niezażywszy tego takiego sposobu/ będziemy krukowe/ Cras, Cras, wołać/ poty się i Greaków i nas Rusi wszytko złe będzie trzymać. Póki my/ mówię/ światłości dniowej ochylając się prawdzie wiary prawdziwej przeciwić się nieprzestaniemy/ a nocnym nie miłości mrokiem ociemnieni/ toż a toż Papa Heretyk/ Papa Antychryst/ wrzeszczeć będziemy: jak kruk/ choć to sobie jutro białym być obiecuje/ nie ubielejemy nigdy. Zaż to już mały początek do cięzszej niewolej Grekom/ nad tę którą teraz cierpią? Bo choć nędzę tę niewolniczą pod okrutnikiem człowiekiem cierpieli i cierpią/ wiarę jednak czystą i niepokalaną mając/ cieszyć się wewnątrz siebie/ i do
niezáżywszy tego tákiego sposobu/ będźiemy krukowe/ Cras, Cras, wołáć/ poty sie y Greakow y nas Ruśi wszytko złe będżie trzymáć. Poki my/ mowię/ świátłośći dniowey ochyláiąc sie prawdźie wiáry prawdźiwey przećiwić sie nieprzestániemy/ á nocnym nie miłośći mrokiem oćiemnieni/ toż á toż Papá Hęretyk/ Papá Antichrist/ wrzeszcżeć będźiemy: iák kruk/ choć to sobie iutro białym bydź obiecuie/ nie vbieleiemy nigdy. Zaż to iuż máły początek do ćięzszey niewoley Grękom/ nád tę ktorą teraz ćierpią? Bo choć nędzę tę niewolniczą pod okrutnikiem człowiekiem ćierpieli y ćierpią/ wiárę iednák czystą y niepokaláną máiąc/ ćieszyć sie wewnątrz siebie/ y do
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 120
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
w przepaść na nieznośne męki, a to na wieki”. Tedy jako psi z łańcuchów spuszczeni okrutni czarci, jak lwi zajuszeni, rzucą się, mając moc, na potępionych sobie zleconych. Jakiej srogości będzie używała piekielna orda, gdy będzie wiązała nieszczęsnych więźniów swej mocy oddanych, jak opłakanych! O, jako będą źli wrzeszczeć kozłowie, kiedy ich będą piekielni wilkowie pożerać, z jadem kłami rozdzierając, żalu nie mając! O, kto wypowie żałosne wołania, płaczliwe treny, gorzkie narzekania, ciężkie jęczenia w niewolę idących, nędznie ginących! Wtym przerwa sroga będzie uczyniona w ziemi, która się otworzy zamkniona, gdy się rozstąpi pod potępionymi piekłu danymi
w przepaść na nieznośne męki, a to na wieki”. Tedy jako psi z łańcuchów spuszczeni okrutni czarci, jak lwi zajuszeni, rzucą się, mając moc, na potępionych sobie zleconych. Jakiej srogości będzie używała piekielna orda, gdy będzie wiązała nieszczęsnych więźniów swej mocy oddanych, jak opłakanych! O, jako będą źli wrzeszczeć kozłowie, kiedy ich będą piekielni wilkowie pożerać, z jadem kłami rozdzierając, żalu nie mając! O, kto wypowie żałosne wołania, płaczliwe treny, gorzkie narzekania, ciężkie jęczenia w niewolę idących, nędznie ginących! Wtym przerwa sroga będzie uczyniona w ziemi, która się otworzy zamkniona, gdy się rozstąpi pod potępionymi piekłu danymi
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 62
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, Montana Inalpina; a potym Janua, tandem Genua. W wielu była rękach: podczas wojen Krucjackich wiele czynów wydała chwalebnych. Ludwik XII Król Francuski dobywszy Miasta tego nad morzem Ligustyiskim stojącego, chciał w pień wyciać jako niestateczne Roku 1499. Ale poradzili sobie Genueńczykowie, że 4000 dzieci w rynku zebrawszy, im głosem płaczliwym wrzeszczeć kazali, do Miłosierdzia movend[...] Zwyciężcę Króla, tak ucaleli. Aż Andrzej Doria ich na wolność wyprowadził. Doze ich chodzi w purpurze adamaszkowej, Karmazynowej, albo złotej, w Mitrze, takiejże. Sam Doze Francisco Maria Imperiali Cercaro, był in persona sua w Wersalu w Francyj, spytany od Ludwika wielkiego Króla Francuskiego,
, Montana Inalpina; a potym Ianua, tandem Genuá. W wielu była rękach: podczas woien Krucyáckich wiele czynow wydała chwálebnych. Ludwik XII Krol Francuzki dobywszy Miastá tego nad morzem Ligustyiskim stoiącego, chciał w pień wyciać iako niestateczne Roku 1499. Ale poradzili sobie Genueńczykowie, że 4000 dzieci w rynku zebrawszy, im głosem płaczliwym wrzeszczeć kázali, do Miłosierdzia movend[...] Zwyciężcę Krola, tak ucaleli. Aź Andrzey Doria ich na wolność wyprowadził. Doze ich chodzi w purpurze adamaszkowey, Karmázynowey, albo złotey, w Mitrze, takieyże. Sam Doze Francisco Maria Imperiali Cercaro, był in persona sua w Wersalu w Francyi, spytany od Ludwika wielkiego Krolá Francuzkiego,
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 223
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
się, rozumiejąc, że jaki zwierz srogi, Jakby się z nim spróbować, szukał lew tej drogi.
Więc tam bieżał co prędzej, kędy on głos słyszał, - Biegał a nic nie widział. Wtym gdy się udyszał, Stanął u onej wody, gdzie żaby wrzeszczały: Ujźrzał je, ony go też, wtym wrzeszczeć przestały.
Lew o nich, że coś było strasznego, rozumiał,
Lecz wzrost ich obaczywszy, okrutnie się zdumiał. Nie spodziewał się bowiem z ciała tak małego Usłyszeć huku, krzyku, wrzasku tak wielkiego. Rzekł: „Gdyby te bestie tak donośne były Jako lwi, wszystekby świat wrzaskiem swym głuszyły” Tak czasem chocia
się, rozumiejąc, że jaki źwierz srogi, Jakby się z nim spróbować, szukał lew tej drogi.
Więc tam bieżał co prędzej, kędy on głos słyszał, - Biegał a nic nie widział. Wtym gdy się udyszał, Stanął u onej wody, gdzie żaby wrzeszczały: Ujźrzał je, ony go też, wtym wrzeszczeć przestały.
Lew o nich, że coś było strasznego, rozumiał,
Lecz wzrost ich obaczywszy, okrutnie się zdumiał. Nie spodziewał się bowiem z ciała tak małego Usłyszeć huku, krzyku, wrzasku tak wielkiego. Rzekł: „Gdyby te bestye tak donośne były Jako lwi, wszystekby świat wrzaskiem swym głuszyły” Tak czasem chocia
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 73
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
/ a ona się podnosi/ chcąc ją uderzyć jednym statkiem: i zaraz nazad cofnęła się tamta; ale on statek ciśniony na mur/ rozpierzchł się z wielkim grzmotem na drobniuchne kęsy. Obraz P. Jezusów zawieszony na murze/ zaraz też był stłuczony/ i na kęsy popsowany. Jedno dziecię we 4 lata/ poczęło wrzeszczeć wołając: Matko/ matko/ oto mię Katarzyna dawi: i nie przestało wołać i ślinić się/ aże mu zawieszono niektóre Relikwie u szyje. Nakoniec gospodyni chcąc pozbyć takich kłopotów i niebezpieczeństw/ przeprowadziła się do domu swej powinnej/ zostawiwszy kilka sług dla strażej swego. Trzeciego dnia po przeprowadzeniu gospodyniej/ jedna sługa jej
/ á ona się podnośi/ chcąc ią vderzyć iednym státkiem: y záraz názad cofnęłá się támtá; ále on státek ćiśniony ná mur/ rozpierzchł się z wielkim grzmotem ná drobniuchne kęsy. Obraz P. Iezusow záwieszony ná murze/ záraz też był stłuczony/ y ná kęsy popsowány. Iedno dźiećię we 4 látá/ poczęło wrzeszczeć wołáiąc: Mátko/ mátko/ oto mię Kátharzyná dawi: y nie przestáło wołáć y ślinić się/ áże mu záwieszono niektore Reliquie v szyie. Nákoniec gospodyni chcąc pozbyć tákich kłopotow y niebespieczeństw/ przeprowádźiłá się do domu swey powinney/ zostáwiwszy kilká sług dla strażey swego. Trzećiego dniá po przeprowádzeniu gospodyniey/ iedná sługá iey
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 77
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
w świat się wdał/ i ożenił. Po niemałym czasie z dopuszczenia Bożego zachorzał aż do śmierci. Widząc to/ prosił aby go do Klasztora zaniesiono/ żeby mu za jego występek pokutę dano/ zaczym i Habit mu przywrócono. A gdy żona jego z niektóremi drugimi przy łóżku jego siedziała/ jął barzo ciężko jęczeć i wrzeszczeć. A gdy go pytano czemuby z pokojem nie leżał: Zali/ prawi/ nie widzicie ś. Andrzeja Apostoła i ś. Grzegorza że mię okrutnie biczują? Wrzeszcząc jeszcze powtóre i płaczliwe głosy wypuszczając/ trochę odetchnął i mówił: Teraz mię bili żem Klasztor opuścił a żonem pojął. Zatym po płaczu i
w świát sie wdał/ y ożenił. Po niemáłym czáśie z dopusczenia Bożego záchorzał áż do śmierći. Widząc to/ prośił áby go do Klasztorá zánieśiono/ żeby mu zá iego występek pokutę dano/ záczym y Habit mu przywrocono. A gdy żoná iego z niektoremi drugimi przy łożku iego śiedźiáłá/ iął bárzo ćiężko ięczeć y wrzeszczeć. A gdy go pytano czemuby z pokoiem nie leżał: Zali/ práwi/ nie widźićie ś. Andrzeiá Apostołá y ś. Grzegorzá że mię okrutnie biczuią? Wrzeszcząc iescze powtore y płáczliwe głosy wypusczáiąc/ troche odetchnął y mowił: Teraz mię bili żem Klasztor opuśćił á żonęm poiął. Zátym po płáczu y
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 52
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
ona: wiem co mówię matko/ i barzom pewna tego/ że tak jest com widziała/ i Luterani w głębokości piekielnej gorają. A gdy ją z tego jedna siostra strofowała/ i tego jej mówić zakazowała/ onai jeszcze rzetelniej mówiła. Chcesz żebym milczała: nie tylko mówić/ ale wołać i wrzeszczeć będę/ bo mię Wszechmocny/ abym to mówiła/ przymusza: Widziałam tedy Luterany w przepaściach piekielnych: a jednego tu w tym mieście zmarłego/ którego ona nigdy nie znała ani widziała/ ale jedna świetca niewiasta co przy niej była/ ta go znała. Widział że też/ prawi onęosobę/ która/ aby
oná: wiem co mowię mátko/ y bárzom pewna tego/ że tak iest com widźiáłá/ y Luterani w głębokośći piekielney goráią. A gdy ią z tego iedná śiostrá strofowáłá/ y tego iey mowić zákázowáłá/ onái iescze rzetelniey mowiłá. Chcesz żebym milczáłá: nie tylko mowić/ ále wołáć y wrzesczeć będę/ bo mię Wszechmocny/ ábym to mowiłá/ przymusza: Widźiáłám tedy Luterany w przepasćiach piekielnych: á iednego tu w tym mieśćie zmárłego/ ktorego oná nigdy nie znáłá ani widźiáłá/ ále iedna świetca niewiástá co przy niey byłá/ tá go znáłá. Widźiał że też/ práwi onęosobę/ ktora/ áby
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 327
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
i ziemią, Jeżeli by jaką przez czyj upor Ojczyzna ponosiła Jakturę. Że nie przez co jej chciemy Filialem wyswiadczyć amorem.
Słuchali przecie puko mówiłem, modestissime ale jakom skończył stało się srogie szemranie Jedni tak mówią drudzy tak trzeci tak trzeba inni zle mówi nic po tym, Wyrwie się potym kilka Biboszów poczną wrzeszczeć wszyscy wraz. Niedziwować się Panom Czarnieczczykom, że sobie roszczą skrupuły bo tam oni w dywizyjej swojej wszystko Jezuitów mają kapellanów Oni ich to temi nadziewają skrupułami aleć skoro ich insi ohuknęli umilkli. Substytutowi zaś miło tego było słuchać i pokazował to visibiliter. Bo widział to ze wszystka sława co kolwiek by się było dobrze
y zięmią, Iezeli by iaką przez czyi upor Oyczyzna ponosiła Iakturę. Że nie przez co iey chciemy Filialem wyswiadczyć amorem.
Słuchali przecie puko mowiłęm, modestissime ale iakom skonczył stało się srogie szemranie Iedni tak mowią drudzy tak trzeci tak trzeba inni zle mowi nic po tym, Wyrwie się potym kilka Biboszow poczną wrzeszczeć wszyscy wraz. Niedziwować się Panom Czarnieczczykom, że sobie roszczą skrupuły bo tam oni w dywizyiey swoiey wszystko Iezuitow maią kapellanow Oni ich to temi nadziewaią skrupułami aleć skoro ich insi ohuknęli umilkli. Substytutowi zas miło tego było słuchać y pokazował to visibiliter. Bo widział to ze wszystka sława co kolwiek by się było dobrze
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 118v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
zakładając gdzie chce/ w miejsca podobne/ siła sobie zbroję/ a zatym jeżdząc co niepowolny/ siła miejsc podobnych opuszczać muszę/ abo je bez psów strychować/ które mnie on/ na stronę/ swym przejmowaniem odwabi. Są też drudzy psi/ co sami nie przejmą/ ale kiedy przy nich pies przejmie/ pomagają mu wrzeszczeć/ co pewnie nie jest wada. Popądźca abo Znalezca.
POpądźca abo Znależca/ jest pies który umie zająca znaleźć. Ten dwojaki jest/ jeden szuka rozumem/ drugi pilnością: który mądry/ zna miejsca podobne/ w których zając rad siada/ i rozeznywając je/ od niepodnych/ nigdy go w niepodobnych nie szuka/
zákłádáiąc gdźie chce/ w mieyscá podobne/ śiłá sobie zbroię/ á zátym ieżdząc co niepowolny/ śiłá mieysc podobnych opuszcżáć muszę/ ábo ie bez psow strychowáć/ ktore mnie on/ ná stronę/ swym przeymowániem odwabi. Są też drudzy pśi/ co sámi nie przeymą/ ále kiedy przy nich pies przeymie/ pomagaią mu wrzescżeć/ co pewnie nie iest wádá. Popądźcá ábo Znalezcá.
POpądźcá ábo Ználeżcá/ iest pies ktory vmie záiącá ználeść. Ten dwoiáki iest/ ieden szuka rozumem/ drugi pilnośćią: ktory mądry/ zna mieyscá podobne/ w ktorych záiąc rad śiada/ y rozeznywáiąc ie/ od niepodnych/ nigdy go w niepodobnych nie szuka/
Skrót tekstu: OstrorMyśl1618
Strona: 30
Tytuł:
Myślistwo z ogary
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
myślistwo, zoologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
się wszyscy na niego/ i na kawałki szablami rozsiekali. Ten tak nagły i okrutny postępek/ wielkiego strachu nabawił inszych sług Cesarzowej starej/ i nauczył ich lepiej pokrywać swoje rozumienie. Aleć i sam Sołtan patrząc: jako mózg wyprysnął na obicie z głowy tego nieboraka/ i jako krew zbroczyła bogate jego kobierce/ począł wrzeszczeć z przestrachu/ i barziej niżeli przedtym ściskać Selikatar agę, co go na ręku trzymał. Dopiero przyszedł do siebie/ i łzy obtarł/ gdy trupa wyniesiono z Pokoju/ i jemu wywiedziono/ że to była ofiara miłości/ i życzliwości/ którą mu wierni jego poddani oddawali. Wchodzą w tym do Pokoju/ Mufty nowotny
się wszyscy ná niego/ y ná káwałki száblámi rozśiekáli. Ten ták nágły y okrutny postępek/ wielkiego stráchu nábáwił inszych sług Cesárzowey stárey/ y náuczył ich lepiey pokrywáć swoie rozumienie. Aleć y sam Sołtan pátrząc: iáko mozg wyprysnął ná obićie z głowy tego nieboráká/ y iáko krew zbroczyłá bogáte iego kobierce/ począł wrzeszczeć z przestráchu/ y bárźiey niżeli przedtym śćiskáć Selikatar agę, co go ná ręku trzymał. Dopiero przyszedł do śiebie/ y łzy obtarł/ gdy trupá wynieśiono z Pokoiu/ y iemu wywiedźiono/ że to byłá ofiárá miłośći/ y życzliwośći/ ktorą mu wierni iego poddáni oddáwáli. Wchodzą w tym do Pokoiu/ Mufty nowotny
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 23
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678