’ wieczoru takim wrzaskiem, aż go ogłuszały; Porwał się, rozumiejąc, że jaki zwierz srogi, Jakby się z nim spróbować, szukał lew tej drogi.
Więc tam bieżał co prędzej, kędy on głos słyszał, - Biegał a nic nie widział. Wtym gdy się udyszał, Stanął u onej wody, gdzie żaby wrzeszczały: Ujźrzał je, ony go też, wtym wrzeszczeć przestały.
Lew o nich, że coś było strasznego, rozumiał,
Lecz wzrost ich obaczywszy, okrutnie się zdumiał. Nie spodziewał się bowiem z ciała tak małego Usłyszeć huku, krzyku, wrzasku tak wielkiego. Rzekł: „Gdyby te bestie tak donośne były Jako lwi
’ wieczoru takim wrzaskiem, aż go ogłuszały; Porwał się, rozumiejąc, że jaki źwierz srogi, Jakby się z nim spróbować, szukał lew tej drogi.
Więc tam bieżał co prędzej, kędy on głos słyszał, - Biegał a nic nie widział. Wtym gdy się udyszał, Stanął u onej wody, gdzie żaby wrzeszczały: Ujźrzał je, ony go też, wtym wrzeszczeć przestały.
Lew o nich, że coś było strasznego, rozumiał,
Lecz wzrost ich obaczywszy, okrutnie się zdumiał. Nie spodziewał się bowiem z ciała tak małego Usłyszeć huku, krzyku, wrzasku tak wielkiego. Rzekł: „Gdyby te bestye tak donośne były Jako lwi
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 73
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
, że ta góra wszystka, na której stoi zamek, jest z samych tylko marmurów różnych kolorów, mianowicie takich czerwonych, jakie są na zamku w Krakowie w kaplicach. Druga. że z tejże góry nie wiedzieć wiele ciecze źródeł wody ciepłej, tak że w sadzawkach tej wody żaby w dzień św. Szymona Judy wrzeszczały ,,re re re!" jako u nas w maju. Kaplica zaś na zamku wszystka marmurowa, z której poganie meczet sobie byli zrobili, a myśmy tam w dzień tychże św. Apostołów mszę św. iTe Deum laudamuspierwszy raz po stu czterdziestu lat zaśpiewali. Robotą cudowną ołtarz Zwiastowania Najśw.
, że ta góra wszystka, na której stoi zamek, jest z samych tylko marmurów różnych kolorów, mianowicie takich czerwonych, jakie są na zamku w Krakowie w kaplicach. Druga. że z tejże góry nie wiedzieć wiele ciecze źródeł wody ciepłej, tak że w sadzawkach tej wody żaby w dzień św. Szymona Judy wrzeszczały ,,re re re!" jako u nas w maju. Kaplica zaś na zamku wszystka marmurowa, z której poganie meczet sobie byli zrobili, a myśmy tam w dzień tychże św. Apostołów mszę św. iTe Deum laudamuspierwszy raz po stu czterdziestu lat zaśpiewali. Robotą cudowną ołtarz Zwiastowania Najśw.
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 579
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
dobry na takim weselu nie bywał. A czemu to? Powadzili się/ pobili i posiekli się/ że sromota i grzech o tym powiedać. Jednemu rękę/ kilka palców ucięto. Drugi dostał ranę przez łeb/ mało nie na piędzi. Trzeciego postrzelono/ Pan Bóg wie/ jeśli się wyleczy. Niewiasty i dzieci tak wrzeszczały * krzyczały/) że człowiek/ i własnego słowa nie mógł słyszeć. A tobie nie dostało się też? Nie/ bom uciekł (uciekła) skryłem (skryłam/ się.) Jednej paniej łańcuch przerwano/ i zginęło jej kilka ogniw. Moję nalepszą szatę polano mi piwem. Ale się boję/
dobry ná tákim weselu nie bywał. A cżemu to? Powádźili się/ pobili y posiekli się/ że sromotá y grzech o tym powiedác. Iednemu rękę/ kilká pálcow ućięto. Drugi dostał ránę przez łeb/ máło nie ná piędźi. Trzećiego postrzelono/ Pan Bog wie/ jesli się wylecży. Niewiásty y dźieći ták wrzeszcżáły * krzycżáły/) że cżłowiek/ y własnego słowá nie mogł słyszeć. A tobie nie dostáło się też? Nie/ bom ućiekł (uciekłá) skryłem (skryłám/ się.) Iedney pániey łáncuch przerwano/ y zginęło jey kilká ogniw. Moję nálepszą szátę polano mi piwem. Ale się boję/
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 82
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612