lwy, które są ekstraordynarynej wielkości, mianowicie dwa, jednego nazywają królem leonum dla niezwyczajnej wielkości; tygrysów, lampartów niemało. Ze lwem wespół jest piesek maleńki, który 94 w jednej klatce się chowa i tak go już razem z Afryki przywieziono. To dziwna, iż ta tak sroga bestia, która wszytko, co jeno wpuszczą żywego, by największe zwierzę, zaraz rozdziera na pół, a tego zawsze patitur pieska, ani głodem przyciśniony na pokarm sobie nie bierze.
Dnia 3. Chodziłem po mieście przypatrując się kromom, które są obfite w różne zamorskie, portugalskie, indyjskie merkancje; tak iż nie wiem, jeżeli by się co
lwy, które są ekstraordynarynej wielkości, mianowicie dwa, jednego nazywają królem leonum dla niezwyczajnej wielkości; tygrysów, lampartów niemało. Ze lwem wespół jest piesek maleńki, który 94 w jednej klatce się chowa i tak go już razem z Afryki przywieziono. To dziwna, iż ta tak sroga bestia, która wszytko, co jeno wpuszczą żywego, by największe zwierzę, zaraz rozdziera na pół, a tego zawsze patitur pieska, ani głodem przyciśniony na pokarm sobie nie bierze.
Dnia 3. Chodziłem po mieście przypatrując się kromom, które są obfite w różne zamorskie, portugalskie, indyjskie merkancje; tak iż nie wiem, jeżeli by się co
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 305
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Jak naprzeciwko, dogóry. Za temiż łaźnia sklepista, Przy niej dwie izbie, zamczysta; Pieca w niej nie masz, przez parę Czyni ogień jakąś wzwarę. Gdy poleją rozpalony Brama Wozownia Konie Kawalkator Łaźnia
Wodą, kamień zapalony, Wtenczas bije ciepło wielkie, Na osoby Pańskie wszelkie: Które, kiedy chcą to wpuszczą, Gdy go nie chcą, drzwi zapuszczą. To wszytko za murem leży, W kominie; skąd ogień bieży, Nie wiem; prędko się napali, Dość gorąca, gdy zapali. Tam z kuraszków wodę toczą Zimną, ciepłą przez kunszt tłoczą. Z boku wanny są miedziane, Ławy biało przyodziane; Pod którymi,
Jak naprzeciwko, dogóry. Za temiż łaźnia sklepista, Przy niej dwie izbie, zamczysta; Pieca w niej nie masz, przez parę Czyni ogień jakąś wzwarę. Gdy poleją rozpalony Brama Wozownia Konie Kawalkator Łaźnia
Wodą, kamień zapalony, Wtenczas bije ciepło wielkie, Na osoby Pańskie wszelkie: Które, kiedy chcą to wpuszczą, Gdy go nie chcą, drzwi zapuszczą. To wszytko za murem leży, W kominie; skąd ogień bieży, Nie wiem; prędko się napali, Dość gorąca, gdy zapali. Tam z kuraszków wodę toczą Zimną, ciepłą przez kunszt tłoczą. Z boku wanny są miedziane, Ławy biało przyodziane; Pod którymi,
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 46
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
i skarb koronny w Lublinie i w Krakowie czyni, a oni tego budynku do dnia sądnego nie dokończą, aby roczne naznaczone pieniądze z skarbu tem dłużej, także i petycjami od ludzi na budynek tem więcej wyciągać mogli. Takimiż basztami (choć miasto zamknione czasu oblężenia jakiego będzie) zaś w kościoły przy murze będące nieprzyjaciela wpuszczą, gdyż cudzoziemców więcej in hac Societate lesu, niżli Polaków. Superior ich zakonu Hiszpan, Włoch, którzy azaż nie promovere exteros principes przysięgają, aby dominatus et monarchia zostawała po wszytkim świecie domui Austriacae, a electio libera, która wolności naszej fundamentem jest, aby penitus była sublata? A do tego w pokojach pańskich,
i skarb koronny w Lublinie i w Krakowie czyni, a oni tego budynku do dnia sądnego nie dokończą, aby roczne naznaczone pieniądze z skarbu tem dłużej, także i petycyami od ludzi na budynek tem więcej wyciągać mogli. Takimiż basztami (choć miasto zamknione czasu oblężenia jakiego będzie) zaś w kościoły przy murze będące nieprzyjaciela wpuszczą, gdyż cudzoziemców więcej in hac Societate lesu, niżli Polaków. Superior ich zakonu Hiszpan, Włoch, którzy azaż nie promovere exteros principes przysięgają, aby dominatus et monarchia zostawała po wszytkim świecie domui Austriacae, a electio libera, która wolności naszej fundamentem jest, aby penitus była sublata? A do tego w pokojach pańskich,
Skrót tekstu: PismoPotwarzCz_II
Strona: 48
Tytuł:
Na pismo potwarzające ludzie cnotliwe pod tytułem »Otóż tobie rokosz«, wydane na ohydę rycerstwa na rokoszu będącego, prawdziwa i krótka odpowiedź.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
, byś to sprawić raczył, Żebym Jej piękność zdaleka obaczył. Jużem ci rzecze Zefir, raz powiedział, Ze uporczywie, tam chcesz być nieboże Gdzie nikt żyjący z Bogami nie siedział, Żeby bez ciernia kwitneły ci Roże, W przód się przygotuj na tysiączne chłosty, Nim cię na pierwsze przed Raj wpuszczą mosty.
Ale kiedyś jest tej serca odwagi Być tam koniecznie gdzieś sobie założył, Jeźliś tak mężny przyjąć wszelkie plagi Żebyś się po nich nie cofnoł nie strwożył, Ja to z przyjaźni ku tobie uczynię Zanieść przyrzekam kędy są Boginie. Ty zaś ADOLFIE ufaj mi i wierzaj Zdaj wolą twoję pod Zefira władzą Słuchaj
, byś to spráwić ráczył, Zebym Jey piękność zdáleka obaczył. Jużem ći rzecze Zefir, raz powiedział, Ze uporczywie, tam chcesz być nieboże Gdzie nikt żyiący z Bogami nie siedział, Zeby bez ćiernia kwitneły ći Roże, W przod się przygotuy ná tysiączne chłosty, Nim cię ná pierwsze przed Ray wpuszczą mosty.
Ale kiedyś iest tey serca odwagi Być tam koniecznie gdzieś sobie założył, Jeźliś ták mężny przyiąć wszelkie plági Zebyś się po nich nie cofnoł nie strwożył, Já to z przyiaźni ku tobie uczynię Zánieść przyrzekam kędy są Boginie. Ty zaś ADOLFIE ufay mi y wierzay Zday wolą twoię pod Zefira włádzą Słuchay
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 229
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
się za mną ukrzyżuj zemną/ będziesz w tym biegu stateczniejszy/ gdy nigdzie z drogi zejść nie będziesz mógł/ bo się przybijesz. Podnieś się podnieś/ trzcinkać to lekka coś poniósł żyjąc na świecie/ jeszcze potrzeba coś ważniejszego uczynić/ trzeba do wagi czego cięższego/ na którą wszytkie położą sprawy twoje/ wprzód niż cię wpuszczą do nieba/ a nie masz nad krzyż niż cięższego/ który jednak do wagić nie pomoże/ jeżeli się do niego nie podniesiesz/ i jeżeli siebie do niego nie przybijesz. Weś się człowiecze/ podnieś się człowiecze ukrzyżuj się człowiecze. Nie ważny będziesz gdy cię kto inszy weźmie/ kto inszy podniesie/ kto inszy
się zá mną vkrzyżuy zemną/ będźiesz w tym biegu statecznieyszy/ gdy nigdźie z drogi zeyść nie będźiesz mogł/ bo się przybiiesz. Podnieś się podnieś/ trzćinkáć to lekka cos poniosł żyiąc ná świećie/ ieszcze potrzebá coś ważnieyszego vczynić/ trzebá do wagi czego cięższego/ ná ktorą wszytkie położą spráwy twoie/ wprzod niż ćię wpuszczą do niebá/ á nie mász nád krzyż niż ćięższego/ który iednák do wagić nie pomoże/ ieżeli się do niego nie podnieśiesz/ y ieżeli siebie do niego nie przybiiesz. Weś się człowiecze/ podnieś się człowiecze vkrzyżuy się człowiecze. Nie ważny będźiesz gdy ćię kto inszy weźmie/ kto inszy podnieśie/ kto inszy
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 646
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
wszędy rozstawiali, i żywić ich darmo musiano, oprócz miesięcznych pieniędzy. ROK 1709. ROK 1709.
§. 36. Carowicz gdy się miał przenosić z Koniecpola do Krakowa, wybrał się wprzód nawiedzić obraz matki boskiej w Częstochowie, dokąd już zmierzchem z księżną Mężykową przyjechał w kilkaset koni Moskwy. Rozumieli prostacy, że ich wpuszczą do fortecy wszystkich, ale ledwie nazajutrz jego samego w kilkunastu osobach to szczęście spotkało, i to z wielką ostrożnością, a zbrojna asystencja musiała za szrankami poczekać. Przed obrazem matki boskiej, choć schizmatyk, czynił wielkie weneracje i popom swoim nabóżeństwo rano odprawować kazał; naśpiewawszy się według obrządku ich kościoła, całował się z księżną
wszędy rozstawiali, i żywić ich darmo musiano, oprócz miesięcznych pieniędzy. ROK 1709. ROK 1709.
§. 36. Carowicz gdy się miał przenosić z Koniecpola do Krakowa, wybrał się wprzód nawiedzić obraz matki boskiéj w Częstochowie, dokąd już zmierzchem z księżną Mężykową przyjechał w kilkaset koni Moskwy. Rozumieli prostacy, że ich wpuszczą do fortecy wszystkich, ale ledwie nazajutrz jego samego w kilkunastu osobach to szczęście spotkało, i to z wielką ostrożnością, a zbrojna asystencya musiała za szrankami poczekać. Przed obrazem matki boskiéj, choć schizmatyk, czynił wielkie weneracye i popom swoim nabóżeństwo rano odprawować kazał; naśpiewawszy się według obrządku ich kościoła, całował się z księżną
Skrót tekstu: OtwEDziejeCzech
Strona: 167
Tytuł:
Dzieje Polski pod panowaniem Augusta II od roku 1696 – 1728
Autor:
Erazm Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1696 a 1728
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1728
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Józef Czech
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1849
wątpliwym ścierając się losem Drugi raz górę wybił nad młokosem. CLIX. I z lądu także zawiodszy tarany, Tłukł bez przestanku Laodyckie mury, A iż nie mógł być Marsus przekonany, Żeby był w nocy otworzył klausury, Setnikom powab w dzienną wartę dany, Którzy kiedy ów zbywał snem natury, Kasego w Miasto mniejszymi fortkami Wpuszczą i z jego oraz żołnierzami. CLX. Łeb kazał uciąć Dolabella sobie, Po wzięciu Miasta, co mu sługa zrobił, I Marsus sam się zabił w tej żałobie; Kasjus wprzód zaś Wojsko przysposobił, Ze mu ku jego przysięgło podobie; Obywatelów potym Miejskich pobił Kaplice, Skarby, groby i Kościoły, I ludzi łupiąc
wątpliwym scieraiąc się losem Drugi raz gorę wybił nad młokosem. CLIX. I z lądu także zawiodszy tarany, Tłukł bez przestanku Laodyckie mury, A isz nie mogł bydz Marsus przekonany, Zeby był w nocy otworzył klausury, Setnikom powab w dzienną wartę dany, Ktorzy kiedy ow zbywał snem natury, Kassego w Miasto mnieyszymi fortkami Wpusżczą y z iego oraz żołnierzami. CLX. Łeb kazał uciąc Dolabella sobie, Po wzięciu Miasta, co mu sługa zrobił, I Marsus sam się zabił w tey żałobie; Kassyus wprzod zas Woysko przysposobił, Ze mu ku iego przysięgło podobie; Obywatelow potym Mieyskich pobił Kaplice, Skarby, groby y Koscioły, I ludzi łupiąc
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 199
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
cudzego na stronę odłoży, temu tak skąpy jako i szczodry równy się widzi. Jako na kamieniu próbierskim złoto złotnik poznawa, tak ubogi skąpego a nieużytego poznać prędko może. To z doświadczenia mówię.”
Odpowiedział: — „Zaż nie wiesz, że swoich najwierniejszych u drzwi zawsze trzymają, na które, gdy kogo wpuszczą, gniewliwie fukają, i aby nikomu nie dopuszczali, rozkazują? Ciż wżdy, co osoby jako tako rozeznać umieją, obyczajnie ludzi: „Nie chodź, nie masz tam nikogo!” mówiąc, zbywają, i pono prawdę mówią. Gdyż gdziekolwiek rozumu, obyczajów i dobrych uczynków nie ma, tedy odźwierny dobrze mówi
cudzego na stronę odłoży, temu tak skąpy jako i szczodry równy się widzi. Jako na kamieniu próbierskim złoto złotnik poznawa, tak ubogi skąpego a nieużytego poznać prędko może. To z doświadczenia mówię.”
Odpowiedział: — „Zaż nie wiesz, że swoich najwierniejszych u drzwi zawsze trzymają, na które, gdy kogo wpuszczą, gniewliwie fukają, i aby nikomu nie dopuszczali, rozkazują? Ciż wżdy, co osoby jako tako rozeznać umieją, obyczajnie ludzi: „Nie chodź, nie masz tam nikogo!” mówiąc, zbywają, i pono prawdę mówią. Gdyż gdziekolwiek rozumu, obyczajów i dobrych uczynków nie ma, tedy odźwierny dobrze mówi
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 224
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
/ a szlibyście ze mną. Cóż tedy wiesz? Teraz tu Książę wjedzie ze trzema sty koni. Tam będą zacne igrzyska rycerskie/ turnieje i gonitwy/ tam będą zbijać/ do pierścionka gonić/ na ostre gonić/ niedźwiedzie szczwać/ i tym podobne rzeczy odprawować/ tam ja pójdę. Ale tam nie każdego wpuszczą. Umiem ja w to potrafić? Mam ja znajomego/ dobre zachowanie przy dworze Książęcim. A jakożci się podobała ta krotochwila? Takich rzeczy nie widziałem jako żyw. Dziękujęć/ żeś mię z sobą wziął. A kiedy się zaś zejdziemy * z sobą ujrzemy?) We śrzodę/ da Pan Bóg/ jeśli
/ á szlibyśćie ze mną. Coż tedy wiesz? Teraz tu Kśiążę wjedźie ze trzemá sty koni. Tam będą zacne igrzyská rycerskie/ turnieje y gonitwy/ tám będą zbijáć/ do pierśćionka gonić/ ná ostre gonić/ niedźwiedźie szcżwać/ y tym podobne rzecży odpráwowáć/ tám ja poydę. Ale tám nie káżdego wpuszcżą. Vmiem ja w to potráfić? Mam ja znájomego/ dobre záchowánie przy dworze Kśiążęćim. A jákożći śię podobáłá tá krotochwilá? Tákich rzecży nie widźiałem jáko żyw. Dźiękuięć/ żeś mię z sobą wźiął. A kiedy się záś zeydźiemy * z sobą uyrzemy?) We śrzodę/ da Pan Bog/ jeśli
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 59
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612