; Niejedna się bez febry nabawi gorączki. 480. DO PANNY, CO KREDĘ GRYZŁA
Panna kredę jadała już będący w zmowie; Czego kiedy się pewnie jej młodzieniec dowie, Oddawając marcypan: „Barzo się — rzecze — tem Konfunduję, i za złe nie mieć mi, sekretem. Co Waszmości po kredzie, różnie sobie wróżę, Bo jeżeli dla kresek, to nic nie pomoże. Dziś gotowizna płaci, darmo się na ścienie Szynkarz cieszy kreskami; zdjąwszy i odzienie
Z dłużnika, próżno, próżno, choćby chciał do zdechu, Kto nie może, a kreska nie idzie do miechu.” 481. WDOWA PIASEK JADŁA
Garścią piasek do gęby sypie
; Niejedna się bez febry nabawi gorączki. 480. DO PANNY, CO KREDĘ GRYZŁA
Panna kredę jadała już będący w zmowie; Czego kiedy się pewnie jej młodzieniec dowie, Oddawając marcypan: „Barzo się — rzecze — tem Konfunduję, i za złe nie mieć mi, sekretem. Co Waszmości po kredzie, różnie sobie wróżę, Bo jeżeli dla kresek, to nic nie pomoże. Dziś gotowizna płaci, darmo się na ścienie Szynkarz cieszy kreskami; zdjąwszy i odzienie
Z dłużnika, próżno, próżno, choćby chciał do zdechu, Kto nie może, a kreska nie idzie do miechu.” 481. WDOWA PIASEK JADŁA
Garścią piasek do gęby sypie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 397
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
giniemy na wszystkim, upadamy na wszystkim, a coraz to głębiej.
Tak dalece, że jako najmędrszy ów rzymski konsul, statysta i polityk z nieszczęśliwych swego okoliczności czasu zdał się koniekturować pewnie, co po tym nastąpi. „Nie z ptaków — mówi — lotu, nie z gwiazd, jako astrologowie zwykli, ja tobie wróżę, ale mam insze, które obserwuję, znaki: mnie znaki do wróżenia są te, w których jesteśmy, okoliczności i czasy; z teraźniejszych o przyszłych czasach wróżba nasza wiarę znaleźć u każdego powinna.” Tak mówić mogę, jeżeli i z naszej, w jakiej jesteśmy, sytuacji, wnieść się o przyszłym godzi.
giniemy na wszystkim, upadamy na wszystkim, a coraz to głębiej.
Tak dalece, że jako najmędrszy ów rzymski konsul, statysta i polityk z nieszczęśliwych swego okoliczności czasu zdał się koniekturować pewnie, co po tym nastąpi. „Nie z ptaków — mówi — lotu, nie z gwiazd, jako astrologowie zwykli, ja tobie wróżę, ale mam insze, które obserwuję, znaki: mnie znaki do wróżenia są te, w których jesteśmy, okoliczności i czasy; z teraźniejszych o przyszłych czasach wróżba nasza wiarę znaleźć u każdego powinna.” Tak mówić mogę, jeżeli i z naszej, w jakiej jesteśmy, sytuacyi, wnieść się o przyszłym godzi.
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 111
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
! Proszę, niech Mars, nie Wulkan, bierze moje karty! Więc jeżeli Homerus, książę między Greki, Maro między Latyny, nie mógł ujść opieki, Ronsard między Francuzy, zębatego Moma, Zielone drewno gore, nie maż się bać słoma? Ale twymi stopami, o wielki Jakubie Sobieski, postępując, dobrze wróżę sobie: Że jak pod jesionowym, co się go wąż boi, Tak cał będę pod cieniem wielmożności twojej! Splendor domu wielkiego, który w tej Korony I Marsem i Minerwą niebo bije łony Od najpierwszych początków i konsem i swadą, Zaślepi tę gadzinę swym blaskiem szkaradą; Splendor wielkich honorów, które, gdy terminu Dostąpią
! Proszę, niech Mars, nie Wulkan, bierze moje karty! Więc jeżeli Homerus, książę między Greki, Maro między Latyny, nie mógł ujść opieki, Ronsard między Francuzy, zębatego Moma, Zielone drewno gore, nie maż się bać słoma? Ale twymi stopami, o wielki Jakubie Sobieski, postępując, dobrze wróżę sobie: Że jak pod jesionowym, co się go wąż boi, Tak cał będę pod cieniem wielmożności twojéj! Splendor domu wielkiego, który w tej Korony I Marsem i Minerwą niebo bije łony Od najpierwszych początków i konsem i swadą, Zaślepi tę gadzinę swym blaskiem szkaradą; Splendor wielkich honorów, które, gdy terminu Dostąpią
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 12
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
znał i przyległe, niegodne cienia i wieże ponurej! Kto je tam zawarł niewdzięcznymi mury?
Aleć taż tego bogini przyczyną, której kto ufa, ten się wspiera trzciną, acz snadź i krętym wichrem uniesiony, kiedy filary drżały tej Korony; nie dziw, że spólnym tam uwiązł zabiegiem, skąd mu ja wróżę wyniść przed tym śniegiem.
MERKURYJUSZTy wróżysz, a ja zaś mu tego życzę, a jeśli trzeba, wymowy pożyczę, której Arpinas użył wywołany, wywodząc z rumów swe upadłe ściany, acz on już tego ideą snadź nosi, skoro go jego cierpliwość wyprosi.
APOLLOWróćmy się tam gdzie w szranku czynią obie
znał i przyległe, niegodne cienia i wieże ponuréj! Kto je tam zawarł niewdzięcznymi mury?
Aleć taż tego bogini przyczyną, której kto ufa, ten się wspiera trzciną, acz snadź i krętym wichrem uniesiony, kiedy filary drżały tej Korony; nie dziw, że spólnym tam uwiązł zabiegiem, skąd mu ja wróżę wyniść przed tym śniegiem.
MERKURYJUSZTy wróżysz, a ja zaś mu tego życzę, a jeśli trzeba, wymowy pożyczę, której Arpinas użył wywołany, wywodząc z rumów swe upadłe ściany, acz on już tego ideą snadź nosi, skoro go jego cierpliwość wyprosi.
APOLLOWróćmy się tam gdzie w szranku czynią obie
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 217
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995