M. M. Pana prosząc dla cudzoziemskiej piechoty o cokolwiek pieniędzy, przynajmniej żeby te trzydzieści tysięcy, co Franckiewicz ze Gdańska wiezie, były zatrzymane, dotąd responsu nie mam; proszę i powtóre za niemi Wm. M. M. Pana: bo ciężki niedostatek cierpią i dla tego między nich już się choroby wrzucać poczynają: co gdyby, uchowaj Boże, było dłużej, prędkoby nam tak kosztowna piechota powiędła. Pisarza także skarbowego by do wojska wyprawiono, proszę wielce Wm. M. M. P., racz to efficere. Oddaję się zatem i t. d. OD PANA HETMANA DO KRÓLA JEGO MOŚCI
, w obozie
M. M. Pana prosząc dla cudzoziemskiej piechoty o cokolwiek pieniędzy, przynajmniej żeby te trzydzieści tysięcy, co Franckiewicz ze Gdańska wiezie, były zatrzymane, dotąd responsu nie mam; proszę i powtóre za niemi Wm. M. M. Pana: bo ciężki niedostatek cierpią i dla tego między nich już się choroby wrzucać poczynają: co gdyby, uchowaj Boże, było dłużéj, prętkoby nam tak kosztowna piechota powiędła. Pisarza także skarbowego by do wojska wyprawiono, proszę wielce Wm. M. M. P., racz to efficere. Oddaję się zatem i t. d. OD PANA HETMANA DO KRÓLA JEGO MOŚCI
, w obozie
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 102
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
z oceanu cały, tym barziej, gdy zatapia grzechów fala sroga, wzgórę tonący ręce ma wznosić do Boga, albo jako gdy w ciemną wleci kto jaskinię i tam się jeszcze w skrytym sapisku ochynie, skał się chwyta i ostry marmur tłoczy nogą, żeby mógł jakąkolwiek z bagna wyleźć drogą. Tak właśnie których w przepaść wrzuca zbrodni burza, ledwie się który stamtąd szczęśliwie wynurza. Widzisz, jako ze dwiema wraz muszę certować, gdy i morze, i wiatry chcą mię oprymować. Widzisz, że już tę głowę wnet woda zaleje i stąd śmierci wyglądam, skąd Auster zawieje, gwiazdy żaglom nie świecą – obociętnej kosie już dusza podlec musi, już
z oceanu cały, tym barziej, gdy zatapia grzechów fala sroga, wzgórę tonący ręce ma wznosić do Boga, albo jako gdy w ciemną wleci kto jaskinię i tam się jeszcze w skrytym sapisku ochynie, skał się chwyta i ostry marmur tłoczy nogą, żeby mógł jakąkolwiek z bagna wyleźć drogą. Tak właśnie których w przepaść wrzuca zbrodni burza, ledwie się który stamtąd szczęśliwie wynurza. Widzisz, jako ze dwiema wraz muszę certować, gdy i morze, i wiatry chcą mię oprymować. Widzisz, że już tę głowę wnet woda zaleje i stąd śmierci wyglądam, skąd Auster zawieje, gwiazdy żaglom nie świecą – obociętnej kosie już dusza podlec musi, już
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 59
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
gardła jej wydarszy, cudze wolą panoszć Państwa Ichmość Forysterowie. Zaczym nie dziwować się po części, gdzie się z Polski z Domów najbogatszych Fortuna podziewa, ci to inimici domestici ejus wynoszą ją za granice.
Pro Votum 2. Piszę się na to z W. M. Panem Mościanie N. iż się w błoto prawie wrzuca Fortuna Polska, gdy ją Panowie młodzi na Lutecue albo insze kraje łożą. Niznalić Dziadowie, Pradziadowie, nasi Staropolcy postronnych narodów, i daj Bże to przynamniej u peregrynantów teraźziejszych było w głowie, co u nich w pięcie. Może tego usus magister w w Domu wszytkiego nauczyć, a Fortun Polskich ut quid perditio ista
gardła jey wydarszy, cudze wolą pánoszć Páństwá Ichmość Forysterowie. Záczym nie dźiwowáć śię po częśći, gdżie śię z Polski z Domow naybogatszych Fortuná podźiewa, ći to inimici domestici ejus wynoszą ją zá gránice.
Pro Votum 2. Piszę śię ná to z W. M. Pánem Mośćianie N. iż śię w błoto práwie wrzuca Fortuná Polská, gdy ją Pánowie młodźi ná Lutecue álbo insze kráje łożą. Niznalić Dźiadowie, Prádźiadowie, naśi Stáropolcy postronnych národow, y day Bże to przynamniey u peregrynantow teráźzieyszych było w głowie, co u nich w pięćie. Może tego usus magister w w Domu wszytkiego nauczyć, á Fortun Polskich ut quid perditio ista
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: P
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
to jest Kardynałowi Biskupowi, Kardynałowi Presbyterowi, Kardynałowi Diakonowi. Potym odchodzą do Kaplicy Sikstyiskiej, gdzie zawarci każdy Kardynał Scrutinium, albo kartkę swoję napisawszy, a napisawszy w ten sens: Ego N. eligo in Summum Pontificem Dominum meum, Reverendissimum Cardinalem NN. i to Sygnetem zapieczętowawszy w Kielich na Ołtarzu stojący, Palką przykryty wrzuca. Na którego Kardynała więcej Sufragiów będzie, ten najbliższy eksaltacyj na Papiestwo. A jeżeli dwie części Kardynałów na dwóch zgodzi się Kardynałów, znowu poty udają się do krysek, póki na jednego nie zgodzą się Elekta; co często skończy się per accessionem. Jeżeli przez te kartki zgoda na jednego nie będzie, tedy się udaje
to iest Kardynáłowi Biskupowi, Kardynáłowi Presbyterowi, Kardynáłowi Dyakonowi. Potym odchodzą do Kaplicy Sixtyiskiey, gdźie zawárci każdy Kardynáł Scrutinium, albo kartkę swoię nápisawszy, á nápisawszy w ten sens: Ego N. eligo in Summum Pontificem Dominum meum, Reverendissimum Cardinalem NN. y to Sygnetem zapieczętowáwszy w Kielich ná Ołtarzu stoiący, Palką przykryty wrzuca. Ná ktorego Kardynáła więcey Suffragiow będźie, ten náybliższy exaltacyi ná Papiestwo. A ieżeli dwie części Kardynáłow ná dwoch zgodźi się Kardynałow, znowu poty udaią się do krysek, poki ná iednego nie zgodzą się Elekta; co często skończy się per accessionem. Ieżeli przez te kartki zgoda ná iednego nie będźie, tedy się udaie
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 124
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
się modliwi za zmarłego, którzy przy Modlitwie miasto śpiewania z strasznym smutkiem, narzekaniem, i rykiem krzyczą, z temi krewni umawiają się o czas pogrzebienia, potym każą myć, balsamami namaszczac, i ubierać w bogate Suknie zmarłego, i tak go kładą do trunny, nakładszy przy nim Klejnotów, i każdy krewny co bogatego wrzuca w trunnę, przytym i straszne figury kładą dla postrachu złodziejów, żeby nie okradli zmarłego, jednym słowem wielkie bogactwa tracą dla zmarłych trupów, bo zwyczajnie trunnien i srebrnych i złotych zażywają, i w nie najszacowniejsze Klejnoty kładą. O Cesarzach zaś jeden Missyonarz namienił, że był na jednym pogrzebie Cesarza Chińskiego, gdzie według
się modliwi zá zmárłego, ktorzy przy Modlitwie miásto spiewánia z strásznym smutkiem, nárzekániem, y rykiem krzyczą, z temi krewni umáwiáią się o czáś pogrzebieniá, potym káżą myć, bálsamami námászczác, y ubieráć w bogáte Suknie zmárłego, y ták go kłádą do trunny, nákłádszy przy nim Kleynotow, y káżdy krewny co bogatego wrzuca w trunnę, przytym y strászne figury kłádą dla postráchu złodzieiow, żeby nie okrádli zmárłego, iednym słowem wielkie bogáctwá trácą dla zmárłych trupow, bo zwyczáynie trunnien y srebrnych y złotych záżywáią, y w nie náyszácownieysze Kleynoty kłádą. O Cesárzách záś ieden Missyonárz námienił, że był ná iednym pogrzebie Cesárzá Chińskiego, gdzie według
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 601
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
wody powietrzu zimnemu okazuje, a tak powietrze więcej części ochładza. 17. Czemu gdy w wannie wodę poruszą zda się być cieplejszą? Bo ta część wody która przy ciele była, od ciała się nie co ochłodziła, a za poruszeniem, nowa część wody do ciała przychodzi. 18. Czemu burczy kamień gorący w wodę wrzuca? Kamień taki wodę obraca w powietrze, dla tego zda się jakby woda wrzała, iż wodę wzrusza powietrze ze dna wychodzące, te gdy z impetem przez wodę się wybija burczenie czyni. 19. Czemu wody biegące ziemniejsze niż stojące? Częścią iż zawsze po nowej ziemi nowego powietrza się tykając chłodzą się: częścią iż zaduchy
wody powietrzu źimnemu okázuie, á ták powietrze więcey części ochładza. 17. Czemu gdy w wánnie wodę poruszą zda się bydź ćiepleyszą? Bo tá cźęść wody ktora przy ćiele byłá, od ćiáłá się nie co ochłodźiłá, á zá poruszeniem, nowa część wody do ćiałá przychodźi. 18. Czemu burczy kámień gorący w wodę wrzuca? Kámień táki wodę obraca w powietrze, dla tego zda się iákby wodá wrzáłá, iż wodę wzrusza powietrze ze dná wychodzące, te gdy z impetem przez wodę się wybiia burczenie czyni. 19. Czemu wody biegące źiemnieysze niż stoiące? Częśćią iż záwsze po nowey źiemi nowego powietrza się tykáiąc chłodzą się: częśćią iż zaduchy
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 61
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
zatym trzeba mieć pogotowiu dwie sidła z dużego powroza miękiego a nie z drotowanego: abo jeśli sposobić się może z włosienia urobione/ jakich Włoszy używać zwykli/ długie przynamniej sążni dziesięć każde/ z któremi aby umiejętni chłopi podle tych opłotków z obudwu stron stali na czymkolwiek wyższej a niżli same będą płoty/ którzyby abo wrzucać na szyję końską sidła/ abo jaką laską wkładać zwyczajni byli. Już tedy tak wszytko przysobiwszy/ kazać opłotki odemknąć/ z jednego placu przez nie do drugiego konie zlekka przeganiając. A gdy w opłotki wnidzie/ ten którego ułapić trzeba/ niech mu sidło na szyję ten/ który go bliżej będzie/ wrzuci/ i
zátym trzebá mieć pogotowiu dwie śidłá z dużego powrozá miękiego á nie z drotowánego: ábo iesli sposobić się może z włośienia vrobione/ iákich Włoszy vżywáć zwykli/ długie przynamniey sążni dźieśięć kożde/ z ktoremi áby vmieiętni chłopi podle tych opłotkow z obudwu stron stali ná czymkolwiek wyższey á niżli sáme będą płoty/ ktorzyby ábo wrzucáć ná szyię końską śidłá/ ábo iáką laską wkłádáć zwyczáyni byli. Iuż tedy ták wszytko przysobiwszy/ kázáć opłotki odemknąć/ z iednego plácu przez nie do drugiego konie zlekká przeganiáiąc. A gdy w opłotki wnidźie/ ten ktorego vłápić trzebá/ niech mu śidło ná szyię ten/ ktory go bliżey będźie/ wrzući/ y
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Eiv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
człeka młodszego.
Czas Mistrz rzeczom CZas rzeczom miara. Kto sprawy miarkuje Do czasów: dobrze ten rzeczy sprawuje. Coć dzisia służy/ czyń szczęśliwie: bo ta W mus potym pójdzie/ coć dziś jest ochota.
Syna Ociec, dziecię, z gniewv topi Pies je z wody wynosi. OCiec Syna w Staw wrzuca. Pies tonąć nie daje. Ociec Psem/ a Pies Ojcem dziecięciu się staje.
O Cesarzu który rzekl Dulcis odor lucri ex qualibet re. Który te słowa powiedział niegrzeczy. Słodki jest zapach zysku z każdej rzeczy: Choć Berły rządził/ i Koroną: tuszę Ze szpetną w szpetnej miał kaleje duszę. Do P
człeká młodszego.
Czás Mistrz rzeczom CZás rzeczom miárá. Kto spráwy miárkuie Do czásow: dobrze ten rzeczy sprawuie. Coć dźisia służy/ czyń sczęśliwie: bo tá W mus potym poydźie/ coć dźiś iest ochotá.
Syná Ociec, dziećię, z gniewv topi Pies ie z wody wynośi. OCiec Syná w Staw wrzuca. Pies tonąć nie dáie. Ociec Psem/ á Pies Oycem dźiećięćiu się stáie.
O Cesarzu ktory rzekl Dulcis odor lucri ex qualibet re. KTory te słowá powiedźiał niegrzeczy. Słodki iest zápách zysku z káżdey rzeczy: Choć Berły rządźił/ y Koroną: tuszę Ze szpetną w szpetney miał káleie duszę. Do P
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 48
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
czołem w progi twego domu, Jednak ja w życzliwości wprzód nie dam nikomu I ten ci oblig na się daję niewątpliwy, Żem twoim niewolnikiem, pókim jedno żywy. Wzięłaś mi bowiem serce, panie mój kochany, Weźże mię i samego, okuj mię w kajdany, Choć i w najokropniejsze każ mię wrzucać cienie, Byle to bliskie było od ciebie więzienie. Smaczniejsza mi ta będzie nad wszytkie swobody Niewola, którą dla twej poniosę urody, Tej urody, dla której serc a utrapione Idą w popiół, miłości ogniem popalone. I samo się zdumiewa rzeczy przyrodzenie, Że tak cudowne światu podało stworzenie. Złoty Jutrzenki promień, skoro
czołem w progi twego domu, Jednak ja w życzliwości wprzód nie dam nikomu I ten ci oblig na się daję niewątpliwy, Żem twoim niewolnikiem, pókim jedno żywy. Wzięłaś mi bowiem serce, panie mój kochany, Weźże mię i samego, okuj mię w kajdany, Choć i w najokropniejsze każ mię wrzucać cienie, Byle to bliskie było od ciebie więzienie. Smaczniejsza mi ta będzie nad wszytkie swobody Niewola, którą dla twej poniosę urody, Tej urody, dla której serc a utrapione Idą w popiół, miłości ogniem popalone. I samo się zdumiewa rzeczy przyrodzenie, Że tak cudowne światu podało stworzenie. Złoty Jutrzenki promień, skoro
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 28
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975