, dlatego tylko że sami szczególnym prywatnego interesu uporem obstinati, przyjąć jedności et dulce nomen pacis od króla swego i jego się władzy poddać wzdrygają; zostaliśmy położeni scissis in diversa partibus bez wszelkiego rządu, pod arbitrio usurpatoris Regis, aby po solennej detronizacji i abdykacji swojej w kilka tysięcy Exoticae militiae jako na zajazd jakiej wioski wracał się i aby z nas niewinne czynsze, podatki i kontrybucje zdzierając, najprzedniejszych familii ludźmi, o najmniejsze ich suspicje zabierając, napełniał więzienia. Culpa redarguat ipsum, kto tego disunii et tantorum causa malorum. Ja zaś pro munere urzędu mego, wszystkie in genere i każdego in particulari z wmpanów obwieszczając, hoc auxilio armorum prześwietnej
, dlatego tylko że sami szczególnym prywatnego interesu uporem obstinati, przyjąć jedności et dulce nomen pacis od króla swego i jego się władzy poddać wzdrygają; zostaliśmy położeni scissis in diversa partibus bez wszelkiego rządu, pod arbitrio usurpatoris Regis, aby po solennéj detronizacyi i abdykacyi swojéj w kilka tysięcy Exoticae militiae jako na zajazd jakiéj wioski wracał się i aby z nas niewinne czynsze, podatki i kontrybucye zdzierając, najprzedniejszych familii ludźmi, o najmniejsze ich suspicye zabierając, napełniał więzienia. Culpa redarguat ipsum, kto tego disunii et tantorum causa malorum. Ja zaś pro munere urzędu mego, wszystkie in genere i każdego in particulari z wmpanów obwieszczając, hoc auxilio armorum prześwietnéj
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 291
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
głupią, Żem chciała na psie jeździć?” „Niechaj mi wyłupią Oczy — mąż jej odpowie — jeżeli to było I w pomyśleniu moim; pewnieć się przyśniło.” Toż skoro wyda posła i co przezeń wskazał, Co rychlej go zawołać pan sobie rozkazał. „Powiedaj — rzecze — po com wracał cię do pani?” „Żeby nie u niej, ale ksiądz siedział w plebani. W tym usłuchać, rozumiem, podobniejsza była, Żeby na psie, jakom jej mówił, nie jeździła: Czego ludzie nie czynią i wadzi to zdrowiu, W tym cię nie chciała słuchać; w tamtym pogotowiu.” 73
głupią, Żem chciała na psie jeździć?” „Niechaj mi wyłupią Oczy — mąż jej odpowie — jeżeli to było I w pomyśleniu moim; pewnieć się przyśniło.” Toż skoro wyda posła i co przezeń wskazał, Co rychlej go zawołać pan sobie rozkazał. „Powiedaj — rzecze — po com wracał cię do pani?” „Żeby nie u niej, ale ksiądz siedział w plebani. W tym usłuchać, rozumiem, podobniejsza była, Żeby na psie, jakom jej mówił, nie jeździła: Czego ludzie nie czynią i wadzi to zdrowiu, W tym cię nie chciała słuchać; w tamtym pogotowiu.” 73
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 234
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Zostawiwszy nieźrałe mężowi jagody, Który, niemiłosiernej kwoli śmierci zrzędzie, Na zielonej z gołębiem gałęzi nie siędzie. 126. DO KONIA HERBOWNEGO JEGOMOŚCI PANA STOLNIKA KORONNEGO PO ŚMIERCI OBU TYCH ICHMOŚCI
Kiedy pasał Apollo Admetowe stada, On koń, na którym sam król Tesalijej siada,
Lub ze stania wychodził, lub się na nie wracał, Zawsze wesół, żaden go niewczas nie okracał. Aż skoro po Alceście pan jego owdowiał, Jakoby nigdy nie on, tak zaraz osowiał, Spuścił oczy, wyrzucił grzywę, karki schylił; Wnet mu pański frasunek fantazyją zmylił. Na cię to, na cię, stary, przykłady, Cyllarze, Któryś w Wielkiego
, Zostawiwszy nieźrałe mężowi jagody, Który, niemiłosiernej kwoli śmierci zrzędzie, Na zielonej z gołębiem gałęzi nie siędzie. 126. DO KONIA HERBOWNEGO JEGOMOŚCI PANA STOLNIKA KORONNEGO PO ŚMIERCI OBU TYCH ICHMOŚCI
Kiedy pasał Apollo Admetowe stada, On koń, na którym sam król Tesalijej siada,
Lub ze stania wychodził, lub się na nie wracał, Zawsze wesół, żaden go niewczas nie okracał. Aż skoro po Alceście pan jego owdowiał, Jakoby nigdy nie on, tak zaraz osowiał, Spuścił oczy, wyrzucił grzywę, karki schylił; Wnet mu pański frasunek fantazyją zmylił. Na cię to, na cię, stary, przykłady, Cyllarze, Któryś w Wielkiego
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 257
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rzadkiej mądrości; A teraz jej nie żegnał dla tego samego, Że się miał do niej wrócić jeszcze dnia onego. Ale mu się zaś pewna przygoda trafiła, Która go dłużej, niżli umyślił, bawiła.
XC.
Miesiąc go Fiordyliza wątpliwa czekała; Ale kiedy czekając tak długo, widziała, Że się do niej nie wracał, tak się utęskniła, Że się w tęż drogę bez sług za niem wyprawiła. Długo i tam i sam go szukała po świecie, Tak, jako w historyjej o tem mieć będziecie; Ale was temi dwiema nie chcę teraz bawić, Bo muszę pierwej pana z Anglantu odprawić.
XCI.
Który skoro odmienił dawne Almontowe
rzadkiej mądrości; A teraz jej nie żegnał dla tego samego, Że się miał do niej wrócić jeszcze dnia onego. Ale mu się zaś pewna przygoda trafiła, Która go dłużej, niżli umyślił, bawiła.
XC.
Miesiąc go Fiordyliza wątpliwa czekała; Ale kiedy czekając tak długo, widziała, Że się do niej nie wracał, tak się uteskniła, Że się w tęż drogę bez sług za niem wyprawiła. Długo i tam i sam go szukała po świecie, Tak, jako w historyej o tem mieć będziecie; Ale was temi dwiema nie chcę teraz bawić, Bo muszę pierwej pana z Anglantu odprawić.
XCI.
Który skoro odmienił dawne Almontowe
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 170
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nas oczekiwając, pod pałac podjechał; Wtemeśmy wiosła wodzie, a żagle wiatrowi Dali i jako Bóg chciał, ujechali zdrowi.
XLIV.
Nie wiem, czy beł król barziej żalem przerażony Po swem synu, czy barziej gniewem zapalony Przeciwko mnie, kiedy tam drugiego dnia potem Przyjechawszy po bitwie, dowiedział się o tem; Wracał się triumfując z zwycięstwa swojego I z książęcia, w potrzebie tej pojmanego, Tusząc, że na wesele, na radość przybędzie, Ale najdzie, że pełno smutku i łez wszędzie.
XLV.
Nienawiść przeciwko mnie i żałość po synie W żadnej mu nie dawają pokoju godzinie; Ale iż płacz umarłych i żałość nie wzmaga,
nas oczekiwając, pod pałac podjechał; Wtemeśmy wiosła wodzie, a żagle wiatrowi Dali i jako Bóg chciał, ujechali zdrowi.
XLIV.
Nie wiem, czy beł król barziej żalem przerażony Po swem synu, czy barziej gniewem zapalony Przeciwko mnie, kiedy tam drugiego dnia potem Przyjechawszy po bitwie, dowiedział się o tem; Wracał się tryumfując z zwycięstwa swojego I z książęcia, w potrzebie tej poimanego, Tusząc, że na wesele, na radość przybędzie, Ale najdzie, że pełno smutku i łez wszędzie.
XLV.
Nienawiść przeciwko mnie i żałość po synie W żadnej mu nie dawają pokoju godzinie; Ale iż płacz umarłych i żałość nie wzmaga,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 182
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
która się przewala i tłucze; Krom głowy kształtu nie ma zwierzęcia, a z gęby Z obu stron jej wychodzą, by u świnie, zęby. Ciężki jej raz dał z góry w czoło, między oczy, Ale darmo, chocia ją bił ze wszytkiej mocy.
CII.
Gdy pierwszem uderzeniem Rugier nic nie sprawił, Wracał się, aby znowu lepiej się poprawił, Pod hipogryfowemi skrzydłami widzący Tam i sam cień po wierzchu wody biegający. Orka na brzegu pewny pokarm zostawiała, A za próżnem i co się umykał, bieżała. Rugier się na dół z góry spuszcza i częstemi Straszliwą orkę bije razami ciężkiemi.
CIII.
Jako orzeł, gdy w
która się przewala i tłucze; Krom głowy kształtu nie ma źwierzęcia, a z gęby Z obu stron jej wychodzą, by u świnie, zęby. Ciężki jej raz dał z góry w czoło, między oczy, Ale darmo, chocia ją bił ze wszytkiej mocy.
CII.
Gdy pierwszem uderzeniem Rugier nic nie sprawił, Wracał się, aby znowu lepiej się poprawił, Pod hipogryfowemi skrzydłami widzący Tam i sam cień po wierzchu wody biegający. Orka na brzegu pewny pokarm zostawiała, A za próżnem i co się umykał, bieżała. Rugier się na dół z góry spuszcza i częstemi Straszliwą orkę bije razami ciężkiemi.
CIII.
Jako orzeł, gdy w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 222
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Boś niegodzien jej smaku. Jak wół w jarzmo liziesz gwałtem, Nieszczęśliwy, w niewolą Albo świni głupich kształtem, Co niż perły gnój wolą. Że się brzydzi mieć cię bratem Wojewoda możniejszy, Tedy głową robi za tym, Byś był od niego mniejszy. Klejnot, co cię w równi zważy, By nie wracał znać licem, Na subtelną kradzież waży Czcząc szlachcica szlichcicem. Więc on w konszacht idzie z dworem, Chytry w sprawach jak liszka, Ciebie robiąc swym faktorem, Gdy częstuje z kieliszka. A ty głowę oszaliwszy, Aż cię zmysły odbieżą, Rozumiejąc, żeś szczęśliwszy, Biegasz z swoją kradzieżą. Na sejmikach pełno pyska
Boś niegodzien jej smaku. Jak wół w jarzmo liziesz gwałtem, Nieszczęśliwy, w niewolą Albo świni głupich kształtem, Co niż perły gnój wolą. Że się brzydzi mieć cię bratem Wojewoda możniejszy, Tedy głową robi za tym, Byś był od niego mniejszy. Klejnot, co cię w równi zważy, By nie wracał znać licem, Na subtelną kradzież waży Czcząc szlachcica szlichcicem. Więc on w konszacht idzie z dworem, Chytry w sprawach jak liszka, Ciebie robiąc swym faktorem, Gdy częstuje z kieliszka. A ty głowę oszaliwszy, Aż cię zmysły odbieżą, Rozumiejąc, żeś szczęśliwszy, Biegasz z swoją kradzieżą. Na sejmikach pełno pyska
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 195
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
mówi: Te wszytkie rzeczy przerażały Bogarodzicę głębiej/ aniż które gwoździe; i miasto jednej rany w Synu/ ona niezliczonemi ranami była raniona. Arnoldus mówi/ iż Chrystus zdał się więcej cierpieć na ten czas w Marce/ niż sam na sobie. Co rozumiesz tedy/ jaki to ból był Panny naświętszej/ który gdy się wracał do Syna przez Kompasją/ więcej go trapił/ aniż męki wszystkie/ które zadawali kaci Chrystusowi Panu/ zadawały też wielką boleść Pannie naświętszej; ona ciężka rana/ która bok święty jego otworzyła/ Chrystusowi Panu bólu żadnego nie uczyniła/ bo już przyszła po śmierci; uczyniła wielki ból w sercu Bogarodzice. Słowa są Bernarda ś
mowi: Te wszytkie rzeczy przerażáły Bogárodźicę głębiey/ ániż ktore gwoźdźie; y miásto iedney rány w Synu/ oná niezliczonemi ránámi byłá rániona. Arnoldus mowi/ iż Chrystus zdał się więcey ćierpieć ná ten czás w Márce/ niż sam ná sobie. Co rozumiesz tedy/ iáki to bol był Pánny naświętszey/ ktory gdy się wrácał do Syná przez Kompássyą/ więcey go trapił/ ániż męki wszystkie/ ktore zádawáli káći Chrystusowi Pánu/ zádawáły też wielką boleść Pánnie naświętszey; oná ćięszka ráná/ ktora bok święty iego otworzyłá/ Chrystusowi Pánu bolu żadnego nie vczyniłá/ bo iuż przyszłá po śmierći; vczyniłá wielki bol w sercu Bogárodźice. Słowá są Bernárdá ś
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 29
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
/ jako Lucyfer niejaki/ abo gwiazda jutrzenna? Mówił niegdy Eneas, Hektora ranneg zwłóczonego końmi Achillesowemi/ przez sen widząc: Hei mihi, qualis erat, quantum mutatus ab illo Hectore, qui redit exuuias indutus Achilllis. Jakoś się/ niestetyż/ odmienił/ od onego Hektora/ gdy się z plonem i zdobyczą wracał/ zbroję na sobie mając Achillową/ którą był zdarł z Patrokla towarzysza jego? Mógł każdy mówić toż o Osmanie/ który go widział/ (a widziało go ludzi na kilkakroć sto tysięcy/ gdy na śmierć prowadzony był.) O jako się zmienił Pan ten młody/ i różny od onego Osmana/ który do Konstantynopola
/ iáko Lucyfer nieiáki/ ábo gwiazdá iutrzenna? Mowił niegdy Aeneas, Hektorá ránneg zwłoczonego końmi Achillesowemi/ przez sen widząc: Hei mihi, qualis erat, quantum mutatus ab illo Hectore, qui redit exuuias indutus Achilllis. Iákoś się/ niestetyż/ odmienił/ od onego Hektorá/ gdy się z plonem y zdobyczą wrácał/ zbroię ná sobie máiąc Achillową/ ktorą był zdárł z Pátroklá towárzyszá iego? Mogł káżdy mówić toż o Osmanie/ który go widźiał/ (á widźiáło go ludźi ná kilkákroć sto tyśięcy/ gdy ná śmierć prowadzony był.) O iáko się zmienił Pan ten młody/ y rożny od onego Osmaná/ ktory do Konstántynopolá
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 45
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
dwojakiej straży przystąpić/ a ustawnie tego dnia i nazajutrz z Dział bijąc nasi/ przystępu do Miasta Turczynowi nie dali. Dwudziestego siódmego dnia/ dwu Draganów już za palisada będących/ chcących się przenieść do Turczyna/ złapano/ i obieszono: także chłopca jednego lat piętnastu/ (który przenioższy się do Turków/ nazad na szpiegi wracał się/ chcąc się wywiedzieć/ kędy nasi zasadzili miny) złapano/ i głowę mu ucięto. Po połudiu uczyniło naszych 190 Wycieczkę do jednej Kontraskarpy Nieprzyjacielskiej. powrócili się stanitąd/ z siedmią Możdzierzów/ i wiele Turków po fatydze odpoczywających/ wycięli. naszych padło 30. przed nocą zapalona Turecka mina część Rewelinu Burgi/ wyrzuciła
dwoiákiey straży przystąpić/ á vstáwnie tego dnia y názáiutrz z Dźiał bijąc nási/ przystępu do Miástá Turcżynowi nie dáli. Dwudźiestego śiodme^o^ dniá/ dwu Drágánow iuż za pálisáda będących/ chcących sie przenieść do Turcżyná/ złápano/ y obieszono: tákże chłopcá iednego lat piętnastu/ (ktory przenioższy się do Turkow/ názad ná szpiegi wrácał się/ chcąc się wywiedźieć/ kędy náśi zásádźili miny) złápano/ y głowę mu vćięto. Po połudiu vcżyniło nászych 190 Wyćiecżkę do iedney Contráskárpy Nieprzyiaćielskiey. powroćili się ztánitąd/ z śiedmią Możdzierzow/ y wiele Turkow po fátydze odpocżywáiących/ wyćięli. nászych pádło 30. przed nocą zápalona Turecka miná cżęść Rewelinu Burgi/ wyrzućiłá
Skrót tekstu: DiarWied
Strona: B2
Tytuł:
Diariusz całego obleżenia wiedeńskiego od Turków
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683