Piroe, takich słońc woźniku, Jakoby cię kto spętał, jakbyś chodził w łyku, Jakby cię owałaszył, jakbyć rzeczy nie szły, Takeś skrzydła opuścił w kampanijej przeszłej? Nie smucić, ale płakać, nie płakać, lecz ryczeć Trzeba, gdy komu przyjdzie tak marnie skaliczeć. O losy nieszczęśliwe, nieżyczliwe wrogi! Oświadczam się przed ludźmi, oświadczam przed bogi, Świadkiem to słońce, które póki swoich koni Lichej Faetonowej nie puściło dłoni, Nie błądziły, wiadomych lecz słuchając ręku, Jeźdźca, lubo na wozie, lub siedział na łęku, Zwykłym do oceanu nosiły gościńcem; Z nieumiejętnym rządcą wszytko poszło młyńcem. Tegoć się i ja
Piroe, takich słońc woźniku, Jakoby cię kto spętał, jakbyś chodził w łyku, Jakby cię owałaszył, jakbyć rzeczy nie szły, Takeś skrzydła opuścił w kampanijej przeszłej? Nie smucić, ale płakać, nie płakać, lecz ryczeć Trzeba, gdy komu przyjdzie tak marnie skaliczeć. O losy nieszczęśliwe, nieżyczliwe wrogi! Oświadczam się przed ludźmi, oświadczam przed bogi, Świadkiem to słońce, które póki swoich koni Lichej Faetonowej nie puściło dłoni, Nie błądziły, wiadomych lecz słuchając ręku, Jeźdźca, lubo na wozie, lub siedział na łęku, Zwykłym do oceanu nosiły gościńcem; Z nieumiejętnym rządcą wszytko poszło młyńcem. Tegoć się i ja
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 188
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tytułowi rada. Sunie się Juno, Wenus i Pallada; A nie mogąc się same z sobą zgodzić, Przyszło im z tą przą przed sędziego chodzić. Pasł owce Parys (bo gdy się Hekubie Śniło, że świecę ku trojańskiej zgubie Urodzić miała, prosto od żywota Każe Parysa wyrzucić za wrota; Lecz trudno wieczne zahamować wrogi: I on nad zakaz macierzyński srogi Na górze Idzie, gdzieś między pastuchy Miał wychowanie i swoje pieluchy); Kto by też był rzekł, że ta godność potka Nieszczęśliwego matki swej wyrodka,
Żeby szedziwe opuściwszy głowy, Na młodego dać afektu narowy Sprawę tak trudną boginie owe trzy Miały. A wiedząc, że kto tu
tytułowi rada. Sunie się Juno, Wenus i Pallada; A nie mogąc się same z sobą zgodzić, Przyszło im z tą przą przed sędziego chodzić. Pasł owce Parys (bo gdy się Hekubie Śniło, że świecę ku trojańskiej zgubie Urodzić miała, prosto od żywota Każe Parysa wyrzucić za wrota; Lecz trudno wieczne zahamować wrogi: I on nad zakaz macierzyński srogi Na górze Idzie, gdzieś między pastuchy Miał wychowanie i swoje pieluchy); Kto by też był rzekł, że ta godność potka Nieszczęśliwego matki swej wyrodka,
Żeby szedziwe opuściwszy głowy, Na młodego dać afektu narowy Sprawę tak trudną boginie owe trzy Miały. A wiedząc, że kto tu
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 276
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Matuszewicji in Samogycja insignes viri unde et honoribus diversis aucti, titulus vexilliferi uni collatus fuerat qui pelicano more filios hostili sanguine educavit et patriae in defensores reddit Georgium, Baltazarum et Erasmum” Matuszewiczowie na Żmudzi są znakomitymi mężami, dlatego też zostali wywyższeni różnymi zaszczytami, jeden z nich otrzymał tytuł chorążego, ten obyczajem pelikana synów wykarmił wrogą krwią i dał ojczyźnie na obrońców Jerzego, Baltazara i Erazma.
Że zaś wyżej wspomniony Matusz kniaź Giedrojć, marszałek królewski, miał w pierwszym szlubie za sobą kniaziównę Annę Kroszyńską, która, jako Stryjkowski w kronice swojej świadczy, czterech mu synów: Melchiora, biskupa żmudźkiego, Marcina, wojewodę mścisławskiego, Kaspra, podkomorzego kowieńskiego
Matuszewicii in Samogitia insignes viri unde et honoribus diversis aucti, titulus vexilliferi uni collatus fuerat qui pelicano more filios hostili sanguine educavit et patriae in defensores reddit Georgium, Balthazarum et Erasmum” Matuszewiczowie na Żmudzi są znakomitymi mężami, dlatego też zostali wywyższeni różnymi zaszczytami, jeden z nich otrzymał tytuł chorążego, ten obyczajem pelikana synów wykarmił wrogą krwią i dał ojczyźnie na obrońców Jerzego, Baltazara i Erazma.
Że zaś wyżej wspomniony Matusz kniaź Giedrojć, marszałek królewski, miał w pierwszym szlubie za sobą kniaziównę Annę Kroszyńską, która, jako Stryjkowski w kronice swojej świadczy, czterech mu synów: Melchiora, biskupa żmujdzkiego, Marcina, wojewodę mścisławskiego, Kaspra, podkomorzego kowieńskiego
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 484
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
na ogniu z jesio- O Ekonomice mianowicie o Szpiżarni.
nowewo drzewa nanieconym: jak ich przypiecze gorące naczynie, pisk straszny wydadzą, na który głos myszy z bliskich miejsc zbiegną się owych inkarceratów ratując, i w ogień skacząc. Mizaldus w sekretach: co sympatyj jesionowego drzewa przyznaje tenże Autor Wróble też nie poślednie przy gumnie wrogi, wyjadają brogi: które w stodołach, w gniazdach gubić, po cudzoziemsku po kopie naznaczać chłopom, aby je łowili, do dworu pobite przynosili, albo główki.
Szpiżarnia na konserwacją wszelkich legumin, ma być na miejscu czystym nie gnojnym nie wilgotnym erygowana, mająca swoje wentylację: nie na miejscu jednak gorącym, bo by
na ogniu z iesio- O Ekonomice mianowicie o Szpiżarni.
nowewo drzewa nanieconym: iak ich przypiecze gorące naczynie, pisk straszny wydadzą, na ktory głos myszy z bliskich mieysc zbiegną się owych inkarceratow ratuiąc, y w ogień skacząc. Mizaldus w sekretach: co sympatyi iesionowego drzewa przyznaie tenże Autor Wroble też nie poslednie przy gumnie wrogi, wyiadaią brogi: ktore w stodołach, w gniazdach gubić, po cudzoziemsku po kopie naznaczać chłopom, aby ie łowili, do dworu pobite przynosili, albo głowki.
Szpiżarnia na konserwacyą wszelkich legumin, ma bydź na mieyscu czystym nie gnoynym nie wilgotnym erygowana, maiąca swoie wentylacyę: nie na mieyscu iednak gorącym, bo by
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 410
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, fortuna i inszych rzeczy barzo wiele I sługi, i nabyte mienią przyjaciele; Krew twoja zawsze z tobą, póki staje światu, Nie zna odmiany, nie zna żadnego rozbratu. Któż, pytam, kto, dlaboga, więcej nad cię traci Poufałych przyjaciół i kochanych braci? Więc gdy cię tak ze wszech stron złe wrogi obarczą, Trzymaj się, cny starosto, bo jeszcze masz tarczą: Jako okręt, choć zbędzie żagli, wioseł, styru, Przy kotwicy morskiego nie zlęknie się wiru. Żona — przyjaciel wierny, sługa, brat, synowiec! Razem Job wszytko stracił, tylko że nie wdowiec: Chociaż już grobem śmierdział w tak okrutnym
, fortuna i inszych rzeczy barzo wiele I sługi, i nabyte mienią przyjaciele; Krew twoja zawsze z tobą, póki staje światu, Nie zna odmiany, nie zna żadnego rozbratu. Któż, pytam, kto, dlaboga, więcej nad cię traci Poufałych przyjaciół i kochanych braci? Więc gdy cię tak ze wszech stron złe wrogi obarczą, Trzymaj się, cny starosto, bo jeszcze masz tarczą: Jako okręt, choć zbędzie żagli, wioseł, styru, Przy kotwicy morskiego nie zlęknie się wiru. Żona — przyjaciel wierny, sługa, brat, synowiec! Razem Job wszytko stracił, tylko że nie wdowiec: Chociaż już grobem śmierdział w tak okrutnym
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 537
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
cicho kopał dołek Za powodem tureckim, posadzić; a do tej Potrzeby wiele się ich da pisać z ochoty. I puścił się do Wołoch swoim tylko dworem A ochotnym żywej krwie koronnej wyborem. Siła na to baczniejszych sarkało w senacie, Że się tej wojny podjął swej kwoli prywacie; Ale on, gdzie przedwieczne ciągnęły go wrogi, Z przedsięwziętej nikomu nie dał się zbić drogi. Już milę tylko od Jass roztoczył nad Dzieżą Rzeką namioty swoje, gdzie z oną młodzieżą Szlachetnej krwie sarmackiej — ciężki żal Koronie — Pierwsza sława niestotyż bez potrzeby tonie, Bo Turcy niezliczoną osuwszy ich zgrają, Acz się póki sił, póki broni opędzają, Na koniec z
cicho kopał dołek Za powodem tureckim, posadzić; a do tej Potrzeby wiele się ich da pisać z ochoty. I puścił się do Wołoch swoim tylko dworem A ochotnym żywej krwie koronnej wyborem. Siła na to baczniejszych sarkało w senacie, Że się tej wojny podjął swej kwoli prywacie; Ale on, gdzie przedwieczne ciągnęły go wrogi, Z przedsięwziętej nikomu nie dał się zbić drogi. Już milę tylko od Jass roztoczył nad Dzieżą Rzeką namioty swoje, gdzie z oną młodzieżą Szlachetnej krwie sarmackiej — ciężki żal Koronie — Pierwsza sława niestotyż bez potrzeby tonie, Bo Turcy niezliczoną osuwszy ich zgrają, Acz się póki sił, póki broni opędzają, Na koniec z
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 19
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
nie wstyd, rad by się w onej krwi i kąpał; Syci serce i oczy niewstydliwe pasie; Carem bywszy, katowską wziął funkcyją na się. Tak ci legli mężowie; i ten był pies szary, Którym się miasto wilka i Chodkiewicz stary, I wojsko turbowało jakoby do nogi Pod tak srogie Kozacy podpaść mieli wrogi. Aleć i Sajdacznego, co na podjazd chodził, O włos podobny kłopot w zdrowiu nie uszkodził; W nocy napadł na tropy i tureckie szlaki, A mniemając swoje być przed sobą Kozaki, Puścił się nimi; ale skoro mu dzień oczy Otworzy, poznawa błąd, a już go oskoczy Orda na wszytkie strony;
nie wstyd, rad by się w onej krwi i kąpał; Syci serce i oczy niewstydliwe pasie; Carem bywszy, katowską wziął funkcyją na się. Tak ci legli mężowie; i ten był pies szary, Którym się miasto wilka i Chodkiewicz stary, I wojsko turbowało jakoby do nogi Pod tak srogie Kozacy podpaść mieli wrogi. Aleć i Sajdacznego, co na podjazd chodził, O włos podobny kłopot w zdrowiu nie uszkodził; W nocy napadł na tropy i tureckie szlaki, A mniemając swoje być przed sobą Kozaki, Puścił się nimi; ale skoro mu dzień oczy Otworzy, poznawa błąd, a już go oskoczy Orda na wszytkie strony;
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 109
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
kilkudziesiąt ludzi, Łączy się znowu z bratem, skoro wojsko strudzi. Wstyd go było, że idąc z swym hanem o przodek, Teraz w łasce cesarskiej upadnie na spodek. Nie Dzieża to tu, nie Prut, kędyście półtorą Kroć ztem tysięcy bili cztery pod Cecorą. Zdarzy Bóg i fortuna wyda po nas wrogi, Że was takie nad Dniestrem omylą pierogi! Już Tytan na pół nieba wygnawszy kwadrygi, Skoro im przetrze czoła, puszcza na wyścigi; A te kiedy nie ciągną i za nimi lotem Pędzą koła ognistym okładane złotem, Co im tchu, co w przestronym pary staje prysku, Z góry się ku zwykłemu biorą stanowisku.
kilkudziesiąt ludzi, Łączy się znowu z bratem, skoro wojsko strudzi. Wstyd go było, że idąc z swym hanem o przodek, Teraz w łasce cesarskiej upadnie na spodek. Nie Dzieża to tu, nie Prut, kędyście półtorą Kroć stem tysięcy bili cztery pod Cecorą. Zdarzy Bóg i fortuna wyda po nas wrogi, Że was takie nad Dniestrem omylą pierogi! Już Tytan na pół nieba wygnawszy kwadrygi, Skoro im przetrze czoła, puszcza na wyścigi; A te kiedy nie ciągną i za nimi lotem Pędzą koła ognistym okładane złotem, Co im tchu, co w przestronym pary staje prysku, Z góry się ku zwykłemu biorą stanowisku.
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 111
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
się nań większa kupa, większa liczba zgodzi, Wprzód się schodzą na bazar, gdzie zażywszy gochy, Bieżą znosić hultaje — niewinne Wołochy, Którzy Polaki widząc i swoje patrony, Do żadnej się chudzięta nie biorą obrony. Rzucą szable na ziemię tym katom pod nogi; Nie wiedzą, przez co padli na tak straszne wrogi; Nieba, ziemie i wszytkich związków ludzkiej wiary Wzywając, o przyczynę pytają tej kary. Bogiem świadczą niewinność; toż przez wszytkie względy, Przez spólnej chrześcijańskiej religii obrzędy Płaczą, żebrzą litości, proszą krótkiej zwłoki, Żeby łzami podobno ruszyli opoki; Jeżeli już umierać muszą od ich ręki, Żeby dzieci i małe obłapili wnęki
się nań większa kupa, większa liczba zgodzi, Wprzód się schodzą na bazar, gdzie zażywszy gochy, Bieżą znosić hultaje — niewinne Wołochy, Którzy Polaki widząc i swoje patrony, Do żadnej się chudzięta nie biorą obrony. Rzucą szable na ziemię tym katom pod nogi; Nie wiedzą, przez co padli na tak straszne wrogi; Nieba, ziemie i wszytkich związków ludzkiej wiary Wzywając, o przyczynę pytają tej kary. Bogiem świadczą niewinność; toż przez wszytkie względy, Przez spólnej chrześcijańskiej religiej obrzędy Płaczą, żebrzą litości, proszą krótkiej zwłoki, Żeby łzami podobno ruszyli opoki; Jeżeli już umierać muszą od ich ręki, Żeby dzieci i małe obłapili wnęki
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 179
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
cobym mu wierzył, by się i barzo zalecał; postawać to jedno drugiego: »Awam ja popularysta; wiem, kiedy trzeba pro tempore zamilczeć«, pewniej to ukazać, że kto szlachtą kieruje, że idą za niem, kiedy pokinie. Ale mająż oni ptaka wnosić? Umieją trzymać na wrodzy szlachtę, nie wypuszczać jem, aby na kieł wziąwszy (jako oni nas zową) to indomitum pecus nie wierzgało. Dosyć to jabłuszko ukazać, a umknąwszy palec i gorzej (s). Wierzcież mi, że i owi, co się owo koło szlachty łasili i rzekomo na tych zjeździech przyszywali, ukazało się,
cobym mu wierzył, by się i barzo zalecał; postawać to jedno drugiego: »Awam ja popularysta; wiem, kiedy trzeba pro tempore zamilczeć«, pewniej to ukazać, że kto szlachtą kieruje, że idą za niem, kiedy pokinie. Ale mająż oni ptaka wnosić? Umieją trzymać na wrodzy szlachtę, nie wypuszczać jem, aby na kieł wziąwszy (jako oni nas zową) to indomitum pecus nie wierzgało. Dosyć to jabłuszko ukazać, a umknąwszy palec i gorzej (s). Wierzcież mi, że i owi, co się owo koło szlachty łasili i rzekomo na tych zjeździech przyszywali, ukazało się,
Skrót tekstu: RozRokCz_II
Strona: 124
Tytuł:
Rozmowa o rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918