, Wiś na topoli.
Po twoim stroju i przez twoje strony Będzie i Zefir przebierał pieszczony, I lepiej nowe znajdzie nut kawalce Niż nasze palce.
A ja tymczasem, wsparszy dłonią szyję, Albo się z zdroju bliskiego napiję, Albo zwabiony jego szumnym biegiem Usnę nad brzegiem.
Cóż jest? Niebo się chmurzą i obłoki Wróżą nam deszcza gęstego potoki. Wstańmy. Tak ci to pogoda na świecie Z deszczem się plecie. STAREJ
Twierdzisz, żeś się za króla Stefana rodziła: Łżesz, babo, boś za Piasta już na świecie była. I tak łżesz, bo jako twe drżące świadczą lata, Wraz-eś stworzona z Ewą na
, Wiś na topoli.
Po twoim stroju i przez twoje strony Będzie i Zefir przebierał pieszczony, I lepiej nowe znajdzie nut kawalce Niż nasze palce.
A ja tymczasem, wsparszy dłonią szyję, Albo się z zdroju bliskiego napiję, Albo zwabiony jego szumnym biegiem Usnę nad brzegiem.
Cóż jest? Niebo się chmurzą i obłoki Wróżą nam deszcza gęstego potoki. Wstańmy. Tak ci to pogoda na świecie Z deszczem się plecie. STAREJ
Twierdzisz, żeś się za króla Stefana rodziła: Łżesz, babo, boś za Piasta już na świecie była. I tak łżesz, bo jako twe drżące świadczą lata, Wraz-eś stworzona z Ewą na
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 93
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
intruzy.” Aż mój sługa: „Ba, rzężą od kontuszów guzy.” „Dlaboga, strzeżcie moich!” „Naszeć to urżnięto.” „Zjedzże diabła z nowiną w to chwalebne święto!” 185. FRANCA Z ROŻĄ
Lilią się Francja czyli pisze różą? Bo wszyscy francowaci zaraz o niej wróżą. A ktokolwiek dostanie w naszej Polsce france, Wnet mu na twarz różane występują glance. 186 (P). NAJLEPSZE RADY MIESZAJĄ TREFUNKI
Zawartą miałem przyjaźń, i strzegłem jej pilnie, Z księdzem Sikorskim, niegdy plebanem w Mogilnie. Śmiele w poczet cnotliwych policzę go patrów. Ten, cierpiąc w swej starości
intruzy.” Aż mój sługa: „Ba, rzężą od kontuszów guzy.” „Dlaboga, strzeżcie moich!” „Naszeć to urżnięto.” „Zjedzże diabła z nowiną w to chwalebne święto!” 185. FRANCA Z ROŻĄ
Liliją się Francyja czyli pisze różą? Bo wszyscy francowaci zaraz o niej wróżą. A ktokolwiek dostanie w naszej Polszczę france, Wnet mu na twarz różane występują glance. 186 (P). NAJLEPSZE RADY MIESZAJĄ TREFUNKI
Zawartą miałem przyjaźń, i strzegłem jej pilnie, Z księdzem Sikorskim, niegdy plebanem w Mogilnie. Śmiele w poczet cnotliwych policzę go patrów. Ten, cierpiąc w swej starości
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 281
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
proce: „Bardzo słuszna owocem nagradzać owoce. Jednak że wiśnie nie masz, na ten czas się figą Kontentujcie.” Zrozumiał i poszedł za dygą. 306. NA CHUSTKĘ W RÓŻĘ SZYTĄ PANU STAROŚCIE SĄDECKIEMU OD ŻONY JEGO
Ślicznie kwitnącą, cóż, gdy lecie tylko, różą Bóg stworzył, ale mnie tak me nadzieje wróżą, Że jako ta, którąć dziś posyłam na płótnie, Wszytkie niesmaki, wszytkie wyrzuciwszy kłótnie, I świeckich, i niebieskich pociech wdzięcznym kwiatem Nieskończonym twe serce rozwije się latem, Które po przeszłych trudów ma nastąpić zimie, Czegoć z dusze, nie tylko w podłym życzę rymie. 307 (P). NIECHCĄCY ZJADŁA
proce: „Bardzo słuszna owocem nagradzać owoce. Jednak że wiśnie nie masz, na ten czas się figą Kontentujcie.” Zrozumiał i poszedł za dygą. 306. NA CHUSTKĘ W RÓŻĘ SZYTĄ PANU STAROŚCIE SĄDECKIEMU OD ŻONY JEGO
Ślicznie kwitnącą, cóż, gdy lecie tylko, różą Bóg stworzył, ale mnie tak me nadzieje wróżą, Że jako ta, którąć dziś posyłam na płótnie, Wszytkie niesmaki, wszytkie wyrzuciwszy kłótnie, I świeckich, i niebieskich pociech wdzięcznym kwiatem Nieskończonym twe serce rozwije się latem, Które po przeszłych trudów ma nastąpić zimie, Czegoć z dusze, nie tylko w podłym życzę rymie. 307 (P). NIECHCĄCY ZJADŁA
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 321
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
I malarz, i astrolog nie weźmie od kopy; Poeta nic, prócz kilku dobrych słów tym razem, Niechaj muzy pospołu prowadzi z Parnazem. 506. SKĄD W PolscE DYZENTERIA A.1676 IN JULIO
Czy to potrawy, czy niezdrowe trunki Powszechnej w Polsce przyczyną biegunki, Czy nas tak insza okazja morzy, Niech astrolodzy wróżą i doktorzy; Ja doświadczenie rzeczy mając w próbie, Strach okazją kładę tej chorobie. Gorszczejsze stokroć awizy nad piołyn, Turcy Podole, orda pali Wołyń, Gdy już, już ogień siąga prawie dachu, Czy nowinaż to, usrać się od strachu I znowu prędkie wyprzątnąwszy kiszki, Ichże krwią gasić pogańskie opryszki?
I malarz, i astrolog nie weźmie od kopy; Poeta nic, prócz kilku dobrych słów tym razem, Niechaj muzy pospołu prowadzi z Parnazem. 506. SKĄD W POLSZCZE DYZENTERIA A.1676 IN IULIO
Czy to potrawy, czy niezdrowe trunki Powszechnej w Polszczę przyczyną biegunki, Czy nas tak insza okazyja morzy, Niech astrolodzy wróżą i doktorzy; Ja doświadczenie rzeczy mając w próbie, Strach okazyją kładę tej chorobie. Gorszczejsze stokroć awizy nad piołyn, Turcy Podole, orda pali Wołyń, Gdy już, już ogień siąga prawie dachu, Czy nowinaż to, usrać się od strachu I znowu prędkie wyprzątnąwszy kiszki, Ichże krwią gasić pogańskie opryszki?
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 409
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
,,Drogi rok" - praktykarze wtenczas powiadają, Gdy wilcy koło gromnic wzajem się kąsają. Nie wiem jaki rok sasom teraz prorokować, W czerwcu jęli zębato na się następować. - ,,Diabeł kiedy na diabła (mówi Pan) powstanie, Natychmiast państwo jego i władza ustanie. Zaczem po diable sobie niech wróżą lutrowie, Kiedy się wyganiają wzajem ministrowie. RADA PRZYJACIELSKA P.M.S.
Ostrzegam was panowie sascy ministrowie, Żeby was nie pozwali do prawa katowie, Albowiem katowskiego barzo zakrawacie, Kiedy sami wzajem się z miasta wycinacie. Ba, i zgoła w urzędzie z nimi się zgadzacie, Tylko że wy bezprawnie ludzie zabijacie
,,Drogi rok" - praktykarze wtenczas powiadają, Gdy wilcy koło gromnic wzajem się kąsają. Nie wiem jaki rok sasom teraz prorokować, W czerwcu jęli zębato na się następować. - ,,Diabeł kiedy na diabła (mówi Pan) powstanie, Natychmiast państwo jego i władza ustanie. Zaczem po diable sobie niech wróżą lutrowie, Kiedy się wyganiają wzajem ministrowie. RADA PRZYJACIELSKA P.M.S.
Ostrzegam was panowie sascy ministrowie, Żeby was nie pozwali do prawa katowie, Albowiem katowskiego barzo zakrawacie, Kiedy sami wzajem się z miasta wycinacie. Ba, i zgoła w urzędzie z nimi się zgadzacie, Tylko że wy bezprawnie ludzie zabijacie
Skrót tekstu: DolBitKontr
Strona: 313
Tytuł:
Bitwa ministrów saskich
Autor:
Matyjasz Doliwski
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
jeno chcieli i co się im zdało Czynić, tego im niebo pozwalało. I tak z szczęśliwym początkiem powraca Koniecpolskiego do obozu praca, Którą i sam Pan i rycerstwo z chwałą — Ciesząc się z tego — przyjmują niemałą. A gdy tak wszyscy z początku dobrego Weselili się i szczęścia pierwszego O dalszym sobie tusząc powodzeniu Szczęśliwie wróżą, Boskiemu imieniu Wszystkie swe siły cale poświęcają I przyszłą bitwę Jego władzy dają. Wtym też już wieczór zachodził powoli, Już też i słońce po skrwawionej roli Z purpurowemi swe koło obłoki Pod sam ocean toczyło głęboki. Potym modrawa noc zaszła z sygnety, Które posadził na niebie Bóg święty; Jak diamenty i ognie pałały,
jeno chcieli i co się im zdało Czynić, tego im niebo pozwalało. I tak z szczęśliwym początkiem powraca Koniecpolskiego do obozu praca, Którą i sam Pan i rycerstwo z chwałą — Ciesząc się z tego — przymują niemałą. A gdy tak wszyscy z początku dobrego Weselili się i szczęścia pierwszego O dalszym sobie tusząc powodzeniu Szczęśliwie wróżą, Boskiemu imieniu Wszystkie swe siły cale poświęcają I przyszłą bitwę Jego władzy dają. Wtym też już wieczór zachodził powoli, Już też i słońce po skrwawionej roli Z purpurowemi swe koło obłoki Pod sam ocean toczyło głęboki. Potym modrawa noc zaszła z sygnety, Które posadził na niebie Bóg święty; Jak dyjamenty i ognie pałały,
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 110
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
swe mianuje proroki, próżno się dawią krucy, kawy, sroki. Kogo pomazał Bóg przez Samuela, temu być panem z kandydatów wiela. Jeszcze cię promień nie widział słoneczny, kiedyś z metryki przywileje wiecznej, jeszcześ dziecięciem był i barzo młody, kiedyś górnych gwiazd skuteczne dowody, coć prognostyki dawno niezmyślone wróżą, na polską odbierał koronę. Nie wątpię, że ta gadzina dla jadła szeroko pola chocimskie osiadła i gdyby rozum był do apetytu, znając przyczynę tak dobrego bytu, żeś je dosytem mięsem napchał tłustem, witałyby cię te wszytkie Augustem. Więc gdy osiędą twe ojczyste Pole, proszę, niechaj też wolno będzie pszczole
swe mianuje proroki, próżno się dawią krucy, kawy, sroki. Kogo pomazał Bóg przez Samuela, temu być panem z kandydatów wiela. Jeszcze cię promień nie widział słoneczny, kiedyś z metryki przywileje wiecznéj, jeszcześ dziecięciem był i barzo młody, kiedyś górnych gwiazd skuteczne dowody, coć prognostyki dawno niezmyślone wróżą, na polską odbierał koronę. Nie wątpię, że ta gadzina dla jadła szeroko pola chocimskie osiadła i gdyby rozum był do apetytu, znając przyczynę tak dobrego bytu, żeś je dosytem mięsem napchał tłustem, witałyby cię te wszytkie Augustem. Więc gdy osiędą twe ojczyste Pole, proszę, niechaj też wolno będzie pszczole
Skrót tekstu: PotPocztaKarp
Strona: 69
Tytuł:
Poczta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Muza polska: na tryjumfalny wjazd najaśniejszego Jana III
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Adam Karpiński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1996
chodzą zakonnicy. Do Osmana wracając, dosyć ten miał buty Z natury, ale kiedy przystąpiła ku tej Opinia, którą w nim zauszni pochlebce Budzili, już nie ziemię, samo niebo depce. Świeżo przeszłe zwycięstwa, oddane pod Buszą Wołochy, barziej górną fantazyją puszą. Tak szczęśliwe początki monarchii jego Coś mu prognostykują, coś wróżą większego. CZĘŚĆ PIERWSZA
Jednym się oceanem, jednym światem nie chce Kontentować; tym serce wychełznane łechce, Że mu nic bezdrożnego, o co się pokusi; Sama nawet natura posłuszna być musi. Najwięcej Skinderbasza wojnę mu zalecał, I coraz nowy ogień w młodym człeku wzniecał. Nieprzyjaciel Polakom jawnie i pokątnie, Wnet swoje i
chodzą zakonnicy. Do Osmana wracając, dosyć ten miał buty Z natury, ale kiedy przystąpiła ku téj Opinia, którą w nim zauszni pochlebce Budzili, już nie ziemię, samo niebo depce. Świeżo przeszłe zwycięstwa, oddane pod Buszą Wołochy, barziej górną fantazyją puszą. Tak szczęśliwe początki monarchiej jego Coś mu prognostykują, coś wróżą większego. CZĘŚĆ PIERWSZA
Jednym się oceanem, jednym światem nie chce Kontentować; tym serce wychełznane łechce, Że mu nic bezdrożnego, o co się pokusi; Sama nawet natura posłuszna być musi. Najwięcej Skinderbasza wojnę mu zalecał, I coraz nowy ogień w młodym człeku wzniecał. Nieprzyjaciel Polakom jawnie i pokątnie, Wnet swoje i
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 22
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
nim do Chocimu Na więzienie odesłan, hetmanów w tym sprawi, Że się najpierwszym Osman kawałkiem udawi (Tak się w nieokróconym sam zaklął uporze), Jeżeli go nie w polskim ukusi taborze, I nie pierwej po tym się uspokoi poście, Aż tam koniem po trupów naszych wjedzie moście. Aleć mężni Polacy dobrze sobie wróżą, Że trupa na pogany głowami położą; Nastrzelali Tatarów, języków nawiedli. A już czwarta z południa, wszyscy się najedli, Sam tylko Osman na czczo, bo, jako się rzekło, Wprzód niż jeść, wszytkich nas miał zbić i wegnać w piekło, Więc do swoich hetmanów surowe śle grozy: Niech się harcem
nim do Chocimu Na więzienie odesłan, hetmanów w tym sprawi, Że się najpierwszym Osman kawałkiem udawi (Tak się w nieokróconym sam zaklął uporze), Jeżeli go nie w polskim ukusi taborze, I nie pierwej po tym się uspokoi poście, Aż tam koniem po trupów naszych wjedzie moście. Aleć mężni Polacy dobrze sobie wróżą, Że trupa na pogany głowami położą; Nastrzelali Tatarów, języków nawiedli. A już czwarta z południa, wszyscy się najedli, Sam tylko Osman na czczo, bo, jako się rzekło, Wprzód niż jeść, wszytkich nas miał zbić i wegnać w piekło, Więc do swoich hetmanów surowe śle grozy: Niech się harcem
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 136
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
należący list Dilawerowi I te, którymi sami miękczą się bogowie, Upominki, ruszą się z obozu posłowie. A cokolwiek splendorów jeszcze między swymi Było od szat, rysztunków, koni, poszło z nimi. Prowadzi ich w rozkwitem na pół pola gronie, Życzliwa kompania, acz na obie stronie Serca niosą wątpliwe; różni różnie wróżą. Gdzież wiara w poganinie? Bez ciernia gdzie różą Obaczysz? Na ostatek oddadzą ich Bogu. I westchnąwszy, powrócą do swojego progu. WOJNY CHOCIMSKIEJ CZĘŚĆ DZIEWIĄTA
Już Wewel dał znać o nich, bo sam ich kałauzem; Już ich Turcy z niezmiernym czekają aplauzem. Co żywo się na wozy i na budy
należący list Dilawerowi I te, którymi sami miękczą się bogowie, Upominki, ruszą się z obozu posłowie. A cokolwiek splendorów jeszcze między swymi Było od szat, rysztunków, koni, poszło z nimi. Prowadzi ich w rozkwitem na pół pola gronie, Życzliwa kompania, acz na obie stronie Serca niosą wątpliwe; różni różnie wróżą. Gdzież wiara w poganinie? Bez ciernia gdzie różą Obaczysz? Na ostatek oddadzą ich Bogu. I westchnąwszy, powrócą do swojego progu. WOJNY CHOCIMSKIEJ CZĘŚĆ DZIEWIĄTA
Już Wewel dał znać o nich, bo sam ich kałauzem; Już ich Turcy z niezmiernym czekają aplauzem. Co żywo się na wozy i na budy
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 276
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924