Czarnaby Próżerpina dodała powroza/ A subtelnym Canace sztyletem przekłota/ I Tyzbe/ i Pirrhehe/ i Mirra rozprota Drabiny przystawiły. Cóżby o Dydonie Kto rozumiał: kiedy go piastując na łonie Oszukana Julem/ w co się przez to wdała/ Czyby naszynionego mu nie przyłąmała Karku lepiej: i które na on czas wraziła W się żelazo/ teraz go w nim nie utopiła: Oprócz same Pleady/ i co się z Bogami Kiedyś tam pokumały/ że Miłośnicami Ich zostały/ i słyną na niebie tym łożem/ Mogłyby nieżywego oderznąć wżdy nożem/ I pogrześć zlitowane. Boby się go Matka/ Pozbywszy tej nadzieję swojej w nim ostatka
Czarnaby Prozerpiná dodałá powrozá/ A subtelnym Cánáce sztyletem przekłota/ Y Thyzbe/ y Pirrhehe/ y Mirrhá rosprota Drábiny przystáwiły. Cożby o Dydonie Kto rozumiał: kiedy go piástuiąc ná łonie Oszukána Iulem/ w co się przez to wdáłá/ Czyby nászynionego mu nie przyłąmáłá Kárku lepiey: y ktore ná on czás wráziłá W się żelázo/ teráz go w nim nie utopiłá: Oprocz sáme Pleády/ y co się z Bogámi Kiedys tám pokumáły/ że Miłośnicámi Ich zostáły/ y słyną ná niebie tym łożem/ Mogłyby nieżywego oderznąć wżdy nożem/ Y pogrześć zlitowáne. Boby się go Mátká/ Pozbywszy tey nadzieię swoiey w nim ostatká
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 132
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
miłego, Ponieważ Piram na życiu szwankuje. Niechaj — któregom za żywa kochała, Będę z nim w grobie wspoł odpoczywała! 100
Niechaj świat widzi, niechajże w zamiany Krew idzie ze mnie, bo łzy iść nie chcecie!” — Wtym miecz do piersi niezahamowany — Niechcąc żyć więcej i zostać na świecie -
Wraziła srogi i niezatrzymany. Wtym śmierć po całym słynęła powiecie Tak zacnej pary, tak że w onej dobie Każdy ich płakał wspominając sobie. 101
Upada Tyzbe mieczem przebodzona, Krew po anielskim ciele strumykami Purpurowymi płynie nierażona, Wychodzi dusza sercem i piersiami, Blednieje cera kryształem upstrzona; Już nie kieruje onemi wdziękami. Usta koralem i
miłego, Ponieważ Piram na życiu szwankuje. Niechaj — ktoregom za żywa kochała, Będę z nim w grobie wspoł odpoczywała! 100
Niechaj świat widzi, niechajże w zamiany Krew idzie ze mnie, bo łzy iść nie chcecie!” — Wtym miecz do piersi niezahamowany — Niechcąc żyć więcej i zostać na świecie -
Wraziła srogi i niezatrzymany. Wtym śmierć po całym słynęła powiecie Tak zacnej pary, tak że w onej dobie Każdy ich płakał wspominając sobie. 101
Upada Tyzbe mieczem przebodzona, Krew po anielskim ciele strumykami Purpurowymi płynie nierażona, Wychodzi dusza sercem i piersiami, Blednieje cera kryształem upstrzona; Już nie kieruje onemi wdziękami. Usta koralem i
Skrót tekstu: LubSPir
Strona: 36
Tytuł:
Piram i Tyzbe
Autor:
Stanisław Herakliusz Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1660 a 1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1660
Data wydania (nie później niż):
1702
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Księgarnia św. Wojciecha
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1929
jakoby piekielne pokusy, A oni się od chłopa z kosza wyrywają, Aby je kto do łaźnie prowadził, wołają.
Poczkajcież: suknią zdjąwszy, w panwi się zmyjecie, Ja was zarazem zetrę, jak z łaźniej wyńdziecie. GŁUCH RYBAK
Głuch dostał ryb na rzece różnych bardzo siła, Choć mu się gorzałeczka w łeb była wraziła. Nie dziw to u mnie! Ryby, trunku pijanego Zwąchawszy, popiły się i przyszły do niego. Więc i ta jest przyczyna, choć z mózgu prostego: Głuch niemy, ryby nieme — swój idzie do swego. ŚLEDZIE RÓŻNO
Śledź w Polsce wiele cierpi, bo go warzą, pieką, Smażą w mące i
jakoby piekielne pokusy, A oni się od chłopa z kosza wyrywają, Aby je kto do łaźnie prowadził, wołają.
Poczkajcież: suknią zdjąwszy, w panwi się zmyjecie, Ja was zarazem zetrę, jak z łaźniej wyńdziecie. GŁUCH RYBAK
Głuch dostał ryb na rzece różnych bardzo siła, Choć mu się gorzałeczka w łeb była wraziła. Nie dziw to u mnie! Ryby, trunku pijanego Zwąchawszy, popiły się i przyszły do niego. Więc i ta jest przyczyna, choć z mózgu prostego: Głuch niemy, ryby nieme — swój idzie do swego. ŚLEDZIE RÓŻNO
Śledź w Polszczę wiele cierpi, bo go warzą, pieką, Smażą w mące i
Skrót tekstu: PrzetObBar_I
Strona: 398
Tytuł:
Postny obiad abo zabaweczka
Autor:
Hiacynt Przetocki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1653
Data wydania (nie wcześniej niż):
1653
Data wydania (nie później niż):
1653
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
stoi/ I wizerunk ciężkiego zabójstwa się roi. Tu myśl matczyne kruszą z zbożnością imona. Niestetyż jako błogo wygra wasza strona? Jednak wygrajcie bracia/ bym tylko i sama szła za obradą/ jaką dam wam/ i za wama Rzekła: i swe na stronę lice odwróciła/ I w śrzodek ognia głównią śmiertelną wraziła. Czy się zdało postęknąć/ czy drewno stęknęło/ I w poniewolnym ogniu zagwałtem się jeło. Meleager niewiadom/ ktemu w niejbytności Smaży się: w ogniu ślepym stwarzą sięwnętrzności. Z drogiej się dusze jednk bolom odejmuje: Ciężko/ że nie rycersko ginie/ lamentuje: Więc na ojca staruszka/ na siostry cnotliwe/
stoi/ Y wizerunk ćiężkiego zaboystwá się roi. Tu myśl matczyne kruszą z zbożnośćią imoná. Niestetysz iáko błogo wygra waszá stroná? Iednak wygrayćie bráćia/ bym tylko y samá szłá zá obrádą/ iaką dam wam/ y zá wámá Rzekłá: y swe ná stronę lice odwroćiłá/ Y w śrzodek ogniá głownią śmiertelną wráźiłá. Czy się zdáło postęknąć/ czy drewno stęknęło/ Y w poniewolnym ogniu zágwałtem się ieło. Meleáger niewiadom/ ktemu w nieybytnośći Smáży się: w ogniu ślepym stwárzą sięwnętrznośći. Z drogiey się dusze iednk bolom odeymuie: Ciężko/ że nie rycersko ginie/ lámentuie: Więc ná oycá stáruszká/ ná siostry cnotliwe/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 204
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
czystej Zuzanny, która za swą cnotę Od tych samych, co zrobić chcieli złą obrotę, Na gardło osądzona, nuż i druga ona Lukrecja, od złego tyrana zelżona, Dotrzymując powinnej mężowi wierności I umrzeć woląc w sławie niż żyć w zelżywości, Przy swej rodzinie, której na to zaprosiła, W otwarte piersi ostry puinał wraziła. Porcja, gdy po mężu swym osierociała, Żadnych pociech do serca przypuścić nie chciała I nie chcąc już więcej żyć w tym smutku i trwodze Sama się ręką swoją zagładziła srodze, Gdy sobie węgli w gębę zarzystych nątkała I w tych się mękach z gorzkim żywotem rozstała. Paulina po mężu żyć nie chcąc, gdy żyły
czystej Zuzanny, która za swą cnotę Od tych samych, co zrobić chcieli złą obrotę, Na gardło osądzona, nuż i druga ona Lukrecyja, od złego tyrana zelżona, Dotrzymując powinnej mężowi wierności I umrzeć woląc w sławie niż żyć w zelżywości, Przy swej rodzinie, której na to zaprosiła, W otwarte piersi ostry puinał wraziła. Porcyja, gdy po mężu swym osierociała, Żadnych pociech do serca przypuścić nie chciała I nie chcąc już więcej żyć w tym smutku i trwodze Sama się ręką swoją zagładziła srodze, Gdy sobie węgli w gębę zarzystych nątkała I w tych się mękach z gorzkim żywotem rozstała. Paulina po mężu żyć nie chcąc, gdy żyły
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 238
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
bawiła Ze mną, wszytkie te ścieżki, gdzie chodziła, Łzami dziś zlewam; dziś mi już niemiło I to, co przedtym mą pociechą było. Przedtymem i cień jej widzieć żądała, Dziś bym i samej zapomnieć wolała, Gdy na co pojrzę, w czym ona chodziła, Jakbym w się ostry puinał wraziła. I kiedy szpilkę jej najmniejszą zoczę, Zaraz gorzkimi łzami ją omoczę. TREN X
Wdzięczna lilijko, jakżeś prędko zwiędła? Jak prędko dni twych zła Parka doprzędła? Prędko, ach, prędko po tej, która-m na cię Kładła życzliwą ręką, ślubnej szacie (W czym się póki żyć będę, nie
bawiła Ze mną, wszytkie te ścieżki, gdzie chodziła, Łzami dziś zlewam; dziś mi już niemiło I to, co przedtym mą pociechą było. Przedtymem i cień jej widzieć żądała, Dziś bym i samej zapomnieć wolała, Gdy na co pojrzę, w czym ona chodziła, Jakbym w się ostry puinał wraziła. I kiedy szpilkę jej najmniejszą zoczę, Zaraz gorzkimi łzami ją omoczę. TREN X
Wdzięczna lilijko, jakżeś prędko zwiędła? Jak prędko dni twych zła Parka doprzędła? Prędko, ach, prędko po tej, którą-m na cię Kładła życzliwą ręką, ślubnej szacie (W czym się póki żyć będę, nie
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 255
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975