, wygody, piece, kominy, stołki, stoliki, zamknięcie dobre i okna. Cały plac Pałacu i oficyn powinien być opasany wałem, parkanem nakrytym, jeśli niemurowanym przynajmniej drzewianym, albo płotem ostrożonym, z jedną na dziedziniec piękną mocną i zamczystą bramą. Jeśli warty w niej niemasz, być powinień stróż, obstalowany wrotny człek wierny, sumienny aby nie siedział z lulką w kuchni, albo przy której grubie, i tam spał; ale całą noc chodził, od rogu do rogu dziedzińca, wołając, świszcząc, aby się złodziej nie zakradł, nieprzyjaciel nie napadł raptem, zwierz szkody nieuczynił. Jeśli blisko Pałacu w dziedzincu niemasz jakiego
, wygody, piece, kominy, stołki, stoliki, zamknięcie dobre y okna. Cały plac Pałacu y officyn powinien bydź opasany wałem, parkanem nakrytym, iezli niemurowanym przynaymniey drzewianym, albo płotem ostrożonym, z iedną na dziedziniec piękną mocną y zamczystą bramą. Iezli warty w niey niemasz, bydź powinień stroż, obstalowany wrotny człek wierny, sumienny aby nie siedział z lulką w kuchni, albo przy ktorey grubie, y tam spał; ale całą noc chodził, od rogu do rogu dziedzińca, wołaiąc, swiszcząc, aby się złodziey nie zakradł, nieprzyiáciel nie napadł raptem, zwierz szkody nieuczynił. Iezli blisko Pałacu w dziedzincu niemasz iakiego
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 362
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
w skrytych myślach się taiło, Bo komu z przyjacielem rozstawać się miło? Lecz poszły zdrowe rady i tak ukochany On młodzieniec znowu jest swym Muzom oddany, A ony go uniosły w swoje piękne kraje. Tobie, cna panno, jeśli tęsknica zostaje, Niechaj zostanie wespół nadzieja stokrotna, Którą-ć na potym odda z lichwą chwila wrotna. SIELANKA DWUNASTA KOŁACZE
Panny, Pań sześć par Panny Sroczka krzekce na płocie, będą goście nowi. Sroczka czasem omyli, czasem prawdę powi. Gdzie gościom w domu rado, sroczce zawsze wierzą I nie każą się kwapić kucharzom z wieczerzą. Sroczko, umiesz ty mówić, powiedz, gdzieś latała, Z któryjeś strony goście
w skrytych myślach się taiło, Bo komu z przyjacielem rozstawać się miło? Lecz poszły zdrowe rady i tak ukochany On młodzieniec znowu jest swym Muzom oddany, A ony go uniosły w swoje piękne kraje. Tobie, cna panno, jeśli tęsknica zostaje, Niechaj zostanie wespół nadzieja stokrotna, Którą-ć na potym odda z lichwą chwila wrotna. SIELANKA DWUNASTA KOŁACZE
Panny, Pań sześć par Panny Sroczka krzekce na płocie, będą goście nowi. Sroczka czasem omyli, czasem prawdę powi. Gdzie gościom w domu rado, sroczce zawsze wierzą I nie każą się kwapić kucharzom z wieczerzą. Sroczko, umiesz ty mówić, powiedz, gdzieś latała, Z któryjeś strony goście
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 100
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
. Kto jej służy wiernie Nie przegrawa: Bowiem z jej przyczyny/ Grzeszni z swojej winy Praw zostawa. O co SYNA prosi To wszytko odnosi Człek z pożytkiem. I to otrzymawa O co zamyślawa Z swym użytkiem. PANNO nad PANNAMI Raczysz ty być z nami Czasu kłotni: By nas nie psowali Dusze nie szarpali Piekła wrotni. Symfonie Symfonia Siódma
O Tej dobie/ Leżał w żłobie/ Syn wiekuisty. Z Panny przeczysty. Ta Dziewica Królewicza Nam porodziła. Grzech nim zgładziła. Osieł z Wołem Pod okołem Nisko padają Pasterze grają. Trzej Królowie Swoje zdrowie Z upominkami Niosą go sami. I Anieli Się zdumieli/ Widząc swojego Pana nagiego. Święty
. Kto iey służy wiernie Nie przegrawa: Bowiem z iey przycżyny/ Grzeszni z swoiey winy Praw zostawa. O co SYNA prośi To wszytko odnośi Człek z pożytkiem. I to otrzymáwa O co zámyślawa Z swym vżytkiem. PANNO nád PANNAMI Ráczysz ty bydź z nami Czásu kłotni: By nas nie psowáli Dusze nie szárpáli Piekłá wrotni. Symphonie Symphonia Siodma
O Tey dobie/ Leżał w żłobie/ Syn wiekuisty. Z Pánny przecżysty. Tá Dźiewicá Krolewicá Nam porodźiłá. Grzech nim zgłádźiłá. Ośieł z Wołem Pod okołem Nisko padáią Pásterze gráią. Trzey Krolowie Swoie zdrowie Z upominkámi Niosą go sámi. I Anieli Sie zdumieli/ Widząc swoiego Páná nágiego. Swięty
Skrót tekstu: ŻabSymf
Strona: Bv
Tytuł:
Symfonie anielskie
Autor:
Jan Żabczyc
Drukarnia:
Marcin Filipowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1631
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1631
frasowliwy dybał Piotr z daleka: Pyta snadź/ co się stało: co to za człowieka Pojmanego wiodą? I zwolennik drugi; Tego znał Biskup/ a on i Biskupie sługi. Przeto go ci do sieni za Panem wpuścili/ A Piotra na ulicy u drzwi zostawili. Zaczym wyszedł zwolennik on/ którego znano; Rzekł wrotnej służebnicy: wnet mu wolą dano. Ioan: 18. Pamiątka
Uchylił drzwi/ i wpuścił Piotra aż do sieni: Wszedł chudzina/ strach co raz na nim postać mieni. Żołnierze się po sieni przechadzając śmieją/ A drudzy co poziębli u ognia się grzeją: Miedzy te wmieszał się Piotr/ grzeje się też w
frásowliwy dybał Piotr z dáleká: Pyta snadź/ co się sstáło: co to zá człowieká Poimánego wiodą? I zwolennik drugi; Tego znał Biskup/ á on y Biskupie sługi. Przeto go ći do śieni zá Pánem wpuśćili/ A Piotrá ná vlicy v drzwi zostáwili. Záczym wyszedł zwolennik on/ ktorego znano; Rzekł wrotney służebnicy: wnet mu wolą dano. Ioan: 18. Pámiątká
Vchylił drzwi/ y wpuśćił Piotra áż do śieni: Wszedł chudźiná/ strách co raz ná nim postáć mieni. Zołnierze się po śieni przechadzáiąc śmieią/ A drudzy co poźiębli v ogniá się grzeią: Miedzy te wmieszał się Piotr/ grzeie się też w
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 17.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
, aby mu dał tę sumę, co nań wyłożył, z płaczem wielkim; dał mu Czelebi 200 talerów bitych, musiał na tem przestać. Potem kryjomo Czelebi odwiódł Przerębskiego do dzia-
da wmci. Gdy wezyra żegnał dziad wmci, prosił o Nikolego Francuza i o onego hajduka; tych darował mu wezyr. Ten hajduk wrotnym umarł w Ruścu, majętności Jana Koniecpolskiego, wojewody sieradzkiego, brata rodzonego dziada wmci. Ten gdy się upił, zawżdy płakał na dziada wmci, że go wyprowadził z czarnej-wieży, mówiąc: „Lepiej mi tam było, bom na każdy dzień, nic nierobiąc, brał po sześć aspern! Nikoli Francuz
, aby mu dał tę summę, co nań wyłożył, z płaczem wielkim; dał mu Czelebi 200 talerów bitych, musiał na tém przestać. Potém kryjomo Czelebi odwiódł Przerębskiego do dzia-
da wmci. Gdy wezyra żegnał dziad wmci, prosił o Nikolego Francuza i o onego hajduka; tych darował mu wezyr. Ten hajduk wrotnym umarł w Ruścu, majętności Jana Koniecpolskiego, wojewody sieradzkiego, brata rodzonego dziada wmci. Ten gdy się upił, zawżdy płakał na dziada wmci, że go wyprowadził z czarnej-wieży, mówiąc: „Lepiej mi tam było, bom na każdy dzień, nic nierobiąc, brał po sześć aspern! Nikoli Francuz
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 176
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
kałuży błota śmierdzącego.
LXX
To sprawiwszy, serdeczna dziewka zaraz jedzie Do zamku, gdzie wieczerzać i nocować będzie; Wprzód się jednak przysięgą swą obowiązuje Gospodarzowi, co ją już z męstwa szanuje, Iż na namniejsze z chęcią wyjedzie wyzwanie Za broną z gościem nowem uczynić potkanie. Tak ją puszcza straż w zamek, otwiera jej wrotny, A pokój zasię daje gospodarz ochotny.
LXXVII.
Wyszła też przeciwko niej panna na dół ona, Co za posła jest z tarczą złotą naznaczona Do króla francuskiego, jakoście słyszeli, I co ją z trzema królmi do zamku przyjęli Przed Bradamantą, aby, jako ludzka była, Chęć jej też z posługami swoją oświadczyła
kałuży błota śmierdzącego.
LXX
To sprawiwszy, serdeczna dziewka zaraz jedzie Do zamku, gdzie wieczerzać i nocować będzie; Wprzód się jednak przysięgą swą obowiązuje Gospodarzowi, co ją już z męstwa szanuje, Iż na namniejsze z chęcią wyjedzie wyzwanie Za broną z gościem nowem uczynić potkanie. Tak ją puszcza straż w zamek, otwiera jej wrotny, A pokój zasię daje gospodarz ochotny.
LXXVII.
Wyszła też przeciwko niej panna na dół ona, Co za posła jest z tarczą złotą naznaczona Do króla francuskiego, jakoście słyszeli, I co ją z trzema królmi do zamku przyjęli Przed Bradamantą, aby, jako ludzka była, Chęć jej też z posługami swoją oświadczyła
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 20
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
lud pospolity/ w lot się wysypali Na las/ i dla szukania pochodni nabrali. Nimfie nie dosyć na tym/ lubo krzyczy mnodze/ Lub włos na głowie targa/ w piersi tłucze srodze: Wszytko jednak to robi z dworu wybieżała/ I szalenie/ tam/ i sam po polach ciekała. Sześć nocy/ dni wrotnych sześć/ widziały nieśpiącą/ Głodną/ po gprach/ rowach/ ladagdzie błądzącą. Ostatni Tybrys ujźrząłmdłą z smutku/ i z biegu/ I pokładającą się na zielonym brzegu; Gdzie gorzko opiewając swe dolegliwości/ Głoski cieniuchne w srogiej puszczała ckliwości: Krzycząc jak łabęć/ gdy się już rozstawa z światem Łzami nawet spłynęła/ i
lud pospolity/ w lot się wysypáli Ná lás/ y dla szukánia pochodni nábráli. Nimphie nie dosyć ná tym/ lubo krzyczy mnodze/ Lub włos ná głowie tárga/ w pierśi tłucze srodze: Wszytko iednák to robi z dworu wybieżáłá/ Y szalenie/ tám/ y sám po polách ćiekáłá. Sześć nocy/ dni wrotnych sześć/ widźiáły nieśpiącą/ Głodną/ po gprách/ rowách/ ledágdźie błądzącą. Ostatni Tybrys vyźrząłmdłą z smutku/ y z biegu/ Y pokłádáiącą się ná źielonym brzegu; Gdźie gorzko opiewáiąc swe dolegliwośći/ Głoski ćieniuchne w srogiey puszczałá ckliwośći: Krzycząc iák łábęć/ gdy się iuż rozstawa z świátem Lzámi náwet zpłynęłá/ y
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 360
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
Gdzie wzajem wszędzie posiłkiem będzie gmin świętych sobie w obojej dobie. Bóg też łaskawy na grzech bicz krwawy zaraz zarzuci, kto się ocuci, aż wstaną w skórze głowy ku górze, niosąc swe snopy wiecznemi tropy. 4. Dekalog
Jam twoim Bogiem, inszyć odłogiem pustym niech leżą, dokąd pobieżą koła obrotne i czasy wrotne. Z drzewa li oni, pogańskiej dłoni po wierzchu złotą staną robotą; jeśli z opoki drożone boki, ręce, ramiona – głuche znamiona, a na nich z głowy kontryfałówejtrafiony wisi sierści włos lisi. Tym ty ukłonów i zabobonów żadnych oddawaj, ale przestawaj na jednym Bogu, a mego progu, chcesz li
Gdzie wzajem wszędzie posiłkiem będzie gmin świętych sobie w obojej dobie. Bóg też łaskawy na grzech bicz krwawy zaraz zarzuci, kto się ocuci, aż wstaną w skórze głowy ku górze, niosąc swe snopy wiecznemi tropy. 4. Dekalog
Jam twoim Bogiem, inszyć odłogiem pustym niech leżą, dokąd pobieżą koła obrotne i czasy wrotne. Z drzewa li oni, pogańskiej dłoni po wierzchu złotą staną robotą; jeśli z opoki drożone boki, ręce, ramiona – głuche znamiona, a na nich z głowy kontryfałowéjtrafiony wisi sierści włos lisi. Tym ty ukłonów i zabobonów żadnych oddawaj, ale przestawaj na jednym Bogu, a mego progu, chcesz li
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 154
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
żołądek niosąc potrawy, upragłą drugim wątrobę chłodząc i z niej krew w żeły obfite rodząc. Tam własnym zaraz doświadczy okiem, którym zawarta śledziona bokiem; gdzie ma rozum swój zamek wysoki, skąd płyną z góry do zmysłów stoki. Ujźrzy, skąd licha źrzenica wiele obłapi wzrokiem i patrzy śmiele w okrągłe niebo, gdzie czasy wrotne cztery nam dzielą koła obrotne. Niemniej skąd ucho rozezna głosy i świercze polne, gdy płaczą rosy; skąd po ogródku chodząc zielonym, cieszą się nozdrza zapachem wonnym,
nuż smak gotowy, gdy za stół siędzie, chocia do sta tam półmisków będzie, a gdy się czego ręką swą dotknie, w rozsądku co jest,
żołądek niosąc potrawy, upragłą drugim wątrobę chłodząc i z niej krew w żeły obfite rodząc. Tam własnym zaraz doświadczy okiem, którym zawarta śledziona bokiem; gdzie ma rozum swój zamek wysoki, skąd płyną z góry do zmysłów stoki. Ujźrzy, skąd licha źrzenica wiele obłapi wzrokiem i patrzy śmiele w okrągłe niebo, gdzie czasy wrotne cztery nam dzielą koła obrotne. Niemniej skąd ucho rozezna głosy i świercze polne, gdy płaczą rosy; skąd po ogródku chodząc zielonym, cieszą się nozdrza zapachem wonnym,
nuż smak gotowy, gdy za stół siędzie, chocia do sta tam półmisków będzie, a gdy się czego ręką swą dotknie, w rozsądku co jest,
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 277
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995