkach, po zamkach obronnych, Po górach i po lesiech i po wsiach ustronnych; A teraz ją fortuna, co jej w tem służyła, Gdzie beł król z Cyrkas, Orland, Ferat, wprowadziła, Gradas, Rugier i inszy rycerze wybrani, Od Atlanta czarami dziwnie uwikłani.
XXVI.
Tam wchodzi niewidziana od czarnoksiężnika, Zakryta swem pierścieniem piękna Angelika, Widzi, że jej Sakrypant i Orland szukają I po wielkiem pałacu tam i sam biegają, I jako jej obrazem czarownik zmyślonem Oszukiwa ich wielu, gusłami sprawionem; Sama
nie trzeba.
XXV.
Długo i Sakrypanta i grabie szukała, Niżli o nich języka pewnego dostała, Po miastach, po miasteczkach, po zamkach obronnych, Po górach i po lesiech i po wsiach ustronnych; A teraz ją fortuna, co jej w tem służyła, Gdzie beł król z Cyrkas, Orland, Ferat, wprowadziła, Gradas, Rugier i inszy rycerze wybrani, Od Atlanta czarami dziwnie uwikłani.
XXVI.
Tam wchodzi niewidziana od czarnoksiężnika, Zakryta swem pierścieniem piękna Angelika, Widzi, że jej Sakrypant i Orland szukają I po wielkiem pałacu tam i sam biegają, I jako jej obrazem czarownik zmyślonem Oszukiwa ich wielu, gusłami sprawionem; Sama
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 254
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
tej rady starszyzny i wybranych ludzi psować z żadnej racji nigdy się nie godzi. Radą, radą, nie psowaniem rady żrobić co dobrego możemy, oponować się złym radom, oświecać drugich lepszą radą potrzeba, ale nie zrywać, nie niszczyć publicznej obrady.
Lecz żeby ta materia w długi a gdzie indziej ode mnie zachowany nie wprowadziła mnie dyskurs, tu już krótko tylko to rzekę, na co nie masz repliki. Pytam się i zważmy, proszę, co to są za głowy, co to są za subiekta,
co to są za ludzie, którzy rady i sejmy zrywają? Sąż to najmędrsi zmiędzy posłów ludzie, sąż to najakkredytowańsze w Ojczyźnie subiekta
tej rady starszyzny i wybranych ludzi psować z żadnej racyi nigdy się nie godzi. Radą, radą, nie psowaniem rady żrobić co dobrego możemy, opponować się złym radom, oświecać drugich lepszą radą potrzeba, ale nie zrywać, nie niszczyć publicznej obrady.
Lecz żeby ta materyja w długi a gdzie indziej ode mnie zachowany nie wprowadziła mnie dyskurs, tu już krótko tylko to rzekę, na co nie masz repliki. Pytam się i zważmy, proszę, co to są za głowy, co to są za subiekta,
co to są za ludzie, którzy rady i sejmy zrywają? Sąż to najmędrsi zmiędzy posłów ludzie, sąż to najakkredytowańsze w Ojczyźnie subiekta
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 132
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
sposobniejszego do tej sprawy. Bo ten Muzycki instrument kto go zażywa, rękoma bywa pistowany: i przez przy kładanie palców na dziury, głosy odmieniają się. Przemian Owidyuszowych Argument Powieści Dziewiętnastej.
ARgusowi dźwiękiem takiejże muzyki uspionemu, Merk urius głowę uciął. A Juno oczy z głowy odciętej wybrawszy, na ptaka swego Pawa one wprowadziła, i ogon jego oczyma świetnych farb ozdobiła. Krowa zaś Jo długo i barzo z gniewu Junony szaleństwem utrapiona, nierychło potym , za ubłaganiem Junony, do pierwszego kształtu przywrócona jest, i Boginiej Isidy nazwisko otrzymała. Powieść Dziewiętnasta.
A Gdy jeszcze Cillenius (mając swe na pieczy) Chciał tym podobnych więcej przypominać rzeczy/
sposobnieyszego do tey spráwy. Bo ten Muzycki instrument kto go záżywa, rękomá bywa pistowány: y przez przy kładánie pálcow na dźiury, głosy odmieniáią się. Przemian Owidyuszowych Argument Powieśći Dźiewiętnastey.
ARgusowi dźwiękiem takieyże muzyki vspionemu, Merk uryus głowę vćiął. A Iuno oczy z głowy odćiętey wybrawszy, ná ptaká swego Pawá one wprowádźiła, y ogon iego oczymá świetnych farb ozdobiłá. Krowá záś Io długo y bárzo z gniewu Iunony szaleństwem vtrapiona, nierychło potym , zá vbłagániem Iunony, do pierwszego kształtu przywrocona iest, y Boginiey Isidy nazwisko otrzymałá. Powieść Dźiewiętnasta.
A Gdy ieszcze Cillenius (máiąc swe ná pieczy) Chćiał tym podobnych więcey przypominać rzeczy/
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 42
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
głosu czworakiego – ale sforce daremne lecą na las głuchy, nie przynoszą żadnego odgłosu otuchy. Któżby mi się w tych błędach przewodnikiem zjawił? Który by mię bóg z takich ciemności wybawił? Lud żydowski w pustyniach niegdy błąkający naprowadził na drogę ów słup gorający; gwiazda wodzem trzem Królom nabetejskim była i w skrytą betlejemską stajnię wprowadziła. Jak braci żeglujących dwie gwiazdy cieszyły, tak trzeba, by mi świece Kastora świeciły. Gnozys z błędu Tezeja nicią wyciągała, Sesta zaś Leandrowi światło pokazała. Jam Tobie Tezeuszem, Ty bądź Ariades, a gdy będę Leandrem, Ty też Sestyjades. Widzisz, jako ich siła po pustyniach wszędy, a każdego zaćmione
głosu czworakiego – ale sforce daremne lecą na las głuchy, nie przynoszą żadnego odgłosu otuchy. Któżby mi się w tych błędach przewodnikiem zjawił? Który by mię bóg z takich ciemności wybawił? Lud żydowski w pustyniach niegdy błąkający naprowadził na drogę ów słup gorający; gwiazda wodzem trzem Królom nabetejskim była i w skrytą betlejemską stajnię wprowadziła. Jak braci żeglujących dwie gwiazdy cieszyły, tak trzeba, by mi świece Kastora świeciły. Gnozys z błędu Tezeja nicią wyciągała, Sesta zaś Leandrowi światło pokazała. Jam Tobie Tezeuszem, Ty bądź Aryjades, a gdy będę Leandrem, Ty też Sestyjades. Widzisz, jako ich siła po pustyniach wszędy, a każdego zaćmione
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 81
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
pobożności ojcowskiej bynajmniej się nie mając i nie ładując. Bo cię też to pani matka z pobocznej zawiązała rozrywki, piastunka zawczasu igrając jak na wabiku przepiórczym wymoderowała, panna służebna w szóstym życia roku na brzuchu swoim pod pierzyną jak na bębnie niedoskonałego do pobudki doboszyka zaprawiła, konniwencja i nieostrożność rodzicielska w zwyczaj i w paskudny nałóg wprowadziła, zbytek z swawoli i wszeteczeństwa wypuścić nie może. I na ciebie, najmilszy mopsiu, nie narzykam, żeś w rzyźwości swojej i roztropności opieszał, jak prośniak głupiuchnym jesteś, będąc dzieckiem jak prosiątko maluchny, bo cię pohane mamki aż do dziesiąci lat z ręku swoich nie spuściły, w grube obyczaje wprawiły, dozór
pobożności ojcowskiej bynajmniej się nie mając i nie ładując. Bo cię też to pani matka z pobocznej zawiązała rozrywki, piastunka zawczasu igrając jak na wabiku przepiórczym wymoderowała, panna służebna w szóstym życia roku na brzuchu swoim pod pierzyną jak na bębnie niedoskonałego do pobudki doboszyka zaprawiła, konniwencyja i nieostrożność rodzicielska w zwyczaj i w paskudny nałóg wprowadziła, zbytek z swawoli i wszeteczeństwa wypuścić nie może. I na ciebie, najmilszy mopsiu, nie narzykam, żeś w rzyźwości swojej i roztropności opieszał, jak prośniak głupiuchnym jesteś, będąc dzieckiem jak prosiątko maluchny, bo cię pohane mamki aż do dziesiąci lat z ręku swoich nie spuściły, w grube obyczaje wprawiły, dozór
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 212
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
jako piorun wody/ tak ono ludu wiele wzruszyło do pokuty/ do łez: Cedry/ to jest hardych połamała ta trąba; rozdzieliła ogień/ to jest miłość/ i języki ogniste na Świątki rozdała: zatrzęsła pustynią Pogańską/ i wszytkimi krainami; bojaźliwych jelonków/ leniwych niektórych do rodzaju cnot/ strachem sądu Bożego wygotowała. Wprowadziła Potop ta trąba/ i chrztu/ i skruchy/ w którym toną grzechy. tak ten Psalm rozumieją/ ś. Bazyliusz/ Teodoretus, Augustyn, Dydymus, i Orygenes. Taka trąba była ś. Paweł/ o którym Hieronim ś. mówi/ iż był trąbą Ewangeliej/ piorunem na Pogany/ rykiem lwim. Słuchaj
iáko piorun wody/ ták ono ludu wiele wzruszyło do pokuty/ do łez: Cedry/ to iest hárdych połamáłá tá trąbá; rozdźieliłá ogień/ to iest miłość/ y ięzyki ogniste ná Swiątki rozdáłá: zátrzęsłá pustynią Pogańską/ y wszytkimi kráinámi; boiáźliwych ielonkow/ leniwych niektorych do rodzáiu cnot/ stráchem sądu Bożego wygotowáłá. Wprowádźiłá Potop tá trąbá/ y chrztu/ y skruchy/ w ktorym toną grzechy. ták ten Psalm rozumieią/ ś. Bázyliusz/ Theodoretus, Augustyn, Didimus, y Origenes. Táka trąbá byłá ś. Páweł/ o ktorym Hieronym ś. mowi/ iż był trąbą Ewángeliey/ piorunem ná Pogány/ rykiem lwim. Słuchay
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 67
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
te ich obierali; na Wojnę ekspedyując. Za panowania Romulusa było toż Imię, ale odmienna funkcja, zowiących się Tribuni Celerum, niby Rotmistrze Kawaleryj. Potym byli Tribuni-Plebis, a ci dwaj zrazu, potym dziesiąciu. Powaga ich, a bardziej Licentia z przed Senatu i Ratusza, gdzie swoje mieli Krzesła, do Senatu ich wprowadziła, tam Senat konwokować, rozpuszczać, Prawa stanowić, mieć Sądy, ważyli się. Ale ta Licentia zbyteczna znowu powagą i Prawem Senatu określona, ucięte pióra wysoko latające. Jedyna zostawiona Prerogatywa im genuina za Pospólstwem Interpozycja. Dla tego drzwi unich w dzień i w nocy otwarte, aby każdemu wolno było zanieść querelas,
te ich obierali; na Woynę expedyuiąc. Za panowania Romulusa było toż Imie, ale odmienna funkcya, zowiących się Tribuni Celerum, niby Rotmistrze Kawaleryi. Potym byli Tribuni-Plebis, a ci dway zrazu, potym dziesiąciu. Powaga ich, a bardziey Licentia z przed Senatu y Ratusza, gdzie swoie mieli Krzesła, do Senatu ich wprowadziła, tam Senat konwokować, rospuszczać, Prawa stanowić, mieć Sądy, ważyli się. Ale ta Licentia zbyteczna znowu powagą y Prawem Senatu okryślona, ucięte piora wysoko lataiące. Iedyna zostawiona Prerogatywa im genuina za Pospolstwem Interpozycya. Dla tego drzwi unich w dzień y w nocy otwarte, aby każdemu wolno było zanieść querelas,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 455
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755