w równi trwała I jedna strona więcej nad drugą nie miała. To szły, to się wracały wojska zapędzone, Jako zboża majowem wiatrem uderzone, Albo morze przy brzegu, które to przychodzi, Nigdy w miejscu nie stojąc, to zasię odchodzi; Nakoniec, gdy fortuna chwilę poigrała, Od prawdy się na szkody pogańskie wracała.
LXIX.
Trafiony od książęcia z Glocestry do czysta, Wypadł z siodła na ziemię śmiały Matalista; W tenże czas i Fieramunt wielką ranę drzewem Zadał Follikonowi pod ramieniem lewem; Obudwu pojmano, obadwa więźniami Pod strażami zostali między Anglikami. Tamże i Henryk wpadszy między gęste szyki, Książę z Klarence, zabił króla
w równi trwała I jedna strona więcej nad drugą nie miała. To szły, to się wracały wojska zapędzone, Jako zboża majowem wiatrem uderzone, Albo morze przy brzegu, które to przychodzi, Nigdy w miejscu nie stojąc, to zasię odchodzi; Nakoniec, gdy fortuna chwilę poigrała, Od prawdy się na szkody pogańskie wracała.
LXIX.
Trafiony od książęcia z Glocestry do czysta, Wypadł z siodła na ziemię śmiały Matalista; W tenże czas i Fieramunt wielką ranę drzewem Zadał Follikonowi pod ramieniem lewem; Obudwu poimano, obadwa więźniami Pod strażami zostali między Anglikami. Tamże i Henryk wpadszy między gęste szyki, Książę z Klarence, zabił króla
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 374
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
na palec statui tej. Gdy wyszła z kościoła, znowu jej poczęło być żal tego pierścienia, wróciła się nazad, chcąc znowu odebrać, gdy poczyna zdejmować, statua palec skrzywiła i zdjąć sobie nie dała. Owa, widząc ten cud, przestraszona, dość uczyniła pierwszemu obligowi swemu i więcej się do zbrodni swoich nigdy nie wracała.
Kościołek barzo niewielki i niebogaty, także i klasztor, jeno że na wesołym barzo miejscu.
Skąd jadąc, mimo miasto nazywające się Buran jechaliśmy. Toż miasto, także na morzu, spectat do Wenecji, jest tak wielkie jako Muran. Od Muranu jeno o pół mile, od Wenecji zaś o milę włoską
na palec statui tej. Gdy wyszła z kościoła, znowu jej poczęło być żal tego pierścienia, wróciła się nazad, chcąc znowu odebrać, gdy poczyna zdejmować, statua palec skrzywiła i zdjąć sobie nie dała. Owa, widząc ten cud, przestraszona, dość uczyniła pierwszemu obligowi swemu i więcej się do zbrodni swoich nigdy nie wracała.
Kościołek barzo niewielki i niebogaty, także i klasztor, jeno że na wesołym barzo miejscu.
Skąd jadąc, mimo miasto nazywające się Buran jechaliśmy. Toż miasto, także na morzu, spectat do Wenecjej, jest tak wielkie jako Muran. Od Muranu jeno o pół mile, od Wenecjej zaś o milę włoską
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 168
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
tylko nie masz. Inachus jest rzeka w Achajej: ta jedno sama rzeka w on czas nie przyszła nawiedzić Peneusa, dla tego że się bawiła płaczem i frasunkiem, niewiedząc gdzie się jemu jego własna dziewka podziała. Q Te gdy ona. Jo córkę Inachowę. R Od rzeki ojczystej się wraca. Gdy się wracała od Peneusa Ojca. Z Jupiter raz ujźrzawszy. Syn Saturnów, którego Bogiem być wierzono. T Z Bogiem możesz. Udaje się Jupiter przed nią za Boga, co i niebem wszytkim władał, i piorunami strzelał kiedy chciał. V Już i pastwiska Lerny. Lerna, abo Lerne, było jezioro nie daleko miasta Argos w
tylko nie mász. Ináchus iest rzeká w Acháiey: tá iedno sámá rzeká w on czás nie przyszłá nawiedźić Peneusá, dla tego że się báwiłá płaczem y frasunkiem, niewiedząc gdźie się iemu iego własna dźiewká podźiáłá. Q Te gdy oná. Io corkę Ináchowę. R Od rzeki oyczystey się wraca. Gdy się wracáłá od Peneusá Oycá. S Iupiter raz vyźrzawszy. Syn Sáturnow, ktorego Bogiem bydź wierzono. T Z Bogiem możesz. Vdáie się Iupiter przed nią zá Bogá, co y niebem wszytkim władał, y piorunámi strzelał kiedy chćiał. V Iuż y pástwiská Lerny. Lerná, ábo Lerne, było ieźioro nie dáleko miástá Argos w
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 35
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
moje tak były szczęśliwe i którego wzruszyły z bogów łzy rzewliwe, żeby mi służyć mogła, gołębico czysta, do górnego królestwa postać twoja ista! Tam bym niosła gałązkę z drzewa oliwnego, jako gołąb aoński na korab Noego. Zaraz bym rączym skrzydłem ku niebu leciała ani bym się już więcej w te kraje wracała. XIV
Jako wdzięczne przybytki Twoje, Panie wszechmogący! Pożąda i ustawa dusza moja w przysionkach Pańskich. W Psalmie 83
O, niebieskich Hetmanie wojsk niezwyciężony, którego otaczają pułków miliony! Jak są bogate Twego królestwa mieszkania, zdumiewam się i dla ich omdlewam kochania. Belwardy i mury wszytkie marmurowe, podwoje z alabastrów, bramy
moje tak były szczęśliwe i którego wzruszyły z bogów łzy rzewliwe, żeby mi służyć mogła, gołębico czysta, do górnego królestwa postać twoja ista! Tam bym niosła gałązkę z drzewa oliwnego, jako gołąb aoński na korab Noego. Zaraz bym rączym skrzydłem ku niebu leciała ani bym się już więcej w te kraje wracała. XIV
Jako wdzięczne przybytki Twoje, Panie wszechmogący! Pożąda i ustawa dusza moja w przysionkach Pańskich. W Psalmie 83
O, niebieskich Hetmanie wojsk niezwyciężony, którego otaczają pułków milijony! Jak są bogate Twego królestwa mieszkania, zdumiewam się i dla ich omdlewam kochania. Belwardy i mury wszytkie marmurowe, podwoje z alabastrów, bramy
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 172
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
140. Drugi w innym narachował Nerek 160. Trzeci tandem 170 z kąd się daje widzieć, że pro ratione Nerek, co rok się rodzących, nie jeden wiek ci żyli Niedzwiedzie od Ciekawych eksenterowani. ŚWIDRIGEL Książę Litewski tak miał łaskawą Niedzwiedzicę, że z rąk Książęcia posilona, do lasa chodziła, i znowu do swego wracała się Karmiciela, bo Lambunt ferae manus, è quibus aluntur Nie tak Ludzie, którzy od Dobrodziejów, dum accipiunt, deci- o Zwierzętach osobliwych
piunt. SAXO Grammaticus rzecz dziwną enarrat, że Pannę jednę w Szwecyj na polu Niedzwiedź porwawszy, i w lasy zaprowadziwszy, impraegnavit. Syn się urodził, casu od Myśliwych w Kniei
140. Drugi w innym narachował Nerek 160. Trzeci tandem 170 z kąd się daie widzieć, że pro ratione Nerek, co rok się rodzących, nie ieden wiek ci żyli Niedzwiedzie od Ciekawych exenterowani. SWIDRIGEL Xiąże Litewski tak miał łaskáwą Niedzwiedzicę, że z rąk Xiążęcia posilona, do lasa chodziłá, y znowu do swego wracała się Karmiciela, bo Lambunt ferae manus, è quibus aluntur Nie tak Ludzie, ktorzy od Dobrodzieiow, dum accipiunt, deci- o Zwierzętach osobliwych
piunt. SAXO Grammaticus rzecz dziwną enarrat, że Pannę iednę w Szwecyi na polu Niedzwiedź porwawszy, y w lasy zaprowadziwszy, impraegnavit. Syn się urodził, casu od Myśliwych w Kniei
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 579
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
co widzieć. Inne jednak świata Opera, czynić może Magia Artificialna, jako to uczynił Archytas Filozof sekty Pytagóresa, rodem z Tarentu Miasta Włoskiego, że gołębicę wyrobił tak sztucznie, że po powietrzu latała. W Norymberdze mucha z rąk jednego Magistra wyleciawszy, okrążywszy lotem swoim wszytkich u stołu siedzących, do rąk jego nazad się wracała. W Rzymie statua z miejsca na miejsce chodziła; takich teraz osób wiele jest w wielkich Miastach, jako to w Gdańsku przedażnych, które nakręciwszy chodzą po pokojach, oczyma ruszają w bęben biją. W zimie frukta różne Albertus Magnus w Kolonii prezentował Wilhelmowi Cesarzowi, teste Kwiatkiewicz sub anno 1348. Tenże sam statuę lat
co widzieć. Inne iednak swiata Opera, czynić może Magia Artificialna, iako to uczynił Archytas Filozof sekty Pytagoresa, rodem z Tarentu Miasta Włoskiego, że gołębicę wyrobił ták sztucznie, że po powietrzu latała. W Norymberdze mucha z rąk iednego Magistra wyleciawszy, okrążywszy lotem swoim wszytkich u stołu siedzących, do rąk iego nazad się wracała. W Rzymie statua z mieysca na mieysce chodziła; tákich teraz osob wiele iest w wielkich Miastach, iako to w Gdańsku przedażnych, ktore nakręciwszy chodzą po pokoiach, oczyma ruszaią w bęben biią. W zimie frukta rożne Albertus Magnus w Kolonii prezentował Wilhelmowi Cesarzowi, teste Kwiatkiewicz sub anno 1348. Tenże sam statuę lat
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 223
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
była. Amintas do Neery, siła było za tą Posagu, bo się babką chełpiła bogatą. I często nowe chusty sprawowała na się, I w srebrnym na każdy dzień chodzywała pasie. Onej trefnie żartować, onej w tańcu było Rej wodzić, onej samej, co żywo, służyło. Ledwie się o pułnocy do domu wracała, Bo, jako jedynaczce, matka folgowała. W ten czas była pognała kozy do chróściny, Kozy w chróścinie, ona u gęstej leszczyny Legła w chłodzie na trawie i smaczno zasnęła. Wilczaszku, żeś tam nie był, strawka cię minęła! Tamże pędził Amintas na pola przyległe, A gdy do kupy zgania owce
była. Amintas do Neery, siła było za tą Posagu, bo się babką chełpiła bogatą. I często nowe chusty sprawowała na się, I w srebrnym na każdy dzień chodzywała pasie. Onej trefnie żartować, onej w tańcu było Rej wodzić, onej samej, co żywo, służyło. Ledwie się o pułnocy do domu wracała, Bo, jako jedynaczce, matka folgowała. W ten czas była pognała kozy do chróściny, Kozy w chróścinie, ona u gęstej leszczyny Legła w chłodzie na trawie i smaczno zasnęła. Wilczaszku, żeś tam nie był, strawka cię minęła! Tamże pędził Amintas na pola przyległe, A gdy do kupy zgania owce
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 110
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
Stało się że pierwej niż przestał mówić/ oto Rebeka wychodziła/ która się urodziła Betuelowi synowi Melchy/ żony Nachora brata Abrahamowego/ niosąc wiadro na ramieniu swym. 16. A dzieweczka ona ona była barzo piękna na wejrzeniu/ panna/ a której mąż nieuznał: ta przyszedszy do studnie napełniła wiadro swe/ i wracała się. 17. Tedy zabieżał jej on sługa/ i rzekł: Daj mi się proszę napić trochę wody z wiadra twego: 18. A ona rzekła/ Pij Panie mój/ i prędko złożyła wiadro swe na rękę swoję/ i dała mu pić. 19. A gdy mu się dała napić/ rzekła: i
Stáło śię że pierwey niż przestał mowić/ oto Rebeká wychodźiłá/ ktora śię urodźiłá Bethuelowi synowi Melchy/ żony Náchorá brátá Abráhámowego/ niosąc wiádro ná rámieniu swym. 16. A dźieweczká oná oná byłá bárzo piękna ná wejrzeniu/ pánná/ á ktorey mąż nieuznał: tá przyszedszy do studnie nápełniłá wiádro swe/ y wracáłá śię. 17. Tedy zábieżał jey on sługá/ y rzekł: Daj mi śię proszę nápić trochę wody z wiádrá twego: 18. A oná rzekłá/ Pij Pánie moj/ y prętko złożyłá wiádro swe ná rękę swoję/ y dáłá mu pić. 19. A gdy mu śię dáłá nápić/ rzekłá: y
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 22
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
zmówili się koniecznie uderzyć znowu potężnie na też studenty Jezuickie/ i na hajduki zarazem ich broniące. I przywiedli do efektu młode i płoche swe rady. bo die 13. Iunii przed południem gdy piechota zamkowa/ od urzędu Grodzkiego posłana na zabronienie zwykłe tumultów/ przeprowadziwszy Jezuickich studentów ze szkół według zwyczaju idących/ do zamku się wracała/ na nie uderzyli. Napominała ich piechota aby się hamowali/ i po lekku drogą swą idąc/ na odstraszenie ich/ na wiatr strzelała. Lecz gdy ani słowa/ ani kilkadziesiąt wystrzełania na wiatr/ pohamować onej swej woli nie mogło/ na niektóre śmielsze i bardziej nacierające/ strzelać poczęła/ i tak się znimi
zmowili się koniecżnie vderzyć znowu potężnie ná tesz studenty Iezuickie/ y ná háyduki zárázęm ich broniące. I przywiedli do effektu młode y płoche swe rády. bo die 13. Iunii przed południem gdy piechotá zamkowa/ od vrzędu Grodzkiego posłána ná zábronięnie zwykłe tumultow/ przeprowádźiwszy Iezuickich studentow ze szkoł według zwycżáiu idących/ do zamku się wracáłá/ ná nie vderzyli. Nápomináłá ich piechotá áby się hámowáli/ y po lekku drogą swą idąc/ ná odstrászęnie ich/ ná wiátr strzelałá. Lecz gdy áni słowa/ áni kilkádźieśiąt wystrzełania ná wiátr/ pohámowáć oney swey woli nie mogło/ ná niektore smielsze y bárdźiey náćieráiące/ strzeláć poczęłá/ y ták się znimi
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 154
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
Dunaju. Moskiewską jazdę od piechoty przerżnąwszy, Cara w koło opasali. Część Druga. Głód w Wojsku Moskiewskim. Car Wezera przekupił. Poselstwa Wielkiego do Turek. Traktat Turków z Moskwą; przez który Moskwa Turkom ustąpiła Azowa i kraju nie mało, tak swego, Polskiego. Pierwszy punkt traktatu, aby Moskwa do Polski nie wracała a jeżeli co ich jest w Polsce, żeby żaraz wychodzili za jej granice.
Pierwszy był punkt traktatu tego: by Moskale Mięszać się w rzeczy Polskie nie ważyli cale. A jeśli co ich ludzi jeszcze w Polsce było; By zniej do swego kraju zaraz się ruszyło. I na potym wszelaki pretekst zabroniony: Na
Dunaiu. Moskiewską iazdę od piechoty przerżnąwszy, Cára w koło opasali. Część Druga. Głod w Woysku Moskiewskim. Car Wezera przekupił. Poselstwa Wielkiego do Turek. Traktat Turkow z Moskwą; przez ktory Moskwa Turkom ustąpiła Azowa y kráiu nie mało, ták swego, Polskiego. Pierwszy punkt traktatu, áby Moskwa do Polski nie wracáłá a ieżeli co ich iest w Polszcze, żeby żaraz wychodzili za iey granice.
Pierwszy był punkt tráktátu tego: by Moskále Mięszáć się w rzeczy Polskie nie wáżyli cale. A ieśli co ich ludźi ieszcze w Polszcze było; By zniey do swego kráiu záraz się ruszyło. I ná potym wszeláki pretext zábroniony: Ná
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 84
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732