są czarniawe/ raczej ich na każdy Poranek myć będę/ i pobielę/ ale niemógł ich tak siła myć jako nieprzyjaciel je znowu poczerniał/ i tak dalej sam do siebie mówił: Naznaczę pewny Dzień/ którego dnia łatki moje białe znajdę/ te moje własne być mają/ a zaś te które czarnymi być znajdę/ wrzucę ją do Ognia/ i tak Uczynił; ale białych Lątek bardzo mało było/ jednak i te mu były bardzo miłe i przyjemne/ które d Osobliwej Komory Zamknął/ gdzie Nieprzyjaciel przyść niemógł. und Parabeln. KsVIJI.Podobieństwo. O Dziatkach Wypędzonych a Obcych Obraniu.
BYł jeden Ociec który wiele Dzieci spłodził/ między
są czarniawe/ raczey ych na káżdy Poránek myć będę/ y pobielę/ ale niemogł ych ták siłá myć iáko nieprzyiaciel ie znowu poczerniał/ y tak daley sam do siebie mowił: Náznácżę pewny Dźien/ ktorego dnia łatki moie białe znaydę/ te moie własne być máią/ á záś te ktore czarnymi być znaydę/ wrzucę ię do Ognia/ y tak Uczynił; ále białych Lątek bárdzo máło było/ iednak y te mu były bárdzo miłe y przyiemne/ ktore d Osobliwey Komory Zamknął/ gdźie Nieprzyiaćiel przyść niemogł. und Parabeln. XVIII.Podobienstwo. O Dziatkách Wypędzonych á Obcych Obraniu.
BYł ieden Ociec ktory wiele Dzieci spłodził/ między
Skrót tekstu: MalczInstGleich
Strona: 29
Tytuł:
Nova et methodica institutio [...] Gleichnus
Autor:
Stanisław Jan Malczowski
Drukarnia:
G.M. Nöller
Miejsce wydania:
Ryga
Region:
Inflanty
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
sławie, Bo wiem, że to źle, cóż, kiedy krewkości Nie chcą mię więcej trzymać w cierpliwości! Czyń, co chcę, zaraz! gdyż jeśli krnąbrnością Pójdziesz, ja pójdę — wierz mi — z tobą złością I swego dopnę, i ciebie zabiję, A uwiązawszy kamień u twej szyje W morze cię wrzucę, aby nikt takiego Uczynku nie znał na świecie mojego.” Te słowa tyran za moje miłości, Za moje szczere wyrzekł uprzejmości. A ja do niego: „Kiedyś się tak zdało, Abyś tym grobem moje uczcił ciało, Dobrze, Arnolfie! Takiegom karania Zaprawdę godna za moje kochania, Za moje chęci,
sławie, Bo wiem, że to źle, cóż, kiedy krewkości Nie chcą mię więcej trzymać w cierpliwości! Czyń, co chcę, zaraz! gdyż jeśli krnąbrnością Pójdziesz, ja pójdę — wierz mi — z tobą złością I swego dopnę, i ciebie zabiję, A uwiązawszy kamień u twej szyje W morze cię wrzucę, aby nikt takiego Uczynku nie znał na świecie mojego.” Te słowa tyran za moje miłości, Za moje szczere wyrzekł uprzejmości. A ja do niego: „Kiedyś się tak zdało, Abyś tym grobem moje uczcił ciało, Dobrze, Arnolfie! Takiegom karania Zaprawdę godna za moje kochania, Za moje chęci,
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 185
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
.
OCieć święty Pachomius wiela Klasztorów przełożony/ często powiadał braciej mówiąc. Jest mi świadek Pan Bóg/ iżem często słychał szatany miedzy sobą rozmawiające o rozmaitych sztukach/ których używają przeciw sługom Bożym/ ale nawiecej przeciw Mnichom. Jeden znich mówił/ walczę z człowiekime barzo twardym/ bo ilekroć mu złą myśl jaką wrzucę/ on zaraz porwawszy się padnie na ziemię/ modląc się z płaczem/ aby mu wspomożenie Boże na ratunek przybyło. Ja tedy gdy on wstaje/ z wielką hańbą od niego odchodzę. Drugi diabeł mówił. Ja tego którego podstrzegam/ kiedy mu myśli do derca podaję/ zezwala na nie/ i przytymuje i wypełnia je
.
OCieć święty Páchomius wiela Klasztorow przełożony/ cżęsto powiádał bráćiey mowiąc. Iest mi świádek Pan Bog/ iżem często słychał szátány miedzy sobą rozmawiáiące o rozmáitych sztukách/ ktorych vżywáią przećiw sługom Bożym/ ále nawiecey przeciw Mnichom. Ieden znich mowił/ walczę z człowiekime bárzo twárdym/ bo ilekroć mu złą mysl iáką wrzucę/ on záraz porwawszy sie pádnie ná źiemię/ modląc sie z płaczem/ áby mu wspomożenie Boże ná rátunek przybyło. Ia tedy gdy on wstaie/ z wielką háńbą od niego odchodzę. Drugi dyabeł mowił. Ia tego ktorego podstrzegam/ kiedy mu myśli do dercá podáię/ zezwala na nie/ y przytymuie y wypelnia ie
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 209
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
inszych ludzi obejść możemy. Bez kopij i bez dzid siła tu bardzo chorągwi; jam siła swoich porozdawał różnym, nawet i litewskie, ponieważ o tych nie słychać gaszkach. Wspomnij sobie Wć moje serce, jako się mnie nie chciało tych chorągwi, bom to widział i wiedział, że koszt tak jako w błoto wrzucę. Dzidy swym kosztem kazałem tu robić po miastach, i z proporcami i będę cudzym rozdawał chorągwiom. Możesz to Wć moje serce powiedzieć imci ks. nuncjuszowi-a oraz, że tu nam pp. generałowie i rządzcy tuteczni i radzi bardzo, i nieradzi: radzi, żeśmy ich salwować przyszli; nieradzi,
inszych ludzi obejść możemy. Bez kopij i bez dzid siła tu bardzo chorągwi; jam siła swoich porozdawał różnym, nawet i litewskie, ponieważ o tych nie słychać gaszkach. Wspomnij sobie Wć moje serce, jako się mnie nie chciało tych chorągwi, bom to widział i wiedział, że koszt tak jako w błoto wrzucę. Dzidy swym kosztem kazałem tu robić po miastach, i z proporcami i będę cudzym rozdawał chorągwiom. Możesz to Wć moje serce powiedzieć jmci ks. nuncjuszowi-a oraz, że tu nam pp. generałowie i rządzcy tuteczni i radzi bardzo, i nieradzi: radzi, żeśmy ich salwować przyszli; nieradzi,
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 504
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
gdzie chce, w wodach drogi porze, Mnie mimo skopuł wykieruje z łodką, Błądzącej, w nocy da obaczyć zorze, Scyllom niech gęby pozamyka kłódką, U pomyślnego kiedy stanę portu, Neptunowego nie proszę paszportu. Bezpieczniej w Domu z wodmi się pokłucę, Niżeli z morzem które mruczy zaraz, Pierścień Wenecki do Wisły niewrzucę, Ta mnie w bezdenność niewprowadzi taraz, Czy niepochwały, czy nagany wleje, Wybaczyć musi w czym się prawda dzieje. Gdy wody Nawę Teatrum fatalnym Wylania z granic nad lądową miarę, Kiedy w potopie świat uniwersalnym, Pływał, za grzechy odbierając karę,
Tragiczne w rzekach słyszeć było dumy, Najcichszy strumyk brzmiące wywarł
gdzie chce, w wodach drogi porze, Mnie mimo skopuł wykieruie z łodką, Błądzącey, w nocy da obáczyć zorze, Scyllom niech gęby pozámyka kłotką, U pomyślnego kiedy stánę portu, Neptunowego nie proszę paszportu. Bespieczniey w Domu z wodmi się pokłucę, Niżeli z morzem ktore mruczy záraz, Pierścień Wenecki do Wisły niewrzucę, Ta mnie w bezdenność niewprowádzi táraz, Czy niepochwáły, czy nágany wleie, Wybáczyć musi w czym się práwda dzieie. Gdy wody Nawę Teatrum fatalnym Wylania z gránic nád lądową miarę, Kiedy w potopie świat uniwersalnym, Pływał, zá grzechy odbieraiąc kárę,
Trágiczne w rzekach słyszeć było dumy, Náycichszy strumyk brzmiące wywarł
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 132
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
zachowajże je prawicą twoją/ a wysłuchaj mię. 8. BOgci mówił w świętobliwości swojej/ przeto się rozweselę: rozdzielę Sychem/ i dolinę Sukkotską pomierzę. 9. Mojeć jest Galaad/ mój i Manasses/ i Efrajm moc głowy mojej: Juda zakonodawcą moim. 10. Moab miednicą do umywania mego: na Edoma wrzucę boty moje: Ty Palestyno wykrzykaj nademną. 11. Któż mię wprowadzi do miasta obronnego? kto mię przyprowadzi aż do Edom? 12. Yzali nie ty o Boże/ któryś nas był odrzucił/ a nie wychodziłeś/ Boże z wojski naszymi? 13. DAjże nam ratunek w utrapieniu: boć omylny
záchowajże je práwicą twoją/ á wysłuchaj mię. 8. BOgći mowił w świętobliwośći swojey/ przeto śię rozweselę: rozdźielę Sychem/ y dolinę Sukkotską pomierzę. 9. Mojeć jest Gáláád/ moj y Mánásses/ y Efrájm moc głowy mojey: Juda zakonodawcą mojim. 10. Moáb miednicą do umywánia mego: ná Edomá wrzucę boty moje: Ty Pálestyno wykrzykaj nádemną. 11. Ktoż mię wprowadźi do miástá obronnego? kto mię przyprowádźi áż do Edom? 12. Yzali nie ty o Boże/ ktoryś nas był odrzućił/ á nie wychodźiłeś/ Boże z wojski nászymi? 13. DAjże nam rátunek w utrapieniu: boć omylny
Skrót tekstu: BG_Ps
Strona: 580
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Psalmów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
”. A ono sam swoje klucze zgubił od rozumu, A drugi błazeństwo widząc, to pomknie do domu. Gdy się przytrafi zjazd jaki, abo przy bankiecie, Wiele ja dziwów narobię na tym nędznym świecie. Jeśli nie mogę od panów, zacznę od czeladzi. Jeszcze najdę spokojnego, co się nie rad wadzi. Wrzucę miedzy białegłowy tam lada nowinę, Albo miedzy pacholęta, co dadzą przyczynę. Jeden drugiemu da w gębę, zaleje mu oczy, Drugiego także podszczuję, że do niego skoczy. Aże potym i panowie porwą się do siebie, A ja podżegam każdego ku więtszej potrzebie. By zabił jeden drugiego, przemyślawam o tym, Aż
”. A ono sam swoje klucze zgubił od rozumu, A drugi błazeństwo widząc, to pomknie do domu. Gdy się przytrafi zjazd jaki, abo przy bankiecie, Wiele ja dziwów narobię na tym nędznym świecie. Jeśli nie mogę od panów, zacznę od czeladzi. Jeszcze najdę spokojnego, co się nie rad wadzi. Wrzucę miedzy białegłowy tam leda nowinę, Albo miedzy pacholęta, co dadzą przyczynę. Jeden drugiemu da w gębę, zaleje mu oczy, Drugiego także podszczuję, że do niego skoczy. Aże potym i panowie porwą się do siebie, A ja podżegam każdego ku więtszej potrzebie. By zabił jeden drugiego, przemyślawam o tym, Aż
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 37
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903