u pasu, Żeby z manny niewdzięczne wyprzątnąwszy brzuchy, Tamże miał grób ich owoc, kędy i pieluchy. Dziś by motyki trzeba, tak od siebie różni, Kiedy rzepą napchany bachor się wypróżni. Dobry kołek do ściany, może go wbić w dziurę, Nie tylko nim żydowską chować kreaturę. Ciebie gdzie bym miał wrazić, mój sąsiedzie luby, Chocieś Kołek, lecz zacny szlachcic, do skałuby? Widzisz tę dziewkę, pięknej przed sobą urody? Często kołkiem bez świdra rozwalają kłody; Dopieroż, gdy go sporą popędzisz kijanią, Nie wątpię, że ta panna jutro będzie panią. I choć ta kłoda boków nie puści za klinem,
u pasu, Żeby z manny niewdzięczne wyprzątnąwszy brzuchy, Tamże miał grób ich owoc, kędy i pieluchy. Dziś by motyki trzeba, tak od siebie różni, Kiedy rzepą napchany bachor się wypróżni. Dobry kołek do ściany, może go wbić w dziurę, Nie tylko nim żydowską chować kreaturę. Ciebie gdzie bym miał wrazić, mój sąsiedzie luby, Chocieś Kołek, lecz zacny szlachcic, do skałuby? Widzisz tę dziewkę, pięknej przed sobą urody? Często kołkiem bez świdra rozwalają kłody; Dopieroż, gdy go sporą popędzisz kijanią, Nie wątpię, że ta panna jutro będzie panią. I choć ta kłoda boków nie puści za klinem,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 80
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
prośby nie wnosiła. O nazwiejże to zwierzę, tak, miły Adamie, a to zaś tak: ba podobno by sobie była uprosiła; niech ja też temu Zwierzęciu dam tytuł, proszę jeszcze dam i temu imię bydlęciu. A Pan Bóg chciał: niech im Adam imię daje. 7. Do tego chciał Pan Bóg wrazić to w-myśl Adama; Adamie widzisz te tu pary, widzisz Lwa i Lwicę, widzisz Tygrysa i Tygryskę, trzeba myślić o parze, a Pana Boga z-daleka o nią prosić, vt futurae mulieris creationem ardentius expeteret, eamq̃ à Deo religiosa quadam suplicatione instantius postularet, mowi Catharinus. Dawszy pokoj wszystkim tym okazjom
prozby nie wnośiłá. O nazwieyże to zwierzę, ták, miły Adamie, á to zaś ták: bá podobno by sobie byłá vprosiła; niech iá też temu Zwierzęćiu dam tytuł, proszę ieszcze dam i tęmu imię bydlęćiu. A Pan Bog chćiał: niech im Adam imię dáie. 7. Do tego chćiał Pan Bog wráźić to w-myśl Adámá; Adámie widźisz te tu pary, widźisz Lwá i Lwicę, widźisz Tygrysá i Tygryskę, trzebá myślić o parze, á Páná Bogá z-dáleká o nię prosić, vt futurae mulieris creationem ardentius expeteret, eamq̃ à Deo religiosa quadam suplicatione instantius postularet, mowi Catharinus. Dawszy pokoy wszystkim tym okázyiom
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 52
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
rozum czuły dała Natura, w obu tak pomiarkowała Animusz, gdzie, by pod wagą, Ludzkość z pańską wznosi się powagą. Jeden głos obu, jeden duch w senacie, Nie o swej jakiej i swojej prywacie, Ale przy ołtarzach cało, Dobro wszystkich powszechne zostało. Tak zjednoczoną zazdrość cnotę czując, Gdzieby kieł wrazić różnie przepatrując, Że w kąt wtuliwszy się zatem, Sama się zrze, sama sobie katem. Jaką zaś dobrzy stąd pociechę mają, Gdy na te słońca ojczyste patrząją, I nieruszone filary, Jakiej trudno przybrać światu pary. Acz jako jasno świecą ci w senacie, Tak w cieniu owi i wdzięcznej prywacie, Ten Jezusowym
rozum czuły dała Natura, w obu tak pomiarkowała Animusz, gdzie, by pod wagą, Ludzkość z pańską wznosi się powagą. Jeden głos obu, jeden duch w senacie, Nie o swej jakiej i swojej prywacie, Ale przy ołtarzach cało, Dobro wszystkich powszechne zostało. Tak zjednoczoną zazdrość cnotę czując, Gdzieby kieł wrazić różnie przepatrując, Że w kąt wtuliwszy się zatem, Sama się zrze, sama sobie katem. Jaką zaś dobrzy ztąd pociechę mają, Gdy na te słońca ojczyste patrząją, I nieruszone filary, Jakiej trudno przybrać światu pary. Acz jako jasno świecą ci w senacie, Tak w cieniu owi i wdzięcznej prywacie, Ten Jezusowym
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 65
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
jelita/ które matkom bywa ściśnione/ co więc ostatnich Księżyców się przytrafia/ potrawy dawać jesy trzeba takie/ coby sposobne były/ żywot na stolec odwilżać/ jako jest tyzanna/ warzony szpinak/ ślaz/ sałata/ szczyr/ abo czopek daż z miodu/ abo z mydła/ abo żółtek jajowy/ z soli trochą wrazić/ tego wszytkiego przez wszytek czas brzemienia/ gdy trzeba zażyć. Ten porządek zachowywać też trzeba/ aby pierwszego Miesiąca niczym się nie poruszała/ w drugim Księżycu zwolna i rzadko: trzeciego lepiej/ czwartego/ piątego/ i szóstego śmielej/ jednak miernym poruszeniem/ i po równej ziemi/ tych też Miesięcy poceba więcej jadać
ielitá/ ktore mátkom bywa śćiśnione/ co więc ostátnich Kśiężycow się przytráfia/ potráwy dáwáć iesy trzebá takie/ coby sposobne były/ żywot ná stolec odwilżáć/ iáko iest tyzánná/ wárzony szpinak/ ślaz/ sáłatá/ szczyr/ ábo czopek dáż z miodu/ ábo z mydła/ ábo żołtek iáiowy/ z soli trochą wráźić/ tego wszytkiego przez wszytek czás brzemienia/ gdy trzebá záżyć. Ten porządek záchowywáć też trzebá/ áby pierwszego Mieśiącá niczym się nie poruszáłá/ w drugim Kśiężycu zwolna y rzadko: trzećiego lepiey/ czwartego/ piątego/ y szostego śmieley/ iednák miernym poruszeniem/ y po rowney źiemi/ tych też Mieśięcy potzebá więcey iádáć
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: A4
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
posieczonych, Niemasz żadnej nadzieje w karwaszach stalonych.
XCVII.
Tak chyżo w zad się cofa i grabie nie goni, Przeciwko Brandmartowi swej chce użyć broni, Który tusząc, iż Orland Gradasa od siebie Nie puści, tyłu nie strzegł w okrutnej potrzebie, Wszystkę myśl utopiwszy w tem, aby srogiemu Sztylet w garło mógł wrazić panu afryckiemu. Tem czasem przypadł Gradas i szablą straszliwą Ciął z obu rącz w przyłbicę jego nieszczęśliwą. .
XCVIII.
Boże, który duchami władniesz niebieskiemi, Męczennikowi twemu miejsce miedzy niemi Daj, co już burzliwego morza straszne boje Przeszedszy, w porcie zwinął dzisiaj żagle swoje. Tak to, o Duryndano sroga, panu twemu
posieczonych, Niemasz żadnej nadzieje w karwaszach stalonych.
XCVII.
Tak chyżo w zad się cofa i grabie nie goni, Przeciwko Brandmartowi swej chce użyć broni, Który tusząc, iż Orland Gradasa od siebie Nie puści, tyłu nie strzegł w okrutnej potrzebie, Wszystkę myśl utopiwszy w tem, aby srogiemu Sztylet w garło mógł wrazić panu afryckiemu. Tem czasem przypadł Gradas i szablą straszliwą Ciął z obu rącz w przyłbicę jego nieszczęśliwą. .
XCVIII.
Boże, który duchami władniesz niebieskiemi, Męczennikowi twemu miejsce miedzy niemi Daj, co już burzliwego morza straszne boje Przeszedszy, w porcie zwinął dzisiaj żagle swoje. Tak to, o Duryndano sroga, panu twemu
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 251
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
z gradem Urodzaj w polach żyzny częstem wali padem. Rugier nakoło krokiem sporem rączo chodzi, Składa się, a choćby mógł, namniej jej nie szkodzi.
LXXI
Raz stanie, raz uczyni odwrót prędki w stronę, Czasem tarcz chyżą ręką wzniesie na obronę; Podaje tam swą szablę, gdzie ręką gniewliwą Sroga dziewka broń mierzy wrazić popędliwą. On jej albo nie bije lub lekko na zbroję Spuszcza szablę, jakoby szkodzić nie chciał, swoję. Lecz ta mocno się stara, dziwnie pragnie tego, Aby skończyła bitwę wieczora onego.
LXX
Ból ją przeraża ciężki i żal niesłychany, Kiedy sobie wspomina edykt wywołany, Bo jeśli przed wieczorem nie zwycięży swego Leona
z gradem Urodzaj w polach żyzny częstem wali padem. Rugier nakoło krokiem sporem rączo chodzi, Składa się, a choćby mógł, namniej jej nie szkodzi.
LXXI
Raz stanie, raz uczyni odwrót prędki w stronę, Czasem tarcz chyżą ręką wzniesie na obronę; Podaje tam swą szablę, gdzie ręką gniewliwą Sroga dziewka broń mierzy wrazić popędliwą. On jej albo nie bije lub lekko na zbroję Spuszcza szablę, jakoby szkodzić nie chciał, swoję. Lecz ta mocno się stara, dziwnie pragnie tego, Aby skończyła bitwę wieczora onego.
LXX
Ból ją przeraża ciężki i żal niesłychany, Kiedy sobie wspomina edykt wywołany, Bo jeśli przed wieczorem nie zwycięży swego Leona
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 354
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
odnosić szkody, Wyrzekłeś się miłości, twej smacznej nadgrody, A teraz o tę sławę, tak widzę dbasz mało, Ze chcesz umyślnie przegrać, a cóż ci się stało? Skąd ta mieszanina w twym męstwie i odmiany? Czemuś teraz tchórz? Rycerz przedtym zawołany: Czy nie masz serca? tylko kiedy trzeba wrazić Broń w krew moję? tylko w ten czas gdy mię urazić? Czy chcesz mi jeszcze Ojca skrzywdzić i tej strony? Ze jego zwyciężywszy, chcesz być zwyciężony, Nie nie, nie spiesz się na śmierć, niech ja niefortunnie Sprawę wiodę; ty sławy broń, choć chcesz być w trunnie RODERYK Zniósłszy Murzynów jak Wodź
odnośić szkody, Wyrzekłeś się miłości, twey smáczney nádgrody, A teraz o tę sławę, ták widzę dbasz máło, Ze chcesz umyslnie przegráć, á coż ci się stáło? Zkąd tá mieszániná w twym męstwie y odmiany? Czemuś teraz tchórz? Rycerz przedtym záwołany: Czy nie mász serca? tylko kiedy trzeba wrázić Broń w krew moię? tylko w ten czás gdy mię urázić? Czy chcesz mi ieszcze Oyca zkrzywdzić y tey strony? Ze iego zwyciężywszy, chcesz bydź zwyciężony, Nie nie, nie spiesz się ná smierć, niech iá niefortunnie Spráwę wiodę; ty słáwy broń, choć chcesz bydź w trũnie RODERIK Znioższy Murzynow iák Wodź
Skrót tekstu: CorMorszACyd
Strona: 181
Tytuł:
Cyd
Autor:
Pierre Corneille
Tłumacz:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
Supraśl
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Precz z tym poszły boginie pienia dokończywszy. Matka zamaczała kij z ogniado dobywszy. Tenże nie bliżu wniesion w tajemne pokoje/ I chowan w nich/ młodzience/ lata chował twoje. Wynosi go mac/ a trzask/ i szczep rozkażawszy Nanieść/ i podpał ogniów nie przyjaznych dawszy/ W nie po całe cztery kroć wrazić się go sadzi Po cztery kroć cofa się: mać z siostrą się wadzi. I dwój różny przemianek/ tymże sercem chwieje. Z bojaźni zbrodnie przyszłęj/ twarz co raz blednieje: co raz oczy w czerwoność gniew wezwrzały wdawa: I to twarz kczemuś jakby srogiemu przystawa: To się zaś zda/ rzekłby
Precz z tym poszły boginie pienia dokonczywszy. Mátká zámaczáłá kiy z ogniádo dobywszy. Tenże nie blizu wnieśion w taięmne pokoie/ Y chowan w nich/ młodźience/ latá chował twoie. Wynośi go mác/ á trzask/ y szczep roskażawszy Nánieśc/ y podpał ogniow nie przyiáznych dawszy/ W nie po cáłe cztery kroć wraźić się go sádźi Po cztery kroć cofa się: máć z śiostrą się wádzi. Y dwoy rożny przemiánek/ tymże sercem chwieie. Z boiáźni zbrodnie przyszłęy/ twarz co raz blednieie: co raz oczy w czerwoność gniew wezwrzały wdawa: Y to twarz kczemuś iákby srogiemu przystawa: To się záś zda/ rzekłby
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 203
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
co/ i za kim prosisz/ miej córko skutecznie. Rzekł: ta dziwnie radosna/ z łaski mu dziękuje/ I gołębicę wprzągszy powetrzem zlatuje Na brzeg Laurentski; kędy ognany trzcinami/ Drze się Numik do morza z rzecznemi wodami. Temu z niego śmiertelność nakazuje zrazić Do czysta/ i z niebaczka pod wody go wrazić. Rogawiec wskok Wenery wolą wykonywa/ COkolwiek śmiertelnego z Eneasa zmywa/ I płocze wodą/ część go najlepsza została. Olejkami boskiemi zmyte namazała Mać ciało/ i zmieszaną ambrozją z drogiem Nęktarem ust potarszy/ sprawiła go Bogiem; A tego rzesza Rzymska Indygetem zowie/ I zdała mu ofiary/ Cerkwie pogotowie. Po nim z
co/ y zá kim prośisz/ miey corko skutecznie. Rzekł: tá dźiwnie rádosna/ z łaski mu dźiękuie/ Y gołębicę wprzągszy powetrzem zlátuie Ná brzeg Laurentski; kędy ognány trzcinámi/ Drze się Numik do morzá z rzecznemi wodámi. Temu z niego śmiertelność nakázuie zráźić Do czystá/ y z niebaczká pod wody go wráźić. Rogáwiec wskok Wenery wolą wykonywa/ COkolwiek śmiertelnego z AEneasa zmywa/ Y płocze wodą/ część go naylepsza zostáła. Oleykámi boskiemi zmyte namázáła Máć ćiáło/ y zmieszáną ámbrozyą z drogiem Nęktárem vst potárszy/ sprawiła go Bogiem; A tego rzesza Rzymska Indigetem zowie/ Y zdáła mu ofiáry/ Cerkwie pogotowie. Po nim z
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 366
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
. Z obu stron para słupów u żrzodła wstawionych, Z alabastru białego kształtnie utoczonych. Tam dnem bystrym wypada zdrój ciekącej wody, Który w koło sadzone napawa ogrody.
Do tej studnie po wodę wiele ludzi chodzi, Lecz trudny do niej przystęp, nie wszytkim wygodzi, Bo kto chce dosiądź, musi póki stawa szyje, Wrazić się, tak dopiero z onej się napije. Więc iż nie każdy może tak nachylić kości, Wielkie drugim ta studnia zadaje trudności. Starym tam z niej pić trudno, bo i głowa to mierze Nie stoi i we grzbiecie nie chybkie pacierze. Dzieciom także, bo choć te młode kości mają, Przez krótkość jednak szyje
. Z obu stron para słupow u żrzodła wstawionych, Z alabastru białego kształtnie utoczonych. Tam dnem bystrym wypada zdroj ciekącej wody, Ktory w koło sadzone napawa ogrody.
Do tej studnie po wodę wiele ludzi chodzi, Lecz trudny do niej przystęp, nie wszytkim wygodzi, Bo kto chce dosiądz, musi poki stawa szyje, Wrazić się, tak dopiero z onej się napije. Więc iż nie każdy może tak nachylić kości, Wielkie drugim ta studnia zadaje trudności. Starym tam z niej pić trudno, bo i głowa to mierze Nie stoi i we grzbiecie nie chybkie pacierze. Dzieciom także, bo choć te młode kości mają, Przez krotkość jednak szyje
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 55
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910